Cykl wiedźmiński to więcej niż kanonMiłosz Cybowski, Agnieszka Hałas, Magdalena Kubasiewicz, Beatrycze Nowicka, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski O znaczeniu wiedźmińskiej sagi dla polskiej fantasy, o zaletach i wadach prozy Andrzeja Sapkowskiego, o własnych przygodach z tym cyklem, o bohaterkach i bohaterach, o irytującej Ciri, o tym, czy słowo „elfka” naprawdę szokuje i o wielu innych sprawach związanych z Geraltem i spółką rozmawia redakcja Esensji.
Miłosz Cybowski, Agnieszka Hałas, Magdalena Kubasiewicz, Beatrycze Nowicka, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad WągrowskiCykl wiedźmiński to więcej niż kanonO znaczeniu wiedźmińskiej sagi dla polskiej fantasy, o zaletach i wadach prozy Andrzeja Sapkowskiego, o własnych przygodach z tym cyklem, o bohaterkach i bohaterach, o irytującej Ciri, o tym, czy słowo „elfka” naprawdę szokuje i o wielu innych sprawach związanych z Geraltem i spółką rozmawia redakcja Esensji. ![]()
Wyszukaj / Kup Miłosz Cybowski: Ostatnio wspominaliśmy nasze wrażenia związane z „Hobbitem”. Ostatnio doczekaliśmy się wreszcie premiery „Opowieści ze świata Wiedźmina” i to chyba doskonała okazja, by zastanowić się, czy Sapkowski ze swoim wiedźminem wpisał się już na stałe w polski kanon fantasy. A jeśli tak – co z tego wynikło i jak patrzymy na ten cykl po wielu latach od pierwszego spotkania z Geraltem? Agnieszka Hałas: Pytać, czy Sapkowski wpisał się na stałe w polski kanon fantasy, to tak, jakby pytać, czy Żywiec jest popularną marką piwa… Konrad Wągrowski …albo czy Leo Messi jest lepszy od Cristiano Ronaldo. Agnieszka Hałas: Z prowadzonych niedawno w fandomie badań socjologicznych dotyczących między innymi czytelnictwa wyszło, jeśli mnie pamięć nie myli, że duży procent fanów fantastyki na pytanie o trzech ulubionych autorów wymienia na jednym oddechu: „Tolkien, Sapkowski…” i potem pada jakieś trzecie nazwisko. Beatrycze Nowicka: Słusznie Agnieszka prawi, cykl wiedźmiński to więcej niż kanon, to sam rdzeń polskiej fantasy. Nie tylko swego czasu narobił sporo zamieszania, ale także wpłynął na kolejne pokolenia autorów, ukształtował ich wyobraźnię i styl. Wydaje mi się też – jeśli to nieprawda, poprawcie mnie – że to od wiedźmina właśnie wzięła swój początek fantasy w wydaniu polskim – zaprawiona cynizmem, goryczą i humorem jednocześnie. Konrad Wągrowski: O ile pamiętam, Kres był wcześniej (z „Magiem” choćby), ale to było jednak w zupełnie innym stylu. ![]()
Wyszukaj / Kup Beatrycze Nowicka: Przyznaję bez bicia, że Kres mnie jakoś ominął. Czytałam „Piekło i szpadę”, które bardzo mi się spodobało, oraz „Klejnot i wachlarz”, ale to już na fali zainteresowania wywołanej wiedźminem właśnie. Na hasło „polska fantasy” moje pierwsze skojarzenie to właśnie wizja Sapkowskiego. Amerykanie zachwycają się Martinem, my mamy ASa jako pisarza, który odbrązowił i przewartościował konwencję, odszedł od tradycyjnych heroicznych schematów, a przy tym osiągnął sukces komercyjny i zapisał się w pamięci czytelników (do tego warto zauważyć, że „Wiedźmin” pojawił się przed „Grą o tron”). Konrad Wągrowski: Ale co właściwie rozumiesz przez „odbrązowił i przewartościował konwencję”? i dlaczego miałoby to być tak inne od dzieł pozostałych ówczesnych twórców? Beatrycze Nowicka: Rozumiem przez to odejście od schematu zapoczątkowanego przez samego Tolkiena, a później naśladowanego – owszem z modyfikacjami, ale z zachowaniem podstawowego schematu dzielnych i prawych bohaterów walczących ze Złym Lordem. Na myśl przede wszystkim przychodzi mi „Koło czasu” Jordana. Dalej Shannara, nie czytałam Tada Williamsa, więc nie wiem, ale także wydaje mi się on spadkobiercą tej tradycji… Agnieszka Szady: Dobrze ci się wydaje (klik). Beatrycze Nowicka: …podobnie Goodkind (choć jak kiedyś przeczytałam na blogu z parodiami „Miecza prawdy” informacje pokrótce przedstawiające „szlachetne czyny” Richarda i Kahlan, to zaczęłam się zastanawiać, jakim prawem to jeszcze „pozytywni bohaterowie”). Podsumowując, mam na myśli przede wszystkim fantasy heroiczne oparte na konflikcie Dobra ze Złem. Moda na niejednoznacznych bohaterów służących sprawom tylko w ich własnym mniemaniu słusznym i brutalne światy wydaje mi się dość świeża w literaturze anglosaskiej – nie znaczy to, że wcześniej nie znalazłyby się jakieś przykłady, niemniej mam wrażenie, że tego rodzaju książki nie zyskiwały tylu czytelników co teraz. ![]()
Wyszukaj / Kup Miłosz Cybowski: Dziwne jest to, że przecież Kres także uderzał w podobne, niekonwencjonalne tony i wyrywał się klasycznym schematom walki dobra ze złem. Tylko, o ile dobrze pamiętam wysłużony egzemplarz „Prawa sępów” z miejskiej biblioteki, jego styl nie był tak barwny, choć pomysłów (z inteligentnymi kotami i sępami) mu nie brakowało. Nawet teraz czytając po wielokroć przerobioną i poprawioną „Północną granicę” czy „Króla bezmiarów” widać, że literacko to trochę inna liga. Dlatego też Sapkowski miał szansę się wybić. No i, powiedzmy sobie szczerze, miał więcej szczęścia do wydawców. Agnieszka Szady: O czym nie pozwala nikomu zapomnieć (stały cytat: „To JA utorowałem polskim fantastom drogę do wydawnictw!”). Agnieszka Hałas: Sapkowski dorobił się też zorganizowanego ruchu własnych fanów w obrębie szerszej masy fandomu. Niżej podpisana w swoich czasach licealnych, czyli w latach 1997-1999, udzielała się aktywnie na liście dyskusyjnej poświęconej twórczości Sapkowskiego – administratorem listy był niejaki John MacKanacKy – i pamięta stamtąd nazwiska co najmniej dwojga późniejszych członków redakcji Esensji. :) Toczyliśmy zagorzałe dyskusje i z wielką niecierpliwością czekaliśmy na każdy kolejny tom wiedźmińskiej sagi. Konrad Wągrowski: Myśmy to samo robili w ramach listy dyskusyjnej pl.rec.fantastyka.sf-f. Pamiętam nawet, że najdłuższy wątek dyskusji, ciągnący się latami, wykiełkował od posta o „Wieży Jaskółki"… Agnieszka Hałas: Apogeum aktywności listy nastąpiło, zdaje się, po wyjściu „Pani Jeziora”. Dzisiaj, z perspektywy lat, zastanawiam się, co nas tak elektryzowało w tych książkach. Na pewno styl, specyficzny i niepowtarzalny humor, postacie… ale niebagatelną rolę odgrywał też chyba fakt, że wtedy drukiem wychodziło niewiele polskiej fantastyki. To było jeszcze przed erą Fabryki Słów… ![]()
Wyszukaj / Kup Konrad Wągrowski: Nie zgadzam się. Wówczas może było mniej polskiej fantastyki, ale sądzę, że średni poziom tego, co było wydawane, był wyższy niż dziś w masowej produkcji. Ale wtedy dużo, dużo więcej wychodziło fantasy zachodniej – w latach 90. nadrabialiśmy chyba wszystkie zaległości. A Sapkowski i tak się przez to przebijał. I nie było w tym żadnego cudu – wyraziści bohaterowie, dobre, przemyślane fabuły, umiejętne granie na emocjach odbiorców, znakomity język i świetne dialogi – to po prostu była bardzo dobra literatura w gatunku, jakiego fani byli spragnieni. Beatrycze Nowicka: Cóż, kiedy ja sięgnęłam po cykl, byłam w pierwszej klasie liceum i z fantasy znałam do tej pory niewiele: „Władcę pierścieni”, Narnię, niecały cykl o Ziemiomorzu, trylogię „Lyonesse” Vance’a… może jeszcze kilka pojedynczych książek. Konrad Wągrowski: He he, gdy ktoś sięgał po „Wiedźmina” w 1986 roku, to miał szansę znać tylko Tolkiena i Le Guin… Agnieszka Szady: Ja sięgnęłam na początku lat 90., znając właśnie te dwa nazwiska, i muszę powiedzieć, że opowiadania AS-a początkowo mnie nieco zgorszyły – co ciekawe, jako najbardziej szokujące odebrałam… słowo „elfka” (sic!). Beatrycze Nowicka: Hmmm, po prawdzie „elfica” brzmi jeszcze gorzej, w ramach radosnego słowotwórstwa zastanawiałam się kiedyś nad „elfini"… Ja też sięgałam później, bo w drugiej połowie lat 90., gdy już cykl był na ukończeniu. Przygody Geralta stały się dla mnie prywatnym objawieniem literackim. Tak jak wspomnieliście, wrażenie robił zapadający w pamięć barwny styl, przechodzący od dosadności przez zjadliwą ironię aż po fragmenty poetyckie czy wręcz ocierające się o patos. To była proza kipiąca emocjami, człowiek się śmiał, bał o bohaterów i wzruszał na przemian. Do tego byłam wtedy na etapie, kiedy mój młodzieńczy idealizm chwiał się coraz bardziej i cyniczno-szydercza wymowa opowiadań i powieści – demaskowanie ludzkiej podłości, małostkowości i interesowności – wyjątkowo do mnie przemawiała. Przy tym Sapkowski nie neguje przecież wszystkiego, bo jest tam przecież o przyjaźni, poświęceniu, odwadze i tolerancji. No i oczywiście bohaterowie – chyba nigdy potem żadna postać literacka nie była mi tak bliska. ![]()
Wyszukaj / Kup Konrad Wągrowski: A ja przeczytałem w „Fantastyce” w 1986 roku „Wiedźmina” i… nie zachwycił mnie. Potem „Drogę, z której się nie wraca”, „Ziarno prawdy” i… nadal nic. Potem jednak przyszło „Mniejsze zło”, które uznałem za znakomite, a po nim opowiadania z „Miecza przeznaczenia”, które do dziś uważam za najwyższą jakość wiedźmińskiej literatury. Miłosz Cybowski: Przyznaję, że sam w okołowiedźmiński ruch fanowski się nigdy nie angażowałem, a z wizyt na oficjalnej stronie i forum pamiętam tylko czyjąś kompilację wielu dyskusji na temat dziewictwa Ciri… Fascynację cyklem wiedźmińskim przeżywałem akurat w okolicach początkowej zabawy w gry fabularne – w efekcie każdy gnom pojawiający się u nas na sesjach musiał nazywać się Schuttenbach, a w środowisku warhammerowców mile były widziane fanowskie dodatki pokroju profesji wiedźmina. Ale jeśli o sam cykl chodzi, choć przeczytałem go dwa lub trzy razy (i do dziś ze znajomymi wymieniamy się krasnoludzkimi żarcikami zapamiętanymi z powieści), to po krótkim okresie fascynacji nim jakoś przestał na mnie tak silnie oddziaływać. Tak, zapadał w pamięć, tak, cechował się nietypowym stylem (który zresztą silnie wpłynął na kolejne, niewiedźmińskie powieści fantasy), tak, można go nawet uznać za kanon polskiej fantastyki. Ale dziś miałbym pewnie trudności z ponowną lekturą całego pięcioksiągu i w mojej top five fantastyki nie byłoby miejsca na wiedźmina. Być może z Sapkowskiego się po prostu wyrasta? |
Zapomniałam dodać, że do dziś pamiętam genialne w swej prostocie i celności stwierdzenia jak np to z "Czasu pogardy": "I wtedy do rozmowy włączył się Vilgefortz. Vilgefortz z Roggeveen, czarodziej o imponującej postawie, o szlachetnych i pięknych rysach, o szczerym i uczciwym głosie. Geralt wiedział, że po tak wyglądających ludziach można się spodziewać wszystkiego.", czy komentarz z "Wieży Jaskółki" dotyczący obdarowywania: " I rzekł prorok Lebioda: Weźmij cnego kota psotnego, szkodnika utrapionego, i podaruj go bliźniemu twemu. Podwójnego wonczas zaznasz zasię szczęścia. Kota się pozbędziesz, a bliźniego uradujesz. Albowiem najczęściej tak jest, że bliźni nie podarku pragnie, lecz być obdarowanym.":D
Ano moja wina, moja bardzo wielka wina, że autor (wspomnianego przeze mnie innego niż wiedźmiński rodzimego cyklu) wypełniający przez lata pracowicie (i w miarę sprawnie) balonik z napisem "WIELKA TAJEMNICA" decyduje się na koniec swej opowieści nawet nie tyle przekłuć go szpilką (bo byłby przynajmniej mały huk) co wypuścić z niego powietrze z lekka rozciągając wylot - co powoduje wiadomy dźwięk ;) Na potęgę mrocznego chlewiku, jakiż to był straszliwy "spoiler"... Chrum ;)
"Konrad Wągrowski …albo czy Leo Messi jest lepszy od Cristiano Ronaldo."
Porównanie nie na miejscu i niejednoznaczne, więc to głupi przykład. Podobnie można by rzec, że Wieża Eiffle'a jest ładniejsza od Statuy Wolności. Każda jest ładna na swój sposób i wcale nie jest jasne, że jedna jest zdecydowanie ładniejsza od drugiej. Ładne brzmienie porównania to jedno, a sens tegoż tu już inna sprawa.
Oto co zrecenzowaliśmy w drugiej połowie wakacji.
więcej »Czasami wyróżniane przez specjalistów książki nie mają żadnego większego oddźwięku w fandomie. Przyczyny są zapewne różne – tak, jak bardzo różne są tym razem przedstawione tytuły niemieckiej SF.
więcej »Ponad pół wieku upłynęło od książkowej premiery „Odysei kosmicznej 2001” i filmu Stanleya Kubricka o tym samym tytule. Oba są klasykami w swojej kategorii. I oba nie straciły dziś nic ze swojej jakości.
więcej »Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Czy książki czytają ludzi? Autorzy kontra czytelnicy
— Agnieszka Hałas, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Do księgarni marsz: Październik 2014
— Esensja
Prezenty książkowe - wydawcy polecają (III)
— Esensja
Hołd dla Sapkowskiego
— Magdalena Kubasiewicz
10 najlepszych opowiadań o wiedźminie
— Esensja
Wiedźmin Geralt: Podróż na wschód
— Władimir Arieniew
Wiedźmin w Esensji
— Esensja
Babcia w kuchni lata nago, Józek goni ją z szufladą: o pisaniu scen miłosnych
— Agnieszka Hałas
Do księgarni marsz: Styczeń 2013
— Esensja
10 najlepszych opowiadań o wiedźminie
— Esensja
Wiedźmin Geralt: Podróż na wschód
— Władimir Arieniew
Wiedźmin w Esensji
— Esensja
Głos miał nieprzyjemny
— Borys Jagielski
Zagraj to jeszcze raz, Jaskier
— Agnieszka Szady
Esensja czyta: Listopad 2013
— Kamil Armacki, Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski
Zagraj to jeszcze raz, odtwarzaczu…
— Marcin T.P. Łuczyński
Sceny z życia wiedźmina
— Konrad Wągrowski
Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz
Ile mistrza w rzemieślniku?
— Jędrzej Burszta
Lux cykl
— Marcin Łuczyński
Oczekiwaliśmy światła, a oto ciemność
— Tomasz Iwanicki
Szkieletów w szafie brak
— Artur Chruściel
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
W krainie Wojennego Młota: Sierpień 2023
— Miłosz Cybowski
W świecie pdf-ów: Gnijący las
— Miłosz Cybowski
Zimnowojenne kompleksy i wojskowa utopia
— Miłosz Cybowski
Powrót na „Discovery”
— Miłosz Cybowski
Odyseja kosmiczna 2001: Pisarz i Reżyser
— Miłosz Cybowski
Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Mniej, ale więcej
— Miłosz Cybowski
Jak drzewiej o erpegach rozprawiano
— Miłosz Cybowski
Wojenna matematyka
— Miłosz Cybowski
Moja przygoda z fantastyką zaczęła się właśnie od sagi wiedźmińskiej i chociaż przeczytałam od tamtego czasu pewnie kilkaset książek tego nurtu, to Sapkowski dalej jest moim ulubionym pisarzem (C.M.Valente napisała w "Nieśmiertelnym", że głupotą i bezsensem jest konkurowanie z pierwszą miłością i dotyczy to z pewnością także literatury). Nie będę się powtarzać w temacie stylu, bohaterów, klimatu, gdyż właściwie wszystko już zostało powiedziane; dodam jedynie, że jak dla mnie zakończenie jest świetne! Podobnie jak Alojzy nie widzę tu żadnej przypadkowości ani niewykorzystanych wątków, motywów. Przepowiednie są tylko potencjałem,żyjącym i umierającym w tym lub innym Uniwersum.