Jak napisać haikuAgnieszka ‘Achika’ SzadyJak napisać haikuCzęsto można spotkać się z twierdzeniem, że w tej formie poezji podmiot liryczny powinien być całkowicie nieobecny. Tak też jest zazwyczaj, ale nawet klasyczni mistrzowie nie przestrzegali tego zbyt rygorystycznie: nawet w moim mieście śpię teraz jak podróżny (Kyorai) W mojej nowej sukni Dziś rano - Ktoś inny (Bashō) (właśnie doszliśmy do połowy eseju – dasz radę dalej?) Z kolei metafory uznawane są za „marnowanie miejsca”: jedna rzecz opisana jest kilkoma wyrazami. Jednak w polskich haiku dość często można znaleźć „zakwitające latarnie” albo „truchełka jabłek” i nie zauważyłam, aby w konkursach czy publikacjach było to traktowane jako błąd. Natomiast na pewno dobrze jest unikać metafor tworzonych przy pomocy słowa „jak”. Jako ciekawostkę dodam, że Feliks Chrzanowski ze stowarzyszenia Pileus twierdził, że nie należy zaczynać haiku od „w”, ponieważ to „ogranicza przestrzenie czasowe i geograficzne”, a w haiku chodzi o „myślenie kosmosem”. Postulował także całkowity brak przymiotników. O ile metafory rzeczywiście w japońskim haiku nie występują, to przymiotniki, jak widać w wielu zacytowanych tu utworach, jak najbardziej. Poza tym często są niezbędne do opisu: „burzowa chmura” to co innego niż po prostu chmura, podobnie z określeniami w rodzaju „stary pies” czy „wyschnięte trawy”. Niektórzy zalecają też ograniczanie czasowników, ale oczywiście nie da się ich całkowicie uniknąć. „Kot na dachu” mówi wszystko, co trzeba; „liście szeleszczą” można zmienić na „szelest liści”, ale już „ważka na ostrzu włóczni” nasuwa nieco inne skojarzenia, niż „ważka przysiadła na ostrzu włóczni”. Z utworu „burzowa chmura / zamiast śniegu sypnęły / płatki czereśni” można wyciąć czasownik „sypnęły”, ale kto się wtedy domyśli, że chodzi o płatki wirujące na wietrze, a nie wciąż znajdujące się na drzewach? Natomiast zamiast „widzę księżyc” zdecydowanie powinno się pisać po prostu „księżyc”; to samo ze „słyszę…” czy „patrzę, jak…”. A w znanym wierszu Bashō: jaka cisza terkotanie konika polnego świdruje skałę – występuje zarówno czasownik, jak i metafora… Ponieważ haiku wyrosły na gruncie utworów żartobliwych, często stosowane jest w nich muśnięcie dość specyficznego humoru, zwykle polegające na przełamaniu poetyckiego nastroju przyziemnym szczegółem. Jedno z moich pierwszych haiku zestawiało kwitnący jaśmin z kocią miską, ale nie zacytuję go, ponieważ ma kireji w środku wersu. malowany światłem księżyca kwitnący krzak – sza, w sąsiednim pokoju chrapią prostytutki (Bashō) gdzieś z kieszeni kopiącego grabarza grzechot tik-taków (Krzysztof Żarnotal) plucha – smętnie więc należy pisać – a tu kapnęło w zupę (Robert Szybiak) potok wzburzony bo wśród omszałych głazów moknie opona (Achika) Podobnym do haiku gatunkiem jest senryu, w którym można poruszać problemy społeczne, polityczne czy życiowe – jak na przykład skarga ojca na wyrodnego syna czy zwycięski mecz ulubionej drużyny. jeszcze ślady rąk małej chińskiej robotnicy na mojej bluzce (Monika Maćkowiak) A czy można pisać haiku „miejskie” pozbawione odniesień do zjawisk przyrodniczych (z wyjątkiem pogody)? Czemu nie. Oto współczesne haiku w tłumaczeniu Czesława Miłosza: spokojnie drzemiący pod zegarem bez wskazówek woźny w muzeum (Eric Amman) zimowy pogrzeb, kamienny anioł celuje ręką w puste niebo (Eric Amman) dzisiaj też śnieg na skrzynce do listów nienaruszony (Frank K. Robinson) jesienny zmierzch, w zamkniętej fryzjerni ciemnieją lustra (Cor Van Den Heuvel) Na koniec warto wspomnieć, że z haiku często związane są pewne pojęcia bliskie Japończykom, a w szczególności wabi (dosłownie ubóstwo, w kontekście poezji – zgoda na wyrażenie się nie tak doskonale, jakbym chciał) oraz sabi – samotność, świadome oglądanie świata z dystansu, ale też: pokrywanie się patyną/rdzą (Japończycy lubią przedmioty i miejsca, po których widać, że są stare). Inne to: yugen – ukryte piękno ducha; mushin – spokój ducha i woli; satori – nagłe zrozumienie, olśnienie. Praktycznie: Proces twórczy pod mikroskopem Przyjmijmy, że chcemy pisać klasyczne haiku, o układzie 5-7-5. Naszą uwagę przyciąga jakiś widok czy szczegół – powiedzmy, że ściana starego budynku, trochę omszała i częściowo porośnięta bluszczem, co stwarza nieuchwytny nastrój pewnej nostalgii, zetknięcia z przeszłością. Mamy więc mech (zieleń, miękkość i – domyślnie – wilgoć), bluszcz (pędy, liście, pnącze, wspinanie się, porastanie), ścianę (mur, tynk), budynek (dom? szkoła? kościół?), starość / powagę i kombinujemy: ściana porośnięta mchem (7) – nada się na środkową linijkę, ale wtedy musimy zacząć od czegoś innego; mech rośnie na ścianie (6) – nieźle, ale „rośnie” można spokojnie wyrzucić; mech na ścianie (4) – brakuje jednej sylaby; omszała ściana (5) – bingo! Jeżeli liczba sylab nie pasuje, trzeba poszukać synonimów albo sposobu użycia tych samych słów w nieco innym układzie, na przykład: po omszałym murze (6) – omszałym murem (5) rozrasta się bluszcz (5) – wiją się pędy bluszczu (7) w spokojnej uliczce (6) – w cichym zaułku (5) Można też próbować mniej dosłownie, choć wtedy jakiś Japończyk może skrytykować nadmierną metaforyczność w drugim wersie: tu stara szkoła - w mchu zieleni uśpiona w bluszcz zaplątana Podobnie jak z „mech rośnie na ścianie” zawsze należy wycinać zbędne słowa, np. zamiast „morze jest wzburzone” pisać „wzburzone morze”. Zastanawiać się, co można wykreślić bez szkody dla sensu i przekazu utworu. poza tym język polski pozwala na dużą dowolność ustawiania wyrazów w zdaniu, co często pozwala uniknąć wrażenia urwania, kiedy wers kończy się akcentem: pada miękki śnieg – miękki śnieg pada – pada śnieg miękki. Inna impresja: deszcz właśnie ustał i na igłach sosny wiszą drobne kropelki, a załamane w nich światło sprawia, że wyglądają jak szkło albo polerowane srebro. Można zacząć od „deszcz już się skończył” (5), ale jak na haiku to zbyt dużo słów, żeby przekazać jeden obraz. „Deszcz ustał” – już lepiej. Następne, co się nasuwa, to „sosna po deszczu” (5): o wiele lepsze, bo w jednym wersie mamy zarówno deszcz jak i sosnę. Teraz mamy w planie igły i błyszczące kropelki. W kwestii igieł wiele się nie wymyśli – nawet nazwanie ich szpilkami nie zmieni liczby sylab, „igliwie” zaś nie pasuje, bo są to igły opadłe na ziemię. Natomiast krople stwarzają pole do popisu: srebrna koronka, srebrne kropelki, koronka kropli, w aureoli kropli… Jednak „koronka” zbyt się kojarzy z szydełkowaniem, więc co innego można napisać, zachowując obrazowość? Koraliki – naszyjnik – kolia – girlandy – aureola – kryształki – srebro… czyli mamy słowa od 2 do 4 sylab, można pokombinować. – kropli kryształki – kolia z kropelek – naszyjnik kropel A zamiast „wiszą”? Błyszczą – świecą – lśnią – połyskują – migoczą – drżą (tu mamy od 1 do od 4 sylab, jeszcze lepsze możliwości). No i zawsze trzeba pamiętać, że możemy zmieniać wyrazy o tym samym rdzeniu: „srebro” – „srebrzą się”, „migoczą” – „migot” albo „rozmigotany”, i tak dalej. sosna po deszczu – igły zdobne koronką srebrnych kropelek gałęzie sosny / sosnowe szpilki po deszczu obrzeżone kropel migotem / mokrym migotem / srebrnym migotem igły na sośnie po deszczu feerią kropli rozmigotane sosny po deszczu - w kroplach na końcu igieł rozprysłe słońce Pewnego razu chciałam opisać moment znalezienia dojrzałych jagód na szlaku w Sowich Górach. Szliśmy z przyjaciółmi, był środek lata, upał, droga co prawda niezbyt trudna, ale skończył się nam zapas wody. Zjedzenie jagód pozwoliło przynajmniej trochę ugasić pragnienie. Pierwsza wersja brzmiała tak: czarne jagody pijemy jak ze źródła na górskim szlaku Uznałam jednak, że „górski szlak” za bardzo sugeruje Tatry, więc poprawiłam ostatni wers na „pośród Sudetów”. To też nie do końca mi się podobało, więc ostatecznie zmieniłam całość: ścieżka w Sudetach - jak ze źródła pijemy czarne jagody Tu z kolei kilka (z kilkunastu) haiku napisanych w czasie święta Loy Krathong, przypadającego w ostatnią pełnię według tajskiego roku księżycowego. Wówczas mieszkańcy Tajlandii puszczają na wodę – w braku rzeki może być sadzawka w ogrodzie – zapalone świece, kadzidełka i kwiaty w specjalnych koszyczkach uplecionych z liści bananowca. Zdążyłam ułożyć dwa haiku o „małych światełkach”, zanim stuknęłam się w głowę, że przecież światełko jest z definicji małe, zatem lepiej te dwie sylaby wykorzystać na jakieś bardziej obrazowe określenie: drżące, złote, chwiejne, ciepłe i tak dalej. nocą w sadzawce płyną w plecionce z liści drżące płomyki „W sadzawce” zestawione z „w plecionce” nie brzmi najlepiej, więc zmieniłam pierwszy wers: sadzawka nocą – płyną w plecionce z liści drżące płomyki pełnia księżyca - popłynęła po wodzie flotylla świeczek gdy księżyc w pełni odpływają w mrok rzeki modlitw ogniki I na koniec nieco humorystycznie: w sadzawce świeczki a obrażona żaba skrzeczy na drzewie ![]() |
Powoli zbliżają się wakacje – co ciekawego warto spakować do waszych pleckaów i walizek?
więcej »Autor tej dylogii, zaliczanej do klasyki przedwojennej brytyjskiej science fiction, urodził się w Smethwick pod angielskim Birmingham, co czyni go rodakiem i rówieśnikiem H. G. Wellsa. Na tym podobieństwa między obu pisarzami (pozornie) się kończą.
więcej »Mamy rok 1984. We Francji Michel Platini zamienia się w żywą legendę, czego świadkami są młodzi, dwudziestoletni bohaterowie powieści, przesiadujący w edynburskich pubach i oglądający przy piwie mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Nie przypominają jeszcze ćpunów z „Trainspotting”, którzy nie chcieli wybierać niczego poza heroiną. Ale są na „dobrej” drodze.
więcej »Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Kolorowy zawrót głowy
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Skażona utopia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Niejednoznaczny kot
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Harry Potter? Narnia? Mozart!
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Łowcy łowców potworów
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Mogiła i Pozgonny na tropie
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Lutnią w łeb, albo magia, miecz i rodzina
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
700 twarzy Greya, czyli Lublin się nie poddaje
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Coperdzikon
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Oko podarowane przez wilka
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Spróbuję inaczej- ich zapis języka (nie będę tu mówił o kanji) następuje w sposób fonetetyczny jeden znak≈jedna sylaba. Jednakże pewne znaki występując koło siebie są odczytywane nie jako dwie, ale od jednej do trzech sylab. Z artykułu wynikało, że rytm 7/5/7 dotyczy nie zapisanych znaków, a odczytanych na głos sylab, np.
"Fu ru" ike ya
"Ka wa za" "to bi ko mu"
"Mi zu" no oto
(cudzysłów=słowo, spacjami oddzielone znaki/sylaby) będzie odczytywane:
"Fu ru" 'i' 'ke' ya
"Ka wa za" "to bi ko mu"
"Mi zu" no 'o' 'to'
(Basho "Old pond")