W dzieciństwie Tomek Wilmowski jawił się jako idol. Jego przygody czytałem z wypiekami na twarzy. Jak podróżniczy cykl Alfreda Szklarskiego poradził sobie z próbą czasu?
W dzieciństwie Tomek Wilmowski jawił się jako idol. Jego przygody czytałem z wypiekami na twarzy. Jak podróżniczy cykl Alfreda Szklarskiego poradził sobie z próbą czasu?
21 stycznia 2017 przypada 105. rocznica urodzin Alfreda Szklarskiego. 9 kwietnia 2017 przypada 25. rocznica jego śmierci. Ponadto w 2017 roku mija 60. rocznica pierwszego wydania „Tomka w krainie kangurów”, 50. rocznica pierwszego wydania „Tomka u źródeł Amazonki” oraz 30. rocznica pierwszego wydania „Tomka w Gran Chaco”.
Alfred Szklarski
‹Tomek w krainie kangurów›
Początkowa akcja „Tomka w krainie kangurów” (1957) – pierwszej powieści z podróżniczego cyklu o Tomaszu Wilmowskim – toczy się wartko w środowisku szkolnym, przywodząc skojarzenia z twórczością Edmunda Niziurskiego. Z tym, że od razu otrzymujemy informację o miejscu i czasie akcji, o tle historycznym oraz wieku tytułowego bohatera: oto Warszawa w roku 1902, pod panowaniem rosyjskim (carskim), w której czternastoletni blondyn chodzi do czwartej klasy gimnazjum. Równie gładko i szybko podana zostaje informacja o tle obyczajowym: Tomek jest wychowankiem swego wujostwa po tym, jak jego ojciec za działalność antypaństwową (czyli przeciwko Rosji) zmuszony został do ucieczki za granicę, a dwa lata po tym zdarzeniu zmarła mu matka. Jest pilnym uczniem i tylko z uwagi na odziedziczoną po ojcu niechęć do caratu nie jest szkolnym prymusem.
Wkrótce poznajemy pierwszego z grupy głównych bohaterów: podróżnika Jana Smugę. Zabiera on chłopca do jego ojca Andrzeja (do Triestu, leżącego wówczas na terenie Austro-Węgier), a potem całą grupą – w skład której prócz Tomka, Smugi i ojca wchodzi również bosman Tadeusz Nowicki, warszawiak, który szybko zaprzyjaźnia się z Tomkiem – wypływają do Australii, by dla ogrodów zoologicznych łowić kangury i inne dzikie zwierzęta. Odtąd zaczyna się właściwa opowieść.
A z nią, niestety, przydługie nudne fragmenty wyglądające na przepisane wprost z encyklopedii i innych książek naukowych: historycznych, etnograficznych, geograficznych oraz traktujących o biologii, w tym głównie zoologii. Tomek przedstawiony jest czytelnikowi jako chłopak uczony, ale i otwarty na dalszą naukę, wszyscy zaś dorośli bohaterowie stanowią chodzące skarbnice drobiazgowej wiedzy: to o historii i geografii okolic, w których akurat przebywają, to o florze i faunie tamże spotykanej. Chłopiec niemal przy każdej okazji o coś wypytuje, toteż nużące na dłuższą metę opisy stanowią większość nie tylko narracji, lecz również dialogów, z tej racji niemal stających się monologami.
Tomek okazuje się być nie tylko mądrą głową, lecz również wyśmienitym strzelcem – w parę tygodni ucząc się strzelectwa od zera, staje się niemal snajperem. Nie raz i nie dwa daje dowody dorosłego męstwa oraz sprytu, stając się bohaterem w pełni słowa tego znaczeniu. Na szczęście autor pozostawił mu parę cech jego wieku – jak niedoświadczenie, gdy zasypia nieosłoniony przed palącym słońcem południa czy młodzieńcza skłonność do nieposłuszeństwa, prowadząca do pakowania się w tarapaty. Bez tego idealność Tomka stała by się chyba nie do zniesienia.
Pod koniec powieści Tomek poznaje też inną ważną w kolejnych tomach osobę – Sally Allan, młodą dziewczynę z australijskiej farmy – a także zyskuje wiernego przyjaciela wabiącego się Dingo (krzyżowkę psa domowego z dzikim australijskim psem dingo, po którym nosi swe imię).
Lekturę uprzyjemnia wiele ładnych ilustracji, przedstawiających to bohaterów w akcji, to zwierzęta, na które polują. Obecna jest także mapka najmniejszego kontynentu, z zaznaczonymi najważniejszymi dla fabuły miejscami.
Pamiętam, że w dzieciństwie „Tomek w krainie kangurów” wywarł na mnie spore wrażenie. Cała rodzina gorączkowo wyszukiwała w księgarniach oraz na różnych festynach kolejnych tomów cyklu (co poskutkowało między innymi zdobyciem autografu Alfreda Szklarskiego z imienną dedykacją). Dziś, po ponownej lekturze, gwiazda tej powieści jakby przygasła. Bardziej widoczne stały się wymienione wyżej wady. Być może sprawił to łatwiejszy dostęp do wszelkich informacji, być może dzięki telewizji Australia przestała być tak egzotyczna, być może wreszcie – w porównaniu do książek pisanych współcześnie, powieść ta jawi się tylko jako przeciętna…?

Uwielbiałem tą serię ale chyba nie podejmę się czytania po tylu latach. Muminki i Tapatiki przetrwały próbę czasu. Tomek i Winnetou raczej nie.