Józef Mackiewicz jako dziennikarz wileńskiego „Słowa” (1924-1939): Część 1 – LitwiniJózef Mackiewicz uważany jest dzisiaj za jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy emigracyjnych. Mało kto jednak pamięta, że literacką karierę autor „Kontry” zaczynał tuż po I wojnie światowej jako dziennikarz „Słowa”. W swoich artykułach podejmował tematy, które po latach powróciły w jego beletrystyce. Można więc uznać, że Mackiewicza-powieściopisarza ukształtowały lata spędzone w redakcji wileńskiego dziennika.
Sebastian ChosińskiJózef Mackiewicz jako dziennikarz wileńskiego „Słowa” (1924-1939): Część 1 – LitwiniJózef Mackiewicz uważany jest dzisiaj za jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy emigracyjnych. Mało kto jednak pamięta, że literacką karierę autor „Kontry” zaczynał tuż po I wojnie światowej jako dziennikarz „Słowa”. W swoich artykułach podejmował tematy, które po latach powróciły w jego beletrystyce. Można więc uznać, że Mackiewicza-powieściopisarza ukształtowały lata spędzone w redakcji wileńskiego dziennika. „Słowo” założone zostało w sierpniu roku 1922. Wypełniło ono miejsce po zachowawczej, a niegdyś lojalistycznej (wobec carskiej Rosji), „Gazecie Krajowej”, której redaktorem był Kazimierz Okulicz i w której pracował między innymi Stanisław Cat-Mackiewicz. „Gazeta” popadła jednak w długi i kiedy nikt nie kwapił się z pomocą, Cat nakłonił grono znaczących osobistości miejscowych do wykupienia tego dziennika. Zmieniono tytuł, a kierownictwo powierzono jemu. Początkowo zespół składał się z ośmiu dziennikarzy i korektora; wśród współwłaścicieli pisma znaleźli się natomiast: profesor Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie Marian Zdziechowski, Stanisław Wańkowicz, Jan Tyszkiewicz, ordynat nieświeski Albrecht Radziwiłł, Eustachy Sapieha oraz Aleksander Meysztowicz. Raz dane „Słowo” Cat pozostał redaktorem naczelnym pisma aż do 18 września 1939, kiedy to ukazał się ostatni wydany w Wilnie numer pisma. Od lutego 1923 roku był on także jego wydawcą, a w ostatnich latach przed wojną stał się też formalnym właścicielem. On to uczynił z tego prowincjonalnego dziennika, wydawanego w prowincjonalnym mieście, gazetę o ogólnopolskim zasięgu. Na łamach „Słowa” pieczołowicie hołubiono spadek po „Gazecie Krajowej” – ideę krajowości. To zapewniało dziennikowi koloryt lokalny i wyróżniało go zdecydowanie od innych tego typu pism w kraju. O działalności politycznej i sympatiach Cata, a co za tym idzie – o stosunku pisma do kolejnych rządów II Rzeczypospolitej, szczegółowo pisze Jerzy Jaruzelski w swojej biografii redaktora naczelnego „Słowa”. Dlatego też ograniczę się jedynie do wymienienia najważniejszych faktów. „Słowo” było pismem konserwatywnym, o zabarwieniu monarchicznym, jednocześnie jednak antyendeckim. Programowo więc krytykowano w nim kolejne rządy przedmajowe, w skład których wchodzili przedstawiciele narodowej demokracji. Krytykę tę wzmocniło zamordowanie prezydenta Narutowicza. Jak pisze Jaruzelski: „(…) nacjonalizm był nie do pogodzenia dla Mackiewicza [Cata – przyp. SCh] ani z monarchizmem, ani z mocarstwowością, ani z rodzącym się kultem Józefa Piłsudskiego”. Nic więc dziwnego, że zamach majowy 1926 roku odbił się przychylnym echem na łamach „Słowa”. Od tej też pory – głównie po zorganizowaniu w Nieświeżu spotkania Marszałka Piłsudskiego z konserwatystami kresowymi (w którym Cat brał zresztą udział) – aż do roku 1935 (daty śmierci Komendanta) „Słowo” uważane było za pismo „programowo i przykładnie prorządowe”. Związki ze sferami rządowymi zostały zacieśnione w latach 1928-1935, kiedy to Cat dwukrotnie wybierany był na posła do Sejmu z ramienia Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR). Kandydował także w wyborach w 1935 i 1938 – tym razem bezskutecznie. Ostatnie lata przed wojną (1937-1939) wypełniła Catowi bezlitosna walka z „Ozonem” (czyli faszyzującym Obozem Zjednoczenia Narodowego marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego) i rządem generała Felicjana Sławoja Składkowskiego. Partnerowali mu w tym lojalnie także inni publicyści „Słowa”, a przede wszystkim brat, Józef… Sprowadziło to na pismo szykany wojewody wileńskiego Bociańskiego i mnożące się – zwłaszcza od roku 1938 – konfiskaty. Wojna Cata z władzami zakończyła się trzytygodniowym osadzeniem go w twierdzy w Berezie Kartuskiej (wiosną 1939 roku). „Słowo” odetchnęło dopiero w maju tego roku, kiedy Bociański – „człowiek nietutejszy” – przeniesiony został do Poznania. Jedynym – o czym wspomniałem na wstępie tego rozdziału – korektorem w zespole „Słowa” był brat Cata, Józef Mackiewicz. Rolę tę pełnił przez dwa lata. Dopiero w roku 1924 zaczął systematyczne zamieszczać pierwsze prace redakcyjne. Były to krótkie notatki o wydarzeniach politycznych na całym świecie i przede wszystkim informacje o sprawach litewskich i rozwoju komunizmu w ZSRR. Swoje teksty sygnował jedynie literkami: „m.” lub „j.m.” (w późniejszym okresie głównie „J.M.”), stąd do dziś badacze mają niemały kłopot z ustaleniem ich autorstwa. Od roku 1928 zaczął Mackiewicz zamieszczać w „Słowie” większe reportaże, czasami również artykuły wstępne. Najbardziej płodne dla Mackiewicza-publicysty były lata 1936-1939, kiedy to opublikował ponad trzysta artykułów, szkiców i wspominek, a także wydał książkę reporterską „Bunt rojstów” (1938), wysoko zresztą ocenioną przez fachową krytykę. Rola Mackiewicza w zespole nieporównywalnie wzrosła, choć oczywiście nie był on nigdy największą „gwiazdą” „Słowa”. Byli „więksi”; wszak stale z pismem tym współpracowali: Marian Zdziechowski, Wincenty Lutosławski, Walerian Charkiewicz, Władysław Studnicki, Konstanty Szychowski, Zygmunt Jundziłł (byli to główni ideolodzy konserwatywnej linii pisma), a także cała plejada młodych autorów (nierzadko wyznających poglądy lewicowe, a nawet komunistyczne): Czesław Miłosz, Teodor Bujnicki, Ksawery Pruszyński, Konstanty Ildefons Gałczyński, Jerzy Zagórski, Stefan Jędrychowski, Jerzy Putrament, Michał Choromański, Światopełk Karpiński, Kazimiera Iłłakowiczówna. Większość z nich zabłysła dopiero po II wojnie światowej. Józef Mackiewicz także. Nasi bracia – Litwini? Przed wybuchem I wojny światowej w polskiej myśli politycznej panowały dwie koncepcje przyszłych stosunków Polski z Litwą. Przywódcy narodowej demokracji, ugodowi wobec carskiej Rosji i zdający sobie sprawę z przebudzenia narodowego Litwy, które dokonało się już w drugiej połowie XIX wieku, uważali za niezbędne zrzeczenie się pretensji do kresów wschodnich – Polacy powinni, ich zdaniem, stanowić tu jedynie równoprawną narodowość. Nieco inaczej przyszłość tych ziem wyobrażał sobie, skupiony wokół Józefa Piłsudskiego, obóz niepodległościowy. Podjął on w tej kwestii założenia dawnego programu Polskiej Partii Socjalistycznej z 1892 roku, który przewidywał utworzenie niepodległej federacji Polski, Litwy i Rosji. Było to mniej lub bardziej udane nawiązanie do idei jagiellońskiej. ![]() Stanisław „Cat” Mackiewicz w 1939 r. Fot. www.klubscm.konserwatysta.net Po wybuchu I wojny światowej obóz narodowy przeciwstawił programowi federacyjnemu program aneksyjny. Komunikat Ligi Państwowości Polskiej, wydany 20 sierpnia 1916 roku, jasno informował, że przyszłe państwo polskie nie może opierać się jedynie na podstawie etnograficznej, lecz musi objąć w swych granicach również ziemie litewskie, ruskie oraz wybrzeże Bałtyku. Polski Komitet Narodowy z Romanem Dmowskim na czele, rezydujący od jakiegoś czasu na terenie Francji, poparł te żądania (w roku 1917), domagając się dla Polski granic przedrozbiorowych. Nastroje aneksyjne wzrosły po wybuchu rewolucji bolszewickiej. Głównie wielcy właściciele ziemscy domagali się „ratowania żywiołu polskiego” i „zdobyczy cywilizacji na kresach litewsko-ruskich” od zguby i zniszczenia przez bolszewizm. Arystokracja nie chciała stracić swych olbrzymich majątków na wschodzie, burżuazja natomiast miała zamiar zatrzymać tamtejsze rynki zbytu. Najwięcej jednak chcieli mieć do powiedzenia najbardziej zainteresowani, czyli Polacy zamieszkujący Wileńszczyznę. Powstałe na przełomie 1914 i 1915 roku polskie koła demokratyczne w Wilnie wyznawały ideę federacji Polski i Litwy. Powołali oni w początkach 1915 roku ponadpartyjne koło niepodległościowe, opowiadające się za polityką Piłsudskiego. Przeciwko nim występowali narodowi demokraci, popierani przez konserwatywne ziemiaństwo i rozwijający propagandę na rzecz Rosji. Po zajęciu Litwy przez Niemców powstał w Wilnie (latem 1915 roku) międzypartyjny Komitet Polski, skupiający endeków, ziemian, socjalistów i demokratów. W listopadzie 1916 proklamowali oni mglistą zasadę wspólnej państwowości polsko-litewskiej. Jeszcze mniej wyraźny był postulat przyjęty przez Komitet na początku 1917 roku, w którym odrzucono ideę niepodległości samej Litwy, ale jednocześnie sprzeciwiano się państwowości polskiej na Litwie. Na rzecz unii natomiast pracowała Komisja Litewska przy Tymczasowej Radzie Stanu, pozostająca w stałym kontakcie z Komitetem Polskim w Wilnie. Tymczasem we wrześniu 1917 roku zebrała się w Wilnie, pod patronatem Niemców, konferencja litewska, która wyłoniła 20-osobową Radę Litewską, zwaną w skrócie Tarybą. Przewodniczącym jej został Antanas Smetona, późniejszy prezydent niepodległej Litwy. 16 lutego 1918 Taryba proklamowała powstanie niepodległego państwa litewskiego ze stolicą w Wilnie, opartego na zasadach demokracji. Działanie to wywołało sprzeciw nie tylko Niemców, ale również Komitetu Polskiego, który w kwietniu 1918 roku odrzucił propozycję współpracy z Tarybą. Ta zaś przystąpiła do tworzenia lokalnych organów władzy w terenie, ignorując przy tym inne narodowości zamieszkujące te ziemie – głównie Polaków, Żydów i Białorusinów. Powoli dojrzewał otwarty konflikt polsko-litewski, zarzewiem wojny zaś stała się sprawa Wilna, do którego pretensje rościli sobie nie tylko Polacy i Litwini, ale także bolszewicy. W początkach stycznia 1919 roku miasto zostało zajęte przez Armię Czerwoną; powołano do życia Litewsko-Białoruską Republikę Radziecką. Wkrótce jednak upadła ona pod naporem wojsk polskich. Do Wilna wkroczył Piłsudski, mając nadzieję, że miejscowa ludność poprze jego federacyjne idee. Próbował ją pozyskać wydaną 22 kwietnia 1919 odezwą „Do mieszkańców byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego”. Litwini jednakże z góry potraktowali zajęcie Wilna jako polską okupację i zapowiedzieli, że dopóki Polska nie zwróci im miasta, dopóty żadnej zgody z rządem polskim nie będzie. Doszło do starć zbrojnych. Broń zawieszono na czas wojny polsko-sowieckiej, kiedy to Wilno ponownie znalazło się w rękach Armii Czerwonej. Po rozgromieniu bolszewików konflikt polsko-litewski odżył. Przez jakiś czas wydawało się, że zakończą go rokowania w Suwałkach i podpisana tam 7 października 1920 roku ugoda, na mocy której ustalono przebieg linii demarkacyjnej. |
Irvine Welsh, Szkot z Edynburga, zadebiutował dokładnie trzydzieści lat temu powieścią opartą bardzo mocno na swoim własnym życiu. Czyli na wspomnieniach z końca lat siedemdziesiątych, kiedy to heroina była „naturalnym elementem jego otoczenia” i sposobem na życie w Leith, jego rodzimej dzielnicy. Powieść ta, napisana po angielsku, szkocku i miejscami twardą miejscową gwarą z Leith, kojarzona jest u nas przede wszystkim z jej kinową ekranizacją. Mocną i nie pozostawiającą obojętnym.
więcej »Otaczają mnie ludzie twierdzący, że nikt już nie czyta tyle co kiedyś. Słysząc takie stwierdzenie raz po raz uświadamiam sobie, jak mało wiedzą oni o dzisiejszej społeczności czytelniczej, która oczywiście jest inna od tej, jaką pamiętają nasi rodzice czy dziadkowie, ale wciąż jest i działa… czasem nawet zbyt skutecznie.
więcej »Może i luty jest najkrótszym miesiącem, ale to nie znaczy że nie było czego recenzować!
więcej »Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Szczęśliwi ludzie z wyspy Fionii
— Sebastian Chosiński
„Kobra” i inne zbrodnie: Oko wykol Krukowi!
— Sebastian Chosiński
East Side Story: „Złota Viagra” na męską niedoskonałość
— Sebastian Chosiński
Non omnis moriar: Lata mijają, świat się zmienia
— Sebastian Chosiński
PRL w kryminale: Siedem lat na tropie
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Zasnąć i… spać, spać i spać
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Na horyzoncie sztandar czerwony
— Sebastian Chosiński
„Kobra” i inne zbrodnie: Gestapo, szaleniec i… „afera brylantowa”
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Między nami kontrabasistami
— Sebastian Chosiński
Seryjni…: „Smród dochodzący z pieca kuchennego”
— Sebastian Chosiński