Józef Mackiewicz jako dziennikarz wileńskiego „Słowa” (1924-1939): Część 3 – ŻydziJózef Mackiewicz uważany jest dzisiaj za jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy emigracyjnych. Mało kto jednak pamięta, że literacką karierę autor „Kontry” zaczynał tuż po I wojnie światowej jako dziennikarz „Słowa”. W swoich artykułach podejmował tematy, które po latach powróciły w jego beletrystyce. Można więc uznać, że Mackiewicza-powieściopisarza ukształtowały lata spędzone w redakcji wileńskiego dziennika.
Sebastian ChosińskiJózef Mackiewicz jako dziennikarz wileńskiego „Słowa” (1924-1939): Część 3 – ŻydziJózef Mackiewicz uważany jest dzisiaj za jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy emigracyjnych. Mało kto jednak pamięta, że literacką karierę autor „Kontry” zaczynał tuż po I wojnie światowej jako dziennikarz „Słowa”. W swoich artykułach podejmował tematy, które po latach powróciły w jego beletrystyce. Można więc uznać, że Mackiewicza-powieściopisarza ukształtowały lata spędzone w redakcji wileńskiego dziennika. Wilno – „Jerozolima północy” Skład narodowościowy Wileńszczyzny był – poprzez uwarunkowania historyczne – bardzo złożony. Według spisu dokonanego w końcu XIX wieku (1897 rok) Gubernię Wileńską najliczniej zamieszkiwali Białorusini (56%, była to ludność pochodzenia chłopskiego), potem Litwini (17,6%) i Żydzi (12,7%); Polacy stanowili dopiero czwartą grupę (8,2%). Po nich plasowali się Rosjanie (4,9%) i inne narodowości (Tatarzy, Ukraińcy, Łotysze). Korzystniejszy dla strony polskiej był natomiast skład narodowościowy ludności miejskiej, a zwłaszcza stolicy guberni. Według niemieckiego spisu ludności, dokonanego w marcu 1916 roku, w mieście mieszkało aż 50,2% Polaków i 43,5% Żydów; pozostałe narodowości to Litwini (2,6 %), Rosjanie (1,4%), Białorusini (1,4%), Niemcy (0,7%) i inne (0,2%). Jak wynika ze spisu, w mieście dominowali Polacy i Żydzi. Spośród wszystkich mniejszości narodowych zamieszkujących Polskę, Żydzi w swej zasadniczej masie stanowili rodzaj społeczności najbardziej zamkniętej, odizolowanej, broniącej się przed zewnętrznymi wpływami, rządzącej się szeregiem zasad płynących z religii i starych obyczajów, posłusznej przede wszystkim swym własnym duchowym przywódcom (cadykom i rabinom). Na przełomie XIX i XX wieku w życiu Żydów w Europie Wschodniej wykrystalizowało się kilka nurtów kulturowo-politycznych. Dominującym wciąż pozostawał nurt tradycjonalistyczny, pragnący zachowania starodawnej obyczajowości, a nade wszystko religijności w jej najbardziej konserwatywnych formach. Konkurentem dlań stawał się nurt narodowy, wyznający zasadę świeckości w życiu Żydów i traktujący ich jako odrębny naród. Dzielił się on na dwa zasadnicze odłamy: syjonistów i folkistów. Pierwsi dążyli do stworzenia państwa żydowskiego w Palestynie, drudzy natomiast uważali, że Żydzi mogą uzyskać możliwość całkowitego rozwoju narodowego w krajach, które od wieków zamieszkują. Trzecim z kolei był nurt socjalistyczny, odrzucający żydowską tradycję i głoszący przejęcie władzy przez proletariat. Czwarty w końcu, nurt asymilatorski, pozostawał na marginesie życia żydowskiego w Polsce. Wyrażał on tendencję do stopniowego zespolenia się Żydów z narodem polskim (tzw. asymilacja kulturalna) bądź też rozbudzenia w masach żydowskich poczucia państwowości polskiej (tzw. asymilacja polityczna). W wieku XIX w strukturze ludności żydowskiej na ziemiach polskich (zwłaszcza na terenie Wileńszczyzny) zaszły istotne zmiany, napłynęli tu bowiem masowo Żydzi rosyjscy, wypędzeni z dotychczasowych siedzib w konsekwencji tworzenia tzw. stref osiedlenia wewnątrz Cesarstwa . Ten zrusyfikowany, odrębny kulturowo zarówno od ludności polskiej, jak i Żydów od dawna w Polsce zamieszkujących, element (potocznie zwany litwakami) osiadł w miastach, które tym samym zmieniły swoje oblicze. Pod koniec stulecia odsetek Żydów w miastach Królestwa Polskiego wzrósł do 15%, a w Wilnie przekraczał nawet 50%. Rywalizacja gospodarcza żydowskiego i polskiego mieszczaństwa i kupiectwa prowadziła do zwiększenia napięć politycznych i narodowościowych. Napięcia te utrzymywały się potem także przez cały okres międzywojenny. Syjoniści i antysemici W początkach swej dziennikarskiej pracy Józef Mackiewicz sprawami żydowskimi zajmował się bardzo rzadko. Pisywał krótkie notatki do rubryki „Za granicą”, w których przedstawiał sytuację ludności żydowskiej w innych państwach. Syjoniści, chcący wprowadzić w życie tzw. deklarację Balfoura (1917), dążyli do utworzenia w Palestynie żydowskiej siedziby narodowej. Cała akcja miała być przeprowadzona pod protektoratem angielskim; Wielka Brytania otrzymała nawet mandat Ligi Narodów na „wzniesienie dla narodu żydowskiego własnego domu” w Palestynie. Przedsięwzięcie Anglików miało jednak na celu głównie zachowanie status quo w tym regionie świata, czyli – jak pisze Mackiewicz – „obronę Kanału Sueskiego i zabezpieczenie drogi do Indii”. Tym samym Anglia „popierając Żydów, szachuje panarabskie dążenia do wszechwładztwa na Bliskim Wschodzie”. Z początku deklarację Balfoura przychylnie przyjęli nawet Arabowie, ale już w pierwszych latach trzeciej dekady XX wieku i oni się sprzeciwili – dochodziło do rozruchów w Jerozolimie i Jaffie. Wówczas Anglicy ograniczyli imigrację Żydów do Palestyny, lecz sytuacja pozostała napięta. Nie pomogło nawet to, że Balfour domagał się równych praw dla Żydów i Arabów, gdyż żadna ze stron nie chciała się na to zgodzić. Nie mniej zainteresowany był Mackiewicz położeniem ludności żydowskiej w sąsiedniej Litwie. Czytał doniesienia prasy żydowskiej w Kownie, oskarżającej rząd Republiki o zmianę swojej polityki wewnętrznej w stosunku do mniejszości i rozpoczęcie kursu antysemickiego. Żydowski „Nasz Przegląd” szczególnej krytyce poddawał przede wszystkim niedawne zmiany w konstytucji litewskiej, które wprowadziły znaczne ograniczenia praw ludności żydowskiej na Litwie. Między innymi zlikwidowano ministerstwo do spraw żydowskich oraz nie zalegalizowano w Kownie Żydowskiej Rady Narodowej. Nie tylko Mackiewicz postrzegał Żydów jako ludność szczególnie podatną na hasła komunistyczne. Przykład Związku Radzieckiego był dla niego ostrzeżeniem. W pewnym sensie Mackiewicz także ulegał propagandzie endeckiej, głoszącej tezę o dążeniach „żydokomuny” do przejęcia władzy w świecie. Z tego też powodu jego nastawienie do Żydów było dalece sceptyczne, a zwłaszcza do Żydów ze Związku Radzieckiego. W planowanej przez rząd sowiecki kolonizacji ludności żydowskiej na południu kraju widział jedynie zasiewanie trucizny bolszewickiej, komunistycznej propagandy i rozkładu moralnego. Przez kolejne lata sprawami mniejszości żydowskiej Mackiewicz się nie zajmował. Dopiero gdy po śmierci Marszałka Piłsudskiego (w maju 1935 roku) w rządzie polskim doszły do głosu akcenty antysemickie, a cały ruch coraz częściej przenoszony bywał na ulice, dziennikarz zainteresował się tym problemem. W propagandzie antysemickiej dominowała oczywiście endecja i jej młodzieżowe, działające jednak od jakiegoś czasu samodzielnie, przybudówki: ONR-Falanga i ONR-ABC. Do ogólnego ruchu skierowanego przeciw ludności żydowskiej dołączył także, powstały w 1937 roku, „państwowy” Obóz Zjednoczenia Narodowego (popularnie zwany „Ozonem”), powołany na miejsce rozwiązanego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR). „Ozon” nawiązał rozmowy z młodzieżą endecką, próbując – w ramach Związku Młodej Polski, potem również Służby Młodych – przyciągnąć ją do idei sanacyjnej. Przenikanie idei następowało jednak w obie strony. „Ozon”, pod przywództwem pułkownika Koca, a po jego dymisji – generała Skwarczyńskiego, stawał się coraz bardziej radykalny, jawnie głosił potrzebę rządów „silnej ręki” – rządów dyktatorskich (w domyśle totalitarnych); nawoływał do bojkotu sklepów żydowskich, nie przeciwstawiał się ogarniającej kraj fobii antysemickiej. W polityce „Ozon” popierany był przez rząd generała Składkowskiego, a także kardynała Hlonda. Bojkot i źródła nienawiści Stosunki polsko-żydowskie napięte były „od zawsze”. Po okresach względnie spokojnego współżycia obu narodów wybuchały waśnie, dochodziło do demonstracji, protestów, bojkotów, a w ostateczności nawet do rozlewu krwi. Druga połowa lat 30. XX wieku to wzrost tendencji antysemickich w całym kraju, podsycanych głównie przez organizacje narodowe, chcące zepchnąć ludność żydowską na margines życia społecznego w Polsce lub wręcz dążące do odizolowania jej w gettach. Mackiewicz z początku ruchowi temu przypatrywał się biernie, jednak gdy na terenie Wileńszczyzny doszło do poważniejszych wypadków, starał się badać sprawę w miarę możliwości dokładnie, na miejscu zdarzeń. W styczniu 1936 roku podczas pobytu w Grodnie zainteresował się współżyciem ludności polskiej i żydowskiej w tym mieście. Sytuacja była szczególnie napięta: w grodzieńskim sądzie toczyła się rozprawa przeciw chrześcijaninowi Dymperowi oskarżonemu o zamordowanie Żyda Mojżesza Lipskiego. Dziennikarz „Słowa” przyglądał się rozprawie, podczas której Dympera skazano na 6 lat więzienia (z zastosowaniem okoliczności łagodzących). Po wizycie w sądzie wybrał się na przechadzkę po mieście, wstąpił do fryzjera Żyda, u którego za usługę zapłacił 40 złotych, a potem do fryzjera Polaka (chrześcijanina), który za to samo policzył trzydzieści złotych więcej. „Nie powiem, żeby tego rodzaju rozpiętość cen usposabiała mnie właśnie do bojkotu żydowskich przedsiębiorstw…” – napisał później w reportażu z Grodna. Bojkot mimo wszystko popierał, choć dostrzegał jego sztuczność i nie był przekonany o jego skuteczności. Przytaczał taki oto przykład: Prasa (sama nie jestem pewna) polska, do bojkotu wzywająca, wydrukowała listę sklepów chrześcijańskich, w których powinni robić zakupy Polacy. Skorzystało z tego żydowskie pismo „Grodner Moment”, które listę w całości przedrukowało z zastrzeżeniem, by w tych sklepach nie robili zakupów Żydzi. Jak się okazało, dla Grodna groźniejszy był bojkot sklepów chrześcijańskich przez ludność żydowską niż odwrotnie. Miasto więcej na bojkocie straciło, aniżeli zyskało. Mimo to psychozę antysemicką podsycano do tego stopnia, że Mackiewicz mógł napisać: „[Grodno] stało się dziś ośrodkiem, ogniskiem, źródłem niejako, sączącym strumienie antysemityzmu na całą niemal Rzeczypospolitą. (…) Wojna trwa”. |
Gust czytelników zazwyczaj odbiega znacząco od ocen krytyków literackich. Nie inaczej jest w przypadku niemieckojęzycznej fantastyki – tutejszy fandom wyróżnia za pomocą Niemieckiej Nagrody Science Fiction (DSFP) najbardziej poczytne powieści i opowiadania roku. Wśród nich znajdą się tytuły pominięte przez fachowców milczeniem. Czy to w takim razie słabe teksty?
więcej »Wprawdzie oficjalnie nastała już wiosna, ale pogoda wciąż może zaskoczyć. Może więc warto w te mniej wiosenne dni nadrobić coś z naszych marcowych recenzji?
więcej »Większość czytelników fantastyki zna takie powieści H. G. Wellsa jak „Wojna światów” czy „Wehikuł czasu”. Ojciec science fiction napisał jednak o wiele więcej znaczących książek, z których nie każda została dotychczas przetłumaczona na polski. Przyjrzyjmy się jednej z takich prac mistrza.
więcej »Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Non omnis moriar: Powrót z rozmachem godnym mistrzów
— Sebastian Chosiński
PRL w kryminale: Inżynier-bohater czy kat z Gestapo?
— Sebastian Chosiński
Głos z innego świata
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Basmacz zły i basmacz dobry
— Sebastian Chosiński
„Kobra” i inne zbrodnie: Dziurkacz w roli głównej
— Sebastian Chosiński
Duchy starego pałacu
— Sebastian Chosiński
Demony i halucynogenne grzybki
— Sebastian Chosiński
Seryjni…: „Zawsze starałem się nie zostawiać żadnych śladów”
— Sebastian Chosiński
East Side Story: Ból fantomowy
— Sebastian Chosiński
Non omnis moriar: Co by stało się, gdyby…
— Sebastian Chosiński