Stulecie Stanisława Lema: Człowiek jako bariera ostatecznaStanisław Lem w przedmowie do „Doskonałej próżni” stwierdził, że „pisanie powieści to utrata swobód twórczych”. Działo się to w okresie, gdy był przede wszystkim eseistą a dopiero potem powieściopisarzem. Ale mimo takiej zmiany kursu, Stanisław Lem wydał w latach osiemdziesiątych XX wieku swoje trzy ostatnie powieści. „Wizja lokalna” i „Pokój na Ziemi” to pożegnanie z Ijonem Tichym w wielkim stylu. A ostatnia rzecz – „Fiasko”, czyli ostatnie spotkanie z Pirxem, to arcydzieło. Tak oto Lem, odchodzący od beletrystyki, spuentował ten właśnie obszar swojej twórczości – powieścią genialną.
Marcin KnyszyńskiStulecie Stanisława Lema: Człowiek jako bariera ostatecznaStanisław Lem w przedmowie do „Doskonałej próżni” stwierdził, że „pisanie powieści to utrata swobód twórczych”. Działo się to w okresie, gdy był przede wszystkim eseistą a dopiero potem powieściopisarzem. Ale mimo takiej zmiany kursu, Stanisław Lem wydał w latach osiemdziesiątych XX wieku swoje trzy ostatnie powieści. „Wizja lokalna” i „Pokój na Ziemi” to pożegnanie z Ijonem Tichym w wielkim stylu. A ostatnia rzecz – „Fiasko”, czyli ostatnie spotkanie z Pirxem, to arcydzieło. Tak oto Lem, odchodzący od beletrystyki, spuentował ten właśnie obszar swojej twórczości – powieścią genialną. Z okazji setnej rocznicy urodzin Stanisława Lema prezentujemy cykl tekstów poświęconych jego twórczości oraz ekranizacjom i adaptacjom powieści i opowiadań słynnego pisarza. ![]()
Wyszukaj / Kup „Las Birnam” było jednym z opowiadań, które Lem napisał i wrzucił do szuflady. Po latach, gdy kształtowała się idea „Fiaska”, otworzył szufladę i wydobyty z niej tekst został pierwszym, najdłuższym rozdziałem powieści. Pilot Angus Parvis/Komandor Pirx/Mark Tempe (większość z Was zapewne wie o co chodzi – a jeśli nie to uznajmy, że od teraz głównego bohatera „Fiaska” nazywał będę pilotem, odsyłając jednocześnie do powieści) został, z racji swojego doświadczenia i odwagi, wybrany na członka „Eurydyki” – gigantycznego statku kosmicznego, poruszającego się z prędkością przyświetlną dzięki odkryciom nowej gałęzi fizyki. „Eurydyka” zbliża się do układu słonecznego, w którym na jednej z planet o nazwie Kwinta, naukowcy z Ziemi spodziewają się spotkać rozumne życie. Wyprawa jest pokojowa, głównym celem jest nawiązanie kontaktu z obcą cywilizacją. W końcu są, wbrew wszelkim przeciwnościom czasu, przestrzeni i fizyki. Kwinta wisi na niebie, można zaczynać. I co? Wiadomo, że Lem był sceptycznie nastawiony do powszechnego przekonania, że taki kontakt jest możliwy i negował tę możliwość na kilku poziomach. W pierwszej kolejności problem sprawiają niewyobrażalne odległości, które nie tylko uniemożliwiają podróże w miejsca, gdzie być może istnieje inna cywilizacja, ale również negują najzwyklejszą komunikację. Co nam po sygnale sugerującym inteligentnego nadawcę, wysłanym z odległości dziesięciu tysięcy lat świetlnych, poza świadomością, że być może jest tam ktoś z kim można porozmawiać? Po drugie, Lem nawiązuje do paradoksu Fermiego, który wskazuje na sprzeczność pomiędzy faktem istnienia bilionów gwiazd we wszechświecie, pociągającym za sobą wysokie prawdopodobieństwo zaistnienia życia a brakiem jakichkolwiek sygnałów z kosmosu, świadczących o tym, że takie życie istnieje. Według Lema, każda cywilizacja w trakcie swego rozwoju ma niebywale krótki odcinek czasu, nazywany w powieści „oknem kontaktu”, w którym może w ogóle się komunikować. Przed oknem nie ma technicznych możliwości, po oknie kwestia kontaktu jest absolutnie nieważna dla cywilizacji, którą ciężko już nazwać cywilizacją w naszym rozumieniu tego słowa. Ale nic to. „Eurydyka” wykorzystując wspomnianą rewolucyjną technologię, odbyła podróż do Kwinty i zastała ją, według opinii naukowców, w okresie owego „okna”. Udało się trafić piątkę w toto-lotka, teraz skoro jesteśmy tak blisko nie możemy się cofnąć, trzeba trafić szóstkę. Musimy zagadać, zbadać, pobrać próbki a przede wszystkim nawiązać udany kontakt. Jak w ogóle powinniśmy zdefiniować pojęcie „udanego kontaktu”? Jest to tego rodzaju wymiana informacji pomiędzy nadawcą a odbiorcą, która odbywa się w taki sposób i za pomocą takich środków, że finalny przekaz znaczy dla odbiorcy dokładnie to samo co dla nadawcy i dodatkowo jest zgodny z intencją nadawcy. Aby jednak tego dokonać, musimy najpierw zaplanować jak to zrobić, wymodelować sobie Kwintan, ubrać ich w jakieś cechy, opierając się przede wszystkim na racjonalnej, naukowej metodzie. I tutaj pojawia się największa przeszkoda w drodze do kontaktu – sam człowiek. ![]()
Wyszukaj / Kup Na pokładzie „Hermesa”, który opuścił wraz z wybraną częścią załogi „Eurydykę” i leci w kierunku Kwinty, znajduje się ktoś (coś?) wyrwany z objęć tych kulturowych naleciałości. GOD, superkomputer pokładowy, potrafiący rozumować w sposób niezależny od irracjonalności i emocji, matematycznie uzasadniający wszelkie decyzje. Jest to w prostej linii realizacja tezy docenta W. Kloppera, autora wspomnianej już fikcyjnej książki „Kultura jako błąd”, imitacja człowieka wyzbyta ludzkich cech, tryumf techniki nad kulturą. Pomaga on załodze w podejmowaniu decyzji, jednak nie są to decyzje ludzkie. A to przecież ludzie mieli się kontaktować, jaki byłby sens pierwszego kontaktu, gdyby doszło do niego za pośrednictwem maszyny? Krzywe spojrzenie Lema na GODa jest ostateczną negacją tez Kloppera. Superkomputer jako byt pozbawiony co prawda „błędu kultury”, może i spełnia warunek bezwzględnej racjonalności działań, ale jego intencje nie są ludzkie. We „Fiasku” to ludzie są przybyszami z kosmosu. Są kosmitami, którzy tak zakodowali sobie konieczność nawiązania jakiegoś porozumienia, że robią to wręcz siłą. Przywożą na Kwintę nie tylko swoją odmienność cywilizacyjną, ale i pychę, dumę, ograniczone spojrzenie i tendencję do rozwiązywania wszystkiego na drodze konfliktu. Zwyczajnie nie wiedzą, jak nawiązać kontakt – popełniają wszystkie błędy, które popełniają na Ziemi. Ostateczną przeszkodą w procesie poznania obcej cywilizacji okazuje się samo człowieczeństwo. Stanisław Lem nie deprecjonuje jednak samej idei dążenia do kontaktu. Zdaje się mówić, że jedyne pytania jakie warto stawiać, przy jednoczesnej pełnej świadomości, że nigdy odpowiedzi nie uzyskamy, to pytania ostateczne. Odpowiedzi ostateczne nie istnieją, są za to ich protezy zanurzone w religii, mistycyzmie i filozofii. Wszechświat to labirynt rozrastający się w nieskończoność podczas procesu jego eksploracji, niemożliwe jest jego całkowite poznanie. Jednak zarzucenie poszukiwań byłoby sprzeczne z ludzką naturą, tacy po prostu jesteśmy. ![]() 23 września 2021 |
Irvine Welsh, Szkot z Edynburga, zadebiutował dokładnie trzydzieści lat temu powieścią opartą bardzo mocno na swoim własnym życiu. Czyli na wspomnieniach z końca lat siedemdziesiątych, kiedy to heroina była „naturalnym elementem jego otoczenia” i sposobem na życie w Leith, jego rodzimej dzielnicy. Powieść ta, napisana po angielsku, szkocku i miejscami twardą miejscową gwarą z Leith, kojarzona jest u nas przede wszystkim z jej kinową ekranizacją. Mocną i nie pozostawiającą obojętnym.
więcej »Otaczają mnie ludzie twierdzący, że nikt już nie czyta tyle co kiedyś. Słysząc takie stwierdzenie raz po raz uświadamiam sobie, jak mało wiedzą oni o dzisiejszej społeczności czytelniczej, która oczywiście jest inna od tej, jaką pamiętają nasi rodzice czy dziadkowie, ale wciąż jest i działa… czasem nawet zbyt skutecznie.
więcej »Może i luty jest najkrótszym miesiącem, ale to nie znaczy że nie było czego recenzować!
więcej »Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Do księgarni marsz: Maj 2017
— Esensja
Pijane ślimaki prowadzą śledztwo
— Mieszko B. Wandowicz
Pogrzeb pośród mgławic
— Mieszko B. Wandowicz
O korzyściach z bycia ślimakiem (śluzem na marginesie „Głosu Pana”)
— Mieszko B. Wandowicz
List znad Oceanu
— Beatrycze Nowicka
Lem w komiksie
— Marcin Knyszyński
Przeciętniak w swym zawodzie
— Agnieszka Hałas, Adam Kordaś, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Jam jest robot hartowany, zdalnie prądem sterowany!
— Miłosz Cybowski, Adam Kordaś, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Zawsze szach, nigdy mat
— Marcin Knyszyński
Świadomość jako błąd
— Marcin Knyszyński
Nie wszystko i nie wszędzie jest dla nas
— Marcin Knyszyński
„W zeszłym roku nie miałem wakacji”
— Joanna Kapica-Curzytek
Esensja czyta: Wrzesień 2013
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Alicja Kuciel, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka
Panie Stanisławie, Mrogi Drożku!
— Marcin T.P. Łuczyński
Esensja czyta: Kwiecień-czerwiec 2010
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski
Przeczytaj to jeszcze raz: Social-fiction
— Daniel Markiewicz
Dialogi
— Janusz A. Urbanowicz
Dużo kobiet!
— Marcin Knyszyński
Niekoniecznie jasno pisane: Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński
Fantastyka w sepii
— Marcin Knyszyński
Za dużo bohaterów
— Marcin Knyszyński
Na początku był gotyk
— Marcin Knyszyński
Po komiks marsz: Marzec 2023
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch
W dół, do ziemi
— Marcin Knyszyński
To nie są rzymskie wakacje
— Marcin Knyszyński
Jak wyjść z twarzą
— Marcin Knyszyński
Rynsztokowo: No to grzejemy…
— Marcin Knyszyński
Świetna powieść, bez dwóch zdań. Ale pamiętam, że po lekturze miałem wątpliwości, dlaczego właściwie Lem każe głównemu bohaterowi schodzić na powierzchnię planety, skoro rozsadek podpowiada, że na tego typu misję powinno się wysłać automaty.
Parę lat minęło, trzeba chyba będzie przystąpić do ponownej lektury, może teraz załapię...