Esensja na wakacje: Podróże w czasie i przestrzeniDzięki zakończonemu już konkursowi na recenzję książki podróżniczej (wyniki i publikacja zwycięzców wkrótce) wiemy, co Wam, naszym Czytelnikom, podoba się w tym gatunku. Dla równowagi przedstawiamy garść opinii redakcyjnych – nie są to pełne recenzje, nie jest to ranking „best of”, ale raczej zbiór luźnych refleksji o książkach i autorach naprawdę wartych poznania (a czasem może zapomnianych). W sam raz na zakończenie wakacji: by powspominać, zatęsknić i pomarzyć o przyszłorocznych wojażach.
Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Eryk Remiezowicz, Agnieszka ‘Achika’ SzadyEsensja na wakacje: Podróże w czasie i przestrzeniDzięki zakończonemu już konkursowi na recenzję książki podróżniczej (wyniki i publikacja zwycięzców wkrótce) wiemy, co Wam, naszym Czytelnikom, podoba się w tym gatunku. Dla równowagi przedstawiamy garść opinii redakcyjnych – nie są to pełne recenzje, nie jest to ranking „best of”, ale raczej zbiór luźnych refleksji o książkach i autorach naprawdę wartych poznania (a czasem może zapomnianych). W sam raz na zakończenie wakacji: by powspominać, zatęsknić i pomarzyć o przyszłorocznych wojażach. Z Wańkowiczem do Kalifornii (Melchior Wańkowicz „Królik i oceany”) ![]() „Królik i oceany” Melchiora Wańkowicza (środkowy tom cyklu „W ślady Kolumba”) to gruba, wciągająca książka, będąca rodzajem dygresyjnego pamiętnika z samochodowej podróży w poprzek Stanów Zjednoczonych. Stąd tytułowe oceany, zaś Królik – to rodzinne przezwisko żony pisarza (jego geneza wyjaśniona jest w innej godnej polecenia książce tego autora – „Ziele na kraterze”). Podróż miała miejsce w latach 60. XX wieku, więc Ameryka, którą poznają państwo Wańkowiczowie, jest dość odmienna od nam współczesnej. Typowy dla Wańkowicza zmysł obserwacyjny oraz dziennikarska umiejętność zdobywania szczegółowych informacji, połączona z barwnym, gawędziarskim językiem sprawia, że „Królik…” jest fascynującym dokumentem. Czytelnik na jednej stronie dowiaduje się danych historycznych związanych z jakimś odwiedzanym akurat miejscem (często są to ciekawostki w rodzaju tragicznej historii pewnej karawany osadników czy objaśnienia, czym jest sekta mołokanów), by na kolejnej spotkać zapis pogawędki odbytej z meksykańską gosposią albo, na przykład, z potentatem przemysłowym na wakacjach. Informacje o połowach homarów przeplatają się z małżeńskimi przepychankami autora przy pakowaniu bagaży, a szczegółowy opis pałacu magnata prasowego Hearsta – ze wspominkami z przedwojennej Polski. W jednym rozdziale czytamy o znakowaniu krów, a w sąsiednim o próbach atomowych, przy czym obok informacji o panice wywołanej radioaktywną chmurą sunącą w stronę San Francisco Wańkowicz od razu przywołuje echo słynnej audycji Orsona Wellesa opisującej lądowanie Marsjan. Zabawny dla nas akcent wprowadzają wyjaśnienia, co to takiego keczup, Disneyland czy IQ. Lektura „Królika…” przypomina oglądanie slajdów (skoro już jesteśmy przy tym porównaniu – książka jest ilustrowana zdjęciami, choć wygląda na to, że lepszy był z Wańkowicza dziennikarz niż fotoreporter): przeskakujemy od jednego zdjęcia do drugiego, kolejność nie jest zbyt istotna, można czytanie przerwać w dowolnym miejscu, a potem, otworzywszy tom na chybił trafił, kontynuować. Idealna lektura na jakieś mocno zabiegane wakacje… Agnieszka Szady Młoda Polka na Midweście (Teresa Hołówka „Delicje ciotki Dee”) ![]() „Delicje ciotki Dee” powstały w latach 80., ukazują więc zupełnie inne Stany Zjednoczone niż te, które oglądał Wańkowicz. Teresa Hołówka, pracując w USA przez kilka lat, poznała od podszewki życie klienta różnych instytucji, pacjenta, matki dziecka w wieku szkolnym i ogólnie mieszkańca niedużego (co jest bardzo istotne) amerykańskiego miasta. Każdy rozdział tej dowcipnie i barwnie napisanej książki poświęcony jest innemu zagadnieniu – jak na przykład zdrowie, kościół, odrabianie lekcji, spędzanie wolnego czasu – i stanowi fascynujące źródło informacji na temat amerykańskiego życia codziennego. Różnice techniczne w pozornie drobnych sprawach – jak konstrukcja zlewozmywaka czy sedesu – mogą sprawić problem świeżym imigrantom. Okazuje się także, że choć Ameryka faktycznie jest ostoją tolerancji i wolności, to często rządzi się absurdalnymi prawami, a mieszkańcy obok przedsiębiorczości i pewności siebie nieraz wykazują zaskakującą bezmyślność. Autorka w zwięzłych scenkach znakomicie przedstawia różnice w mentalności i podejściu do życia między Jankesami a cudzoziemcami: jednym z przykładów jest list z życzeniami świątecznymi otrzymany od starego emigranta i drugi – od jego zamerykanizowanego syna z żoną. Dla autorki niektóre zjawiska – na przykład reklamy w telewizji – były czymś zupełnie nowym (zresztą w momencie premiery tej książki w Polsce nieznanym także i czytelnikom), więc w pewnych aspektach książka nieco się zestarzała, ale z drugiej strony ciekawie jest spojrzeć „z zewnątrz” na elementy świata dziś tak dla nas oczywiste. Może nas to skłonić do zastanowienia się, czy postępująca makdonaldyzacja sprawi kiedyś, że staniemy się jak ludzie spotykani przez panią Teresę, którzy, na przykład, dziwili się, że można spacerować dla przyjemności, a nie po to, żeby schudnąć lub uprawiać medytację transcendentalną… Agnieszka Szady Kolorowy świat Geralda Durrella (Gerald Durrell „Moja rodzina i inne zwierzęta”, „Moje ptaki, zwierzaki i krewni”, „Przeciążona arka”) ![]() Brytyjski przyrodnik Gerald Durrell jest autorem licznych książek zoologiczno-podróżniczych, lecz najbardziej znanymi – i najbardziej godnymi polecenia – są humorystyczne wspomnienia z dzieciństwa spędzonego na greckiej wyspie Korfu: „Moja rodzina i inne zwierzęta” oraz „Moje ptaki, zwierzaki i krewni”. Książki te są pogodne i słoneczne niczym śródziemnomorskie lato: składają się ze wspaniałych, niezwykle obrazowych opisów greckiej przyrody (niesamowite, jak fascynującym stworzeniem może być zwykły skorek, żółw czy sroka), przemieszanych z zabawnymi anegdotami z życia zwariowanej rodzinki i jej greckich przyjaciół. Oprócz opisów życia na Korfu warto przeczytać inne książki Geralda Durrella, na przykład „Przeciążoną arkę”, w której opisuje on swoje przygody związane z łowieniem w dżungli zwierząt do zoo. Afryka Durrella jawi się niemal jako pierwotny raj – bez konfliktów plemiennych, chorób czy inwazji cywilizacji, za to z życzliwymi tubylcami, szczęśliwymi jak dzieci, że biały przybysz daje zarobek ich wiosce. Autor wzruszająco i zabawnie przedstawia swoje perypetie z chwytaniem oraz – co najtrudniejsze – utrzymywaniem przy życiu rozmaitych okazów zwierząt. Widać w tym prawdziwą miłość do wszystkiego, co „kudłate, łaciate, pręgowane i skrzydlate”, a także sympatię dla ludzi. Całości dopełniają zwięzłe, lecz bardzo piękne opisy roślinności i krajobrazów. Agnieszka Szady Farbowanie zebr na żółto i kolczykowanie antylop (Bernhard Grzimek i Michael Grzimek „Serengeti nie może umrzeć”) „Serengeti nie może umrzeć” to książka napisana przez dwóch niemieckich przyrodników: Bernharda Grzimka, dyrektora frankfurckiego zoo, i jego syna Michaela. W latach 50. XX wieku poświęcili oni wiele trudu badaniom szlaków wędrówek antylop i zebr w afrykańskim parku narodowym Serengeti. Dzisiejsza Tanzania była wtedy Tanganiką i nie wykwitł w niej przemysł turystyczny z gatunku fotosafari. Dlatego też tańce i obrzędy (w rodzaju picia krowiej krwi), które obaj naukowcy mieli możliwość oglądać wśród Masajów, były autentyczne, a zdobiące książkę zdjęcia, choć nie zawsze idealnej jakości, niosą powiew dokumentalizmu. Język Grzimków daleki jest od barwnej poetyckości Durrella. Przeważa narracja w czasie teraźniejszym, zdania są zwięzłe, a opisy suche i rzeczowe. Dodatkowo tekst jest nasycony dużą ilością danych statystycznych i historycznych, zaś wiele informacji przyrodniczych wygląda jak wyjęte żywcem z jakiegoś podręcznika: mamy rysunki poszczególnych gatunków traw (lubianych i nielubianych przez gnu i zebry), a nawet szkic skrzydełka muchy tse-tse z informacją, po czym można odróżnić ją od innych afrykańskich much… Mimo tego książkę czyta się z zaciekawieniem, ponieważ wysiłki przyrodników w śledzeniu migracji stad są naprawdę imponujące. Ojciec i syn musieli nauczyć się pilotować awionetkę, strzelać pociskami usypiającymi i łapać zebry na lasso z pędzącego dżipa, a na koniec wymyślić jakiś bezpieczny, trwały i widoczny z daleka sposób znakowania dzikich zwierząt, co wcale nie było proste. Agnieszka Szady |
„Dworzec Perdido” uważany jest za powieść założycielską „The New Weird”, rzecz definiującą pewne ramy nurtu i jedną z jego najlepszych książek. Jest to druga powieść Chiny Mieville’a (pierwszą jest „King Rat” – czysty gatunkowo przypadek urban fantasy), pisarza uznawanego za jednego z ojców „nowej, dziwnej” fantastyki, która pojawiła się na samym początku dwudziestego pierwszego wieku. Tej książki pominąć w naszym cyklu nie można – zacznijmy zatem.
więcej »Oto pierwsza porcja recenzji na tegoroczne jesienne wieczory.
więcej »Oto co zrecenzowaliśmy w drugiej połowie wakacji.
więcej »Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Duszno i porno
— Piotr Dobry
Celuloidowy Berlin
— Jakub Gałka
(nie)Udany wypoczynek
— Esensja
Bardzo zzzzimne filmy
— Jakub Gałka, Konrad Wągrowski
Wakacje z duchami
— Sebastian Chosiński
Jak artysta zachód słońca malował
— Paweł Sasko
Najmroźniejsze sceny w literaturze
— Esensja
Pisarstwo – ziemia nieznana
— Jakub Gałka
Nie dla zmarzluchów
— Jakub Gałka
Lara Croft na kanapie. I frytki do tego.
— Jakub Gałka
W poszukiwaniu „El hombre dorado”
— Sebastian Chosiński
Biały w dżungli
— Maciej Popis
Klasyka kina radzieckiego: Dwaj wrogowie na chińskiej granicy
— Sebastian Chosiński
„Kobra” i inne zbrodnie: „Capo di tutti capi”
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Na Szweda zawsze można liczyć!
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Prawdziwych przyjaciół poznaje się w… studiu
— Sebastian Chosiński
East Side Story: Miłość nie wszystko wybacza
— Sebastian Chosiński
Non omnis moriar: Frywolnie i kontemplacyjnie, tanecznie i elegijnie
— Sebastian Chosiński
Od Reinhardta do Hendrixa
— Sebastian Chosiński
PRL w kryminale: Cień zbrodniarza
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Nasza „Jadzia” kochana
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Niełatwo być geologiem
— Sebastian Chosiński
świetne zestawienie.