Jerzy Kosiński powraca do łask, to niewątpliwa zasługa książki „Good night, Dżerzi”. Na tym kończy się lista przysług Janusza Głowackiego wobec nieżyjącego już pisarza. Dla tych, którzy interesowali się choć trochę twórczością i życiem Kosińskiego, treść książki nie jest dużą niespodzianką, choć na pewno stanowi uzupełnienie wiedzy (choćby na temat sadomasochistycznych zainteresowań Dżerziego). Ci, którzy nie znają autora „Malowanego ptaka”, dowiedzą się o kilku bulwersujących szczegółach z jego życia, ale czy przekona ich to, by sięgnąć po jego książki?
Wstawaj, Dżerzi!
[Janusz Głowacki „Good night Dżerzi” - recenzja]
Jerzy Kosiński powraca do łask, to niewątpliwa zasługa książki „Good night, Dżerzi”. Na tym kończy się lista przysług Janusza Głowackiego wobec nieżyjącego już pisarza. Dla tych, którzy interesowali się choć trochę twórczością i życiem Kosińskiego, treść książki nie jest dużą niespodzianką, choć na pewno stanowi uzupełnienie wiedzy (choćby na temat sadomasochistycznych zainteresowań Dżerziego). Ci, którzy nie znają autora „Malowanego ptaka”, dowiedzą się o kilku bulwersujących szczegółach z jego życia, ale czy przekona ich to, by sięgnąć po jego książki?
Janusz Głowacki
‹Good night Dżerzi›
Janusz Głowacki, biorąc za pretekst scenariusz filmowy, rekonstruuje życie Dżerziego tuż przed katastrofą, jaką okazał się dla niego artykuł w „Village Voice”. Zaczyna się od tego, że autor „Antygony w Nowym Jorku” próbuje przekonać dwóch producentów z Broadwayu do realizacji tegoż scenariusza. Okazuje się, że Jerzy Kosiński jest już tematem nieaktualnym, nieciekawym, o którym nie da się nic więcej powiedzieć czy napisać. Na pewno zaś nie da się opowiedzieć prawdy, bo w przypadku autora „Malowanego ptaka” trudno odgadnąć, co nią jest, a co nie. To pierwsza z trzech płaszczyzn, na których dzieje się akcja. Drugą stanowią wyrwane sceny ze scenariusza, ilustrujące życie Jerzego Kosińskiego podczas okupacji hitlerowskiej. Właściwie jest to kilka scen – wspomnień, które mają na celu zobrazowanie dzieciństwa Dżerziego, nakreślenie jego podobno dość „dwuznacznego” stosunku do matki i ukazanie „piętna”, jakim okazało się wówczas dla małego Kosińskiego żydowskie pochodzenie oraz wygląd. Dorastanie w trakcie okupacji miało zasadniczy wpływ na twórczość i tożsamość autora „Malowanego ptaka”, który sam raczył podkreślać gigantyczne znaczenie tego okresu w swoim życiu. Janusz Głowacki jedynie lekko zarysowuje tę część życia głównego bohatera, właściwie to nie wiemy, na ile przedstawione sceny są prawdą, na ile wymysłem Kosińskiego powielonym przez Głowackiego, na ile zaś (co też możliwe) kreacją wymyśloną przez samego autora „Good night, Dżerzi”.
Dzieciństwo Dżerziego stanowi tutaj jedynie przyczynek do analizy jego dorosłego życia, które tworzy trzecią płaszczyznę tej książki. Ta część lektury poświęcona jest relacjom Jerzego Kosińskiego z kobietami oraz jego dziwnym upodobaniom seksualnym, w które wtajemnicza swoje towarzyszki pisarz. Mowa jest tutaj o wyniszczającym wpływie autora „Wystarczy być” na wszystko, co go otacza, w szczególności zaś na kobiety. Jedną z nich jest Rosjanka Masza, którą wprowadza w tajniki swojego nocnego życia, oprowadzając ją po tajemniczych nocnych klubach, gdzie jest ona świadkiem perwersyjnych seksualnych dewiacji. Początkowo dystansująca się od zachowań Dżerziego Masza staje się kolejną ofiarą pisarza, właściwie nie do końca wiadomo dlaczego. Wygląda na to, że wpływ, jaki wywiera on na swoich „bliskich”, to rodzaj psychicznego uzależnienia od jego osoby. Podczas gdy Dżerzi zrywa wszelkie więzi, osoba, z którą się w jakiś sposób wcześniej związał, dalej pozostaje pod jego silnym wpływem.
Destrukcyjny sposób życia Jerzego Kosińskiego, mimo iż niezwiązany z żadnymi używkami, najbardziej wyniszczająco działa na niego samego. Chodzi tu głównie o kłamstwo, na którym próbuje zbudować swoją karierę pisarską. Janusz Głowacki nie rozstrzyga ostatecznie, ile w tym, co pisał i mówił Dżerzi, było prawdy. Nakreśla jedynie sytuację, w jakiej znalazł się pisarz, cytując zarzuty, które mu przedstawiono. Co ciekawe, Janusza Głowackiego nie interesuje ich zasadność, a raczej sam fakt, jak do tego doszło, że ktoś zdecydował się takie działa wytoczyć przeciw znanemu twórcy.
Co należy przyznać na plus Januszowi Głowackiemu, podejmuje on analizę zachowania Jerzego Kosińskiego po ukazaniu się demaskującego artykułu w „Village Voice”. Dżerzi wpada we własną pułapkę, gdy po publikacjach w amerykańskiej prasie postanawia wyjechać do Polski, by być może tam zasmakować jeszcze szczypty sławy. W swojej ojczyźnie zostaje gorąco przyjęty do czasu, gdy znajdują się świadkowie jego dzieciństwa, zaprzeczający jego relacjom.
Z książką Janusza Głowackiego jest jak z życiem Jerzego Kosińskiego – nie wiadomo do końca, co jest prawdą, a co jedynie kreacją literacką, stworzoną dla potrzeb marketingowych. Warsztat literacki, jaki prezentuje Janusz Głowacki, sprawia, że czytanie tej książki to sama przyjemność. Gorzej jednak z zawartością. „Good night, Dżerzi” tworzy kolaż kilku pomysłów na zrealizowanie biografii Jerzego Kosińskiego, mimo iż jest to ciekawy pomysł, nie wnosi nic nowego na temat Dżerziego do świadomości czytelnika, chyba że czytelnik do tej pory niewiele z Jerzym Kosińskim miał do czynienia. Ważne jest więc, że przywraca pamięć o samym autorze i jego książkach.
