EKSTRAKT: | 60% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | 1Q84. Tom 3 |
Tytuł oryginalny | 1Q84 |
Data wydania | 2 listopada 2011 |
Autor | Haruki Murakami |
Przekład | Anna Zielińska-Elliott |
Wydawca | Muza |
Cykl | 1Q84 |
ISBN | 978-83-7758-060-8 |
Format | 512s. 145×205mm |
Cena | 44,99 |
Gatunek | mainstream |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Kronika pisarza przynudzacza (czasami) |
EKSTRAKT: | 60% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | 1Q84. Tom 3 |
Tytuł oryginalny | 1Q84 |
Data wydania | 2 listopada 2011 |
Autor | Haruki Murakami |
Przekład | Anna Zielińska-Elliott |
Wydawca | Muza |
Cykl | 1Q84 |
ISBN | 978-83-7758-060-8 |
Format | 512s. 145×205mm |
Cena | 44,99 |
Gatunek | mainstream |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Tak, ten moment musiał w końcu nadejść! Zwłaszcza że w Polsce Ludowej dość rygorystycznie przestrzegano przepisów emerytalnych. Kto przekroczył odpowiedni wiek, był wysyłany na „zieloną trawkę”. Nawet doświadczony oficer milicji nie mógł być wyjątkiem. Nie powinno więc dziwić, że wydana w 1984 roku powieść Zygmunta Zeydlera-Zborowskiego została zatytułowana „Major Downar przechodzi na emeryturę”. Ale czy na pewno?
więcej »Wydany w 1935 roku „Dom tajemnic” był czwartą odsłoną bestsellerowej serii kryminalnej „Wielkie gry Bernarda Żbika”. Tym razem Adam Nasielski – jeden z najpopularniejszych przedwojennych twórców literatury popularnej – nakazał swemu bohaterowi, inspektorowi Bernardowi Żbikowi z Centrali Służby Śledczej, rozwiązać zagadkę, która mniej rozgarniętych policjantów doprowadziłaby zapewne do szaleństwa. A pewnie i… do grobu.
więcej »Otwierająca serię o bracie Godfrydzie „Pęknięta korona” oraz tom drugi „Czarcie słowa” mogą zapewnić przyjemną rozrywkę na kilka wieczorów.
więcej »Imperium wcale się nie rozpadło
— Marcin Knyszyński
Lęk i odraza w Kalifornii
— Marcin Knyszyński
Las oblany słonecznym blaskiem
— Marcin Knyszyński
Dick jak Dickens
— Marcin Knyszyński
Kochać to nie znaczy zawsze to samo
— Marcin Knyszyński
Chorzy na życie
— Marcin Knyszyński
Dick w starym stylu
— Marcin Knyszyński
Faust musi przegrać
— Marcin Knyszyński
W poszukiwaniu rzeczywistości obiektywnej
— Marcin Knyszyński
Myślę, ale czy jestem?
— Marcin Knyszyński
Co pisarzowi w duszy gra
— Marcin Mroziuk
Portrety i metafory
— Marcin Mroziuk
Melodia smętnego popu
— Daniel Markiewicz
Barwny Murakami
— Daniel Markiewicz
Znika coś więcej niż słoń
— Daniel Markiewicz
Definicja przegadania
— Daniel Markiewicz
Dwa światy
— Daniel Markiewicz
Człowiek biegnący
— Daniel Markiewicz
Esensja czyta: IV kwartał 2008
— Artur Chruściel, Ewa Drab, Jakub Gałka, Daniel Gizicki, Anna Kańtoch, Paweł Sasko, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski
Ludzie i małpy
— Daniel Markiewicz
Zapomną o nas
— Daniel Markiewicz
Mistrzostwo formy
— Daniel Markiewicz
Walc nasz (zbyt) powszedni
— Daniel Markiewicz
Odmienne stany moralności
— Daniel Markiewicz
Czytając (dobre) science fiction
— Daniel Markiewicz
Całodobowe szczęście
— Daniel Markiewicz
Nieustające wakacje
— Daniel Markiewicz
Trudna miłość
— Daniel Markiewicz
Szeptanie traumy
— Daniel Markiewicz
Magiczna apokalipsa
— Daniel Markiewicz
Murakami to po prostu autor specyficzny. Ja go lubię - i jego prozie wiele rzeczy wybaczam. Żadnemu innemu bym chyba nie darował ciągłych opisów, co bohater zrobił na obiad/kolację i jak wyprał/kupił skarpetki/matki/koszulkę. Te ciągłę wtręty z europejskiej literatury czy muzyki - czasem trafione w dziesiątkę, czasem bardzo głębokie, a czasem kulą w płot. Uchodzi mu to wszystko płazem właśnie przez jego pomysły fabularne. Dla mnie jest to taki "rollercoaster ride" - trochę powolny, owszem, ale jednak niezwykły, zaskakujący ostrymi zwrotami. Ma się często wrażenie przegadania niektórych wątków, wałkowania w kółko, podczas gdy coś moooogłoby w końcu ruszyć - ale w tej atmosferze przeraźliwej "zwykłości", monotonii codzienności, każda - nawet drobna - wolta robi wrażenie. Bo w absolutnej ciszy nawet trzask gałęzi brzmi potężnie (że tak pojadę banałem). To jest coś, na czym zawsze wykłada się Koontz: nabudowuje napięcie, potęguje strach, podsyca głód czytelnika, oczekiwanie na krwawy rozrachunek z czarnym charakterem - a potem przysłowiowa góra rodzi mysz. Którą potem Koontz topi w lukrze. Lubię go za kilka książek - maksymalnie po dwie z jakiegoś dłuższego okresu twórczości, bo potem zaczyna się powtarzać. Tyle, że zakończeń czasami w ogóle wolałbym nie czytać - bo wychodzą tak nudne, jak... środek książki u Murakamiego ;) I to jest problem: u Koontza napięcie rośnie i na końcu ulatnia się z cichym sykiem, zamiast buchnąć. A u Murakamiego historia od początku do końca snuje się trochę jak dym; leci, leci, czasem zakręca niespodziewanie, skłębia się - ale ostatecznie po prostu się rozwiewa. To właśnie trochę mnie rozczarowało w "Kafce" i to samo naprawdę zniezmaczyło w "Kronikach". Bohaterowie docierają do pewnego miejsca, coś się "wydarza" - ale nic z tego nie wynika, a bohaterowie po prostu żyją dalej. "Hard-Boiled" było pierwszym przypadkiem, w którym rozwiązanie akcji było w pełni satysfakcjonujące - niejednoznaczne, z wieloma możliwymi interpretacjami. Podobnie w przypadku "Sputnik Sweetheart". Tu też, choć sama książka nawet jak na Murakamiego po prostu NUDNA (do połowy tego chudego tomiku nie wydarzyło się NIC paranormalnego) - to jednak zakończenie niezwykłe, niejednoznaczne. I tak też jest w "1Q84". To prawda: całe mnóstwo porzuconych, niedomkniętych wątków. Wielu bohaterów bezpowrotnie, bez żadnego uzasadnienia znika z pola widzenie. Autor skupia się na głównych bohaterach, zapominając o wszystkich innych - a ci jakby zupełnie przestali istnieć. Żadnych wieści. Żadnych działań z ich strony. Ale zakończenie - mimo wszystko - piękne. Kilka detali. Jedno spostrzeżenie, jedno zdanie - i wszystko nabiera nowej głębi, nowych barw. Murakami jedynie coś nakreślił - a resztę czytelnik może dopowiedzieć sobie sam. I to jest mistrzostwo. I nawet jeśli po trzech tomach, po miesiącach oczekiwania na kolejną część, jestem trochę zawiedziony - to nic. 1Q84 to kawał dobrej literatury. Specyficznej - a jednak niezwykłej i magicznej. A teraz... ciężko mi znaleźć jakąkolwiek książkę, która wciągnęłaby mnie z równą siłą. Bo albo świat przedstawiony przeraźliwie zwyczajny, albo - w przypadku światów futurystyczno-fantastycznych - czasami jakby za bardzo wysilony, epatujący niezwykłością tak intensywnie, że po kilkudziesięciu stronach staje się... zwyczajna. U Murakamiego cuda dzieją się ot, tak, po prostu. I może właśnie to - ta lekkość, takie "a czemu nie?" - stanowi o jego sile.