W tym roku luty mamy dłuższy od standarowego, więc na nasz przegląd lektur czekaliście o dzień dłużej niż zwykle. Ale już jest – bierzcie i czytajcie!
W tym roku luty mamy dłuższy od standarowego, więc na nasz przegląd lektur czekaliście o dzień dłużej niż zwykle. Ale już jest – bierzcie i czytajcie!
Anna Kańtoch [80%]
Swego czasu recenzowałam poprzednie wydanie, nie będę się więc powtarzać, wspomnę tylko, że „Front burzowy” w tłumaczeniu Piotra Cholewy ma jeszcze więcej uroku, a nawiązania nareszcie nie gubią się w narracji. Warto przeczytać, trzymając w czasie lektury kciuki za to, by Magowi udało się wydać cały cykl, który do tej pory jakoś nie miał u nas szczęścia do wydawców.
Anna Kańtoch [80%]
„Dziewczyna z muszlą” to, rzecz jasna, nawiązanie do „Dziewczyny z perłą” czyli rozsławionej przez film książki tej samej autorki – przy czym tytuł jest pomysłem polskiego wydawcy, w oryginale powieść nazywa się „Remarkable Creatures”, co znacznie lepiej oddaje fabułę, w której chodzi wszak o pierwsze odkrycia związane z prehistorycznymi stworzeniami. O to, i o przyjaźń łączącą Mary, ubogą kobietę z nadmorskiego miasteczka i zarazem samorodny naukowy talent, oraz bogatą pannę Philpot, którą również fascynują skamieniałości. Czas biegnie tu zupełnie innym rytmem niż we współczesnym świecie, cała powieść zresztą jest mocno „niedzisiejsza”, bo bardzo spokojna, a za to pięknie napisana – najwięcej uwagi autorka poświęca nie naukowym rewelacjom, ale precyzyjnie odmalowanym portretom psychologicznym głównych bohaterek i więzi, która łączy pozornie niepasujące do siebie osoby. Zdecydowanie polecam.
Joanna Kapica-Curzytek [80%]
Dla miłośników prozy nostalgicznej, takiej „w kolorze sepii” lektura będzie wielką przyjemnością. Profesora anatomii Hanemanna dotyka osobisty cios, z którego nie jest w stanie się podnieść. Jego osobiste losy osnute są na tle historii Gdańska w trudnym czasie wojennej zawieruchy. Po wyzwoleniu miasta – wyjeżdżają Niemcy, a osiedlają się Polacy. Wszystkim towarzyszy poczucie niepewności i lęku o przyszłość. „Hanemann” to piękna, artystyczna proza, zagłębiająca się w najdelikatniejsze niuanse ludzkiej psychiki, a przy tym – nie nużąca. Jest tu także znakomicie odtworzony klimat dawnego Gdańska, wraz z jego przedwojenną topografią. Cichymi bohaterami tej powieści są opisywane tu przedmioty codziennego użytku, dzięki czemu portret minionego świata gdańskiego mieszczaństwa nabiera szczególnego wyrazu, a nawet swoistej magii. Gdańsk to mała ojczyzna Hanemanna, który po wojnie pozostaje mieście, układa sobie życie wśród Polaków i mierzy się z ostatecznymi pytaniami o sens samobójstwa i miłości.
Anna Kańtoch [80%]
Cykl dla młodzieży, który kojarzy się z „Wielkim marszem” Kinga albo z filmem „Battle Royale”? W sumie, czemu nie? Brutalności jest tu na tyle dużo, by historia nastolatków zmuszanych do morderczych walk na tytułowych igrzyskach była wiarygodna, a jednocześnie krwawe szczegóły są wystarczająco oszczędnie opisane, by mimo wszystko cykl Collins wciąż można było zaliczyć do literatury młodzieżowej. Przy tym, co ciekawe, główną bohaterką jest tu dziewczyna, mamy też z wyczuciem zarysowany wątek romantyczny, całość jednak pozostaje trzymającą w napięciu, sensacyjną opowieścią, którą czyta się z wypiekami na policzkach. Warto, zwłaszcza że niedługo czeka nas ekranizacja.
Miłosz Cybowski [70%]
Z jakiegoś powodu doktorat Bartosza Kruszyńskiego został wydany nie przez wydawnictwo akademickie specjalizujące się w publikacji takich prac, ale przez znane z rozmaitych tytułów historycznych wydawnictwo Rebis. Ciężko w tym wypadku oceniać tę pozycję, bowiem, jak na doktorat przystało, „Kariery oficerów w II Rzeczypospolitej” są lekturą do bólu szczegółową (dowiemy się zeń m.in. jakie były różnice między poszczególnymi typami mundurów i jakiego koloru rękawiczki mógł nosić oficer) i ciężką w lekturze. Jeżeli przed wydaniem poczyniono jakiekolwiek próby spopularyzowania tej pracy, to niestety, nie powiodły się. Zabrakło również profesjonalnej korekty, przez co wiele zdań brzmi po prostu dziwnie (by nie powiedzieć z iście żołnierską prostotą). Ale poza tymi minusami nie można odmówić Kruszyńskiem solidnie przeprowadzonych badań i olbrzymiej wiedzy na temat środowiska międzywojennego Wojska Polskiego. Ilość informacji zawartych w książce jest imponująca, a szerokie spektrum wykorzystanych źródeł (od oficjalnych raportów i ustaw po osobiste wspomnienia, listy i pamiętniki oficerów) zasługuje na uwagę. Jako praca naukowa opracowanie Kruszyńskiego sprawdza się znakomicie. Dla nieprzyzwyczajonych do akademickiego stylu lektura „Karier oficerów” będzie jednak trudną przeprawą.
Anna Kańtoch [60%]
Mam słabość do cyklu Camilli Läckberg i to pomimo, iż książki te niesamowicie mnie czasem irytują – ot, choćby tą osobliwą obsesją na tle macierzyństwa. Niemal wszystkie ważne bohaterki albo są tu w ciąży, albo w ciąży niedawno były, albo nie są ale bardzo by chciały być, a kolejni macho z rozczuleniem odkrywają uroki zmieniania brudnych pieluszek czy miziania okrągłych brzuszków z dzidziusiem w środku. Naprawdę, chwilami sprawia to wręcz wrażenie nachalnej prorodzinnej propagandy. Reszta jednak to przyzwoity, sprawnie napisany kryminał, który można potraktować jako odtrutkę po znacznie bardziej posępnej prozie Håkana Nessera czy Jo Nesbø. Mały plusik za to, że zazwyczaj motorem napędowym fabuły u Läckberg jest mroczna tajemnica z przeszłości, a tak się składa, że to mój ulubiony kryminalny motyw.
Anna Kańtoch [70%]
Hmm, jak by to napisać bez spojlerów? Spróbujmy może tak: „Człowiek bez psa” potrafi czytelnika zaskoczyć, ale może i rozczarować, bo to zaskoczenie oparte jest na pewnego rodzaju literackim oszustwie (autor co innego tu czytelnikowi obiecuje, a co innego ostatecznie daje). Poza tym jeden z dwóch głównych wątków potraktowany został po macoszemu, ale to nie ma wielkiego znaczenia, bo i tak z całej książki najbardziej zapada w pamięć precyzyjnie opisany rozpad osobowości pod wpływem przeżytej traumy. Aż boli przy czytaniu.
Joanna Kapica-Curzytek [70%]
Ciekawy eksperyment literacki, proza trochę w klimacie Jonathana Carrolla, kiedy wszystko właściwie jest realistyczne i „na swoim miejscu” z wyjątkiem drobnych szczegółów. Książka ma w sobie dużo z romansu, Claire i Henry kochają się miłością idealną, taką, jaką chciałby przeżyć każdy. Ale ich związek diametralnie różni się od innych za sprawą jednej rzeczy: Henry cierpi na genetyczną chorobę polegającą na tym, że niezależnie od swojej woli stale przemieszcza się w czasie. Dlatego też ich związek zaczyna się bardzo nietypowo, a potem rozwija się nieliniowo i bez chronologii. Ona nie wie, co będzie się działo w przyszłości, on nie zawsze pamięta wydarzenia z przeszłości. Pomimo tych kłopotów – trwają razem na dobre i złe. Choć chwilami książka wydaje się nieco rozwlekła, Audrey Niffenegger przekonuje, że dla prawdziwej miłości nie ma żadnych przeszkód i jest ona w stanie przetrwać nawet takie przeciwności, jak zaburzenia czasowego porządku. Optymistyczne!
Jędrzej Burszta [70%]
Kontynuacja historii rodziny Neshov i środkowy tom trylogii rozpoczętej przez znakomitą „Ziemię kłamstw”. Po śmierci matki trzech braci stara się przywrócić swoje życie na dawne tory, ignorując wszystkie wydarzenia, które wyniknęły z rodzinnego spotkania po latach. Symbolicznym centrum pozostaje rodzinna farma w Norwegii, podupadająca ruina, która przynosi więcej trosk niż korzyści – i choć wątki trzech braci (oraz córki jednego z nich) wydają się biec niezależnie od siebie, tworząc osobne, niepowiązane z sobą historie, to w rzeczywistości wszystko zdarza się zmierzać w kierunku kolejnej, nieuchronnej konfrontacji. Anne Ragde tworzy prozę niezmiernie realistyczną, skupioną na detalu, jak gdyby wyznając zasadę, że o ludziach nie mówią ich myśli, lecz czyny. Surowość i prostota – a z drugiej strony, wnikliwość i głębia; bohaterowie „Raków pustelników”, ukazani w codziennych sytuacjach, okazują się niezwykle intrygującymi postaciami, fascynująco niedopowiedzianymi, wielowymiarowymi. Największa zaleta powieści to jej otwartość na interpretację zachowania rodziny Neshov, motywacji i osobistych problemów, które wspólnie składają się na ich skomplikowane biografie. Świetnie napisana, inteligentna powieść obyczajowa – szkoda tylko, że naznaczona piętnem „tomu środkowego”, i w dodatku zwieńczona okrutnym (bo stanowiącym zaledwie preludium) zwrotem akcji, zakończeniem, które upomina się o ciąg dalszy.
Anna Kańtoch [70%]
Szkolna piękność budzi się po urodzinowej imprezie w fatalnym stanie. Nie, nie ma kaca, po prostu jest martwa, a co gorsza – najwyraźniej ktoś ją zamordował. W towarzystwie świeżo poznanego ducha rusza więc w podróż po wspomnieniach, na końcu których czeka wyjaśnienie jej własnej śmierci. Streszczenie brzmi może banalnie, ale „Pomiędzy światami” to ciekawa pozycja dla młodego (i nie tylko) czytelnika, jest tu refeksja na życiem i miłością, jest zgrabnie odmalowane tło obyczajowe i nawet prawie-kryminalna intryga – a wszystko to zręcznie splecione w jedną opowieść i rozegrane na cienkiej granicy pomiędzy tym, co przejmujące, a tym, co sentymentalne. Warto, nawet jeśli nie mamy już siedemnastu lat.
