Kataloński pisarz Jaume Cabré daje nam czytelny dowód na to, że nie minął czas wielkiej, epickiej powieści pisanej po to, by powiedzieć nam coś ważnego.
Zła pamięć
[Jaume Cabré „Głosy Pamano” - recenzja]
Kataloński pisarz Jaume Cabré daje nam czytelny dowód na to, że nie minął czas wielkiej, epickiej powieści pisanej po to, by powiedzieć nam coś ważnego.
Jaume Cabré
‹Głosy Pamano›
„Głosy Pamano” to powieść zaborcza. Intryguje i nie daje spokoju już od pierwszych zdań, pierwszych scen i pierwszych emocji towarzyszących nam przy czytaniu. Nagle zaczyna nas irytować zewnętrzna rzeczywistość i nieznośna staje się konieczność zrobienia sobie przerwy czy zajęcia się czymś innym. A gdy już z westchnieniem i wielkim bólem odłożymy choć na chwilę książkę – jesteśmy w stanie myśleć tylko o tym, by jak najszybciej do niej wrócić. I nie możemy się uwolnić od tego, co w powieści się rozgrywa.
Jaume Cabré to pisarz obdarzony absolutnym literackim słuchem, nie ma u niego żadnego zbędnego zdania czy przypadkowej sceny. Konstrukcja powieści jest w pełni konsekwentna i spójna niczym muzyczne arcydzieło, w którym nie ma żadnej fałszywej nuty. „Głosy Pamano” wiele wymagają od czytelnika: potrzeba tu maksymalnej koncentracji uwagi ze względu na nietypowe formy prowadzenia narracji i nieliniowego rozwijania poszczególnych epizodów. Jest to również wyzwanie dla tłumacza, z czym Anna Sawicka, autorka polskiego przekładu, poradziła sobie bardzo dobrze.
Trudno nawet w skrócie opisać główne wątki zarysowane w powieści. Układają się w sugestywne i wieloznaczne sceny, tworząc panoramiczną całość. Wszystko imponuje rozmachem i głębią znaczeń. „Głosy Pamano” to zapis życia małej społeczności, toczącego się w górskiej wiosce na północy Hiszpanii, w Katalonii. Któregoś dnia, podczas toczącej się drugiej wojny światowej, przybywa tam nauczyciel Oriol Fontelles z żoną, by objąć posadę w szkole. Bohater, nauczyciel i amatorski malarz-portrecista, trafia w tryby lokalnych układów i centrum wojennych wydarzeń. Dla ówczesnej Hiszpanii, przypomnijmy, były to początki faszystowskiego reżimu dyktatora Franco. Nie ma możliwości, by wyrwać się ze szponów historii, jedyne, co Fontelles może zrobić, to próbować ocalić wewnętrzną wolność i pozostać wiernym sobie. Zapłaci za to wysoką cenę, a świat i tak odsunie się od niego.
Choć dla Katalonii dyktatura Franco miała wymiar dodatkowy, bo była związana z niszczeniem katalońskiej autonomii i tożsamości, jednak Cabré nie rozgrywa swojej powieści na narodowej nucie. Skupia się przede wszystkim na nieodwracalnych następstwach niszczycielskiego, szalejącego reżimu. Widzimy tu różne przejawy dewastacji człowieczeństwa, manipulacji prawdą i kłamstwem, brutalnego ustanawiania wszechwładzy i zwalczania przeciwników. Są tu ludzie bezbronni wobec rzeczywistości, bierni oraz tacy, którzy z rzeczywistością próbują sobie w różny sposób radzić. Autor odtwarza tu uniwersalne mechanizmy funkcjonowania świata, w którym pojawia się zło.
Po latach, nauczycielka Tina Bros trafia na ślad Oriola. To, co odkrywa, zaskakuje i budzi niedowierzanie. Ale jest nieustępliwa, chce wyjaśnić sprawę do końca. Są też listy, które muszą trafić do adresata. Okazuje się jednak, że dziś, współcześnie, to nie jest wcale łatwe, bo czas zatarł wiele śladów, a w dodatku cienie upadłej w 1975 roku dyktatury są nadal długie. Są ludzie, którzy nawet teraz nie chcą rozmawiać, są tacy, którzy nie chcą pamiętać. Inni z kolei chcą, aby wszystko zostało nadal takie jak było. Po co grzebać w przeszłości, budzić stare upiory i robić zamieszanie. Cabré zgłębia fenomen złej ludzkiej pamięci: przewrotnej, mściwej, mrocznej i nieprzyjaznej. A przy okazji stawia Tinę w obliczu doraźnych problemów, którym musi stawić czoło: kryzys rodzinny i odejście dorosłego syna z domu.
Sceny, wątki i wydarzenia w „Głosach Pamano” splatają się ze sobą ściśle i przenikają, nic sobie nie robiąc z linearnego czasu. Gdyby posłużyć się matematyczną metaforą, można powiedzieć, że konstrukcja powieści przypomina powierzchnię Riemanna z nakładającymi się na siebie punktami – niby w tym samym miejscu, ale już w innym czasie. To zestawianie ze sobą scen i dialogów rozgrywających się w identycznym punkcie przestrzeni, ale różnym czasie, kalki i przebicia zostały przez Cabré „rozegrane” znakomicie, co potęguje dramatyczny efekt. Wirtuozowskie posługiwanie się przez autora czasową perspektywą pogłębia w nas przekonanie, że historia i przeszłość wcale nie odchodzą w zapomnienie, ale są nadal częścią teraźniejszości. Czają się w ukryciu, gotowe wyjść na powierzchnię w każdej chwili. Sterują pamięcią, biorą udział w walce dobra ze złem.
Wielkim atutem „Głosów Pamano” są także postacie. Przyglądamy się życiu małej miejscowości, w której wszyscy się znają. Wiadomo, kto jest falangistą, a kto dołączył do oddziałów partyzanckich. Na pierwszy plan wysuwa się niewątpliwie Elisenda, z prawdziwym talentem do miłości i robienia interesów, gdzie – jak wiemy – wszystkie chwyty są dozwolone. W jej postaci nie brakuje elementów humorystycznych, co sprawia, że Elisenda budzi naszą sympatię, bo jest tak ludzka: balansująca między świętością a upadkiem. Falangista Valentí to, z drugiej strony, postać budząca skrajne przerażenie. Sceny z jego udziałem czytamy ze ściśniętym gardłem, przypominając sobie uniwersalne pytanie: skąd w człowieku tyle zła? Co każe mu opowiedzieć się po mrocznej stronie swojej natury?
Z tymi pytaniami pozostajemy także, poznając zakończenie powieści. Mocne, przerażające i wcale nie optymistyczne, bo widzimy, że nie zawsze zwycięża dobro. Na przeszkodzie temu stoi ludzka pamięć, podszyta chęcią zemsty, strachem i niemożliwością przebaczenia. To ona czyni drani ze świętych – i odwrotnie, dlatego światu trudno jest rozróżnić, kto jest kim. Nie zmienia tego nawet upływ czasu.
