Stephen King serwuje czytelnikom solidną porcję strachu. „Szkieletowa załoga” zaprasza do świata, gdzie słońce rzadko gości na niebie. Tu noc rozpościera nad nami swój płaszcz podszyty czarną podszewką grozy. Co się pod nim ukrywa?
Pocałunek w ciemności…
[Stephen King „Szkieletowa załoga” - recenzja]
Stephen King serwuje czytelnikom solidną porcję strachu. „Szkieletowa załoga” zaprasza do świata, gdzie słońce rzadko gości na niebie. Tu noc rozpościera nad nami swój płaszcz podszyty czarną podszewką grozy. Co się pod nim ukrywa?
Stephen King
‹Szkieletowa załoga›
EKSTRAKT: | 90% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Szkieletowa załoga |
Tytuł oryginalny | Skeleton Crew |
Data wydania | 14 kwietnia 2000 |
Autor | Stephen King |
Przekład | Krzysztof Sokołowski, Maciejka Mazan, Danuta Górska, Arkadiusz Nakoniecznik, Paulina Braiter, Jan Pyka, Dorota Malinowska-Grupińska, Rafał Wilkoński |
Wydawca | Prószyński i S-ka |
ISBN | 83-7337-182-6 |
Format | 584s. 115×185mm |
Cena | 29,— |
Gatunek | groza / horror |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Stephen King zyskał rzesze czytelników głównie jako twórca obszernych, wielowątkowych powieści. Nie należy jednak zapominać, że ma na swoim koncie także sporo opowiadań. „Szkieletowa załoga” to zbiór dwudziestu trzech tekstów, które wyszły spod ręki Króla w latach 1966-83. Przekrój spory. Mamy okazję obserwować ewolucję pisarza – od wczesnej prozy młodzieńczej do dojrzalszych utworów stworzonych ręką wprawionego pisarza mającego za sobą dziesiątki opowiadań i kilkanaście powieści.
King przypomina, na czym polega przyjemność obcowania z krótką forma epicką. Nie każdy potrafi pisać opowiadania, jednak mistrz współczesnego horroru, wydaje się, do tego właśnie został stworzony. Na co go stać, pokazał w zbiorach „Marzenia i koszmary”, „Wszystko jest względne. 14 mrocznych opowieści” i „Nocna zmiana”. Autor przyrównuje opowiadanie do ukradkowego pocałunku z nieznajomym w ciemności, natomiast lekturę powieści do długiego, satysfakcjonującego romansu. Pozamałżeńskie miłostki bywają męczące i zabierają czasem zbyt dużo energii. Namiętny pocałunek z tajemniczym jegomościem wydaje się bardziej fascynujący, dlatego warto zanurzyć się w świecie mrocznych opowiadań Kinga. Pisarz prowadzi nas przez noc, która trwa w jego wyobraźni, a w ciemnościach skradnie nam niejeden pocałunek.
Uważny czytelnik na pewno dostrzeże, że twórca „Szkieletowej załogi” bawi się pomysłami, kreując za każdym razem nową, momentami przerażającą rzeczywistość. Wydaje się, że każdy tekst powstał z prawdziwej pasji, a według mnie właśnie takie opowiadania sprawiają wiele przyjemności w trakcie czytania. Autor robi wszystko, by pokazać, jak bardzo kocha swój zawód – widać to w niemal każdej opowiedzianej historii.
Przygoda z twórczością Kinga zaczyna się od tradycyjnego opowiadania grozy „Mgła”, a kończy „Cieśniną”, poetycką opowieścią o umieraniu. Tekst otwierający „Szkieletową załogę” jest bardzo obszerny, liczy 160 stron i spokojnie mógłby stanowić zalążek powieści. Akcję tej historii King umieścił w supermarkecie, gdzie znajduje się wszystko, co potrzebne, by walczyć z potworami wyłaniającymi się z morderczej mgły. Warto zatrzymać się tutaj na dłużej. Autor świetnie pokazuje, jak ludzie zachowują się w konfrontacji z czymś przerastającym wszelkie pojmowanie. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy to nie wydarzyło się naprawdę, a sam King nie stał z boku z notatnikiem. W trakcie czytania narasta ciekawość, co też kryje w sobie złowroga mgła, jakie spowoduje zniszczenia i czy we śnie spotkamy przerażonych bohaterów opowiadania i razem z nimi przyjdzie nam walczyć o przetrwanie…
Niesamowity klimat King stworzył w „Małpie”. Mamy tu ciekawe ujęcie jednego z ulubionych motywów autora – przedmiotu obdarzonego niezwykłą i tajemniczą mocą. Tytułowa małpa-zabawka, zamiast dawać ukojenie zapłakanemu dziecku, staje się przyczyną łez i przynosi nieszczęście. Co gorsza nie można jej tak po prostu wyrzucić czy zniszczyć. Zawsze wraca, a jej chęć mordu nie słabnie. Nakręcana zabawka niejednemu czytelnikowi może się przyśnić. Jeśli macie dzieci, po przeczytaniu tego opowiadania prawdopodobnie zaczniecie się zastanawiać, czy aby zwykłe pluszaki w pokoju pociech nie ożywają i nie stanowią zagrożenia – nie tyle dla nich, ale dla was samych.
Im krótszy tekst, tym większe robi King wrażenie. Nie sposób przejść obojętnie na przykład koło „Buntu Kaina”, który poraża okrucieństwem. Opowiadanie „Zjawi się tygrys” przybliża drzemiące w umysłach dzieci lęki, które czają się i czekają na chwilę nieuwagi, by wyskoczyć znienacka i rozgościć się w rzeczywistości ufnego malucha. Autor zagląda też na dno naszych dorosłych umysłów, znajduje tam prawdziwe koszmary, oprawia je w słowa i podsuwa nam pod nos.
„Skrót pani Todd” kryje w sobie mroczny sekret. To opowieść dla tych, którzy lubią zboczyć z głównej drogi i pojechać skrótem. Kto wie, może znajdziecie wspólny mianownik z bohaterką tego tekstu? W zbiorze znajduje się też „Lament paranoika”, krótki utwór poetycki, który tak naprawdę zupełnie nie pasuje do pozostałych opowiadań i wydaje się zbędnym udziwnieniem. King-poeta do mnie nie przemawia, więc nie warto się nad tą kwestią rozwodzić; wystarczy, że przekartkuje się strony z niezbyt udaną poezją. Jednym z najbardziej przerażających tekstów jest „Tratwa”, historia czwórki młodych ludzi, którzy znaleźli się na tratwie, a wokół nich na tafli wody unosi się mordercza plama. Zostali jej więźniami. Nikt nie usłyszy rozpaczliwego wołania o pomoc. King świetnie zagrał na emocjach i nerwach czytelnika. Stworzył w naszej świadomości obraz, którego z całą pewnością nie chcielibyśmy oglądać na żywo.
Autor nie daje nam chwili wytchnienia, zapraszając nas do kolejnego tekstu, gdzie nie ma miejsca na sielankę. „Szkoła przetrwania” szokuje, budzi lęk, obrzydzenie i litość dla młodego człowieka, który znalazł się na bezludnej wyspie. Co zrobi, kiedy głód zacznie przyćmiewać logiczne myślenie? Do czego mogą mu posłużyć zapałki, ostry nóż i dwa kilogramy heroiny? Jak daleko posunie się, żeby przetrwać? To opowiadanie trzeba przeczytać. Zapewniam, na długo pozostanie w pamięci. Rzadko zapomina się prawdziwą makabrę…
King stopniowo, niespiesznie buduje niezwykłą atmosferę grozy. Na tym polu przerósł klasyków – Lovecrafta czy Poego. Im bardziej zagłębiamy się w opowiadanie, tym większe napięcie i oczekiwanie na grzmot, który rozwiąże wszelkie wątpliwości, że oto mamy do czynienia z czymś niesamowitym, tajemniczym i złym, z czymś, co kryje się w nas samych, ale boimy się do tego przyznać. Autor chwyta nas za rękę i przez niemal sześćset stron prowadzi przez krainę strachu. Ściskamy mu dłoń bardzo mocno, bojąc się puścić.
Myślę, że nie czytałoby się „Szkieletowej załogi” tak przyjemnie, gdyby tłumaczenie było niedopracowane. Trzeba przyznać, że wszyscy tłumacze świetnie wywiązali się ze swojego zadania. W pełni oddali nastrój opowiadań i styl Kinga. Warto też wspomnieć o ilustracji Jerrego Sandefura na okładce. Kilka szkieletów wyłaniających się z gęstej mgły zapowiada aurę całego zbioru i zaprasza do wstąpienia w szeregi nietypowej załogi…
Co tak naprawdę serwuje nam Stephen King – iluzję, fantazję, fatamorganę? Możliwe, że „Szkieletowa załoga” zawiera kilka opowieści, które rozegrały się w świecie rzeczywistym, a nie tylko w przewrotnej wyobraźni autora. Czytając zbiór niesamowitych historii, nieraz poczujemy na karku chłodny oddech. Możemy spróbować odgonić natrętną zmorę nerwowym ruchem dłoni, ale zapewniam was, ona nie podda się tak łatwo i złośliwie rozgości się na dobre w naszym domu. Tylko od czytelnika zależy, na ile zaufa autorowi i uwierzy w jego opowieści. Czasem wydaje się aż nadto przekonujący i wiarygodny. Tu fikcja miesza się z prawdą, a Stephen King łapczywie kradnie kolejny pocałunek z naszych ust.
