EKSTRAKT: | 70% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Okaleczone oko |
Tytuł oryginalny | The Broken Eye |
Data wydania | 18 lutego 2015 |
Autor | Brent Weeks |
Przekład | Małgorzata Strzelec |
Wydawca | MAG |
Cykl | Powiernik światła |
ISBN | 978-83-7480-533-9 |
Format | 992s. 135×205mm |
Cena | 49,— |
Gatunek | fantastyka |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Z nadzieją patrząc w przyszłość |
EKSTRAKT: | 70% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Okaleczone oko |
Tytuł oryginalny | The Broken Eye |
Data wydania | 18 lutego 2015 |
Autor | Brent Weeks |
Przekład | Małgorzata Strzelec |
Wydawca | MAG |
Cykl | Powiernik światła |
ISBN | 978-83-7480-533-9 |
Format | 992s. 135×205mm |
Cena | 49,— |
Gatunek | fantastyka |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Mnie bardziej zaskakuje, że masz czas czytać takie tomiszcza i do tego w tak iście piorunującym tempie! A ja jak przeczytam 60 stron w tygodniu to uznaję to za dobry tydzień...
@ JX
Przyznam, że odpoczywam nad nimi psychicznie.
@ Rory
Sam dojazd do pracy jednego dnia to 30-60 stron w zależności od tego, jak szybko się daną książkę czyta i czy można sobie usiąść (stanie w tłumie z takim tomiszczem, jak te Weeksa nie jest wygodne), albo czy akurat nie wsiądzie grupa przedszkolna itp.
W domu, na spokojnie czytam jeszcze szybciej.
Akurat, co do "Powiernika światła" czytało mi się go relatywnie wolno.
Swój rekord chyba pobiłam w styczniu tego roku, gdzie przeczytałam chyba ponad 3000 stron, głównie "Korony gwiazd" ale wtedy to zarywałam noce i czytałam całymi weekendami ciurkiem.
A dzienny - "Gromowładnego" Gilmana przeczytałam niemal w jeden dzień (tj pierwszych 40 stron jednego dnia wieczorem, a następnego resztę, czyli ok 450 stron niezbyt dużym drukiem).
Z drugiej strony: nie mam dzieci, telewizora, nie oglądam praktycznie filmów i seriali. Czytanie to głównem oje zajęcie w czasie wolnym.
I pomyśleć, że ja się męczę już prawie 2 miesiące (sic!) z jednym "Quo Vadis". Brak czasu na czytanie to koszmar :/
Z Sienkiewiczem to ja się męczyłam niezależnie od ilości wolnego czasu. Pamiętam, że "Ogniem i mieczem" czytałam, leżąc chora w domu i ledwo zmęczyłam w dwa tygodnie.
Choć mój kolega z roku,uwielbiał Sienkiewicza i czytał Trylogię po kilkanaście razy. Nie jestem w stanie tego pojąć, ja Sienkiewicza nie trawię. No "Quo vadis" z tego chyba i tak najlepsze, choć głównie ze względu na Petroniusza.
Brak dzieci, telewizora, seriali... teraz wszystko jasne :) W takim układzie, poświęcając 100% wolnego czasu czytaniu to faktycznie można szaleć. A u mnie wprost przeciwnie - dojazd do pracy 25 minut w jedną stronę (w większości przesypiany ze zmęczenia), w domu dwójka małych niebywale energicznych dzieci, masę obowiązków domowych, z żoną też trzeba pobyć, seriale czekają kolejkami, a i jeszcze gry się piętrzą na dysku. Że o własnej twórczości nie wspomnę... I gdzie tu jeszcze książki wcisnąć.
No może nie 100 % (są jeszcze spacery, a i posprzątać trzeba, czy jakieś jedzenie zrobić, no i od czasu do czasu mój luby odkleja się od komputera) ale większość. Ostatnio czytanie przerodziło się niemalże w nałóg. Gdy kończy mi się stos książek udaję się do księgarni/biblioteki po następne.
Przy okazji, zastanawiam się, jakim by tu teraz autorem się zainteresować.
Jerzy Edigey w czasie drugiej wojny światowej pracował w swoim wyuczonym zawodzie w koncesjonowanej przez okupanta Izbie Adwokackiej, ale jednocześnie zaangażował się w tajne nauczanie, a kiedy wybuchło powstanie warszawskie – przystąpił do walki. Mimo to w swoich powieściach niechętnie nawiązywał, przynajmniej bezpośrednio, do tego okresu. Wyjątkiem jest – wydane już po tragicznej śmierci autora – „Zdjęcie z profilu”.
więcej »Po „Baśnie zimowe” warto sięgnąć nie tylko w długie wieczory, gdy za oknem hula śnieg i mróz, gdyż poprzez zebrane tutaj piękne opowieści Dawn Casey wlewa mnóstwo ciepła do serc młodych czytelników, a bajecznie kolorowe ilustracje Zanny Goldhawk dodatkowo cieszą ich oczy.
więcej »Dwa lata pisania i dziesięć lat poprawek – tak przedstawiona historia powstania „Cudzoziemca w Olondrii” Sofii Samatar daje bardzo dobre pojęcie o tym, czego powinniśmy się spodziewać po tej powieści. Wszystko jest tu dopracowane i przemyślane. Szkoda tylko, że trudno dać się porwać przedstawionej tu historii.
więcej »Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Tęczowa teologia sukcesu
— Beatrycze Nowicka
Moda na krzesanie, odcinki 403-492
— Beatrycze Nowicka
Potęga barw
— Katarzyna Piekarz
A teraz poderżnij gardło za tatusia…
— Beatrycze Nowicka
Było kolorowo?
— Beatrycze Nowicka
Kolorowy Czarny Pryzmat
— Anna Kańtoch
Ziejący czosnkiem zabójca i jego padawan
— Miłosz Cybowski
Tryby historii
— Beatrycze Nowicka
Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka
Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka
Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka
Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka
Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka
Z tarczą
— Beatrycze Nowicka
Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka
Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka
Supernowej nie zaobserwowano
— Beatrycze Nowicka
Że też ma Pani cierpliwość czytać te niekończące się, sztampowe cykle fantasy... Podziwiam.