„Życie stewardesy” Olgi Kuczyńskiej pozwala nam poznać kulisy tego zawodu i zrozumieć pasję latania. A jeśli boimy się samolotów – jest spora szansa, że zmienimy zdanie.
Raz stewardesą, stewardesą w sercu na zawsze
[Olga Kuczyńska „Życie stewardesy” - recenzja]
„Życie stewardesy” Olgi Kuczyńskiej pozwala nam poznać kulisy tego zawodu i zrozumieć pasję latania. A jeśli boimy się samolotów – jest spora szansa, że zmienimy zdanie.
Olga Kuczyńska
‹Życie stewardesy›
Gdy podróżujemy samolotem, na pokładzie z uśmiechem wita nas załoga. Stewardesy i stewardzi dbają o nasze bezpieczeństwo i komfort podczas lotu. Na ogół nie przychodzi nam do głowy, że w tym zawodzie trzeba umieć dużo więcej niż tylko uprzejmie odpowiadać na pytania pasażerów oraz częstować ich kawą, herbatą lub drinkiem. Nieliczni z nas dowiadują się o tym podczas (rzadkich na szczęście) kryzysowych sytuacji.
Książka Olgi Kuczyńskiej nie pozostawia wątpliwości: piloci oraz członkowie załogi pokładowej to nie są przypadkowi ludzie. Przychodzą do zawodu z prawdziwego powołania, przechodząc bardzo surowe etapy kwalifikacji i setki godzin szkoleń, pokonując po drodze wiele przeszkód. To pasja i wielka miłość, na którą nie ma rady – jak w przypadku autorki tej książki.
„Życie stewardesy” opisuje kolejne etapy „dojrzewania” do zawodu, składające się z wielu ważnych decyzji i wyborów. Olga Kuczyńska wykazała wielki upór i hart ducha, konsekwentnie dążąc do celu, jakim było najpierw zakwalifikowanie się na szkolenie we Włoszech. Później - ciężka praca, nauka, liczne testy, sprawdziany praktyczne. I za każdym razem ogromny stres, czy uda się przejść dalej czy też trzeba będzie pożegnać się z marzeniami.
Ta część książki będzie bardzo przydatna dla tych, którzy tak jak autorka książki, marzą o pracy w charakterze członka załogi. Znajdziemy tu wiele istotnych informacji i szczegółów dotyczących tego, czego dotyczą szkolenia i nauka, jakie predyspozycje są pomocne, by z powodzeniem przejść drobiazgowe i wymagające kryteria kwalifikacji. Potrzebne są nie tylko odpowiednie kompetencje, ale cechy charakteru – na przykład punktualność (by nie spóźnić się na briefing przed lotem) czy asertywność (pomocna na przykład w odmówieniu sobie alkoholu, gdy jesteśmy na dyżurze pod telefonem lub niedługo mamy lot). Nie są tolerowane żadne odstępstwa od jasno sformułowanych przepisów, i to nie tylko te dotyczące zachowania, ale i wyglądu (również ściśle opisanego w regulaminie).
„Życie stewardesy” pozwala nam spojrzeć na ten zawód - można powiedzieć – od pokładowej kuchni. Widać tu jak na dłoni jego blaski i cienie. Można dostrzec, jak ważna jest współpraca i zaufanie między członkami załogi. Autorka jest bardzo dobrą obserwatorką, wskazuje także na ciekawe niuanse dotyczące komunikowania się osób różnych narodowości i kultur. Jak podkreśla: „latając, rozumiesz i czujesz inaczej”, bo pewne elementy szkolenia i przyswojone procedury po prostu zmieniają sposób postrzegania i reagowania na różne sytuacje, nawet jeśli akurat nie pełni się służby na pokładzie. "Raz stewardesą, stewardesą w sercu na zawsze", podsumowuje Olga Kuczyńska.
To również bardzo rzadka okazja, by oczami stewardesy przyjrzeć się podczas lotu nam, pasażerom. Od razu uprzedzę, że ten obraz nie zawsze jest miły i optymistyczny. Mamy okazję przeczytać wiele zabawnych anegdot, czasem też zdarzają się historie mrożące krew w żyłach, ekscytujące albo też smutne – gdy na przykład dochodzi do zgonu pasażera podczas rejsu.
Książka ma także ogromny walor edukacyjny – doradziłabym, aby zapoznać się z nią koniecznie, zanim wybierzemy się w podniebną podróż. Autorka podpowiada, czego nie należy robić podczas lotu, wyjaśniając, dlaczego – co powinno podziałać na naszą wyobraźnię i nas zdyscyplinować. Każdy bowiem zakaz dla pasażera to nie czyjeś „widzimisię”, ale przepis podyktowany bezpieczeństwem lotu, które zawsze jest na pierwszym miejscu. Jeśli nie wierzymy, niech nas przekonają statystyki – stale maleje liczba wypadków lotniczych z udziałem samolotów pasażerskich.
Olga Kuczyńska pisze także o tym, co się dzieje w jej pracy „po godzinach”. Czasem (ale tylko czasem) zdarza się, że załoga ma w jakimś miejscu dłuższy postój i możliwe jest zwiedzanie. Są więc tutaj ciekawe opisy turystycznych atrakcji, zilustrowane zdjęciami. Fotografie zresztą są w książce bardzo liczne, a wizerunki autorki w mundurze linii lotniczej na pewno wzbudzą podziw i być może… zazdrość. Jednocześnie inspirują do tego, by - jak w podtytule książki - "mierzyć wysoko i przekraczać granice", również własnych możliwości.
Końcowe fragmenty książki poświęcone są niezwykłej przyjaźni autorki książki z Pooją, dziewczyną z bombajskich slumsów. W pierwszej chwili decyzja autorki, by się tam zapuszczać, może wydawać się kontrowersyjna i budzić etyczne wątpliwości. Jednak osobista i ciepła relacja, którą autorka nawiązuje z Pooją i jej rodziną, wydaje się nie mieć nic wspólnego z „turystyką slumsową”, trudnym do zaakceptowania niemoralnym podglądactwem.
Kto boi się latać – powinien po lekturze tej książki zdecydowanie zmienić swoje nastawienie. W „Życiu stewardesy” widać, ile wagi przywiązuje się do procedur bezpieczeństwa oraz jak bardzo kompetentni i profesjonalni muszą być członkowie załogi. Naprawdę nie mają oni nic wspólnego z groteskowym wizerunkiem z filmu „Przelotni kochankowie” Almodovara. Wchodząc na pokład samolotu, wiedzmy, że jesteśmy w dobrych rękach!
