Zmarły przed sześcioma laty Josef Škvorecký to jeden z najsłynniejszych czeskich pisarzy XX wieku (choć załapał się także na ponad dekadę następnego stulecia). Oprócz opowiadań i powieści pisał również – w latach 50. i 60. – scenariusze filmowe, z których korzystali twórcy czechosłowackiej Nowej Fali. Przed emigracją na Zachód poznał wielu wybitnych reżyserów i aktorów i o nich postanowił opowiedzieć we „Wszystkich tych wspaniałych chłopcach i dziewczynach”.
Ten okrutny XX wiek: Kraj pod specjalnym nadzorem
[Josef Škvorecký „Wszyscy ci wspaniali chłopcy i dziewczyny” - recenzja]
Zmarły przed sześcioma laty Josef Škvorecký to jeden z najsłynniejszych czeskich pisarzy XX wieku (choć załapał się także na ponad dekadę następnego stulecia). Oprócz opowiadań i powieści pisał również – w latach 50. i 60. – scenariusze filmowe, z których korzystali twórcy czechosłowackiej Nowej Fali. Przed emigracją na Zachód poznał wielu wybitnych reżyserów i aktorów i o nich postanowił opowiedzieć we „Wszystkich tych wspaniałych chłopcach i dziewczynach”.
Josef Škvorecký
‹Wszyscy ci wspaniali chłopcy i dziewczyny›
Josef Škvorecký (rocznik 1924) opuścił ojczyznę w następstwie wydarzeń z sierpnia 1968 roku, kiedy to w ramach tak zwanej „bratniej pomocy” wojska państw Układu Warszawskiego (z wyjątkiem Rumunii) wkroczyły do Czechosłowacji, aby stłumić Praską Wiosnę. Ostatecznie zakotwiczył w Toronto, gdzie mieszkał i pracował (jako wykładowca na miejscowym uniwersytecie) do swojej śmierci przed sześcioma laty. Choć był bardzo płodnym prozaikiem, niewiele z jego dzieł zostało do chwili podjęcia decyzji o emigracji oficjalnie wydanych w kraju. A te, które jakimś cudem ujrzały światło dzienne, jak chociażby powieść „Tchórze” (1958), wzbudzały ponoć, o czym donosi sam autor, u prezydenta Antonína Novotnego (intelektualisty równie wykształconego i światłego, jak
Bolesław Bierut czy Władysław Gomułka) efekt „chodzenia po ścianach”. Inna sprawa, że Novotný reagował w ten sposób również na wiele innych dzieł literackich i filmowych. Zwłaszcza zaś na produkcje kinematografistów spod znaku Nowej Fali.
Škvorecký pochodził z leżącego tuż przy polskiej granicy Náchodu, niewielkiego miasteczka, w którym w czasie drugiej wojny światowej przez kilka lat u miejscowego sklepikarza ukrywało się pewne żydowskie dziecko. Był to syn Anny Švábovej i architekta Ottona Kohna. Świat poznał go dwadzieścia lat później jako… Miloša Formana. Josef, starszy od niego o osiem lat, widywał go wówczas ukrytego między kartonami, nie mając oczywiście pojęcia, na kogo ten niesforny chłopak wyrośnie we wcale nie tak odległej przyszłości. Jako ceniony, chociaż rzadko wydawany autor, pod koniec lat 50. Škvorecký szybko znalazł wspólny język z młodymi studentami FAMU (legendarnego Wydziału Filmowego i Telewizyjnego praskiej Akademii Sztuk Scenicznych), którzy chętnie sięgali po jego krótkie formy, a z czasem zapraszali do pomocy w tworzeniu oryginalnych scenariuszy. W efekcie pisarz doskonale poznał całe środowisko filmowe, z wieloma artystami – nie tylko z Formanem, ale i z Jiřím Menzlem czy Evaldem Schormem – łączyły go w tamtym czasie więzy przyjaźni. Niektóre zerwane zostały – z przyczyn oczywistych – po podjęciu przez Josefa decyzji o emigracji.
Po „zakwaterowaniu” się w Toronto Škvorecký niemal z rozpędu został wykładowcą akademickim; w latach 1969-1970 prowadził zajęcia poświęcone kinu czeskiemu – i to właśnie one stały się podstawą wydanej rok później książki „Wszyscy ci wspaniali chłopcy i dziewczyny” (z wiele wyjaśniającym podtytułem „Osobista historia czeskiego kina”). Jej polskie wydanie – nakładem sejneńskiego Pogranicza (w prestiżowej serii „Meridian”) – zostało wzbogacone o napisany na początku lat 80. rozbudowany, ponad stustronicowy, esej „Jiří Menzel i historia «Pociągów pod specjalnym nadzorem»”. Wyszedł z tego opasły tom, który stał się, co prawda, bardzo subiektywnym, ale nadzwyczaj interesującym kompendium na temat kinematografii czechosłowackiej do 1969 roku. Ze szczególnym uwzględnieniem szalonych lat 60., kiedy to narodziła się, zdobyła wielką popularność (na całym świecie), a następnie została rozjechana przez sowieckie czołgi Nowa Fala. Jej Škvorecký poświęca najwięcej miejsca, aczkolwiek cofa się także w zamierzchłą – z dzisiejszej perspektywy – przeszłość, w lata 20. ubiegłego stulecia, gdy powstały pierwsze wybitne czeskie dzieła filmowe.
Dzieje czeskiej kinematografii różnią się znacznie od polskiej. Głównie dlatego, że nie przeżyła ona wielkiego wstrząsu w czasie drugiej wojny światowej. W epoce Protektoratu Czech i Moraw Studio Filmowe Barrandov – jedno z największych na Starym Kontynencie – pracowało pełną parą; twórcy, którzy zaczynali karierę jeszcze przed 1939 rokiem, najczęściej – oczywiście jeżeli nie byli pochodzenia żydowskiego bądź nie głosili jawnie poglądów komunistycznych – pracowali dalej. Jak na przykład
Otakar Vávra czy Martin Frič (który pod nazwiskiem Fritsch nakręcił nawet kilka obrazów dla III Rzeszy w wytwórni UFA). Ba! Niemcy zdecydowali się na rozbudowę studia; postawili między innymi nowe hale do zdjęć – po to, by tam przenieść część swojej produkcji. Przykładem realizowany częściowo właśnie w Barrandovie antysemicki „
Żyd Süss” (1940) Veita Harlana. Co ciekawe, po wojnie, jak również po przejęciu władzy przez komunistów w lutym 1948 roku, o czym pisał w „
Zaginionym” (1951) Egon Hostovský, Vávra i Frič (i wielu innych reżyserów, scenarzystów i aktorów) pozostali na usługach nowej władzy.
Mało tego. Otakar Vávra – mający niezwykłą umiejętność dostosowywania się do każdej epoki historycznej i sytuacji politycznej (do Komunistycznej Partii Czechosłowacji zapisał się, jakby „czuł pismo nosem”, już w 1945 roku, czyli od razu po wyzwoleniu) – był współzałożycielem praskiej szkoły filmowej (FAMU) i jej długoletnim, bo aż do 2008 roku, wykładowcą (bardzo zresztą lubianym przez studentów). Mówiąc symbolicznie, to spod jego ręki wyszli między innymi Miloš Forman i Jiří Menzel. W peerelowskiej kinematografii podobną rolę odgrywali Aleksander Ford i Wanda Jakubowska, ale można odnieść wrażenie, że w jakimkolwiek starciu z Vávrą oboje i tak byliby na z góry straconej pozycji. Autor dwóch skrajnie różnych ekranizacji Čapkowskiego „
Krakatitu” (1947 i 1980) był też jednak rzemieślnikiem najwyższej próby, otwartym na artystyczny nowinki, co sprawiło, że w pewnym sensie stał się „akuszerem” Nowej Fali. Škvorecký, choć – jak można wywnioskować – nie pała do Vávry szczególną miłością, nie odbiera mu jednak ewidentnych zasług, mimo że będąc daleko od Pragi, mógłby to zrobić bez najmniejszych obaw o zemstę wpływowego reżysera.
Emigracyjny pisarz, tworząc „osobistą historię czeskiego kina”, nie miał encyklopedycznych zapędów, a jednak zawarł w swoich specyficznych memuarach mnóstwo szczegółów dotyczących filmów kręconych w latach 50. i 60. w Czechach (sic! bo Słowacją się nie zajmował). Był wszak świadkiem wielu niezwykłych wydarzeń, uczestnicząc – czy to jako scenarzysta, czy aktor (zdarzało się i tak) – w procesie produkcyjnym. Wiele z jego projektów nie zostało jednak – przynajmniej wówczas – sfinalizowanych. Najczęściej z powodów politycznych, ponieważ nie odpowiadały wizji socjalistycznych speców od kultury bądź nawet samego prezydenta Novotnego. Inne z kolei zostały skierowane do realizacji po dojściu do władzy Alexandra Dubčeka, co stało się na początku 1968 roku, ale nie zdążono ich ukończyć przed wkroczeniem „bratnich” wojsk. Wyjeżdżając na Zachód, Škvorecký przypieczętował ich los. Pozostały mu jednak barwne wspomnienia, które najpierw przelał na papier, przygotowując wykłady dla studentów, a potem opracowując je w formie książkowej.
Autor „Batalionu czołgów” czy „Przypadków inżyniera dusz ludzkich” jest fantastycznym gawędziarzem – wcale nie gorszym od Jaroslava Haška czy Bohumila Hrabala – i w takiej też formie, sypiąc jak z rękawa anegdotami, nie stroniąc od ironii i uszczypliwości, opowiedział o tym niezwykłym zjawisku, jakim była Nowa Fala. Przywołał przy tym dziesiątki postaci, kreśląc ich barwne, ale i bardzo realistyczne portrety – zarówno psychologiczne, jak i artystyczne. Wykazał się przy tym nadzwyczajną znajomością tematu, będąc bardzo wnikliwym i, co najistotniejsze, obiektywnym recenzentem (nawet wtedy, gdy musi wystawiać notki swym bliskim znajomym czy przyjaciołom). Jeśli jesteście więc wielbicielami kina czeskiego, jeśli nie są Wam obce takie nazwiska, jak Miloš Forman, Jiří Menzel,
Karel Kachyňa,
Jaromil Jireš, Ivan Passer, Evald Schorm, Vĕra Chytilová,
Ján Kadár i Elmar Klos, Jan Nĕmec, Pavel Juráček, Jan Schmidt, Hynek Bočan, František Vláčil czy Zbynĕk Brynych – „Wszyscy ci wspaniali chłopcy i dziewczyny” to lektura obowiązkowa! Do sześcianu.
