Marta Abramowicz w swojej najnowszej książce „Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica” dociera poza granice tabu, w polskiej kulturze szczelnie otoczonego tajemnicą, wstydem i zmową milczenia.
Wiedzą wszyscy, nie mówi nikt
[Marta Abramowicz „Dzieci księży” - recenzja]
Marta Abramowicz w swojej najnowszej książce „Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica” dociera poza granice tabu, w polskiej kulturze szczelnie otoczonego tajemnicą, wstydem i zmową milczenia.
Marta Abramowicz
‹Dzieci księży›
Jak to jest być córką lub synem katolickiego księdza? Albo matką jego dziecka? Chwileczkę, przecież to niemożliwe, duchownych obowiązuje celibat. Obowiązuje, na pewno? Niby tak, ale wszyscy wiedzą, że z niektórymi tak nieoficjalnie to jest inaczej. Niejedna osoba zna takie przypadki. Wiedzą o nich wszyscy, tylko że głośno nie mówi o tym nikt.
Jest takie słynne zdanie austriackiego filozofa Ludwiga Wittgensteina: „O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć”. I tak do tej pory z potomstwem księży najczęściej bywało. Marta Abramowicz podjęła trudną próbę wyjścia poza tę granicę milczenia. Przebicie się poza nią nie było łatwe, o czym autorka sama pisze. Wybrała jednak całkiem skuteczny sposób, by jednak dotrzeć do sedna problemu: nie tylko opisując go za pomocą warsztatu reportażystki, ale też badając metodami naukowymi. Przyjęcie tej perspektywy pozwala na obiektywne rozpoznanie zagadnienia, bez pochopnego ferowania jednoznacznych wniosków i ocen. Daje to także szansę czytelnikom, by mogli wyrobić sobie własne zdanie – zarówno dotyczące samej kwestii nieformalnych rodzin księży, ale też o otaczającym to zjawisko specyficznym kulturowym i socjologicznym kontekście.
Dzieci księży oraz ich matki mówią w tej książce własnym głosem. To zaledwie sześć opisanych przez Martę Abramowicz przypadków. „Niewiele jak na dwa lata poszukiwań. Wystarczająco, żeby postawić szereg pytań”, konkluduje autorka. Każda z przedstawionych tu sytuacji jest inna, różny jest stosunek księży – ojców do swoich dzieci oraz ich matek. Świadomie unikam tu słowa „partnerek”, ponieważ relacje te są właściwie w każdym przypadku mocno skomplikowane. Wszystkie sytuacje mają element wspólny: w każdej z nich wchodzi na scenę kościelna władza (przełożeni księży), która w mistrzowski sposób zaprzecza, kluczy, ukrywa, tuszuje i rozmywa prawdę dotyczącą potomstwa duchownych. W każdym przypadku potępiona i „odsądzana od czci i wiary” jest kobieta. Jako ta, która „sprowadziła na złą drogę”.
Marta Abramowicz przeanalizowała także szczegółowo dokumenty oraz obowiązujące teksty Kościoła dotyczące celibatu, stosunku do kobiet i związków z nimi na przestrzeni całej historii katolicyzmu. Ujęła je w „Kartki z kalendarza”, które pojawiają się pomiędzy kolejnymi rozdziałami książki. Warto jednak przeczytać te rozproszone fragmenty ponownie w całości. Odkryje się przed nami historia niesamowitej mizoginii, kształtowania uprzedzeń wobec kobiet (niezmiennie postrzeganych jako „własność mężczyzn”), utwierdzania ich w niższości i zaprzeczania ich podmiotowości. Nic dziwnego, że dwa tysiące lat tego rodzaju narracji nadal mocno wpływa na obowiązujący w Kościele dyskurs, szczególnie ten dotyczący celibatu. Czy może być inaczej? Ależ już jest – o czym świadczy świetnie (i nie bez poczucia humoru) napisany rozdział „Jan i Barbara”. Nie chciałabym pisać więcej, aby nie pozbawiać czytelników elementu zaskoczenia.
Potomstwo katolickich księży to jeden z wielu problemów, wokół których funkcjonuje powszechna zmowa milczenia. Dlaczego tak jest i jak ten (uniwersalny) mechanizm daje się wytłumaczyć w kategoriach socjologii i antropologii kulturowej – wyjaśnia w rozmowie z autorką prof. Joanna Tokarska-Bakir (rozdział: „Wspólnota”). Prof. Tomasz Stryjek analizuje z perspektywy historycznej to, kogo chroni społeczność, nie dając dojść do głosu matkom księżowskich dzieci. Jakie dobro jest w takiej sytuacji chronione? Jak przedstawiają się relacje Kościoła z narodem polskim na przestrzeni wieków? (Rozdział: „Naród”). Kulturę kościelną (warto zauważyć, że nie procedurę) w sytuacji pojawienia się kwestii dziecka księdza tłumaczy prof. Tomasz Polak.
Rozdział „Młodzi” stanowi niezwykle ciekawą perspektywę spojrzenia na tytułowe zagadnienie. Autorka przeprowadziła badanie ankietowe wśród czterystu studentów, aby dowiedzieć się, co sądzą na ten temat ludzie młodzi. To badania pionierskie u nas, na co warto zwrócić uwagę. Wnioski płynące z badań są zaskakujące i mówią nam wiele o ich poglądach – co prawdopodobnie przyczynia się do stopniowej zmiany postrzegania samego kapłaństwa, jego pozycji w społeczeństwie oraz stosunku do Kościoła katolickiego i ogółu kościelnych norm. Trzy czwarte badanych opowiada się za zniesieniem celibatu. Połowa badanych zna księży, którzy nie zachowują abstynencji seksualnej. Tylko sześć procent ankietowanych jest zdania, że temat dzieci duchownych to temat tabu, o którym bezwzględnie należy milczeć. To tylko niektóre wyniki uzyskane przez autorkę.
Te przemiany dokonają się najprawdopodobniej na fali tego, co już dzieje się w Kościele na świecie. Perspektywę globalną – jeśli można to tak nazwać – znakomicie zarysowuje w rozmowie z autorką Uta Ranke–Heinemann, profesor teologii. Znamienne są jej słowa, że „tylko Jezus był przyjacielem kobiet”, zwłaszcza w aspekcie relacji Kościoła i władzy oraz konsekwentnego niedzielenia się z nią z kobietami („czy Bóg przypadkiem nie został stworzony na podobieństwo mężczyzny?", zastanawia się prof. Ranke–Heinemann).
„Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica” rzuca wiele nowego światła na zagadnienia, o których – z różnych względów – pisano rzadko lub nie wspominano w ogóle. Marta Abramowicz opisuje ten problem bez wzbudzania niezdrowej sensacji – nie znajdziemy tu „okołotabloidowych” klimatów. Nie „wyrywa z kontekstu” poszczególnych sytuacji związanych z dziećmi księży, ale analizuje wszystko możliwie jak najszerzej, by pokazać szerokie społeczne tło przeżywanych indywidualnie życiowych historii – niepozbawionych bólu, zawiedzionych nadziei, odrzucenia i, niestety, także odchodzenia od wiary i religii. Wyjście poza granice milczenia i przełamanie bariery wstydu udało się autorce nadzwyczajnie: powstała bowiem nie tylko i wyłącznie książka o Kościele, ale przede wszystkim o uniwersalnych społecznych mechanizmach, które kształtowane są na przestrzeni lat przez tradycję, kulturę i społeczne normy.

Początek obiecujący, od połowy coś strasznego. Jakby autorka nie miała materiału, ale bardzo chciała już wydać, bo wyszedł film "Kler". Już przy pierwszej książce autorki miałam wątpliwości, ale teraz już wiem, że po nic więcej nie sięgnę. Szczególnie, że ta książka jest reklamowana jako reportaż, a to od połowy to książka historyczna, przez którą trudno przebrnąć. Po co oszukiwać czytelników?