EKSTRAKT: | 70% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Wojna makowa |
Tytuł oryginalny | The Poppy War |
Data wydania | 12 lutego 2020 |
Autor | Rebecca F. Kuang |
Przekład | Grzegorz Komerski |
Ilustracje | Przemysław Truściński |
Wydawca | Fabryka Słów |
Cykl | Wojna makowa |
ISBN | 978-83-7964-528-2 |
Format | 640s. 135×205mm |
Cena | 49,90 |
Gatunek | fantastyka |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
O dziewczynie która igrała z ogniem |
EKSTRAKT: | 70% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Wojna makowa |
Tytuł oryginalny | The Poppy War |
Data wydania | 12 lutego 2020 |
Autor | Rebecca F. Kuang |
Przekład | Grzegorz Komerski |
Ilustracje | Przemysław Truściński |
Wydawca | Fabryka Słów |
Cykl | Wojna makowa |
ISBN | 978-83-7964-528-2 |
Format | 640s. 135×205mm |
Cena | 49,90 |
Gatunek | fantastyka |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
2) Ponieważ zwrócono na to uwagę także w jednej z anglojęzycznych recenzji, rozumiem, że nie jest to kwestia przekładu.
3) Chociaż wciąż zastanawiam się, na ile to kwestia jakości książki, a na ile wieku i ilości przeczytanych powieści fantasy – z czasem niestety, coraz więcej potrzeba, by zrobić na mnie wrażenie.
PS. Przy okazji pozwalam sobie przypomnieć link do mojej strony autorskiej, zwłaszcza, że nie tak dawno dodałam do niej kolejne opowiadania.
No u mnie tez nie zaiskrzyło. Niby solidnie wykonana robota, ładny język, przemyślany świat i parę barwnych postaci, ale Williams niestety ma tendencję do przynudzania. Końcowy twist jest całkiem oryginalny, ale żeby do niego dojść trzeba się trochę przemęczyć.
Czytałem to niedługo po "Pieśni Lodu i Ognia" i jak na dłoni było widać, że Martin sporo z tego świata zapożyczył.
Niedawno wyszła kontynuacja, ale jakoś mnie nie ciągnie.
Jestem jak najbardziej za "etnicznymi tłami". To co było świeże i tajemnicze w XX wieku, czyli motywy celtycko-nordyckie, teraz często trąci stęchlizną.
"Wojna makowa" przeczytana. Podpisuję się obydwiema rękami pod recenzją red. Beatrycze. Bardzo solidna książka z przebłyskami talentu, które każą czekać na kontynuację (tzn. kontynuacja już jest, ale to ona musi na mnie poczekać). Jeśli rzeczywiście Kuang zaczęła to pisać w wieku 19 lat, to wielki szacun dla autorki...
Zaczyna się dość sztampowo, ale im dalej w las, tym więcej zakrętów fabularnych. Parę razy dałem się zaskoczyć, co w fantasy ostatnio zdarza mi się rzadko.
Jakiś czas temu „Time” zamieścił dość kontrowersyjną listę 100 najlepszych książek fantasy.
https://time.com/collection/100-best-fantasy-books/
Obecność i nieobecność wielu pozycji na tej liście jest mocno dyskusyjna. Wyraźna też jest nadreprezentacja powieści wydanych w ostatnich latach i napisanych przez Amerykanów. W zestawieniu jest obecna też „Wojna makowa” (oraz „Republika Smoka”). W tym właśnie przypadku myślę, że jest to obecność uzasadniona.
Też już mam tom drugi, tylko czeka aż zmęczę ostatni tom cyklu o krzesicielach.
WPIS SPOJLEROWY / SPOILEROWY
A propos recenzji
>Nie ma tutaj gry z konwencją. To kolejna, choć spisana w modnym w >ostatniej dekadzie nieco mroczniejszym klimacie, historia o >sierocie, która zdobywa moc i walczy przeciwko najeźdźcom.
Może gra konwencją nie wybija się na pierwszy plan, ale mamy tu co najmniej 3 ciekawe zagrania:
1) Rin nie dostaje wezwania do wyruszenia na wyprawę albo do zapisania się na magiczny uniwersytet, nie trafia też pod opiekę starego maga/mistrza miecza (a w każdym razie nie od razu); zmienia swój los, tylko dzięki temu, że... zabiera się do intensywnej nauki i zdaje pomyślnie egzaminy. Uczy ją początkowo zwyczajny, w dodatku uzależniony nauczyciel, który po odegraniu swojej roli znika z powieści. Rin zawdzięcza awans społeczno- magiczno-wojowniczy własnej ambicji, a nie przepowiedni czy byciu Wybranką.
Powiedziałbym, że całkiem pedagogiczna lektura; ale nie powiem, bo dalej jest sporo o narkotykach i to już jest mało pedagogiczne...
2) świat Rin to świat ateistyczny, co jest rzadkością w fantasy; religia składa się z pustych rytuałów, a opowieści o bogach są traktowane jako bajędy; bogowie wkraczają na scenę stopniowo (trochę podobnie jak w "Pieśni lodu i ognia" u Martina, tyle że u Kuang to dzieje się już w I tomie)
3) Wyprawa do podziemi (jak to bywa w fantasy po magiczne wsparcie lub artefakt) kończy się sprowadzeniem kolejnego zagrożenia i w dodatku schwytaniem bohaterów, a nie zwiększeniem ich szans na zwycięstwo
Pierwsze po prostu nie wydało mi się aż tak inne, choć fakt - po klasycznych wybrańców zwykle jacyś Gandalfowie albo jakieś Moiraine przybywają.
Choć co do awansu magicznego - czy on jednak nie wynika z jej pochodzenia?
(BTW - co do rycia Rin na egzamin to bardzo przypomniało mi kilka okresów naprawdę intensywnego zakuwania w moim życiu, znam ten trans, też potem nie pamiętałam niemal nic z samego egzaminu, a po fakcie byłam spruta)
Co do ateizmu - to pojawia się on coraz częściej na kartach współczesnego fantasy (choć trudno mi z marszu rzucić tytułami, na pewno "Cienie pojętnych").
Trzy - w sumie racja.
SPOJLER ALERT
Mnie najbardziej zaskoczyło, że wątek quasi-Japończyków został tak szybko zakończony, bo spodziewałam się, że będzie osią całego cyklu. Spodobało mi się to.
Co do narkotyków, to w sumie nie są one przedstawiane jako coś dobrego, tylko sposób na stoczenie się. Swoją drogą ciekawe, jak Kuang pociągnie wątek rodzącego się uzależnienia Rin w tomie kolejnym.
JESZCZE WIĘCEJ SPOILERÓW
>Choć co do awansu magicznego - czy on jednak nie wynika z jej pochodzenia?
I tak, i nie. Rzeczywiście, później się okazuje, że "awans magiczny" Rin wynika po części z jej "genów". Z drugiej strony Feniks twierdzi, że to przede wszystkim kwestia jej własnych decyzji. Wg Feniksa nie ma żadnego przeznaczenia. Chyba że kłamie. W sumie kto zabroni kłamać bogu zniszczenia...
> Co do ateizmu - to pojawia się on coraz częściej na kartach współczesnego fantasy
Poniekąd świat wiedźmina Geralta jest ateistyczny, choć są tam i kapłani i potężne istoty, które można uznać za bóstwa.
Czytałem kiedyś jakieś opowiadanie Tchaikovsky'ego, odbiłem się od niego i po powieści już nie sięgnąłem.
Co do quasi-Japonii to erupcja superwulkanu mocno kojarzy się z wybuchami bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki. Japończycy jako część "Imperium Zła" państw Osi zostali rzuceni na kolana dopiero po ataku nuklearnym.
Nie sądzę, żeby wątek Federacji się już zakończył. Armie nadal przebywają na kontynencie, pozostaje też do wyjaśnienia sprawa zdrady Cesarzowej.Strateg Sunzi zalecał, żeby pozostawić wrogowi drogę do wycofania się. Wojska Federacji nie mają już takiej drogi, więc nie mają też nic do stracenia.
W sprawie narkotyków dziwnym pomysłem Kuang jest spożywanie ziarenek maku przez Rin. Wygląda na to, że większość Polaków to mega-szamani, którzy co jakiś czas spożywają makowiec albo cebularz lubelski z ziarnkami maku.
IMO powieściowy szamanizm ma mało wspólnego z prawdziwym azjatyckim szamanizmem (może oprócz podróży poza ciało). Bardziej kojarzy mi się z voodoo, gdzie bóstwa wcielają się w swoich wyznawców, którzy je przyzwali.
there can be spojlers
Rozumiem, że wojna się nie skończyła, ale myślę, że widmo całkowitej zagłady z tej akurat strony już jest nieaktualne (się po prawdzie obawiam, że pod koniec to sama Rin stanie się widmem zagłady i jak na razie niestety nie umiem sobie wyobrazić zakończenia trylogii, w którym ona przeżywa).
Ciekawi mnie wątek cesarzowej, na podstawie pierwszego tomu mogłam jedynie snuć mgliste przypuszczenia odnośnie jej motywacji.
Mnie się podoba "bez przeznaczenia" i wizja, że Rin wybiera sama. Chodziło mi tylko o to, że wielu innych mimo szczerych chęci nie mogłoby aż tyle osiągnąć w kwestii magii. Ale, jak się zastanowić, to w sumie w życiu też tak jest - do wielu rzeczy trzeba mieć tę iskrę talentu, do której potem trzeba dołożyć ogromną pracę.
Ha, racja z tymi ziarenkami, nie zwróciłam na to uwagi :D
I JESZCZE PARĘ SPOJLERÓW
To prawda,fizyczna zagłada ze strony Federacji raczej już nikaryjskiemu ludowi nie grozi, ale mogą jeszcze trochę namieszać w scenografii.
My snujemy przypuszczenia, a połowa albo wszystkie te domysły można pewnie zweryfikować czytając "Republikę Smoka"...
Zgadzam się, jest całkiem prawdopodobne,że to sama Rin stanie się widmem zagłady.
Mam nawet pomysł na tytuł kolejnego tomu: "Feniks odrodzony". ;-)
Mogliby tez nakręcić blockbustera o Rin, tu też wymyśliłem chwytliwy tytuł: "Mroczna Feniks" ;-)
To historyczny reportaż, który powinien przeczytać każdy fan polskiego rocka! Bez lektury „Dzikiej rzeczy” (z podtytułem: „Polska muzyka i transformacja 1989-1993”) autorstwa dziennikarza muzycznego Rafała Księżyka jego znajomość tematu będzie bowiem niepełna. Jeśli szukać dziury w całym, to pod adresem książki można mieć tylko jedno zastrzeżenie – jest zdecydowanie zbyt warszawo- i trójmiejskocentryczna.
więcej »Trzecia część cyklu o Harrym Hole „Czerwone gardło”, jest czymś więcej niż tylko świetnym skandynawskim kryminałem. Powieść Nesbø jest książką inteligentną, z nieliniową narracją, posiada znacznie głębszą warstwę socjologiczną od przeciętnej dla gatunku, a do tego kreuje kilku bohaterów, którzy zapadają w pamięć na dłuższy czas.
więcej »Adam Nasielski był jednym z najpopularniejszych i najpłodniejszych autorów książek kryminalnych i sensacyjnych w okresie międzywojennym. Kolejne jego dzieła rozchodziły się na pniu, a wykreowany przez niego bohater – inspektor Bernard Żbik z Centrali Służby Śledczej – na kilka lat zawładnął wyobraźnią Polaków. Po raz pierwszy pojawił się w wydanej w 1933 roku powieści „Alibi”.
więcej »Las oblany słonecznym blaskiem
— Marcin Knyszyński
Dick jak Dickens
— Marcin Knyszyński
Kochać to nie znaczy zawsze to samo
— Marcin Knyszyński
Chorzy na życie
— Marcin Knyszyński
Dick w starym stylu
— Marcin Knyszyński
Faust musi przegrać
— Marcin Knyszyński
W poszukiwaniu rzeczywistości obiektywnej
— Marcin Knyszyński
Myślę, ale czy jestem?
— Marcin Knyszyński
Wszyscy jesteśmy androidami
— Marcin Knyszyński
Umieranie wstecz
— Marcin Knyszyński
W trybach wojny
— Beatrycze Nowicka
Trochę barw
— Beatrycze Nowicka
Questy poboczne
— Beatrycze Nowicka
Nie tylko na Święta
— Beatrycze Nowicka
Rozsypane złotka
— Beatrycze Nowicka
W trybach wojny
— Beatrycze Nowicka
Tęczowa teologia sukcesu
— Beatrycze Nowicka
Eres va atali!
— Beatrycze Nowicka
Z kamerą wśród idiotów
— Beatrycze Nowicka
Pieśń ucichła
— Beatrycze Nowicka
Demony i magowie albo jeźdźcy smoków z Furii
— Beatrycze Nowicka
Z "Pamięci..." przeczytałam pierwszy tom, ale chyba za późno, bo choć był ładny świat, to jakoś mnie trochę znudziło i już dalej nie czytałam. Pewnie, jak bym przeczytała tę książkę w czasach podstawówki, to by mi się bardziej spodobała.
Natomiast widzę, że jest ostatnimi laty trend, żeby fantasy osadzać w bardziej róźnorodnych, że tak powiem "etnicznych tłach", więc może doczekamy się więcej.