Po lekturze „Końca śmierci” wieńczącego trylogię „Wspomnienie przeszłości Ziemi” czułem się usatysfakcjonowany zaproponowanym przez autora przebiegiem akcji oraz zakończeniem, które – choć nieco przeszarżowane – było jednoznaczne i nie pozostawiało czytelnika w interpretacyjnej konsternacji. Jakże wielkie było zatem moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się o planach wydania kolejnej powieści ze świata stworzonego przez Cixina Liu, czyli „Odzyskania czasu”, w dodatku napisanej przez innego autora. Czy do tak zamkniętej całości można i trzeba coś jeszcze dodawać?
Czas czytelnika w rękach czytelnika
[Bao Shu „Odzyskanie czasu” - recenzja]
Po lekturze „Końca śmierci” wieńczącego trylogię „Wspomnienie przeszłości Ziemi” czułem się usatysfakcjonowany zaproponowanym przez autora przebiegiem akcji oraz zakończeniem, które – choć nieco przeszarżowane – było jednoznaczne i nie pozostawiało czytelnika w interpretacyjnej konsternacji. Jakże wielkie było zatem moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się o planach wydania kolejnej powieści ze świata stworzonego przez Cixina Liu, czyli „Odzyskania czasu”, w dodatku napisanej przez innego autora. Czy do tak zamkniętej całości można i trzeba coś jeszcze dodawać?
Bao Shu
‹Odzyskanie czasu›
Powieści z cyklu rozpoczętego „
Problemem trzech ciał” znalazły się w wąskim gronie chińskiej science fiction, która zrobiła karierę na zachodnim rynku. Najlepiej świadczy o tym przyznanie wyżej wspomnianej książce nagrody Hugo, która po raz pierwszy trafiła w ręce pisarza tworzącego w języku innym niż angielski, a także znajdujące się na okładce rekomendacje samego prezydenta Baracka Obamy. Dobre przyjęcie nie było bezzasadne – „
Wspomnienie przeszłości Ziemi” to bardzo solidny i przemyślany cykl, pękający w szwach od zmuszających do myślenia koncepcji naukowych, porywających zagadek literackich i oszałamiających twistów fabularnych. Choć z czysto literackiej perspektywy powieści Liu są przeciętne, to już jako fantastyka naukowa okazują się znakomite i nieszablonowe. Trudno się dziwić, że na całym świecie znalazły się tysiące czytelników oczekujących z zapartym tchem na kolejne tomy cyklu, a na zrzeszających ich forach pojawiały się tworzone przez fanów opowiadania i krótkie teksty. Pośród twórców fanfików, znalazł się rodak autora oryginalnej trylogii – Li Jun, który pod pseudonimem Baoshu (czyli Boskie drzewo), napisał rozwijającą główną oś fabularną powieść „Odzyskanie czasu”. Pewnie nie byłoby w tym niczego zadziwiającego, bo na podobnych forach poświęconych twórczości najbardziej znanych pisarzy znaleźć można setki takich utworów, gdyby nie fakt, iż postanowiono wydać powieść pod szyldem i aprobatą samego Cixina Liu. Takie kroki ze strony autorów zdarzają się nieczęsto.
„Odzyskanie czasu” poszerza wątki „Wspomnienia przeszłości Ziemi” – jego akcja toczy się zarówno równolegle do tej z podstawowej trylogii jak i (o dziwo) po jej zakończeniu. Głównym bohaterem powieści jest Yun Tianming, którego mózg wysłano w stronę zbliżającej się do Ziemi floty trisolariańskiej, by inwigilował rasę biologicznie niezdolnych do podstępu obcych. Początkowo czytelnik poznaje jego losy po „wskrzeszeniu”, próby oszukania najeźdźców i udział w wydarzeniach odbywających się równolegle na Ziemi (i kartach „Końca śmierci”). Druga część to już bezpardonowy voyage po czasie i Wszechświecie, przeplatany historią obcej cywilizacji oraz spotkaniami z bohaterami trylogii. Tianming zostaje wplątany w odwieczną wojnę dwóch kosmicznych potęg, prowadzoną na niewyobrażalną skalę czasową, przestrzenną i fizyczną i – jak można się domyślić – odgrywa w starciu kluczową rolę.
Zadanie jakie postawił przed sobą autor było niesamowicie ambitne, nie tylko ze względu na ilość opracowywanego materiału, ale także na konieczność jego misternego wpasowywania w zamkniętą całość „Wspomnienia przeszłości Ziemi”. Tymczasem Baoshu porwał się na zmieszczenie zaplanowanej historii na trzystu stronach, nadając jej wręcz morderczą koncentrację treści. Czego tu nie znajdziemy: od odwołań do Biblii i klasycznej poezji chińskiej, poprzez rajdy mikrowszechświatami wśród gasnących galaktyk, wielopoziomowe podstępy superinteligencji z dziesięciowymiarowego wszechświata, upadek starożytnej rasy, pieśni śpiewane w duecie przez obcych, a nawet migawkę z wojny chińsko–wietnamskiej. Przyznać trzeba autorowi, że spisał się w zakresie dopasowania swojej fabuły do tej z oryginalnej trylogii – to wymagało sporo pracy i wypadło bez błędów, choć nieraz konieczne było naciąganie wydarzeń. Raz czy dwa Li Jun sprawił, że jego toporne mrugnięcia okiem wywołały u mnie cień czytelniczej satysfakcji, ale tylko te aspekty wypadły nie najgorzej. W pozostałym zakresie młody twórca niestety nie zrealizował założeń – materiału na powieść jest za dużo i lektura raczej męczy, niż przynosi satysfakcję z poznawania nowych pomysłów. Warstwa literacka jest tylko przeciętna, dialogi drewniane i dziwaczne, a bohaterowie mdli. Sama koncepcja odwiecznej wojny starożytnych inteligencji sprawia, że powieść nie mieści się już w kanonie science fiction – „Odzyskanie czasu” to fantasy w realiach kosmicznych, które zaledwie dyskretnie opierają się na logicznych, bądź naukowych, założeniach. Zmiana gatunku sama w sobie nie byłaby zła, gdyby nie istniała ciągłość pomiędzy oryginalną trylogią i powieścią Baoshu, a czytelnik znający „Wspomnienie przeszłości Ziemi” nie stykał się z ciągłym odwracaniem pomysłów i podwalin świata tak mozolnie skonstruowanego przez Cixina Liu. W efekcie otrzymujemy bombardowanie kolejnymi deus ex machina, co dla fana przyzwyczajonego do konsekwencji znanej z „Problemu trzech ciał” jest trudne do zaakceptowania i niszczy jej założenia (dochodzi choćby do całkowitego zanegowania idei ciemnego lasu w zaledwie jednym akapicie).
Patrząc na „Odzyskanie czasu” jako niezależną książkę, można stwierdzić że nie wybija się żadnym elementem poza średnią przeciętnych powieści z gatunku fantastyki pojawiających się na rynku. Zważywszy jednak na fakt, że jest ona bezpośrednim uzupełnieniem świetnego cyklu, wymagania czytelnika automatycznie rosną, bo jej lektura w oderwaniu od „Wspomnienia przeszłości Ziemi” nie ma sensu. Poprzeczka, którą zawiesił przed sobą Baoshu, była z założenia zbyt wysoka – zamkniętej całości nie dało się w sensowny sposób wzbogacić. Trudno orzec czy polecić „Odzyskanie czasu” fanom Cixina Liu – z jednej strony zawsze to jakiś powrót do ulubionego uniwersum, z drugiej – dlaczego psuć sobie tak znakomite doświadczenie miernym deserem. Biorąc pod uwagę fakt, że podczas lektury powieści złożyłem swój czytelniczy czas w rękach innego czytelnika (i autora za razem), liczyłem że nie zostanie on utracony. Tym razem jednak do pewnego stopnia się zawiodłem.
