EKSTRAKT: | 70% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Życie jako okręt oglądany od spodu |
Data wydania | 15 czerwca 2020 |
Autor | Lech Jęczmyk |
Wydawca | Stalker Books |
Seria | Krytycy o fantastyce |
ISBN | 9788366280618 |
Format | 368s. |
Cena | 34,99 |
Gatunek | eseje / felietony, non-fiction |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Niepoprawne wizje |
EKSTRAKT: | 70% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Życie jako okręt oglądany od spodu |
Data wydania | 15 czerwca 2020 |
Autor | Lech Jęczmyk |
Wydawca | Stalker Books |
Seria | Krytycy o fantastyce |
ISBN | 9788366280618 |
Format | 368s. |
Cena | 34,99 |
Gatunek | eseje / felietony, non-fiction |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Hę? Pozwolę sobie zapolemizować. Nie znam na pamięć felietonów p. Jęczmyka, ale nie widzę jakiejś przepaści między tym co pisał wcześniej czy później.
Z kolei Nowe Średniowiecze, jak napisano w artykule, wykoncypował Bierdajew i to znacznie wcześniej niż powstała "Fantastyka".
Atutem dawnej "Fantastyki" była różnorodność. To, że redakcja drukuje jakiś artykuł nie oznacza, że każdy pracownik od sprzątaczki do naczelnego jest zwolennikiem tez zawartych w tym artykule.
Co do końca świata, pomylili się o rok, bo nastąpił 11 września 2001 r. (poprzedni świat skończył się w 1914 r.)
IMO Darth Maul jest symbolem Szatana. No chyba że się mylę, bo p. Lucas przyprawił mu rogi dla jaj (przecież rogate ssaki są wegetarianami!). No i w dodatku wyznawcy Ciemnej Strony Mocy, znani są z pomagania staruszkom i lepienia glinianych garnków.
@pszemeq
Chyba inne pismo czytaliśmy... A Jęczmyka wywalili z NF za - cytując jego słowa (z pamięci) - "mieszanie młodym ludziom w głowach". Skutecznie mieszał, to akurat prawda i, korzystając okazji, za to mieszanie niniejszym mu dziękuję. Jego felietony otworzyły mi oczy na parę spraw, choć nie zawsze zgadzałem się ze wszystkim co pisał.
@zyx, @El Lagarto
Trudno się spierać o odczucia - ale to w sumie dobrze, że mieliście inne odczucia
@zyx @pszemeq
Protokół niezgodności został spisany. Pozdrawiam wszechczytelników.
@pszemeq pamiętam ten zwrot w "dziwną stronę". Wtedy nie zastanawiałem się nad tym zbytnio, jedynie nie rozumiałem, czemu w moim ulubionym miesięczniku publikują takie dziwactwa. To się zmieniło po sprawie "CyberJoly Drim", po której zniechęciłem się i odpuściłem NF (ale też nie od razu). A dzisiaj? Zdaję sobie sprawę, że dla ludzi tworzących wtedy NF (Parowski, Jęczmyk, Oramus itd.) w 1989 r. zawalił się świat, choć pewnie na początku nie zdawali sobie z tego sprawy, a następne dziesięciolecie musiało być bardzo gorzką lekcją. Ironią losu jest, że ci pisarze sf nie byli w stanie odnaleźć się w długo wyczekiwanej przyszłości. Bardzo pouczający jest tu wywiad z Parowskim we Frondzie Lux (nr 78); toć on dopiero w 2001 sprawił sobie komórkę, a w 2003 - komputer. A za PRL i czasami młodości tęsknić nie wypadało - bo to przecież wszyscy zdeklarowani antykomuniści. Więc można zrozumieć, że szli w jakieś dziwactwa, kiepską ezoterykę, próbowali odnaleźć się, nie wiedząc czego tak naprawdę szukają.
@Teukros
O czym ty piszesz? Dla tych ludzi świat nie zawalił się w 1989 roku, wręcz przeciwnie - oni wtedy odżyli. Nie było już cenzury i po zmianie nazwy pisma mogli publikować to na co mieli ochotę, a nie to co zaaprobowali niektórzy "towarzysze" z redakcji. Lata 90. i początek kolejnej dekady to najlepszy czas dla pisma jeśli chodzi o publicystykę, dział recenzji czy naukowy. Upadek zaczął się właśnie w momencie zdymisjonowania Parowskiego ze stanowiska naczelnego i wyrzucenia Jęczmyka w 2003.
@zyx no widzisz, a mi podobało się to, co było wcześniej - taka np. "Mała Fantastyka" (pierwszy kontakt z Tolkienem i Lewisem!) i "Komiks Fantastyka", obie serie zakończone w 1990 r. Szczególnie "Komiks Fantastyka" to było dla mnie pierwsze spotkanie z zagranicznym komiksem ("Rork" Andreasa, "Yans" Rosińskiego i Duchateau), który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Dzisiaj zdaję sobie sprawę, że dla ówczesnej ekipy F/NF to pewnie była chałtura, ale wtedy byłem dzieckiem i nie myślałem w takich kategoriach :) Rzeczywiście, pierwszą połowę lat 90. w NF wspominam bardzo dobrze, faktycznie można powiedzieć że "odżyli". Do dzisiaj pamiętam "Karę większą", "Notekę", czy "Tkacza iluzji", to były opowiadania które ukształtowały mój gust jeżeli chodzi o fantastykę, i rzeczywiście dobrze wspominam publicystykę z tamtego okresu. Później zaczęły się te dziwne odpały; dzisiaj już mało z tego kojarzę, poza opowiadaniem Regalicy (oj, zapadło mi w pamięć) i aferą z Liedtke. Do tego, co było po 2003, nie jestem w stanie się odnieść - NF już wtedy nie czytałem. Dużo później dowiedziałem się, że Parowski odrzucił kolejne opowiadanie nagrodzone później Zajdlem - pamiętam, że niezbyt mnie to wtedy zdziwiło. To "odżycie" nie trwało długo, pod koniec wieku przyszło po nim rozczarowanie, a w przypadku Parowskiego chyba wręcz odrzucenie nowego (bardzo polecam ten wywiad we Frondzie), co przełożyło się na treść NF.
MF była super, miałem wszystkie numery, ale pisałeś o dużej F, nie małej. KF zmienił nazwę na "Komiks" i wychodził jeszcze parę lat, np. takie świetne rzeczy jak "Wieczna wojna" czy Pelissa. Parowski słusznie odrzucił ten koszmarek nagrodzony Zajdlem w niejasnych okolicznościach. Po 2003 pismo poszło w komercję bo wydawca się przestraszył, że nakład spada. W rezultacie różnych nietrafionych decyzji spadł jeszcze bardziej...
„Pan Rasmussen” jako kryminał oraz thriller budzi ciekawe refleksje związane z upływem czasu i schyłkiem życia.
więcej »Dużo szkody może przynieść podchodzenie do „Całkiem zwyczajnego kraju” Bernarda Porter-Szűcsa tak, jak sugeruje w posłowiu tłumaczka książki. Historia Polski przedstawiona tutaj nie jest wcale herezją, nawet jeśli podważa „ortodoksję” nauczanej dziś szkolnej wersji wydarzeń.
więcej »Jedno wiemy już od dawna: kiedy do akcji przystępuje inspektor Bernard Żbik, sprawa musi być naprawdę wyjątkowej wagi. Co z kolei za każdym razem wymagało od Adama Nasielskiego predyspozycji do wymyślania pełnych ekwilibrystyki fabuł. W „Grobowcu Ozyrysa”, którego akcja dzieje się w Warszawie, pisarz sięgnął aż do historii starożytnego Egiptu.
więcej »„Sen bowiem jest istnością też…”
— Marcin Knyszyński
Imperium wcale się nie rozpadło
— Marcin Knyszyński
Lęk i odraza w Kalifornii
— Marcin Knyszyński
Las oblany słonecznym blaskiem
— Marcin Knyszyński
Dick jak Dickens
— Marcin Knyszyński
Kochać to nie znaczy zawsze to samo
— Marcin Knyszyński
Chorzy na życie
— Marcin Knyszyński
Dick w starym stylu
— Marcin Knyszyński
Faust musi przegrać
— Marcin Knyszyński
W poszukiwaniu rzeczywistości obiektywnej
— Marcin Knyszyński
„Czemu pies szczeka? Patrz, jak płonie niebo!”
— Sebastian Chosiński
Teologia bez iskier
— Sławomir Grabowski
Jasna strona wszechmożliwości
— Sławomir Grabowski
Nie taka SI straszna, jak ją technofobi malują
— Sławomir Grabowski
Lepiej już było?
— Sławomir Grabowski
Klasyka fantastyki outsiderskiej
— Sławomir Grabowski
Ten okrutny rok 2050
— Sławomir Grabowski
Naukowa szara strefa
— Sławomir Grabowski
Jaka piękna prowizorka
— Sławomir Grabowski
Tęskniąc do białych plam
— Sławomir Grabowski
Changes are coming!
— Sławomir Grabowski
Generalnie to ja już młody nie jestem. Pamiętam zatem to jak zmieniała się Fantastyka, potem nowa Fantastyka. Wracam do tego bo właśnie tam zebrało się grono osób, wśród nich Lech Jęczmyk. Miesięcznik najpierw mocno nawigował w stronę erotyki, lekko "różowej" grafiki. Chyba nie chwyciło bo potem ponawigował w stronę dziwną. Pojawiały się tam zwroty "literatura menstruacyjna" - to literaturze pisanej przez kobiety, poważne rozważania dotyczące końca świata w roku 2000, czy Dart Maul jest symbolem szatana, ogłoszono nadejście Nowego Średniowiecza itp. Cześć tego klimatu wywoływał właśnie Pan Lech. A na marginesie - w latach 80ty i wczesnych 90ty jego felietony były zdecydowanie inne...