Dystopijna powieść „Klara i słońce” pokazuje nam, jak może wyglądać transhumanistyczny świat, w którym człowiek współistnieje z inteligentną maszyną, zaprojektowaną, by przezwyciężać jego ograniczenia. To rzeczywistość budząca niejedną refleksję.
Wyjątkowa
[Kazuo Ishiguro „Klara i słońce” - recenzja]
Dystopijna powieść „Klara i słońce” pokazuje nam, jak może wyglądać transhumanistyczny świat, w którym człowiek współistnieje z inteligentną maszyną, zaprojektowaną, by przezwyciężać jego ograniczenia. To rzeczywistość budząca niejedną refleksję.
Kazuo Ishiguro
‹Klara i słońce›
Nowe technologie i ich rozwój stały się nieodłączną częścią naszego świata. Innowacje są znakiem postępu, ale też coraz częściej rodzą poczucie niepewności: w którym kierunku będą szły zmiany? Co będzie oznaczało dla człowieka życie w jeszcze bardziej stechnicyzowanym społeczeństwie niż teraz? Gdzie będzie jego miejsce? Czy technologia to dla ludzi wyłącznie szansa przezwyciężania ich ograniczeń, czy też niesie ze sobą niebezpieczeństwo?
Nie są to, rzecz jasna, nowe pytania w świecie literatury, to również nie jest jakaś wyjątkowa powieść, która te zagadnienia porusza. To jednak ważny utwór, przede wszystkim ze względu na jego autora. Kazuo Ishiguro, brytyjski pisarz japońskiego pochodzenia, został w 2017 roku laureatem literackiej nagrody Nobla, a „Klara i słońce” jest jego pierwszą książką opublikowaną po przyznaniu tego wyróżnienia. Co ciekawe, nie jest to również jedyna powieść autora z kręgu fantastyki. Kilkanaście lat temu ukazała się jego książka „Nie opuszczaj mnie” (Wyd. Albatros, 2005), antyutopia o klonach, hodowanych jako przyszli dawcy organów. Autor już wtedy inspirował do refleksji na temat ich człowieczeństwa („duszy”) i zdolności do przeżywania uczuć.
Tytułową bohaterką, a zarazem narratorką „Klary i słońce” jest robot, zaprojektowany jako SP – sztuczny przyjaciel. Poznajemy Klarę w sklepie, oczekującą na to, by ktoś ją kupił i zabrał do domu. Maszyna ma bardzo bogatą osobowość, jest spostrzegawcza, zrównoważona, a przede wszystkim – posłuszna. Kierowniczka sklepu uważa, że jest wyjątkowa, i to nawet mimo tego, że Klara nie jest najnowszym modelem SP.
Robot trafia do domu kilkunastoletniej Josie, z którą – zgodnie ze swoim przeznaczeniem – nawiązuje bliską więź. Nie wszystko w rodzinie dziewczynki jest dla Klary jasne, wiele wskazuje na to, że rodzina przeżyła w przeszłości traumę. Ojciec jest nieobecny, nastolatkę wychowuje samotnie matka, do pomocy mają jeszcze gospodynię. Josie przyjaźni się też z rówieśnikiem o imieniu Rick. Ważne jest, by dziewczynkę otaczały bliskie osoby niosące wsparcie, ponieważ ma ona kłopoty ze zdrowiem.
Posłużyłam się słowem „osoby”, ale czy można tak powiedzieć o Klarze? Jest bez wątpienia kimś myślącym, jeśli zdefiniujemy to w kategoriach odnoszących się do człowieka. Czy myślenie i inteligencja to już człowieczeństwo? A indywidualność i wyjątkowość? Czy o człowieczeństwie można mówić także w odniesieniu do projektu cyborgicznej inteligencji, kodu, komputerowej symulacji? Ishiguro wyposaża Klarę w bogate wnętrze, do złudzenia przypominające osobowość człowieka. Są tutaj uczucia, a nawet przejawy duchowości (jest scena, gdy maszyna oddaje się czemuś, co przypomina modlitwę). Wiele jest analogii pomiędzy stosunkiem Klary do świecącego słońca, a jego kultem jako cechą wielu prehistorycznych i starożytnych religii. Postrzegane jako prasiła twórcza, było uważane za dawcę życia. O tym, że Klara jest maszyną, przypominają nam między innymi opisy tego, jak widzi ona otoczenie. A także stosunek niektórych ludzi do niej.
Proza Kazuo Ishiguro znana jest z delikatności i „lekkiej kreski”. W moim odczuciu fabuła „Klary i słońca” jest, owszem, subtelna, ale jawi się tutaj zbyt blado, chwilami nawet bez wyrazu, co nie sprzyja utrzymaniu uwagi podczas lektury. Za dużo rzeczy pozostawiono tu dla domysłu czytelnika. W tle, wszystko na to wskazuje, mamy następstwa zaawansowanej inżynierii genetycznej oraz łączące się z tym zjawisko klasowego wykluczenia i dyskryminacji. To jednak nie do końca jednak wybrzmiewa, bo zarysowany tutaj świat nie wydaje się spójny. Z drugiej strony, nie wolno nam zapominać, że to rzeczywistość widziana przez sztuczną inteligencję…
Wizja autora jest, jak sądzę, oszczędna, ale jednak bardzo wybiórcza. Na przykład nie jestem przekonana, że rzeczywistość może być aż tak odpolityczniona, jak w „Klarze i słońce”, skoro już teraz polityka wdziera się w coraz to nowe obszary życia ludzi. W świecie Ishiguro nie ma też (wszechobecnych?) mediów. Niedyspozycje Josie i wizyty lekarza u niej nie są dla autora pretekstem, by wyraźniej pokazać technicyzującą się (posthumanistyczną) medycynę. Zamiast tego Ishiguro stawia na to, by pokazać „technologię nieobecności”, kreowanie cyfrowego sukcesora jako wyjście awaryjne w przypadku śmierci biologicznej. To też jednak jest raczej skąpo przedstawione i pozostaje dla czytelnika w sferze domysłów.
Trudno też uwierzyć na przykład, że maszyny takie jak Klara są i będą całkowicie pozbawione zdolności zbierania danych i inwigilacji – skoro nawet teraz „śledzą” nas chociażby nasze smartfony. Jakiś czas temu świat obiegła niepokojąca informacja o Alexie – wirtualnej asystentce Amazona, niejako „przypadkowo” zbierającej wrażliwe dane o osobach, które się nią posługują. Przy okazji, Alexa mogłaby być swoistym pierwowzorem Klary, maszyną jednej z pierwszych generacji. I, jak się okazuje, już teraz użytkownicy się z nią zaprzyjaźniają
1)… Pod tym względem „Klara i słońce” nie jest chyba aż tak futurystyczna, jak mogłoby się wydawać.
Pomimo pewnych zastrzeżeń, uważam, że warto sięgnąć po „Klarę i słońce” Kazuo Ishiguro. To od strony warsztatowej proza dobrej próby, subtelna i wysmakowana. Mimo wszystko da się w niej dostrzec afirmację międzyludzkich więzi, nawet w transhumanistycznym świecie, zdominowanym przez technologię. Moją ulubioną książką tego autora jest powieść „Okruchy dnia” (w oryginale ukazała się w roku 1989), przedstawiająca świat, którego już nie ma. „Klara i słońce” przynosi nam wizję świata, którego jeszcze nie ma, ale czy wizja autora rzeczywiście się ziści?
