W czasach, gdy tak wiele mówi się o kryzysie klimatycznym, nie można przejść obojętnie obok „Listowieści” Richarda Powersa, budzącej świadomość ekologiczną i przynoszącej refleksję o miejscu człowieka w przyrodzie.
Nikt nie dostrzega drzew
[Richard Powers „Listowieść” - recenzja]
W czasach, gdy tak wiele mówi się o kryzysie klimatycznym, nie można przejść obojętnie obok „Listowieści” Richarda Powersa, budzącej świadomość ekologiczną i przynoszącej refleksję o miejscu człowieka w przyrodzie.
Richard Powers
‹Listowieść›
Jest to powieść ze wszech miar zasługująca na uwagę. Również dlatego, że jej autor Richard Powers otrzymał za nią Nagrodę Pulitzera w 2019 roku. Rok wcześniej książka ta znalazła się także w ścisłym finale nagrody Bookera. Co ciekawe, nie jest to pisarz u nas zupełnie nieznany. W 2014 ukazało się u nas (nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN) polskie tłumaczenie „Orfeusza”, powieści zgłębiającej między innymi fenomen muzyki.
Czy to przedstawiciele gatunku ludzkiego są właścicielami planety, czy też może raczej są jej własnością? To pytanie dobitnie wybrzmiewa w całej powieści, kierując naszą uwagę na zagadnienia, które obecnie nabierają coraz większego znaczenia. Są to kwestie dotyczące miejsca człowieka w przyrodzie i przyszłości naszej planety w obliczu coraz bardziej dramatycznego kryzysu klimatycznego. Mówi się już o nim nawet nie coraz częściej, ale wręcz stale, przy okazji dyskusji o wielu problemach społecznych, politycznych czy ekonomicznych.
Motyw więzi człowieka z przyrodą ma w literaturze amerykańskiej piękne tradycje. W połowie XIX wieku Henry David Thoreau opublikował tom kilkunastu esejów pod tytułem „
Walden”. Ta na pół autobiograficzna relacja z życia na łonie natury przesycona jest krytyką zachodniej cywilizacji, obojętnej wobec niszczenia środowiska naturalnego i nastawionej na bezrefleksyjny konsumpcjonizm. Autor uważany jest za prekursora ekologicznego stylu życia, a wiele poruszanych przez niego problemów nie straciło (od prawie dwustu lat!) na aktualności.
Jestem przekonana, że wydawca trafnie nadaje „Listowieści” miano eposu „o drzewach i ludziach, którzy je rozumieją”. Takie rzeczywiście może być najkrótsze przesłanie tego utworu. Można również zauważyć, jak mocno jest on osadzony w realiach amerykańskich. Są tu liczne odwołania do historii, kultury, modelu społeczeństwa, a nawet historii imigracji do USA. To jednak w niczym nie przeszkadza, aby zrozumieć, że autor odwołuje się do naszej globalnej świadomości, budzenia etycznej odpowiedzialności za nasz wspólny dom i tego, co można nazwać „inteligencją ekologiczną”.
„Ludzkich” bohaterów książki jest tutaj dziewięcioro. Historia każdego z nich jest przepiękną, emocjonalną, chwilami nawet liryczną opowieścią o ich niezwykłych, osobistych i głębokich związkach z drzewami. Rośliny te (tak jak ludzie) swoją przeszłość, osobowość i indywidualność – tak, jak zostało to opisane w głośnej książce „Sekretne życie drzew”, której autorem jest Peter Wohlleben. „Listowieść” nawet swoją formą przypomina drzewo – proszę zajrzeć do spisu treści.
„Ludzie nie są tym szczytowym gatunkiem, za który się uważają”, czytamy. „Inne istoty – większe, mniejsze, powolniejsze, szybsze, starsze, młodsze, potężniejsze – rozdają karty, tworzą powietrze i jedzą słońce. Bez nich nie byłoby nic”. A jednak nie potrafimy zatrzymać zagłady środowiska naturalnego, wycinania lasów. Może dlatego, że „nikt nie dostrzega drzew (…). Widzimy plon do spieniężenia. Ale drzewa… same drzewa pozostają niewidzialne”. Przeczytajmy zatem tę powieść, stale pamiętając, że głównymi jej bohaterami nie są ludzie, ale drzewa. Dostrzeżmy je. Odsłoni to przed nami rzadko dostrzeganą rzeczywistość.
Kiedyś mówiło się, że „prywatne jest polityczne”, Powers pokazuje nam, że oto „ekologiczne jest polityczne”, kreśląc chwilami dramatyczne (a nawet drastyczne) sceny z protestów aktywistów, ich społecznych inicjatyw i kampanii. Są tu opisane rozliczne próby ocalania i chronienia natury. Bohaterowie „Listowieści” są zaangażowani, niekonformistyczni (może nawet – aspołeczni) i w pełni przekonani, że ich działania doprowadzą do zmian. Naukowczyni Patricia Westerford uzyskuje przełomowe wyniki badań nad czymś, co możemy nazwać „socjologią drzew”, ale nikt z grona naukowców nie chce uwierzyć, że rezultaty są prawdziwe. Krytycy doszukali się u Powersa inspiracji prawdziwą postacią kanadyjskiej uczonej Suzanne Simard, zajmującej się między innymi badaniami nad komunikacją i interakcją między roślinami, głównie drzewami.
„Ty i drzewo na podwórku za twoim domem pochodzicie od tego samego przodka. Półtora miliarda lat wasze drogi się rozeszły”. Drzewa, jak świetnie zostało to pokazane w powieści, mogą być jak ludzie – mają swoją inteligencję, zbiorową mądrość, mechanizmy obronne. Ale docieramy też do prawdy, że może być odwrotnie: ludzie mogą egzystować na podobieństwo drzew, jak rośliny, o czym przekonuje nas wzruszający wątek Dorothy i Raya. Nie umniejsza to godności – ani drzew, ani ludzi…
Na ogół w literaturze rozważany jest psychologiczny i społeczny aspekt naszego życia. Tymczasem jest przecież jeszcze wymiar biologiczny. Dlatego wielkim osiągnięciem Richarda Powersa jest przywrócenie tej brakującej, nie zawsze zauważanej „trzeciej płaszczyzny” egzystencji człowieka. Nabiera ona coraz większego znaczenia. Bez niej nie ma pełnej refleksji na temat istoty człowieczeństwa, które musi być rozważane wyłącznie w aspekcie poszukiwania miejsca gatunku ludzkiego w pozaludzkiej przyrodzie. Czy „Listowieść” realnie zmieni świadomość ludzi? Na to pytanie nie odpowiem wprost, ale pozwolę sobie zauważyć, że twórczość literacka jest jedną z ważnych przestrzeni, gdzie rodzi się zmiana – także polityczna.
