Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 marca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Marek Krajewski
‹Diabeł stróż›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDiabeł stróż
Data wydania27 października 2021
Autor
Wydawca Znak
CyklEberhard Mock
ISBN978-83-240-6327-7
Format400s. 140×205mm
Cena42,99
Gatunekhistoryczna, kryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Jaśniejsza strona mrocznej mocy
[Marek Krajewski „Diabeł stróż” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Zastanawialiście się kiedyś, jakim człowiekiem byłby Eberhard Mock i jak potoczyłaby się jego policyjna kariera, gdyby miał normalną, szczęśliwą rodzinę? Gdyby od razu po pracy wracał do domu, aby dopieścić żonę i pobawić się z dziećmi? Po lekturze „Diabła stróża” – najnowszej powieści Marka Krajewskiego – zaczniecie zadawać sobie takie pytania. I zapewne dojdziecie do wniosku, że gdyby miał być właśnie taki, to pewnie… nigdy by się nie narodził.

Sebastian Chosiński

Jaśniejsza strona mrocznej mocy
[Marek Krajewski „Diabeł stróż” - recenzja]

Zastanawialiście się kiedyś, jakim człowiekiem byłby Eberhard Mock i jak potoczyłaby się jego policyjna kariera, gdyby miał normalną, szczęśliwą rodzinę? Gdyby od razu po pracy wracał do domu, aby dopieścić żonę i pobawić się z dziećmi? Po lekturze „Diabła stróża” – najnowszej powieści Marka Krajewskiego – zaczniecie zadawać sobie takie pytania. I zapewne dojdziecie do wniosku, że gdyby miał być właśnie taki, to pewnie… nigdy by się nie narodził.

Marek Krajewski
‹Diabeł stróż›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDiabeł stróż
Data wydania27 października 2021
Autor
Wydawca Znak
CyklEberhard Mock
ISBN978-83-240-6327-7
Format400s. 140×205mm
Cena42,99
Gatunekhistoryczna, kryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Marek Krajewski dotrzymuje słowa i od trzech lat – w bardzo regularnych odstępach – publikuje dwie powieści kryminalne rocznie: w maju z Edwardem Popielskim, natomiast w październiku z Eberhardem Mockiem w rolach głównych. Skoro więc wiosną światło dzienne ujrzało „Miasto szpiegów” (z policjantem ze Lwowa, który w celu wykonania kolejnego zadania dla polskiego wywiadu zostaje wysłany do Wolnego Miasta Gdańska), teraz nadszedł czas na „Diabła stróża”. Co ciekawe, chociaż obu pozycji fabularnie nic nie wiąże, ich akcja rozgrywa się w niewielkim odstępie czasowym. Nie licząc bowiem dwóch prologów i dwóch epilogów, rozgrywających się już podczas drugiej wojny światowej, wydarzenia opisane w najnowszej książce o Mocku rozgrywają się w czerwcu 1934 roku. Chronologicznie należałoby więc umieścić „Diabła stróża” od razu po debiutanckiej „Śmierci w Breslau” (1999).
Cóż, nie da się ukryć, że Krajewski w swoich kolejnych powieściach z Eberhardem Mockiem skacze w czasie jak koń w szachach. Ale przynajmniej w trzech ostatnich jest to konsekwentny ruch do przodu: w „Golemie” (2019) mamy bowiem rok 1920, w „Molochu” (2020) – 1928, a teraz – 1934. To pamiętny moment w dziejach III Rzeszy: w nocy z 29 na 30 czerwca doszło przecież do tak zwanej nocy długich noży, czyli rozprawy Adolfa Hitlera z jego przeciwnikami w łonie ruchu narodowosocjalistycznego (głównie w SA). W „Diable stróżu” mowy o tym wprawdzie nie ma, ale czuć na jego kartach narastającą grozę sytuacji, co wpływa również na decyzje podejmowane przez Mocka, który przymierza się właśnie do porzucenia służby w policji i przejścia do Abwehry (co ma go chronić przed zaprzysięgłymi wrogami w mundurach SS).
„Diabeł stróż” ma charakterystyczną dla powieści Krajewskiego konstrukcję. Najpierw pojawia się prolog, którego akcja rozgrywa się kilka bądź kilkanaście lat po właściwej fabule (podobnie zresztą ma się rzecz z epilogiem, ale to już jest jak najbardziej typowe), a dopiero potem dowiadujemy się dopiero, co doprowadziło Eberharda do tego miejsca w czasie i przestrzeni. Tym razem tym miejscem jest… Kalisz. Latem 1942 roku kapitana Mocka wzywa z Wrocławia do miasta w Kraju Warty SS-Obersturmführer Wilhelm Schönrogge, który chce aby ten zajął się sprawą sędziego miejscowego sądu specjalnego Maxa Jonschera. Podejrzany jest on o to, że czyste rasowo polskie dzieci sprzedaje do Rzeszy. Dla oficera Abwehry to jest niezrozumiałe – dlaczego dla takiej „głupoty” ściągają go aż z Breslau? Przecież tym mógłby zająć się lokalny policjant. Dopiero wysłannik szefa Wydziału II wywiadu, kapitan Clemens von Bürgkh, wyjaśnia, że istnieje dodatkowo podejrzenie, iż Jonscher przed samobójczą śmiercią został zwerbowany przez Armię Krajową. Lecz to jeszcze nie wszystko: pozostawił on po sobie płytę, na której nagrany został niezrozumiały przekaz. Przekaz dotyczący Mocka!
To naprowadza Mocka na sprawę sprzed ośmiu lat. Ale zanim Krajewski ją przybliża, każe czytelnikowi odbyć, wraz z głównym bohaterem powieści, jeszcze jedną podróż – do poddrezdeńskiej Pirny, miasteczka, w którym na zamku Sonnenstein od 1940 do 1942 roku hitlerowcy w ramach Aktion T4 mordowali osoby chore psychicznie i posiadające wrodzone zaburzenia rozwojowe (w tym także dzieci). Czego, względnie kogo Eberhard tam szuka – dowiadujemy się dopiero z drugiego epilogu, ale nietrudno się tego domyśleć, uważnie śledząc właściwą część fabuły. Cofamy się więc w czasie do upalnego czerwca 1934 roku. Do wrocławskiego prezydium policji zgłasza się po raz wtóry Ida Kretschmar, utrzymanka bogatego mężczyzny. Tydzień wcześniej zgłosiła jego zaginięcie; dzisiaj przynosi zdjęcie, jakie znalazła w swojej skrzynce pocztowej – przedstawia ono trupa jej kochanka Seppa Frömela. Ma on wprawdzie zmasakrowaną i zniekształconą twarz, ale można go rozpoznać.
Idzie w czasie wizyty u Mocka towarzyszy kilkuletni syn Rolf. Chłopiec jest zaburzony umysłowo, ale wykazuje też niezwykłe zdolności (jest autystykiem). To syn Seppa, który – choć pracował na poczcie – nigdy nie narzekał na brak pieniędzy. Nie chciał jednak powiedzieć, skąd je brał. Czy to one właśnie stały się przyczyną jego okrutnej śmierci, w tym momencie oczywiście stwierdzić nie można, ale policyjny nos Eberharda podpowiada mu, że należy połączyć jedno z drugim. To porusza dochodzeniową machinę, w której ważne role do odegrania mają także najbliżsi współpracownicy Mocka: asystent kryminalny Kurt Smolorz (stary i sprawdzony kompan) oraz sekretarz kryminalny Adam Kluge, młody wilk, marzący tylko o tym, by kiedyś zasiąść na fotelu swego przełożonego i na dodatek gotowy zrobić wszystko, aby ten moment przyspieszyć. Już pierwsze ustalenia są zaskakujące: Frömel – zwykły urzędnik pocztowy – interesował się skomplikowanymi zagadnieniami z zakresu filozofii matematyki i, jak się wydaje, miał w tej dziedzinie sporą wiedzę. Czy robił to czysto hobbystycznie?
Wydaje się, że jedyną osobą, która może rzucić nieco światła na postać Seppa Frömela, jest Ida Kretschmar. Tyle że wkrótce po wizycie u Mocka zostaje ona zamordowana. Osieroconym Rolfem, chcąc nie chcąc, musi teraz zająć się Eberhard, tym bardziej że zaczyna podejrzeć, iż chłopiec również odgrywa w całej sprawie istotną rolę. Jak to często u Krajewskiego w ostatnich latach, fabuła jest wielce skomplikowana, a wątków pobocznych – niemało. Czy wpływa to na uatrakcyjnienie książki – o to można się pewnie długo spierać. W każdym razie w przypadku „Diabła stróża” nietrudno odnieść wrażenie, że wrocławski autor pisał tę powieść trochę wbrew sobie. Z jednej strony chciał oczywiście podtrzymać dekadencki nastrój znany z poprzednich odsłon cyklu, ale z drugiej – co chwila chwytał za lejce, by powściągnąć własną wyobraźnię w wymyślaniu charakterystycznych dla niego brutalnych opisów. Całkiem możliwe, że wpłynęło na to wprowadzenie na arenę wydarzeń postaci Rolfa. Nie dość, że dziecka, to jeszcze odbiegającego zachowaniem i wrażliwością od norm społecznych.
Być może nawet ten zabieg nie był wcale świadomy. Krajewski mógł zdać sobie z tego sprawę dopiero po ukończeniu pracy nad powieścią. A może uświadomią (bądź już uświadomili) mu to czytelnicy. W każdym razie obecność Rolfa sprawia, że pod względem stopnia okrucieństwa i perwersji – w porównaniu z poprzednimi książkami o Mocku czy Popielskim – „Diabeł stróż” napisany został jeśli nie na pół, to na pewno nie na więcej niż trzy czwarte gwizdka. Jak to się odbiło na dziele? Atrakcyjności mu specjalnie nie przydało. Czy coś ujęło? To wciąż jest twarda męska proza, ale mimo wszystko lekko rozwodniona. Choć czy jest coś złego w tym, że Eberhard nagle dostrzega sam w sobie jaśniejszą stronę mrocznej mocy? Że zaczyna się zastanawiać się nad tym, jakim byłby ojcem? Chronologicznie kolejną pozycją w serii przygód wrocławskiego policjanta jest opublikowana w 2009 roku „Głowa Minotaura”. Jeśli ktoś w takiej właśnie kolejności je przeczyta, czyli „Diabła stróża” po „Głowie…”, może być zaskoczony i zadać sobie retoryczne pytanie: Gdzie podział się ten subtelny i współczujący Mock? Odpowiadam: pożarła go okrutna rzeczywistość!
koniec
3 stycznia 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wobec grozy wojny
Joanna Kapica-Curzytek

26 III 2023

„Ognisty medalion” umiejętnie łączy współczesne motywy thrillera i powieści sensacyjnej z opowieścią o niełatwych losach ludzi u schyłku drugiej wojny światowej w stolicy Niemiec.

więcej »

Polsko-niemiecki kalejdoskop
Andreas „Zoltar” Boegner

25 III 2023

Czy książka, która napisana została z myślą o niemieckim odbiorcy, może być ciekawą lekturą dla polskich czytelników? Publikacja Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich udowadnia, że to istotnie możliwe.

więcej »

PRL w kryminale: Ostatni kieliszek koniaku w życiu
Sebastian Chosiński

24 III 2023

Wbrew tytułowi wydanej w 1978 roku powieści Jerzego Edigeya „Nagła śmierć kibica”, jej akcja wcale nie rozgrywa się w środowisku fanatycznych kiboli któregoś z pierwszoligowych klubów piłkarskich. „Kibicem”, którego dopada przedwczesna śmierć jest – na pierwszy rzut oka – szacowny naukowiec, który, co okazuje się z czasem, wcale nie jest postacią świetlaną.

więcej »

Polecamy

Cyborg, czyli mózg w maszynie

Stare wspaniałe światy:

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Pieśni o zmartwychwstaniu
— Sebastian Chosiński

Szczęśliwi ludzie z wyspy Fionii
— Sebastian Chosiński

Opowieści liryczne, historie codzienne…
— Sebastian Chosiński

Do szpiku kości
— Sebastian Chosiński

Uduchowieni młodzi ludzie
— Sebastian Chosiński

Wyrwać się z kokonu
— Sebastian Chosiński

Artystyczne oblicze internacjonalizmu
— Sebastian Chosiński

Romantycy muzyki jazzowej
— Sebastian Chosiński

Maestro na niepogodę
— Sebastian Chosiński

Emeryt, który postanowił dorobić
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.