„Dante” nie jest w żadnym wypadku lekturą, którą „czyta się jak wciągającą powieść”. To raczej solidna, naukowa biografia, gęsta od faktów i wymagająca od czytelnika wiele skupienia.
Coś ty Italii zrobił, Alighieri?
[Alessandro Barbero „Dante” - recenzja]
„Dante” nie jest w żadnym wypadku lekturą, którą „czyta się jak wciągającą powieść”. To raczej solidna, naukowa biografia, gęsta od faktów i wymagająca od czytelnika wiele skupienia.
Alessandro Barbero
‹Dante›
Alessandro Barbero, mimo niewątpliwych talentów literackich (o których możemy się przekonać na samym początku książki, przy opisie bitwy na Campaldino), nie pozwala sobie na zbyt częste fantazjowanie. Jego biografia autora „Boskiej komedii”, „Biesiady” i kilku innych utworów, które wywarły trwały wpływ na europejską literaturę, jest do bólu poprawną, trzymającą się faktów pozycją. To książka napisana przez specjalistę i akademika, wymagająca od nas znajomości przynajmniej podstawowych informacji związanych z historią Italii przełomu XIII i XIV wieku. Dante występuje na tle epoki, ale w żadnym miejscu tło historyczne nie przyćmiewa wydarzeń z jego życia. Barbero z podziwu godną pieczołowitością skupia się wyłącznie na potwierdzonych w materiałach źródłowych faktach, okazjonalnie przedstawiając nam niepotwierdzone – ale wcale nie niemożliwe – hipotezy dotyczące niektórych epizodów z życia twórcy.
Podstawowym problemem, z jakim musi zmierzyć się każdy badacz losów Dantego, to niedostatek źródeł innych niż jego twórczość. Znacząca większość informacji na temat jego przodków i młodości pochodzi z dokumentów sądowych lub zwykłych przypuszczeń. Te pierwsze stanowią zresztą jeden z kluczowych typów źródeł pisanych, na podstawie których można pokusić się o próbę rekonstrukcji wczesnego życia tego twórcy. Urodzony we Florencji w 1265 roku Dante pochodził z rodu Alighierich (nazwisko pojawia się w wielu różnych formach pisanych w źródłach), których można zaliczyć jeśli nie do szlachty (ani jego ojciec, ani on sam nigdy nie zostali pasowani na rycerzy), to przynajmniej do wyższej klasy średniej – o ile oczywiście takie uproszczenia można zastosować do niezwykle skomplikowanej struktury społecznej średniowiecznej Florencji. Barbero poświęca zresztą wiele dygresji na to, by wyjaśnić niektóre niuanse ówczesnych stosunków między ludem a możnymi. Majątek rodziny pochodził w głównej mierze z pożyczania pieniędzy na procent – można powiedzieć, że z lichwy, ale z uwagi na wysoki status pożyczkodawców nikt nie miał im tego rodzaju działań za złe. Gotówki potrzebowali wszyscy, nawet, o czym świadczą dokumenty, opactwa i możni kościelni. A także sam Dante, który po dojściu do pełnoletności i po śmierci ojca musiał wraz z bratem sam zajmować się interesami. Dla niektórych historyków był to wyraźny znak, że nie wiodło im się najlepiej, ale autor podkreśla tu pewien istotny fakt – gdyby uznano ich za niewypłacalnych, nikt nie zgodziłby się pożyczać im tam ogromnych sum.
Jako człowiek zamożny, ale nieprzesadnie bogaty, Dante uczestniczył również w lokalnej polityce – bardzo skomplikowanej i zaledwie pobieżnie nakreślonej przez Barbero. Najistotniejszy dla ówczesnej Italii był konflikt gwelfów i gibelinów, na który we Florencji nałożyły się jeszcze kwestie społeczne. Doprowadziło to – mimo prób papieskiej mediacji – do przewrotu i wygnania gibelińskich stronników, w tym także Dantego. W efekcie od początku XIV wieku poeta był zmuszony do szukania schronienia w innych miastach i na dworach włoskich możnowładców, choć nigdy nie porzucił nadziei na powrót w rodzinne strony. Był nawet gotów pojednać się z frakcją Czarnych, która przejęła tam władzę, ale ostatecznie nigdy do tego nie doszło. Autor „Boskiej komedii” zmarł na wygnaniu w Rawennie w 1321 roku.
Pod względem merytorycznym nie sposób zbyt wiele zarzucić „Dantemu”, aczkolwiek rozczarują się ci, którzy mogliby oczekiwać po tej biografii więcej informacji na temat historii jego twórczości i inspiracji. Owszem, Barbero regularnie sięga do „Boskiej komedii” w poszukiwaniu sugestii dotyczących życiorysu jej autora, raz na jakiś czas dowiadujemy się kilku ciekawostek na temat okoliczności powstania poszczególnych części, ale brakuje tutaj (choć to raczej zabieg w pełni świadomy) pełniejszego omówienia tego i pozostałych dzieł.
Skupiając się na źródłach i przedstawianiu faktów Barbero napisał książkę, której brak większej analizy – śmierć Dantego przychodzi niespodziewanie w rozdziale poświęconym jego pobytowi w Rawennie. Nie znajdziemy tu jakiegokolwiek podsumowania czy chociaż próby sięgnięcia poza materiały archiwalne i przyjrzenia się roli, jaką odegrał on sam oraz jego dzieła w historii Europy. Nie oznacza to, że mamy do czynienia z książką złą, co raczej typowo akademicką, która bardziej trafi do historyków literatury niż do laików.
