Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 maja 2023
w Esensji w Esensjopedii

Konrad T. Lewandowski
‹Magnetyzer›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMagnetyzer
Data wydania4 stycznia 2007
Autor
Wydawca Wydawnictwo Dolnośląskie
CyklJerzy Drwęcki
ISBN83-7384-597-6
Format240s. 125×195mm
Cena19,90
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Komisarz Drętwy
[Konrad T. Lewandowski „Magnetyzer” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Magnetyzer” Konrada T. Lewandowskiego to kolejny przykład mody na tzw. powieść kryminalną retro. Najpierw był Akunin z moskiewskim detektywem Fandorinem, potem pojawił się Krajewski i jego ponury komisarz Mock z Wrocławia, teraz zaś przyszedł czas na Warszawę i komisarza Drwęckiego.

Michał Foerster

Komisarz Drętwy
[Konrad T. Lewandowski „Magnetyzer” - recenzja]

„Magnetyzer” Konrada T. Lewandowskiego to kolejny przykład mody na tzw. powieść kryminalną retro. Najpierw był Akunin z moskiewskim detektywem Fandorinem, potem pojawił się Krajewski i jego ponury komisarz Mock z Wrocławia, teraz zaś przyszedł czas na Warszawę i komisarza Drwęckiego.

Konrad T. Lewandowski
‹Magnetyzer›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMagnetyzer
Data wydania4 stycznia 2007
Autor
Wydawca Wydawnictwo Dolnośląskie
CyklJerzy Drwęcki
ISBN83-7384-597-6
Format240s. 125×195mm
Cena19,90
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Kryminał retro, jak pokazują jego kolejne odsłony, to dość sztywny gatunek, niedopuszczający większych odstępstw od przyjętego schematu. Jest więc zazwyczaj Epoka (koniecznie retro), trochę egzotyczna i anachroniczna, jest Miasto, w którym rozgrywa się akcja, i Detektyw skrojony (mniej lub bardziej) á la Sherlock Holmes tudzież Philip Marlowe. Wzorzec jest ustalony, nic tylko siadać i pisać. I płodzić następne kryminały niczym nieróżniące się od siebie.
„Magnetyzer” Lewandowskiego bynajmniej nie odbiega od powyższej definicji. Więcej, jest klasycznym przykładem naśladownictwa modnego ostatnio gatunku. Akcja powieści rozgrywa się w 1928 roku (Epoka) w Warszawie (Miasto), a głównym bohaterem jest młody komisarz policji Jerzy Drwęcki (Detektyw). Fabuła również nie przełamuje schematu: oto w stolicy II RP grasuje tajemniczy magnetyzer, z zimną krwią mordujący młode kobiety. Straszliwych zbrodni dokonuje za pomocą hipnozy (czego czytelnik zresztą może się domyślić od pierwszych stron książki) – zmusza w ten sposób do samobójstw biedne dziewczęta. Zadaniem Drwęckiego jest odnalezienie sprawcy i niedopuszczenie do kolejnych zbrodni.
Lewandowski, trzeba przyznać, sprawnie i z wyczuciem opowiada historię, dbając o konieczne dla oddania klimatu epoki smaczki i szczegóły. Barwnie opisuje dzielnice przedwojennej Warszawy, gdzie rozgrywa się akcja, wplata sceny z życia ówczesnego światka przestępczego (np. rabunek w tramwaju czy zabawa na Gnojnej), a także literackich salonów („Ziemiańska”). Zwłaszcza świat literatury często pojawia się na kartach powieści: a to Drwęcki spotyka Franca Fiszera, a to Słonimskiego, Boya-Żeleńskiego czy Tuwima. Przez powieść przewijają się również ważne persony ze sceny politycznej (Wieniawa-Długoszewski, tudzież sam Piłsudski), a nawet mistrzowie sportu (Janusz Kusociński). Jakby autorowi nie wystarczało, że Drwęcki obraca się w tak doborowym towarzystwie, to jeszcze wszystkie te osobistości wciąż chwalą głównego bohatera, doceniają jego dokonania i metody. Czytelnik może się zastanawiać, czy komisarz Drwęcki faktycznie jest człowiekiem, czy raczej już supermenem. Zwłaszcza, że wszystkie działania, jakich się podejmuje, nieodmiennie kończą się sukcesem. Exempla: Drwęcki bez większych problemów pokonuje wytrawnego zabójcę Cyrkowca, zdobywa glejt od kardynała Kakowskiego na przesłuchiwanie księży, raz-dwa pozyskuje zaufanie Piłsudskiego i jego zgodę na dalsze prowadzenie śledztwa… Dla przypomnienia dodam, że bohaterem „Magnetyzera” jest młody policjant bez doświadczenia i protekcji.
W trakcie lektury „Magnetyzera” zastanawiałem się, czy komisarz Drwęcki nie powinien czasem nazywać się Drętwy. Bowiem bohaterowi stworzonemu przez Lewandowskiego zwyczajnie brak ikry. Mniejsza o to, że jest aż do bólu pozytywną postacią, że wszystko bez większych trudności mu się udaje, szefowie go poważają i nawet światek przestępczy żywi doń umiarkowany szacunek. Najbardziej przeszkadza to, że komisarz, krocząc od jednego sukcesu do następnego, nie okazuje żadnych uczuć czy ludzkich zachowań. Jakby logika, którą studiował, zamknęła go w świecie abstrakcji. Detektyw zdolny jest jedynie do banalnych uwag („Żyj jak mężczyzna” – radzi zrozpaczonemu po śmierci narzeczonej chłopakowi). Jego związek z gimnazjalistką Marysią jest nie dość, że nudny, to jeszcze nic niewnoszący do akcji. Odnoszę wrażenie, że autor nie miał żadnego pomysłu na ciekawą postać. Drwęcki wyszedł mu po prostu drętwo.
Jest jeszcze Hiacynt Fedorczyk, przyjaciel głównego bohatera, weteran powstania styczniowego i patentowany pierdoła. Lewandowski wprowadza tę postać aby przedstawić historię z początków XIX wieku, kiedy to w Warszawie pojawił się pierwszy magnetyzer, poprzednik ściganego mordercy. Akcja książki zostaje więc podzielona na dwa nurty: w pierwszym czytelnik obserwuje działania Drwęckiego, w drugim pokazane są przygody porucznika Jana Fedorczyka, przodka Hiacynta. W kolejnych odsłonach Hiacynt Fedorczyk opowiada historię swego dziada i powiązany z nim spisek demonicznego magnetyzera Władimira Iwanowicza Razguninowa. Niestety, opowieści weterana rozbijają akcję książki i – co tu wiele ukrywać – są nudne. Autor nie tłumaczy również, dlaczego Fedorczyk nie wyjawia od razu całej prawdy Drwęckiemu (zwłaszcza że jest ona istotna dla śledztwa), tylko ostrożnie dawkuje fragmenty historii sprzed stu lat, rozciągając je na całą powieść.
Hiacynt Fedorczyk oprócz roli narratora okazuje się także być modus vivendi wszystkich wydarzeń. To on załatwia Drwęckiemu rozmowę z Francem Fiszerem, Piłsudskim, doprowadza do zaręczyn z gimnazjalistką Marysią, wyjaśnia zagadkę magnetyzera, a jego udział w scenie finałowej… Powiem tyle (nie chcąc zdradzać szczegółów) – jest nieoceniony. Człowiek-dynamit. Można tylko się zastanawiać, jak by poradził sobie komisarz Drwęcki bez pomocnej dłoni starego wiarusa. Aż strach przyznać: musiałby zacząć myśleć.
To ostatnie przychodzi młodemu policjantowi z wyraźnym trudem. Mimo otwartego przewodu doktorskiego z logiki, Drwęcki na 235 stronach książki z rzadka popisuje się pracą umysłową. Podobny zarzut wysuwa zresztą Paweł Dunin-Wąsowicz w wywiadzie z Lewandowskim (por. „Lampa” nr 5/2007). Przypuszczam, że logika u Drwęckiego ma takie znaczenie jak gra na skrzypcach Sherlocka Holmesa – ot, jest sobie.
„To nie jest groszowy romans, kolego Barycki! – zaoponował stanowczo Jerzy”. Po przeczytaniu „Magnetyzera” przychodzi jednak przyznać rację koledze Baryckiemu – powieść Lewandowskiego w żaden sposób nie wyróżnia się spośród coraz liczniejszego grona kryminałów retro. Autor naśladuje Akunina, ale nie potrafi rozwinąć konwencji, stworzyć czegoś godnego uwagi, przez co książce najzwyczajniej brakuje polotu. Komisarz Drwęcki pozostaje papierową, drętwą postacią, podobnie jak cały wątek śledztwa. Jak można przypuszczać, w niedalekiej przyszłości czeka nas ciąg dalszy przygód nieznośnie pozytywnego policjanta z Warszawy. Ale czegóż w końcu wymagać po groszowym romansie?
koniec
27 czerwca 2007

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Piłeś – nie jedź!
Sebastian Chosiński

26 V 2023

Lata 70. XX wieku to zdecydowanie najlepszy okres dla Jerzego Edigeya. To w tamtej dekadzie powstały jego najwartościowsze, zachowujące atrakcyjność po dziś dzień, „powieści milicyjne”. Nie jest też chyba przypadkiem fakt, że głównym bohaterem kilku z nich jest oficer Komendy Stołecznej MO major Janusz Kaczanowski. W „Śmierci jubilera” stara się on rozwiązać sprawę, której korzenie tkwią w czasach okupacji.

więcej »

Przeczytaj to jeszcze raz: Eddie, Gino i Tony
Sebastian Chosiński

25 V 2023

Pisząc „Braci Rico”, mieszkający wówczas w Stanach Zjednoczonych belgijski pisarz Georges Simenon stworzył jedno ze swoich najwybitniejszych dzieł beletrystycznych. Opowieść o gangsterskiej rodzinie urosła w jego wykonaniu do antycznego dramatu psychologicznego, w którym rewizji poddane zostają takie pojęcia, jak honor, lojalność czy – nomen omen – braterstwo.

więcej »

Przeczytaj to jeszcze raz: Gliniarz na rowerze
Sebastian Chosiński

24 V 2023

„Poganiacz z «Opatrzności»” ukazał się późną zimą 1931 roku jako trzecia powieść z komisarzem Jules’em Maigretem w roli głównej. Georges Simenon stawiał wówczas pierwsze kroki pisarskie, dopiero kształtował swego bohatera, nie należy dziwić się więc, że paryski policjant bywa jeszcze w swych decyzjach niepewny. Jest za to wciąż człowiekiem młodym i ma, jak się okazuje, niezłą kondycję.

więcej »

Polecamy

Jak przewidziałem drugą wojnę światową

Stare wspaniałe światy:

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Grudzień 2014
— Miłosz Cybowski, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Komisarz Drwęcki w trasie. Przystanek Łódź
— Wojciech Woźniak

Zaczyn
— Eryk Remiezowicz

Żywa woda
— Konrad T. Lewandowski

Klapa „Ramzesa Wielkiego”
— Marek Pawelec

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.