Starożytną Grecją już niedługo ma wstrząsnąć wojna – największa, jaką znał ówczesny świat. W książce „Tarcza Gromu” David Gemmell kontynuuje trylogię „Troja”, epickie dzieło opisujące wojnę trojańską. Mistrzowskie pióro, barwne opisy, porywające sceny walki i naprawdę wielkie emocje – to tylko kilka powodów, dla których warto tę książkę przeczytać.
Drobne kamyki wrzucone w wir wielkiej historii
[David Gemmell „Troja. Tarcza gromu” - recenzja]
Starożytną Grecją już niedługo ma wstrząsnąć wojna – największa, jaką znał ówczesny świat. W książce „Tarcza Gromu” David Gemmell kontynuuje trylogię „Troja”, epickie dzieło opisujące wojnę trojańską. Mistrzowskie pióro, barwne opisy, porywające sceny walki i naprawdę wielkie emocje – to tylko kilka powodów, dla których warto tę książkę przeczytać.
David Gemmell
‹Troja. Tarcza gromu›
Akcja książki toczy się w starożytnej Grecji, około roku 1200 przed Chrystusem. W świecie dominują wówczas dwie potęgi. Jedną z nich jest Troja, potężne miasto-państwo, rządzone przez Priama i chronione przez jego syna, Hektora. Druga to Mykeny, państwo wojowników, któremu przewodzi król Agamemnon oraz jego syn – Achilles. Między Troją a Mykenami panuje pokój i, oficjalnie, państwa te są sprzymierzeńcami. Prawda jednak jest taka, że wojna między nimi jest bardzo bliska – już niedługo te dwie potęgi zetrą się w boju na śmierć i życie.
„Tarcza gromu”, drugi tom trylogii, kontynuuje wątki rozpoczęte w „Panu srebrnego łuku”. Sytuacja głównych bohaterów pod koniec pierwszego tomu nie jest zbyt optymistyczna. Helikaon stoi na krawędzi życia i śmierci, coraz bardziej zbliżając się do przepaści. Andromacha podejmuje prawdopodobnie najważniejszą decyzję w swoim życiu – i próbuje ponieść jej konsekwencje. Odyseusz zaś, jako jedyny, dalej wiedzie swoje dawne życie. Ale już niedługo, gdyż przyjdzie mu stanąć przed wyborem, którego konsekwencją będzie albo zniszczenie jego kraju, albo utrata najbliższego przyjaciela.
Przybliżeni zostają także nowi w trylogii bohaterowie, dobrze znani z dzieł Homera: Achilles, Hektor, Priam, Agamemnon czy Kasandra. Historia „Tarczy gromu” toczy się jednak głównie wokół niepojawiających się w Iliadzie Banoklesa i Kalliadesa, wyjętych spod prawa mykeńskich wojowników, oraz Pirii, kapłanki, która za ucieczkę ze świątyni skazana została na śmierć. Ta trójka udaje się do Troi, miasta, nad którym zbierają się czarne chmury tragedii i śmierci, miasta, gdzie będą miały miejsce wydarzenia, które ustalą porządek świata na wiele dziesięcioleci.
Narracja w „Tarczy gromu” prowadzona jest w trzeciej osobie. Pojawiają się, charakterystyczne dla Gemmella, bardzo dokładne i dynamiczne sceny walki
1) (na przykład Kalliadesa z przywódcą piratów lub Hektora z Achillesem) oraz sceny batalistyczne. Autor nie stroni także od fragmentów erotycznych, których bezpruderyjne opisy naprawdę działają na wyobraźnię.
W „Tarczy gromu” bardzo dobrze przemyślany jest wątek polityczny. David Gemmell mistrzowsko kieruje poszczególnymi wątkami. Chore dążenia Agamemnona, jego intrygi oraz duma i słabości Priama nie dają się pogodzić i sytuacja nieuchronnie zbliża się ku katastrofie. Do tego dołączają honor Hektora i Helikaona, czy (o ironio!) pragmatyzm Odyseusza, które dodatkowo pogłębiają konflikt. Wszystko to przedstawiono w sposób bardzo plastyczny i dobrze oddający klimat epoki oraz charaktery postaci.
Bardzo wyraziste przedstawianie bohaterów to cecha charakterystyczna prozy Gemmella. Każdy z nich ma swoje cele, które stara się osiągnąć. Ma zasady, cechy charakteru – honor, odwagę, albo też próżność czy skłonność do spiskowania – które determinują jego postępowanie. Co ważniejsze, każda postać reprezentuje pewną postawę, jakiś typ człowieka, osobowości, z którym spotykamy się na co dzień, choć może nie w tak skrajnych sytuacjach. Bohaterowie w książkach Gemmella są po prostu ludzcy. Jak u żadnego innego autora wczuwamy się w postacie, w swoich myślach próbujemy rozwiązać ich problemy, razem z nimi zastanawiamy się nad decyzjami.
Często okazuje się, że dobrego wyboru po prostu nie ma. W „Tarczy gromu” jest wiele takich osobistych tragedii, przedstawione są też sploty wydarzeń, które do nich doprowadziły. Podobieństwo do tragedii antycznej, jako gatunku literackiego, moim zdaniem nie jest przypadkowe. Taki już był tamten świat.
Bardzo cieszy fakt, że opisane w książce wydarzenia, powiem potocznie, za co z góry przepraszam, trzymają się kupy. Decyzje podejmowane przez poszczególne postaci bezpośrednio wynikają z ich charakterów. Całą książką rządzi logika. Ma się wrażenie, że Gemmell jedynie stworzył świat i włożył do niego swoich bohaterów, a cała historia dalej toczy się sama. Warto zwrócić na to uwagę, gdyż wielu współcześnie wydawanym książkom brakuje tego bardzo ważnego elementu.
W „Troi” nie ma bohatera-rycerza, który machając mieczem przedziera się przez terytorium wroga by odbić księżniczkę z rąk złego smoka. Tutaj smok też ma swoje racje, zaś dzielny rycerz może być powodowanym chucią zawadiaką. Albo jeszcze lepiej: rycerz i smok mają swoje własne zdania i poglądy, zaś każdy czytelnik sam będzie wybierał, kto ma rację.
W prawdziwym świecie różnica między dobrem a złem jest bardzo płynna, zmienia się z czasem, zależy od osoby, miejsca, w którym ktoś żyje i wielu innych czynników. Czytając „Tarczę gromu” Gemmella nie dowiesz się, czym jest dobro i zło, ale na pewno będziesz się nad tym długo zastanawiał.
Moim zdaniem naprawdę warto sięgnąć po tę książkę. Oprócz solidnie napisanej, przemyślanej i wciągającej historii, otrzymujemy materiał skłaniający do przemyśleń na temat dobra i zła, honoru i obowiązku, miłości i przyjaźni.

PS. Wiem, że opisywałem tę książkę w samych superlatywach. Przyznam jednak, że ma jedną, bardzo znaczącą wadę. Jest stanowczo zbyt krótka.
1) David Gemmell, by jak najdokładniej opisać sceny walki, sam je przeprowadzał. Posiadał w domu małą zbrojownię, która umożliwiała mu odegranie każdej z walk z jego książek. Nie dziwi zatem, że sceny te są dość realistyczne.
Achilles nie był synem Agamemnona.