"Czarnoksiężnik i kryształ" jest gigantyczną retrospekcją. Bohaterowie po wygraniu z szalonym pociągiem turnieju na zagadki docierają do Kansas - wyniszczonego przez znany z "Bastionu" wirus supergrypy. W czasie przerwy w podróży Roland zdradza sekrety z przeszłości - opowiada historię swojego związku z piękną Susan Delgado. Historia ta zajmuje sześćset stron i stanowi kompletną, wielowątkową powieść, która jakby przy okazji wyjaśnia kolejne szczegóły dotyczące misji Rolanda.
Wszechświat Kinga
[Stephen King „Czarnoksiężnik i kryształ” - recenzja]
"Czarnoksiężnik i kryształ" jest gigantyczną retrospekcją. Bohaterowie po wygraniu z szalonym pociągiem turnieju na zagadki docierają do Kansas - wyniszczonego przez znany z "Bastionu" wirus supergrypy. W czasie przerwy w podróży Roland zdradza sekrety z przeszłości - opowiada historię swojego związku z piękną Susan Delgado. Historia ta zajmuje sześćset stron i stanowi kompletną, wielowątkową powieść, która jakby przy okazji wyjaśnia kolejne szczegóły dotyczące misji Rolanda.
Stephen King
‹Czarnoksiężnik i kryształ›
"Czarnoksiężnik i kryształ", czwarta odsłona cyklu, ostatecznie dowodzi, jak wielką wagę przykłada Stephen King do tworzonego przez siebie dzieła. Historia Rolanda podążającego do Mrocznej Wieży - otoczonej polami róż budowli, w której stykają się wszystkie światy - stała się klamrą, monumentalną siedmiotomową opowieścią spinającą całą twórczość autora. King zawsze lubił w powieściach, opowiadaniach czy scenariuszach odwoływać się do samego siebie, nieraz łączył tworzone przez siebie rzeczywistości poprzez postacie, miejsca, wydarzenia. Zabiegi te nigdy nie wpływały na opowiadane historie (autor, poza omawianym cyklem oraz powieścią "Talizman", zawsze tworzył dzieła niezależne), miały raczej charakter ciekawostki i ukłonu w stronę wiernych czytelników, gdyż w większości tylko oni mogli wyłapać niekiedy bardzo subtelne powiązania. Pojawienie się "Mrocznej Wieży", zwłaszcza tomu trzeciego i czwartego, zmienia nieco ten stan rzeczy. Powodów jest kilka. Po pierwsze, cykl umożliwia scalenie ze sobą utworów, które do tej pory scalić było trudno, jako że prezentowały sprzeczne rzeczywistości. Powiązanie współcześnie osadzonego horroru "Smętarz dla zwierzaków" z "Bastionem", w którym zabójczy wirus niszczy ludzkość, czy historią fantasy "Oczy smoka", byłoby sztuczne. "Mrocznej wieży", w której pojawiają się światy i przyszłości alternatywne, podobny problem nie dotyczy, i echa wszystkich trzech wymienionych powieści zostały w cyklu umieszczone. Po drugie, okazuje się, że owe odnośniki, które początkowo wydawały się tylko zabawą z czytelnikiem, prawdopodobnie były działaniem celowym i zaplanowanym, gdyż "Mroczna wieża" została wymyślona wcześniej - niektóre ze scen "Czarnoksiężnika i kryształu" powstały już w roku 1970, a więc kilka lat przed wydaniem debiutanckiej "Carrie". Po trzecie, rośnie ilość splotów. W samym cyklu znaleźć można odwołania między innymi do "Tego", "Bastionu", "Talizmanu", "Smętarza dla zwierzaków" czy "Oczu smoka". Już wiadomo, że piąty tom cyklu wprowadzi ich znacznie więcej. Oprócz tego pojawiają się również nawiązania w drugą stronę - niezależne powieści odwołują się do cyklu i to w sposób, który wręcz utrudnia ich zrozumienie bez znajomości "Mrocznej Wieży" (Rosie Daniels z "Rose Madder" odwiedza znane z "Ziem jałowych" miasto Lud; Ralph Roberts z "Bezsenności" zmierza się z Karmazynowym Królem; przygody postaci z "Serc Atlantydów" czy "Czarnego domu" znajdą swój finał dopiero w nadchodzących tomach cyklu). Po czwarte wreszcie, sam King w wywiadach czy odautorskich notach podkreśla proces spajania wymyślonych przez siebie światów i rolę, jaką cykl odgrywa w jego twórczości, co dodatkowo podsyca wrażenie monumentalności dzieła.
No dobrze, gąszcz nazwisk, miejsc i tytułów, alternatywne światy i przeskoki w czasie - można odnieść wrażenie, że aby czerpać satysfakcję z lektury, trzeba dogłębnie poznać większą część twórczości Stephena Kinga. Tak jednak nie jest, gdyż... zagubieni w świecie Wieży będą wszyscy, bez względu na to, czy czytali inne powieści autora, czy nie. Ich znajomość ułatwia skojarzenie pewnych faktów i ujawnia niektóre odpowiedzi nieco wcześniej, ale i tak jednym z głównych atutów cyklu pozostaje wrażenie obcowania z nieznanym. King stworzył fascynującą wizję. Już sam postapokaliptyczny świat Rolanda, w którym znajdujemy magię i scenerię z westernu, jest wystarczająco intrygujący, a stanowi tylko wprowadzenie do opisu budowli i istot, które rządzą Kingowską czasoprzestrzenią - dwunastu rozmieszczonych na krańcach świata portali, z których każdy strzeżony jest przez potężnego strażnika. Połączone w pary wyznaczają sześć ścieżek-promieni przecinających się jednym punkcie, w którym stoi trzynasty, najważniejszy portal - Mroczna Wieża. Kolejne piętra Wieży zamieszkują mocarne, mityczne istoty, z Karmazynowym Królem na czele. Do tego dochodzą artefakty-kryształy, rewolwerowcy i mnóstwo innych atrakcji, ale autor wszystko to ledwie szkicuje. Podsuwa kolejne szczegóły, które rodzą mnóstwo pytań w głowie Rolanda, jego towarzyszy i przede wszystkim czytelników, ale daje bardzo mało odpowiedzi. Kusi i intryguje, chwali się "Ha! Ale to sobie wymyśliłem!", ale bardzo nie chce czegokolwiek zdradzić i, zdaje się, niektórych szczegółów nie zdradzi do samego końca. I dobrze, gdyż potęguje w ten sposób głód poznania kolejnych tomów i daje efekt tajemniczości, który pozostaje na długo po odłożeniu książki na półkę.
Przedstawione wyżej szczegóły mogą sprawiać nieco dziwne wrażenie, ale King nie raz już udowodnił, że potrafi uwiarygodnić najdziwniejsze nawet koncepcje. Jak zwykle nie zrezygnował z bardzo zwyczajnych, prawdziwych bohaterów; to ich oczami obserwujemy i poznajemy świat Rolanda. Elementów charakterystycznych dla twórczości autora znajdziemy tu zresztą znacznie więcej, ale jednocześnie jest to dzieło diametralnie różne od wszystkiego, co napisał. Warto sięgnąć po "Mroczną Wieżę" z jeszcze jednego powodu - choć książki stanowią mieszaninę różnych gatunków, są przede wszystkim opowieścią fantasy, opowieścią bardzo oryginalną i łamiącą wiele szablonów, gdyż stworzoną przez autora "nieskażonego", który sięga po podobne lektury sporadycznie.
"Czarnoksiężnik i kryształ" jest gigantyczną retrospekcją. Bohaterowie po wygraniu z szalonym pociągiem turnieju na zagadki docierają do Kansas - wyniszczonego przez znany z "Bastionu" wirus supergrypy. W czasie przerwy w podróży Roland zdradza sekrety z przeszłości - opowiada historię swojego związku z piękną Susan Delgado. Historia ta zajmuje sześćset stron i stanowi kompletną, wielowątkową powieść, która jakby przy okazji wyjaśnia kolejne szczegóły dotyczące misji Rolanda. W ostatniej części książki bohaterowie po krótkim, ale ważnym epizodzie, podejmą dalszą wędrówkę. Mimo że główne wątki nie posuwają się do przodu prawie wcale, czwarty tom jest najciekawszy z dotychczasowych. Roland - dzięki poznaniu jego przeszłości - uległ uczłowieczeniu, łatwiej zrozumieć jego postawę, motywy i determinację.
Na tom piąty, "Wilki z Calla", przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. W oryginale ukaże się w trzecim kwartale. Do tego czasu powinien zostać wydany, gruntownie zmieniony i rozszerzony o kilkadziesiąt stron, tom pierwszy. King dokonał w nim zmian, ponieważ, jak twierdzi, pisał go bardzo dawno temu i znacznie odbiega on stylistycznie od części późniejszych.
Na zakończenie uwaga o tłumaczeniu. Seria wydawana jest bardzo starannie pod względem edytorskim. Mimo że tłumaczy jest dwóch, nie czuć różnicy w stylu, zachowano też jednolite nazewnictwo. Niestety, w przypadku tego cyklu, czego dowodzi niniejszy artykuł, ważną rolę odgrywa znajomość całej twórczości autora. Oczywiście z jednej strony trudno wymagać od tłumacza, aby przed przystąpieniem do pracy zapoznał się z kilkudziesięcioma innymi książkami; z drugiej, pokazanie powieści przed wydrukowaniem osobie, która mogłaby wytknąć błędy, nie powinno stanowić zbytniej trudności. Wydawcy tego nie zrobili. W ten sposób, dla przykładu, "Miasteczko Salem" ("Salem′s Lot") doczekało się alternatywnego polskiego tytułu: "Banda z Salem". Też ładnie.
