Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 marca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Stephen King
‹Łowca snów›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŁowca snów
Tytuł oryginalnyDreamcatcher
Data wydania2001
Autor
PrzekładArkadiusz Nakoniecznik
Wydawca Prószyński i S-ka
ISBN83-7337-025-0
Format614s. 120×193mm
Cena29,—
Gatunekfantastyka, groza / horror
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Nie wjeżdżajcie, proszę, w Kinga
[Stephen King „Łowca snów” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Łowca snów” to długaśna powieść science-fiction przeładowana atrakcjami. Kosmici, wirusy, telepatia, psychopaci – czytelnik zostaje zarzucony tymi osobliwościami już na samym początku i do końca nie otrzymuje pełnej odpowiedzi na pytanie, po co to wszystko. Wydarzenia obserwujemy oczami kilku postaci, z którymi naprawdę niełatwo się zidentyfikować, są ponure, nieprzystępne, obarczone milionem problemów; ani ich żałować, gdy giną, ani się cieszyć, gdy udaje im się wyjść z kolejnych opresji. Tempo powieści, początkowo całkiem wartkie, zwalnia i grzęźnie, by zakończyć się finałem, który przy wcześniejszych fajerwerkach fabularnych hucznym nazwać trudno.

Tomasz Kujawski

Nie wjeżdżajcie, proszę, w Kinga
[Stephen King „Łowca snów” - recenzja]

„Łowca snów” to długaśna powieść science-fiction przeładowana atrakcjami. Kosmici, wirusy, telepatia, psychopaci – czytelnik zostaje zarzucony tymi osobliwościami już na samym początku i do końca nie otrzymuje pełnej odpowiedzi na pytanie, po co to wszystko. Wydarzenia obserwujemy oczami kilku postaci, z którymi naprawdę niełatwo się zidentyfikować, są ponure, nieprzystępne, obarczone milionem problemów; ani ich żałować, gdy giną, ani się cieszyć, gdy udaje im się wyjść z kolejnych opresji. Tempo powieści, początkowo całkiem wartkie, zwalnia i grzęźnie, by zakończyć się finałem, który przy wcześniejszych fajerwerkach fabularnych hucznym nazwać trudno.

Stephen King
‹Łowca snów›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŁowca snów
Tytuł oryginalnyDreamcatcher
Data wydania2001
Autor
PrzekładArkadiusz Nakoniecznik
Wydawca Prószyński i S-ka
ISBN83-7337-025-0
Format614s. 120×193mm
Cena29,—
Gatunekfantastyka, groza / horror
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Czwórka dorosłych facetów, przyjaciół od dziecka, wyrusza w głębokie lasy, aby, jak co roku, zamieszkać na kilka dni w domku myśliwskim jednego z nich i oddać się wspólnej pasji: polowaniu. Życie nie potoczyło się tak, jak sobie to wymarzyli; samotność, alkoholizm, depresja, myśli samobójcze – to tylko część problemów, którym muszą na co dzień stawiać czoła. Każdy z nich dysponuje słabymi nadnaturalnymi zdolnościami (telepatią, jasnowidzeniem), których pojawienie się sięga dzieciństwa i ma związek z tajemniczym Dudditsem, upośledzonym psychicznie, lecz obdarzonym niezwykłymi mocami chłopcem. Ale to dopiero początek! Przebywając w lesie napotykają zagubionego mężczyznę, cierpiącego na jakąś nieznaną chorobę, oraz migrujące całymi grupami zwierzęta. W międzyczasie w okolicy lądują przybierający różne formy kosmici oraz zjawia się zaalarmowane ich pojawieniem wojsko, dowodzone przez wyjątkowo niezrównoważonego, sadystycznego oficera, Petera Abrahama Kurtza.
Wygląda to dziwacznie? Według mnie zdecydowanie tak, ale w ten właśnie sposób zaczyna się jedna z najnowszych powieści Stephena Kinga „Łowca snów” i, jako zagorzały fan twórczości Króla, z bólem muszę stwierdzić, iż pozostaje taka do samego końca.
King, wymyślając własne fabuły, zawsze obracał się wokół kilku fascynujących go tematów: zło wdzierające się w życie najzwyklejszej rodziny, pisarstwo i władza, którą pisarz może osiągnąć nad czytelnikiem, małe senne miasteczka, dzieci oraz intuicja i magia, którą wzbogacają własny świat, jeszcze kilka innych. Bazując na tych pomysłach stworzył swoje najlepsze powieści. Jednak gdzieś około roku 1993 stwierdził, że wystarczy, że napisał już wszystko, co miał w tych kwestiach do powiedzenia (wspomina o tym w „Czwartej po północy”), i rozpoczął poszukiwanie nowych rejonów, którymi mógłby się zająć.
Powstały między innymi „Rose Madder”, „Desperacja”, „Bezsenność”, „Regulatorzy”, „Worek kości” – opowieści, od których wciąż trudno było się oderwać, ale które jednocześnie pozostawiały po sobie pewien niedosyt, czegoś im brakowało, czegoś było za dużo, były straszliwie wydumane i zbyt obliczone. Zdarzały się wśród nich chlubne wyjątki: „Zielona mila”, „Pokochała Toma Gordona” (książki, które mógłby napisać „stary” King) oraz świetny, niebeletrystyczny „Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika”.
„Łowca snów” do niech nie należy. Co więcej, idzie krok do… tyłu. Jest pierwszą powieścią Kinga, przy której, po przeczytaniu pięciuset stron, pomyślałem sobie „Niech to się wreszcie skończy” i załamałem ręce.
Dlaczego?
„Łowca …” to długaśna powieść science-fiction przeładowana atrakcjami. Kosmici, wirusy, telepatia, psychopaci – czytelnik zostaje zarzucony tymi osobliwościami już na samym początku i do końca nie otrzymuje pełnej odpowiedzi na pytanie, po co to wszystko. Wydarzenia obserwujemy oczami kilku postaci, z którymi naprawdę niełatwo się zidentyfikować, są ponure, nieprzystępne, obarczone milionem problemów; ani ich żałować, gdy giną, ani się cieszyć, gdy udaje im się wyjść z kolejnych opresji. Tempo powieści, początkowo całkiem wartkie, zwalnia i grzęźnie, by zakończyć się finałem, który przy wcześniejszych fajerwerkach fabularnych hucznym nazwać trudno.
Książka ma też plusy, w końcu to sam King, stary wyjadacz. Między kolejnymi dłużyznami potrafi przestraszyć, rozbawić, zaskoczyć – wessać czytelnika w kreowany świat. Także w porównaniu z innymi tytułami na rynku prezentuje się całkiem nieźle, stanowiąc mieszankę dość oryginalną. Ale to wciąż za mało, zbyt wysoko Stephen King ustawił sam sobie poprzeczkę poprzednimi powieściami. Po raz drugi spróbował zmierzyć się z tematem obcych przybywających na Ziemię (poprzednio w „Tommyknockers”, mało popularnej, nie wydanej w Polsce książce) i znów niezbyt mu to wyszło.
W posłowiu King pisze, iż „Łowca snów” powstał w ciągu siedmiu miesięcy, okresie rekonwalescencji po tragicznym wypadku, w którym został potrącony przez furgonetkę; bez trudu odnajdziemy echa tych wydarzeń w powieści. Pisze też, że jeszcze nigdy praca nie przyniosła mu tylu radości.
Cóż, przyrównując radość autora w trakcie pisania do własnej w trakcie czytania, mam nadzieję, że już nigdy nie wpadnie pod żaden samochód…
koniec
1 lutego 2002
PS. Trudno coś zarzucić tłumaczeniu Arkadiusza Nakoniecznika, jednak w książce znajduje się nawiązanie do innej powieści Kinga „To” oraz postaci w niej występujących; w związku z tym mała uwaga: Bev jest imieniem dziewczynki, a nie chłopca.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Mała Esensja: Na przekór zimnu
Marcin Mroziuk

30 III 2023

Po „Baśnie zimowe” warto sięgnąć nie tylko w długie wieczory, gdy za oknem hula śnieg i mróz, gdyż poprzez zebrane tutaj piękne opowieści Dawn Casey wlewa mnóstwo ciepła do serc młodych czytelników, a bajecznie kolorowe ilustracje Zanny Goldhawk dodatkowo cieszą ich oczy.

więcej »

Krótko o książkach: Z miłości do książek
Miłosz Cybowski

29 III 2023

Dwa lata pisania i dziesięć lat poprawek – tak przedstawiona historia powstania „Cudzoziemca w Olondrii” Sofii Samatar daje bardzo dobre pojęcie o tym, czego powinniśmy się spodziewać po tej powieści. Wszystko jest tu dopracowane i przemyślane. Szkoda tylko, że trudno dać się porwać przedstawionej tu historii.

więcej »

Nieznośny ciężar wspomnień
Marcin Mroziuk

28 III 2023

W „Podpalaczce” towarzyszymy obdarzonej magicznym darem bohaterce, która znajduje się w samy centrum konfliktu targającego światem stworzonym przez Zoraidę Córdovę. Fabuła jest rzeczywiście wciągająca, natomiast szkoda, że zakończenie książki przynosi wyjaśnienie tylko części zagadek i każe spodziewać się powstania kolejnych części cyklu.

więcej »

Polecamy

Jak przewidziałem drugą wojnę światową

Stare wspaniałe światy:

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: Upływ czasu
— Joanna Kapica-Curzytek

Wybawca lekki jak piórko
— Dominika Cirocka

Sir Roland pod Mroczną Wieżą stanął
— Katarzyna Piekarz

Pudełko nie czarno-białe
— Dominika Cirocka

Esensja czyta: Lipiec 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Katarzyna Piekarz, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja czyta: Czerwiec 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Esensja czyta: Maj 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Katarzyna Piekarz

Esensja czyta: Styczeń 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Tym razem bez koszmarów
— Dominika Cirocka

Historia niesie pisarza
— Tomasz Kujawski

Tegoż autora

Inwazja głupot
— Tomasz Kujawski

Gdzie jest pomysł?
— Tomasz Kujawski

Śmierć na lodach Arktyki
— Tomasz Kujawski

Michael Nyman o wojnie w strugach deszczu
— Tomasz Kujawski

Historia niesie pisarza
— Tomasz Kujawski

O Kingu nijako i biograficznie
— Tomasz Kujawski

Co by było, gdyby…
— Tomasz Kujawski

Byliśmy wieczni
— Tomasz Kujawski

Miasto zbrodni
— Tomasz Kujawski

Zawsze można spróbować od nowa
— Tomasz Kujawski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.