Proud to be nerdWojciech Orliński Przydałoby nam się w Polsce coś w rodzaju nerdowego Stonewall – jakaś parada „Nerd Pride”, na której z dumą wymachiwalibyśmy okularami, programowalnymi kalkulatorami Hewlett-Packard i pornolami z Elen Feiss – dla „Esensji” mówi Wojciech Orliński, dziennikarz i autor książki „Co to są sepulki? Wszystko o Lemie”.
Wojciech OrlińskiProud to be nerdPrzydałoby nam się w Polsce coś w rodzaju nerdowego Stonewall – jakaś parada „Nerd Pride”, na której z dumą wymachiwalibyśmy okularami, programowalnymi kalkulatorami Hewlett-Packard i pornolami z Elen Feiss – dla „Esensji” mówi Wojciech Orliński, dziennikarz i autor książki „Co to są sepulki? Wszystko o Lemie”. Michał R. Wiśniewski: Dlaczego Lem? Wojciech Orliński: Odpowiem trochę okrężnie. Kiedy jeszcze pracowałem w „Wiadomościach Kulturalnych”, mój ówczesny szef Krzysztof Teodor Toeplitz pomógł mi zaaranżować wywiad z Lemem (ten, który natychmiast potem wpuściłem do Internetu i jest ciągle do wyguglania). Byłem tym tak podniecony, że powiedziałem Toeplitzowi, że to najpiękniejszy moment w mojej karierze. Toeplitz mnie delikatnie wyśmiał, zwracając uwagę, że trochę za wcześnie na składanie takich deklaracji. No ale dziesięć lat później, gdy myślę o swojej karierze dziennikarskiej i próbuję ułożyć jakąś „pierwszą dziesiątkę” najwspanialszych wydarzeń, od razu myślę o swojej pielgrzymce do domu Lema. Jest to też na pewno w pierwszej trójce i obawiam się, że także w pierwszej jedynce. Mam nadzieję, że to pozwala sobie wyobrazić, jak duże znaczenie dla mnie ma Lem. MRW: Tak, wciąż tu wisi. No ale opowiadaj, opowiadaj, jak było? WO: Genialnie. Nad Krakowem rozszalała się wtedy burza i w pewnym momencie wysiadł prąd, ale Lem odpalił generator w piwnicy. Czy może była to pani Barbara? W każdym razie Lem na chwilę mnie przeprosił, coś na stronie omawiał z małżonką i po chwili znowu stało się światło. Jako dziennikarz staram się zwykle pamiętać, że jestem upierdliwym petentem dla osób, które wywiaduję. W końcu zabieram komuś czas, ktoś się fatyguje, a ja to potem rzucę jako swój materiał i jeszcze zgarnę wierszówkę. Często zresztą nie muszę o tym pamiętać, bo wywiadowana osoba jakoś mi to potrafi przypomnieć. Lem jednak w ogóle po sobie nie okazywał znużenia. Już dawno wyłączyłem magnetofon, czekając na najdrobniejszą aluzję typu „nie wyrzucam pana, ale…”. Tymczasem on dalej cierpliwie ze mną rozmawiał, odpowiadając już na różne moje czysto prywatne, fanowskie pytania typu „miałem kiedyś taką interpretację tego opowiadania, że chodzi o…”. Zresztą widać, jak to się w końcu obróciło – jego ostatnim felietonem w „Tygodniku Powszechnym” były odpowiedzi na pytania fanów, traf chciał, że rosyjskich. Musiałem się w końcu siłą zmusić do opuszczenia jego domu, po prostu by nie nadużywać jego uprzejmości. Miałem wrażenie, że gdybym sam nie wyszedł, to mógłbym tu po prostu rozbić obozowisko w salonie pełnym książek, dokarmiany przez panią Barbarę i nieustannie zabawiany konwersacją przez Lema. MRW: Spełniony sen fana! A jak wyglądał ten pierwszy raz – z Lemem i/lub fantastyką? WO: Hm, niepokojąco zbliżamy się w tym wywiadzie do streszczania osobistego wstępu do książki, więc wolałbym zmianę tematu. Tak ogólnie to byłem klasycznym nerdem, uciekającym w eskapistyczną fantastykę po prostu przed ogólną syfiastością rzeczywistości jako takiej. Ponieważ pochłaniałem też nieprzyzwoite ilości książek popularnonaukowych, typowa fantastyka z mackami i blasterami była dla mnie przeważnie zbyt durna, żebym to traktował serio. Lem na tym tle… no, sam wiesz, jak wygląda Lem na tym tle. MRW: Już zbaczam. Użyłeś właśnie wstydliwego słowa na „e” – pytanie „dlaczego młodzi ludzie uciekają w fantastykę?” przyprawia niektórych fantastów o apopleksję. Czy widzisz coś złego w eskapizmie? WO: Tak ogólnie uważam, że niektórzy fantaści odczuwają niemądry, niepotrzebny opór przed byciem zaszufladkowanymi w roli „nerda”. Przypomnę choćby temperaturę flejma, jakiego na sf-f wywołałem niewinną wzmianką na temat syndromu Aspergera, naszej endemicznej choroby. Przydałoby nam się w Polsce coś w rodzaju nerdowego Stonewall – jakaś parada „Nerd Pride”, na której z dumą wymachiwalibyśmy okularami, programowalnymi kalkulatorami Hewlett-Packard i pornolami z Elen Feiss. Ludzie, powtarzajcie za mną – jestem nerdem i jest mi z tym dobrze, jak ktoś ma z tym jakiś problem, to już problem tego kogoś. Ale to dygresja. Uważam literaturę za miękki narkotyk. Przez całą swoją obleśną młodość dobrą książkę (niekoniecznie fantastyczną) traktowałem jako zastrzyk, który pozwoli mi przez parę godzin być w dziewiętnastowiecznym Petersburgu i obserwować miotaninę pewnego studenta z kuszącymi go demonami. Wszystko było lepsze od realu. Może zresztą to właśnie powinni mieć w telefonach zaufania dla samobójców – jakąś dobrą książkę, która faceta wciągnie od pierwszych stron, tak by odłożył ten ostatni krok, dopóki się nie dowie, jak się skończy. Oczywiście, jak każdy narkotyk, literacki eskapizm może być niebezpieczny. Ale chyba tu też lepsza fantastyka, za sprawą której najwyżej człowiek potem nie będzie mógł się pogodzić z zarzuceniem przez ludzkość lotów kosmicznych, od innej literatury, która dzieciom każe ginąć na wojnach za polityków? MRW: Zapominasz o fantastyce militarnej i patriotic fiction spod znaku moro. WO: Faktycznie – za moich czasów tego praktycznie nie było. Zostawmy więc, że Lem jest stosunkowo mało szkodliwy. MRW: Problem nerdowskiej dumy tkwi chyba w mentalności oblężonej twierdzy. W połowie lat 90. w prasie fantastycznej dominowały głosy z „getta dyskryminowanego przez mainstream”: w głównym nurcie fantastyki nie tykano bądź nie rozumiano (pamiętam alarmujący felieton z „Feniksa": dlaczego Johnny Mnemonic dostał tylko 2 gwiazdki!?). A jak to wyglądało z perspektywy „naszego człowieka w gestapo”? Wojciech Orliński |
WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Co to są sepulki? Wszystko o Lemie |
Data wydania | 20 marca 2007 |
Autor | Wojciech Orliński |
Wydawca | Znak |
ISBN | 978-83-240-0798-1 |
Format | 284s. 144×205mm |
Cena | 34,— |
Gatunek | non‑fiction |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.
więcej »Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.
więcej »Prezentujemy wywiad z Anną Kozak, autorką powieści „Okna” wydanej w październiku 2014 roku nakładem wydawnictwa Akurat.
więcej »Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Esensja czyta: Grudzień 2017
— Dominika Cirocka, Joanna Kapica-Curzytek, Konrad Wągrowski
Indianie, do jasnej ciasnej!
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Esensja czyta: Grudzień 2014
— Miłosz Cybowski, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Esensja czyta: Luty 2013
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski
Route 66 nie istnieje, ale zawsze warto się nią przejechać
— Konrad Wągrowski
Ameryka oczami geeka
— Agnieszka Szady
Raport z kraju, którego nie ma
— Konrad Wągrowski
Diabeł warszawski
— Wojciech Orliński