Zagraj to jeszcze raz Sam: Ino wpierw ciulnę ją sztachelkąPopularne utwory mają to do siebie, że są przetwarzane przez fanów na tysiące różnych, często nieoczywistych, sposobów. Dziś zajmiemy się taką sytuacją, która dotknęła song „Baranek” autorstwa Stanisława Staszewskiego.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiZagraj to jeszcze raz Sam: Ino wpierw ciulnę ją sztachelkąPopularne utwory mają to do siebie, że są przetwarzane przez fanów na tysiące różnych, często nieoczywistych, sposobów. Dziś zajmiemy się taką sytuacją, która dotknęła song „Baranek” autorstwa Stanisława Staszewskiego. Przyznam, że im bardziej poznaję twórczość Stanisława Staszewskiego, tym bardziej uważam, że powinno się go przerabiać w szkołach. Za wplecenie fragmentu (lekko zmodyfikowanego) „Dziadów” Adama Mickiewicza do refrenu „Baranka” powinien dostać Nobla. Niestety zmarł w zapomnieniu na emigracji. Dobrze, że po latach sobie o nim przypomniano. Najpierw zrobił to Jacek Kaczmarski na albumie „Bankiet” z 1992 roku, nagrywając „Baranka”, „Budowniczych z petrobudowy”, „Celinę” i „Bal kreślarzy”, a następnie syn Staszewskiego, Kazik, wraz z zespołem Kult, na słynnych płytach „Tata Kazika” (1993) i „Tata 2” (1996). O tyle, o ile, senior Staszewski, zapewne byłby dumny z dokonań syna, to zupełnie nie wiem, co by powiedział, gdyby usłyszał, co z jego kompozycją zrobiła formacja Krupnioki z Sosnowca do spółki z Doktorem Yrym. Całkiem zmienili tekst, który stał się jeszcze bardziej frywolny, do tego zaśpiewany został gwarą śląską. W ten sposób powstała „Córka masorza”, którą można uznać albo z arcydzieło prawdziwie podziemnej, niezależnej sztuki, albo za totalny gniot. Krupnioki z Sosnowca nie był zwykłym zespołem. Choć w bezpośredni sposób odwoływał się do tradycji biesiad śląskich, górniczego folkloru, oraz wielowiekowego konfliktu na linii śląsko-zagłębiowskiej, to wszystko to robił z przymrużeniem oka. Jego twórczość należy uznać za formę kabaretu, połączoną z performansem. Choć znaleźli się tacy, którzy potraktowali ją na serio, co owocowało występami na galach śląskich biesiad. Ciekawe, czy publika zdawała sobie sprawę z tego, że Krupnioki starając się jak najbardziej wpasować w klimat, przedstawiają ją w prześmiewczym, krzywym zwierciadle? Dziś formacja z Sosnowca znajduje się w stanie hibernacji i pozostaje nam tylko sięgnąć po przepastne archiwa internetowe, by doszukać się jej twórczości. Od razu uprzedzę, że aby docenić te utwory, należy posiadać odpowiednio ukierunkowaną wrażliwość muzyczną. Świadczy o tym, obecność w nagraniu Doktora Yry, lidera takich konglomeratów muzycznych, jak TPN25, czy El Dupa. Lojalnie uprzedzam zatem, że słuchacie na własną odpowiedzialność. ![]() 14 sierpnia 2019 |
Jak na kompozytora i piosenkarza, mającego na koncie trzynaście albumów studyjnych, dziewięć kompilacyjnych i trzy koncertowe, aktywnego na scenie nieprzerwanie od 1983 roku i występującego z wieloma gwiazdami, Howard Jones pozostaje u nas osobą zadziwiająco mało znaną.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj debiutancki album solowy francuskiego pianisty jazzrockowego Benoît Widemanna.
więcej »The La’s to zespół, który ostatecznie wydał jeden album studyjny, pięć singli oraz… siedem albumów kompilacyjnych. Tylko jeden ich utwór jest znany szerzej, a mimo to zdołali wywrzeć wrażenie na innych – do inspirowania się ich muzyką przyznaje się m.in. Noel Gallagher z Oasis, a także The Stone Roses, The Charlatans i The Libertines.
więcej »Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Robbie Nevil – takie jest życie
— Wojciech Gołąbowski
Paper Lace – Billy bohater w noc zgonu Chicago
— Wojciech Gołąbowski
Yvonne Elliman – Maria z Magdali od Bee Geesów i Claptona
— Wojciech Gołąbowski
Irene Cara – cóż za uczucie!
— Wojciech Gołąbowski
John Parr – widzę nowy horyzont
— Wojciech Gołąbowski
Feargal Sharkey – od punka do orderu
— Wojciech Gołąbowski
Całuski dla mnie
— Wojciech Gołąbowski
Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Perwersyjna poezja miłosna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Do góry, kangury!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Jesteś moim sercem, jesteś moją duszą
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Indie obnażają kły
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiks o zapachu mrocznych bagien
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Weekendowa Bezsensja: 40 najgorszych okładek płyt 2020 roku i bonus
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kobiety Petera Parkera
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Jean Grey i jajo Feniksa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
10 największych muzycznych rozczarowań 2020 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
30 najlepszych płyt 2020 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Thanos menelem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
10 utworów Püdelsów w hołdzie Andrzejowi „Püdlowi” Bieniaszowi
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Między nimi - Gromowładnymi
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Mam wrażenie, że „teledysk” wyszedł spod rąk t(f)urców z Z.F. Skurcz, co w pełni pasowałoby do Dr.Yry czy też jego kolegów z Kabanosa i Z.A.C.I.E.R.-u.
PS- „Żuliborskie Dziady” ®ulez!