Zagraj to jeszcze raz Sam: Perwersyjna poezja miłosnaDziś Sam nie będzie grał, a recytował, ale nie czepiajmy się szczegółów. A to w związku ze szlagierem „Zośka” formacji Kukiz i Piersi.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiZagraj to jeszcze raz Sam: Perwersyjna poezja miłosnaDziś Sam nie będzie grał, a recytował, ale nie czepiajmy się szczegółów. A to w związku ze szlagierem „Zośka” formacji Kukiz i Piersi. Przyznam, że pomimo sentymentu, jakim darzę Pawła Kukiza, wolałbym, aby bardziej skupił się na twórczości artystycznej, niż politycznej. Na razie bowiem zafiksował się na punkcie dowalania oponentom i niestety jego ostatnie dwie płyty nie dorównują wcześniejszym dokonaniom. Zarówno w kwestii muzycznej, jak i tekściarskiej. A przecież nigdy nie stronił od ciętej publicystyki. Potrafiła ona jednak przybrać atrakcyjną formę. Imponowała również iście punkowa wściekłość z jaką była wyrażana. Śledząc dyskografię Kukiza można wskazać dwa momenty, kiedy na prawdę puściły mu nerwy, ale zamiast okładać się w telewizyjnych debatach politycznych, postanowił całą swoją frustrację przekazać w muzyce. Mam na myśli krążki „Piracka płyta” z 2004 i „Powrót do raju” z 1995 roku. Ten drugi album powstał po kilkumiesięcznej przerwie, kiedy wokalista opuścił grupę Piersi. Jednak kiedy do niej wrócił, nagrał z nią najbardziej bezkompromisowy materiał w swojej karierze. Zarówno pod względem przekazu słownego, jak i warstwy muzycznej. Paradoksem jest, że piosenką z którą kojarzymy właśnie „Powrót do raju” nie jest żadna z gitarowych petard (choć może fani filmu „Girl Guide” mogą wciąż nucić „Maryna”), a pastisz disco polo „Zośka”. Kukiz pokazał się tu jako człowiek o ogromnym poczuciu humoru i dystansie do siebie, klecąc słynne strofy „Trzepała Zośka dywan / Z dywanu leciał kurz / Tak ciężko pracowała / Że siły nie ma już”. Do tego dorzucił refren z obowiązkowym „na-na, na-na, na-na”, przy którym wysiadają nawet „Majteczki w kropeczki”. Choć całość miała wykpić gatunek, wskazując na jego prostotę, coś jednak w liderze Piersi domagało się tworzenia takich prostych dźwięków. Najpierw delikatnie (patrz: „Choć zabiorę cię” w duecie z Dominiką Kurdziel), a ostatnio w pełnej odsłonie (album „Wyspa zielona” Kukiz i Perverados). Choć tekst do utworu „Zośka” stanowi zgrywę samą w sobie, to jednak szczyty absurdu zostały osiągnięte kiedy sięgnął po niego Piotr Rogucki i wyrecytował, jak na wykształconego aktora przystało, niczym prawdziwą poezję zaangażowaną. Miało to miejsce w ramach projektu Antyradia pod nazwą „AntyPoezja”. Polegał on na odczytywaniu tekstów piosenek, niczym wierszy, co przynosiło różne efekty. Dopiero w takiej wersji można było zobaczyć kto tworzy grafomanię, a kto ma w sobie zacięcie liryczne. Domyślcie się do której grupy należy „Zośka”. A już wspomniane „na-na, na-na, na-na” w interpretacji Roguca, to mistrzostwo świata perwersyjnej poezji miłosnej. ![]() 11 września 2019 |
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj trzeci (i, jak na razie, ostatni) album solowy francuskiego pianisty jazzrockowego Benoît Widemanna.
więcej »Nik Kershaw unika opowiadania o czasach swojej świetności – uważa, że nie był wtedy wystarczająco interesujący. Niemniej rok 1984 z trzema hitami w czołowej piątce (pięcioma w czołowej dwudziestce) brytyjskiej listy przebojów sprawił, że stał się wystarczająco znany.
więcej »Lutowe mrozy nie przeszkodziły nam w pisaniu recenzji.
więcej »Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Robbie Nevil – takie jest życie
— Wojciech Gołąbowski
Paper Lace – Billy bohater w noc zgonu Chicago
— Wojciech Gołąbowski
Yvonne Elliman – Maria z Magdali od Bee Geesów i Claptona
— Wojciech Gołąbowski
Irene Cara – cóż za uczucie!
— Wojciech Gołąbowski
John Parr – widzę nowy horyzont
— Wojciech Gołąbowski
Feargal Sharkey – od punka do orderu
— Wojciech Gołąbowski
Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ino wpierw ciulnę ją sztachelką
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Do góry, kangury!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Jesteś moim sercem, jesteś moją duszą
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Krewni ofiar wysuwanych szponów
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Świat już nigdy nie będzie taki sam
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Indie obnażają kły
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiks o zapachu mrocznych bagien
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Weekendowa Bezsensja: 40 najgorszych okładek płyt 2020 roku i bonus
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kobiety Petera Parkera
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Jean Grey i jajo Feniksa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
10 największych muzycznych rozczarowań 2020 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
30 najlepszych płyt 2020 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Thanos menelem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Panie Pi, niech Pan pisze więcej o muzyce na Esensji. Ładnie prosimy :)