
WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić |
30 najlepszych płyt 2020 rokuRok 2020 był dziwnym rokiem. Pandemia i lockdowny sprawiły, że zasadniczo mniej chciałem słuchać nowej muzyki, zatapiając się w dobrze znanych dźwiękach. Proszę się zatem nie zdziwić, że na niniejszej liście królować będą weterani i artyści z dorobkiem.
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski30 najlepszych płyt 2020 rokuRok 2020 był dziwnym rokiem. Pandemia i lockdowny sprawiły, że zasadniczo mniej chciałem słuchać nowej muzyki, zatapiając się w dobrze znanych dźwiękach. Proszę się zatem nie zdziwić, że na niniejszej liście królować będą weterani i artyści z dorobkiem. Niemców z Kadavar odkryłem na wysokości ich trzeciej płyty „Abra Kadavar” z 2013 roku i z miejsca mnie zauroczyli swoją wersją retro psychodeli. Niestety na następnych krążkach nie odnalazłem tej magii. „The Isolation Tapes” to powrót do wysokiej formy. Może nie jest to pozycja wybitna, ale świetnie się jej słucha. Zwłaszcza w czasie lockdownowych, pandemicznych wieczorów. Mam ogromny sentyment do twórczości Renaty Przemyk. Zwłaszcza tej z rockowym pazurem. Na tym albumie znajdziemy kilka reprezentantów ostrzejszego grania. Przede wszystkim są to jednak dobrze znane utwory w nowych wersjach, nagranych z towarzyszeniem mężczyzn. Moimi faworytami są „Zero” z Damianem Ukeje, „Babę zesłał Bóg” z Markiem Dyjakiem, „Kochana” z Igorem Herbutem i przede wszystkim „Makijaż twarzy” z Czesławem Mozilem. I wszystko byłoby super, gdyby tylko mojego ulubionego „Nie mam żalu” nie śpiewał Artur Andrus, który absolutnie tu nie pasuje. Trudno połapać się, czy „Dead Star” to pełnoprawny album King Buffalo, czy tylko EP-ka. Jeśli ta druga, to bardzo długa, bo mająca czterdzieści minut. Przy tym zawiera dwuczęściową kompozycję „Red Star”, trwającą ponad szesnaście minut, która poraża swoją mocą. Zaczyna się mrocznie i ambientowo, by w dalszej części zaskoczyć rockowym, całkiem przebojowym riffem. O jego nośności można przekonać się pod koniec albumu, gdzie znajduje się wersja radiowa utworu, przycięta do czterech minut z hakiem, zawierająca samą esencję. Gdybyśmy mieli normalny rok, zapewne drugi w dorobku album Phoebe Bridgers miałby spore szanse stać się hitem. Alternatywne rozgłośnie radiowe lubią takie delikatne, nastrojowe granie, okraszone namiętnym, kobiecym wokalem. Amerykanka udowodniła, że jest godną następczynią Lany Del Rey czy Birdy. Nie myślałem, że Sepultura, pozbawiona umiejętności braci Cavalerów, będzie mnie w stanie jeszcze czymś zaskoczyć. Tymczasem „Quadra” to nie tylko ciekawy pomysł wyjściowy, dotyczący idei czterech dróg (w sztuce, prawie, religii, czy edukacji), ale przede wszystkim zróżnicowana i nie tracąca swojej mocy muzyka. Obok ostrego thrashowania, mamy tu bowiem elementy progresywne, a nawet partie chóru, nadające gotyckiego posmaku. W XXI wieku Brazylijczycy nie mieli jeszcze tak udanej pozycji. I kolejny zespół, na którym postawiłem już kreskę, a który w minionym roku zaprezentował ciekawy materiał. Nie wiem, co brała w studiu ekipa Juliana Casablancasa, ale pozwoliło to wydobyć z niej energię, jakiej zespół ten nie miał od… co najmniej 2006 roku i albumu „First Impressions of Earth”. Co prawda nie jest to już to samo bezczelne, szczeniackie granie, co za panowania nowej rockowej rewolucji, ale na „The New Abnormal” znów daje się wyczuć ten pierwiastek łobuzerskiej energii. Lockdown zazwyczaj ludzi przytłaczał, tymczasem Mariusz Duda wykorzystał go twórczo, wydając w zeszłym roku dwie autorskie płyty. Jedną – ambientową pod własnym nazwiskiem i drugą… prawie ambientową pod szyldem Lunatic Soul. Przyznaję się bez bicia, że „Through Shaded Woods” zrobił na mnie nieco mniejsze wrażenie, niż pierwsze trzy dokonania projektu, niemniej to wciąż jest bardzo wysoki poziom i należy cieszyć się, że możemy pochwalić się na świecie tak zdolnym artystą. Krążek, który powstał na zasadzie wygłupu i bez spinki. Kochanek gra na nim kilka swoich sztandarowych utworów akustycznie i, o dziwo, świetnie mu to wychodzi. W tych oszczędnych wersjach nawet lepiej można wychwycić chwytliwe melodie, towarzyszące niezbyt mądrym tekstom. W każdym razie „Alkustycznie” to pozycja, która sprawiła, że miniony rok nie był całkiem taki szary i pochmurny. Jeśli wierzyć zapewnieniom artysty, „Weltschmerz” ma być jego ostatnim albumem długogrającym. Dlatego solidnie się do niego przyłożył i w efekcie otrzymaliśmy aż dwie płyty muzyki. Nie powiem, momentami trochę przytłaczającej, ale niezmiennie urokliwej. Choć trudno tu szukać przebojów na miarę tych, które Fish wylansował z Marillion, to bez wątpienia znajdziemy kilka fragmentów, od których co wrażliwszych słuchaczy na pewno ściśnie w gardle. Przypomnijmy, że ten Yuri Gagarin to nie radziecki kosmonauta, a szwedzki zespół, specjalizujący się w klimatach spacerockowych. „The Outskirts of Reality” to jego trzecia płyta, nagrana po czterech latach przerwy i nieco inna od poprzedniczek. Choć wciąż stylistycznie poruszamy się w międzygwiezdnych odlotach, które zapewniają nam długie, instrumentalne utwory, to jednak tym razem musimy zderzyć się z prawdziwą ścianą dźwięku. Yuri, jako podkład o solówek gitarowych, zaserwował bowiem bardzo intensywne podkłady, które swoją mocą mogą równać się z hukiem silników startującej rakiety z kosmodromu Bajkonur. |
"by nie łączyć „III” z ekscesami Schaffera w czasie szturmu na Capitol."
Niby dlaczego? Idiotów i bandziorów należy bojkotować, nawet jeśli są niezłymi artystami. Ciekawe czy autor to samo napisałby o Burzum, gościu z Lostprophets itd? :D
"po kilku słabszych latach" Poważnie? Koi No Yokan to chyba ich najlepsza płyta.
A nowy Ozzy ssie, ale to akurat nic nowego od połowy lat 90tych.
Urok takich zestawień — w tym i tego — często polega na tym, że kompletnie ich nie rozumiem ;-)
Fish rzeczywiście nagrał dobry album; patrząc na to, co wyżej, 22. dlań miejsce wydaje mi się mocno krzywdzące. Zaskakująco dobrą płytę nagrał Dylan; brak mi jej tutaj, zwłaszcza że znalazło się miejsce na sporo, powiedzmy, nie całkiem mnie przekonujących. A odkryciem roku jest dla mnie Ichiko Aoba i jej „Adan no kaze”. Mimo japońskości, a nie dzięki niej.
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny koncertowy album grupy Hawkwind.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj czternasty studyjny longplay zespołu Hawkwind.
więcej »W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Dziś jednak skupimy się na koncertówce „Live at the Roundhouse” projektu Nick Mason’s Saucerful of Secrets z 2020 roku.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Pink Floyd w XXI wieku: Zagraj to jeszcze raz, Nick
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Weekendowa Bezsensja: 40 najgorszych okładek płyt 2020 roku i bonus
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Prezenty świąteczne 2020: Muzyka pod choinkę i na kwarantannę
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Tu miejsce na labirynt…: Przestrzeń, która jest w nas
— Sebastian Chosiński
Pakiet startowy: 50 najlepszych utworów Kazika według czytelników Esensji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Tu miejsce na labirynt…: Bizon z Gwiazdy Śmierci
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Psychodeliczna nieskończoność Wszechświata
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Ga-ga… chwała Jurijowi!
— Sebastian Chosiński
10 największych muzycznych rozczarowań 2020 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Matka Ziemia może na niego zawsze liczyć!
— Sebastian Chosiński
Człowiek z duszą i sercem
— Sebastian Chosiński
Przez dziury w dachu widać księżyc nad górami
— Sebastian Chosiński
Przepastne archiwa wypełnione skarbami
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Tunelem do przeszłości
— Sebastian Chosiński
Krótko o muzyce: Stu lat, Mistrzu!
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: W pogoni za rozpływającym się słońcem
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Leć w kosmosie jak najdalej, jak najdłużej
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Mroczny promień, który rozświetla
— Sebastian Chosiński
Muzyczny list do domu
— Łukasz Izbiński
Rewolucja bez rewolucji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Dekada TM-Semic: Było raz dwóch szaleńców w domu wariatów
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kolekcja z Kolekcjonerem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Pink Floyd w XXI wieku: Zagraj to jeszcze raz, Nick
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Uwaga, przyspieszamy!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Kwiecień 2023
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Choroby współistniejące
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Maskarada i apokalipsa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Pink Floyd w XXI wieku: Klasyka + reszta
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
coś urwało miejsca 10-1?