Z mazowieckiej wsi na Czarny Ląd [Maria Pomianowska, Groupe Gaindé „Warszawa – Dakar” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Maria Pomianowska już dawno przyzwyczaiła swoich wielbicieli do tego, że chętnie szuka inspiracji w muzyce pochodzącej z innych kręgów kulturowych, a nawet kontynentów. Nagrywała płyty z utworami azjatyckimi i arabskimi. Ostatnio postanowiła udać się do Afryki Zachodniej, aby nawiązać współpracę z pochodzącą z Senegalu formacją Gaindé. Jej efektem jest album „Warszawa – Dakar”, na którym folklor polski idealnie współbrzmi z afrykańskim.
Z mazowieckiej wsi na Czarny Ląd [Maria Pomianowska, Groupe Gaindé „Warszawa – Dakar” - recenzja]Maria Pomianowska już dawno przyzwyczaiła swoich wielbicieli do tego, że chętnie szuka inspiracji w muzyce pochodzącej z innych kręgów kulturowych, a nawet kontynentów. Nagrywała płyty z utworami azjatyckimi i arabskimi. Ostatnio postanowiła udać się do Afryki Zachodniej, aby nawiązać współpracę z pochodzącą z Senegalu formacją Gaindé. Jej efektem jest album „Warszawa – Dakar”, na którym folklor polski idealnie współbrzmi z afrykańskim.
Maria Pomianowska, Groupe Gaindé ‹Warszawa – Dakar›Utwory | | CD1 | | 1) Listek na kalinie | 03:15 | 2) Hula gąski | 06:08 | 3) Matulu moja – Arbidoynauar | 04:27 | 4) Adunabi amoulsolo | 03:28 | 5) Sanou | 07:00 | 6) Stoi lipeńka | 05:54 | 7) Nyali bagna | 05:29 | 8) Neneyo | 06:00 | 9) Konie wrone | 06:36 | 10) Miriam Ba | 04:30 | 11) Obereczki i polka | 05:48 |
Wiek można „wypomnieć” chyba tylko kobiecie, która czuje się staro i świadomie poddała się upływowi czasu. W przypadku Marii Pomianowskiej (rocznik 1961) nie ma o tym mowy. Ta absolwentka, a następnie wykładowczyni warszawskiej Akademii Muzycznej, od lat wzbudza podziw swoim zaangażowaniem i niezliczonymi projektami artystycznym. W sferze jej zainteresowań znajduje się zarówno muzyka klasyczna (jest w końcu dyplomowaną wiolonczelistką), jak i folklor polski, który nader chętnie łączy z kompozycjami Fryderyka Chopina. Ale spogląda też znacznie dalej, poza ojczyste granice. Podczas licznych podróży badała muzykę państw z innych kręgów kulturowych – indyjską, pakistańską, japońską, koreańską, chińską i arabską. Nierzadko nagrywała płyty z egzotycznymi gośćmi. Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku zrobiła kolejny krok – zaczęła łączyć wpływy orientalne z gatunkami, od których zaczęła się jej kariera. W roku ubiegłym natomiast zapełniła kolejną białą plamę na mapie swoich „podbojów” artystycznych, docierając do… Senegalu. Jak wspominała sama Pomianowska, to znajomi skontaktowali ją z młodymi – ponoć bardzo zdolnymi i otwartymi na eksperymenty – muzykami z Afryki Zachodniej. Nie zastanawiając się długo, artystka ruszyła do Dakaru, a następnie na położoną „rzut kamieniem” od stolicy wyspę Gorée. Tam – w wielkim amfiteatrze pod gołym niebem – odbywały się próby. Gdy materiał był już, przynajmniej w części, gotowy, ekipa przeniosła się do dakarskiego studia, aby w marcu i kwietniu zarejestrować pierwsze ścieżki. Po powrocie do kraju z polskimi muzykami – w maju i czerwcu – pani Maria dograła resztę. A potem trzeba było odczekać jeszcze długich szesnaście miesięcy, aby efekt współpracy Pomianowskiej z Groupe Gaindé ujrzał wreszcie światło dzienne. Krążek zatytułowany „Warszawa – Dakar” wydało specjalizujące się głównie w jazzie (choć nie tylko) wydawnictwo For Tune, wzbogacając tym samym rozrastający się z każdym miesiącem swój katalog płyt folkowych (vide „ Sefardix” Jorgosa Skoliasa i braci Oleś, „ Inspired by Lutosławski” Grażyny Auguścik czy „ Pokój jej cieniom” Trzy Dni Później). Na album Pomianowskiej i Groupe Gaindé (której przewodzi Amadou „Fola” Balde) trafiło jedenaście kompozycji; w większości są one dziełem naszej rodaczki, która opracowując utwory, opierała się na tradycyjnych melodiach ludowych. W kilku przypadkach artystka i zespół wzięli na warsztat folklor senegalski (w jednym przypadku wykorzystali melodię marokańską). Trzeba przyznać, że podobna fuzja brzmi dość nieprawdopodobnie i ryzykownie. Ale spieszymy uspokoić wszystkich, którzy obawiają się, że z takiego połączenia mogła powstać jedynie ciężkostrawna pulpa – zawartość płyty „Warszawa – Dakar” to folk najwyższej próby! W którym obok afrykańskich – jak perkusyjne djembe, sabar i dundun, przypominająca harfę kora czy kojarzący się z wibrafonem balafon – ton muzyce nadają sztandarowe instrumenty liderki projektu, czyli smyczkowe: suka biłgorajska i fidel płocka. Jak się okazuje, bez większych problemów można wyczarowywać na nich afrykańskie klimaty. I na odwrót: etniczne rytmy z Czarnego Lądu doskonale wkomponowują się w mazurki, polki i oberki. Warunek, by zaiskrzyło, jest tylko jeden – pieczę nad tym musi trzymać artysta tak doświadczony i utalentowany, jak Maria Pomianowska.  Początek płyty należy do Pomianowskiej. „Listek na kalinie” to przede wszystkim jej popis – zarówno instrumentalny (vide partia fideli płockiej), jak i wokalny. Ale to także pierwszy utwór na krążku, w którym pojawia się Balde, okraszając go w tle szamańską wokalizą z akompaniamentem fortepianu (na którym gra Polak Paweł Betley). W „Hula gąski” akcenty są już rozłożone pośrodku: mniej więcej do połowy mamy do czynienia z pieśnią słowiańską (mimo że pojawiają się dźwięki kory), w drugiej części natomiast – z afrykańską. Co istotne, liderka jako wokalistka idealnie wpisuje się w energetyczny, etniczny rytm, przydając całości ogromnej mocy. W podobny sposób potraktowana została kresowa pieśń „Matulu moja”, rozsławiona przed laty przez Marię Krupowies (notabene na płycie „Matulu” sprzed dwóch dekad akompaniowała jej na suce biłgorajskiej… Pomianowska), do której dodano wątek senegalski pod postacią „Arbidoynauar”. Część druga przybiera postać niemal transową, co jest głównie zasługą rytmu nadawanego przez afrykańskie perkusjonalia. W podobnym kierunku rozwija się, ozdobione solówką na korze, „Adunabi amoulsolo”.  Z kolei senegalska pieśń ludowa „Sanou” (opracowana przez Amadou) wzbogacona została o frazy bluesowe zagrane na harmonijce ustnej przez Gwidona Cybulskiego. Powrót do polsko-afrykańskiego dwupaku otrzymujemy w „Stoi lipeńka”, której część druga – znacznie szybsza i bardziej motoryczna – oparta jest na muzyce rodem z Afryki Północnej, a konkretnie z Maroka. Uwagę przykuwają tu nade wszystko porywające wokalizy. W balladowym, nieco sennym „Nyali bagna” otrzymujemy z kolei niezwykły wokalny duet Pomianowskiej i Baldego. Ten drugi jeszcze więcej ma do powiedzenia w skomponowanym przez siebie przepięknym, nostalgicznym „Neneyo”, w którym istotną rolę odgrywają zarówno harmonijka ustna, jak i suka biłgorajska. O ciarki na plecach przyprawiają natomiast rozpędzone – zgodnie z tytułem – „Konie wrone”, napędzane przez afrykańskie perkusjonalia i energetyczne wokalizy. W tym utworze pojawiają się także dźwięki fletu (Cybulski) oraz balafonu (na którym gra Senegalczyk Issa Diop). W efekcie etniczna pulsacja kapitalnie zazębia się ze słowiańskim zaśpiewem, co prowadzi do nad wyraz mocnego finału.  W senegalskim „Miriam Ba” Groupe Gaindé brzmi niemal psychodelicznie. Powtarzające się, zapętlone wątki mogą dosłownie wprawić słuchacza w trans. Jeśli tak się stanie, można z kolei mieć pewność, że „wybudzi” go z niego ostatnia, rdzennie polska kompozycja – „Obereczki i polka”. Pomianowska przydaje jej prawdziwie folkowego ognia, a pikanterii dodaje dowcipno-ironiczny tekst na temat relacji damsko-męskich. W zakończeniu liderkę wspomagają jeszcze goście z Afryki i robi się iście kosmopolitycznie. „Warszawa – Dakar” to nie tylko kolejny muzyczny wojaż, jaki warszawska artystka może dopisać do swego – już i tak nadzwyczaj bogatego – curriculum vitae. To fuzja dwóch bardzo od siebie odległych – nie tylko geograficznie – artystycznych światów, z której zrodziła się nowa jakość. Przed laty wielką sensacją były w Polsce wspólne nagrania pochodzących z Białego Dunajca Trebuniów-Tutków z Twinkle Brothers, czyli rastamanami rodem z Jamajki (vide albumy „Higher Heights” i „Come Back Twinkle to Trebunia Family”). Po latach trzeba przyznać, że bronią się one raczej średnio, rażąc sztucznością i funkcjonowaniem obu muzycznych kolektywów obok siebie. Pomianowskiej i Groupe Gaindé to raczej nie grozi. W tym przypadku doszło bowiem do jak najbardziej świadomej i pełnej symbiozy – zarówno w warstwie kompozytorskiej, jak i wykonawczej.  Skład: Maria Pomianowska – śpiew, suka biłgorajska, fidel płocka, wspak Amadou „Fola” Balde – śpiew, djembe, kijki, gitara Ousmane Fall – kora Issa Diop – balafon Bocar Niang – sabar, djembe, kijki Bamba Dieng – dundun, chórki Masserigne Fall – sabar, dundun, chórki Paweł Betley – śpiew, flety, fortepian, bas Gwidon Cybulski – harmonijka ustna
|