Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 10 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii

SBB
‹Hofors 1975›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHofors 1975
Wykonawca / KompozytorSBB
Data wydania20 maja 2016
Wydawca GAD Records
NośnikCD
Czas trwania41:21
Gatunekkoncert, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Józef Skrzek, Apostolis Anthimos, Jerzy Piotrowski
Utwory
CD1
1) Works in Iron I21:23
2) Works in Iron II19:57
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: W cieniu hutniczych pieców
[SBB „Hofors 1975” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To, zaiste, musiało być bardzo udane pod każdym względem tournée, skoro po czterdziestu jeden latach zespół nie pamięta nawet, ile razy w jego trakcie wychodził na scenę – dziewięć czy dwanaście? Jedno jest pewne: każdy występ SBB w Szwecji był inny; trio improwizowało wtedy bowiem na potęgę, o czym świadczył już wydany lata temu album „Karlstad Live”. Dzisiaj otrzymujemy zapis innego koncertu z tej trasy – z przemysłowego miasteczka Hofors.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: W cieniu hutniczych pieców
[SBB „Hofors 1975” - recenzja]

To, zaiste, musiało być bardzo udane pod każdym względem tournée, skoro po czterdziestu jeden latach zespół nie pamięta nawet, ile razy w jego trakcie wychodził na scenę – dziewięć czy dwanaście? Jedno jest pewne: każdy występ SBB w Szwecji był inny; trio improwizowało wtedy bowiem na potęgę, o czym świadczył już wydany lata temu album „Karlstad Live”. Dzisiaj otrzymujemy zapis innego koncertu z tej trasy – z przemysłowego miasteczka Hofors.

SBB
‹Hofors 1975›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHofors 1975
Wykonawca / KompozytorSBB
Data wydania20 maja 2016
Wydawca GAD Records
NośnikCD
Czas trwania41:21
Gatunekkoncert, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Józef Skrzek, Apostolis Anthimos, Jerzy Piotrowski
Utwory
CD1
1) Works in Iron I21:23
2) Works in Iron II19:57
Wyszukaj / Kup
To był dla Józefa Skrzeka, Anthimosa Apostolisa i Jerzego Piotrowskiego doskonały okres. Po rozstaniu z Czesławem Niemenem zespół, jak niektórzy mogli podejrzewać, wcale nie popadł w marazm ani nie zniknął w „czarnej dziurze” przaśnego polskiego show-biznesu tamtej epoki. Wręcz przeciwnie – dla tria zaczęły się najlepsze lata. O narodzinach wielkiego talentu świadczyła już debiutancka płyta koncertowa „SBB” (1974), a potwierdziły to kolejne głośne, opublikowane po latach na kompaktach, występy przed rodzimą publicznością: na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w końcu czerwca 1974 („Live in Opole 1974. Rock przez cały rok”, 2009) oraz na wrocławskim Jazzie nad Odrą w marcu 1975 roku („Live Jazz nad Odrą 1975”, 2013). Dwa miesiące później grupa została zaproszona na trasę po Szwecji. Nosiła ona tytuł „Europop”, a SBB miał supportować dwie, jak się wydawało, bardziej znane i popularne na Zachodzie (a raczej: na Północy), formacje: szwedzkie Splash oraz angielskie folkrockowe Jack the Lad. Swoją drogą, czy ktoś je jeszcze dzisiaj pamięta?
I nic w tym dziwnego – już wtedy, w przeciwieństwie do dwójki Polaków i Greka, nie były to grupy zdolne zawojować rynek muzyczny. Dostrzegła to bardzo szybko szwedzka widownia i menedżer trasy, który ponoć po dwóch pierwszych koncertach zdecydował się zmienić kolejność występujących zespołów, przesuwając ten najbardziej żywiołowo przyjmowany przez zazwyczaj chłodno reagujących Skandynawów, czyli właśnie SBB, na finał. W 2001 roku firma KOCH International opublikowała nagrania z występu w Karlstad i wtedy po raz pierwszy mogliśmy się przekonać, jak trio prezentowało się na żywo wiosną 1975 roku. Jaki wyłaniał się obraz? Grupy niezwykle żywiołowej, freerockowej, w której muzyce progres i psychodelia mieszały się z fusion, a nad wszystkim unosił się wszechobecny improwizatorski duch. Ponoć każdy koncert tej trasy był inny. Teraz, gdy do naszych rąk trafia odnaleziona po latach kolejna taśma – mamy już pewność, że tak właśnie było. To zapis występu w prowincjonalnym, choć będącym ważnym ośrodkiem hutniczym i metalurgicznym, Hofors.
Choć kto wie, może z czasem wypłyną jeszcze inne nagrania – wszak realizator dźwięku Anders Ordeson nagrywał ponoć wszystkie koncerty, jest więc prawdopodobne, że i one mogą zostać kiedyś cudownie odnalezione. Występ z Hofors zdecydowała się wydać na płycie, zasłużona dla kultywowania pamięci o polskiej muzyce rockowej i jazzowej lat 60., 70. i 80. XX wieku, wytwórnia GAD Records. Wsłuchując się w ten album, nasuwa się jednak przekonanie, że nie jest to całość – że brakuje początku i zakończenia. Poza tym trudno sobie wyobrazić, by grupa, która wyrosła na gwiazdę całej „objazdówki”, otrzymała do dyspozycji zaledwie czterdzieści minut. A gdzie, chociażby, bisy?! „Hofors 1975” przedstawia więc zapewne tylko wycinek (dodajmy gwoli uczciwości: spory) materiału, który mieli okazję tamtego majowego wieczoru usłyszeć zgromadzeni w jakimś miejscowym klubie muzycznym mieszkańcy przemysłowego miasteczka.
Z myślą o płycie zachowane nagranie, czyli w zasadzie czterdziestominutową improwizację, podzielono na dwie części i zatytułowano w sposób nawiązujący do zajęcia większości mieszkańców Hofors – „Works in Iron”. Brzmienie SBB, choć trochę bootlegowe (ale jakościowo w pełni satysfakcjonujące), w porównaniu z wcześniejszym o niespełna dwa miesiące występem we Wrocławiu nieco się różni. Przede wszystkim Józef Skrzek nie wykorzystuje gitary basowej; ma za to do dyspozycji więcej klawiszy: oprócz przywiezionego ze sobą syntezatora Davolisint, dane jest mu sięgnąć także po organy Hammonda i fortepian elektryczny Wurlitzera. Inna sprawa, że dwa ostatnie instrumenty służą mu głównie do dodawania smaczków. Początek „Works in Iron I” jest bardzo energetyczny: w rytmiczne uderzenia Piotrowskiego na perkusji wpisują się zgrzytliwa partia syntezatora Skrzeka oraz zadziorna gitara Apostolisa. Z czasem Józef przejmuje ster i wspomaga Jerzego monotonnym basowym pochodem Davolisintu, w tym samym czasie serwując słuchaczom swą pierwszą (ale też nie ostatnią) wokalizę.
Gdy trochę później „przesiada” się na organy Hammonda, wykorzystuje je, by trochę poimprowizować na tematy klasyczne, przechodząc następnie do świata rocka progresywnego spod znaku Yes czy Emerson, Lake & Palmer. Dając wolną rękę pozostałym, w pewnym momencie Skrzek wypuszcza Piotrowskiego do przodu, ten z kolei podkręca tempo, a goniący go Józef i Anthimos starają się przykuć uwagę przesterami. Docierając do, jak mogłoby się wydawać, granicy wytrzymałości słuchaczy, SBB decyduje się na danie im chwili oddechu – kolejne minuty wypełniają więc powłóczyste dźwięki syntezatorów i uduchowiony głos lidera. A kiedy Skrzek milknie, skupia się już tylko na swoim Davolisincie, wyciskając z niego kolejną majestatyczną solówkę, której nie powstydziłby się pewnie sam świętej pamięci Keith Emerson. Przejście do „Works in Iron II” odbywa się w sposób płynny, znaczone jest tylko spowolnieniem tempa i zamianą syntezatorów na organy. Zupełnie nowy element wprowadza natomiast „Lakis”, którego fantastycznie rozwijająca się solówka na gitarze ma swoje korzenie we frazach czysto bluesowych.
Bluesowy jest również zaśpiew Skrzeka, ale już na przykład partia Hammondów znacznie więcej zawdzięcza klasykom hard rocka. W dalszej części następuje kolejne przegrupowanie: rozpędzona progresywna perkusja „Kety” ciągnie za sobą świetnie rozwijającą się improwizację syntezatorową, z kolei gitara Anthimosa przejmuje rolę drugiego instrumentu rytmicznego, aby po kilku minutach zamienić się ze Skrzekiem. Im bliżej finału, tym bardziej grupa zwalnia, by lider mógł zwieńczyć całość nostalgicznymi dźwiękami fortepianu elektrycznego. Ta odmienność brzmienia – wcześniej słyszalne są przecież tylko Davolisint i Hammondy – prawdopodobnie miała podkreślić nadciągające nieuchronnie zakończenie występu. Choć naprawdę trudno sobie wyobrazić, że obyło się bez ponownego wyjścia SBB na scenę. Ale być może tego już Anders Ordeson nie zarejestrował. „Hofors 1975” to kolejna fascynująca cegiełka będąca elementem potężnego gmachu wznoszonego – w sumie już od prawie pięćdziesięciu lat – przez Józefa Skrzeka, Apostolisa Anthimosa oraz, w tym przypadku z przerwami, Jerzego Piotrowskiego.
koniec
17 maja 2016
Skład:
Józef Skrzek – śpiew, organy Hammonda, fortepian elektryczny, syntezator
Apostolis Anthimos – gitara elektryczna
Jerzy Piotrowski – perkusja

Komentarze

22 V 2016   22:25:19

Druga recenzja w Polsce... http://pacisfear.blogspot.com/2016/05/22052016-hofors-1975-czyli-sbb.html Myślałem, że będe pierwszy ale cóż...

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

O zachodzie słońca…
Sebastian Chosiński

8 VI 2023

To, co w polskim jazzie wciąż widuje się rzadko, aczkolwiek i tak nieporównywalnie częściej niż w poprzednich dekadach, w Skandynawii jest już praktycznie normą – mam na myśli zespoły, którym liderują kobiety. Ich ponadprzeciętna wrażliwość nierzadko staje się dodatkowym atutem. Dowodem na to chociażby najnowsze albumy Nany Rashid, Karin Hammar czy omawiany dzisiaj „Beyond” autorstwa duńskiej saksofonistki Cecilie Strange.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Poststrukturalne aforyzmy muzyczne
Sebastian Chosiński

6 VI 2023

Pół roku po nagranej przez Chaos Magick płycie „Multiplicities, Vol. 1 – A Repository of Non-Existent Objects” (inspirowanej twórczością francuskiego filozofa Gilles’a Deleuze’a) ukazała się część druga tego projektu. Tym razem patronujący mu John Zorn zaprosił do współpracy nowy, powstały pod auspicjami Tzadik Records, zespół – Incerto (z pianistą Brianem Marsellą i gitarzystą Julianem Lage’em w składzie).

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Dotyk fantastycznego piękna
Sebastian Chosiński

1 VI 2023

Powiedzenie o znalezieniu igły w stogu siana odnosi się do zaistnienia rzeczy niemal niemożliwej. A jednak od czasu do czasu one się wydarzają. Dowodem na to artystyczne spotkanie szwedzkiego klawiszowca Alexa Zethsona z greckim gitarzystą Giannisem Arapisem, które zaowocowało już kilkoma świetnymi płytami. Najnowsza to „Malplacé”, którą sygnuje kwintet Organ Donor.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.