Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 września 2023
w Esensji w Esensjopedii

Hedvig Mollestad
‹Tempest Revisited›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTempest Revisited
Wykonawca / KompozytorHedvig Mollestad
Data wydania19 listopada 2021
Wydawca Rune Grammofon
NośnikCD
Czas trwania40:55
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Hedvig Mollestad Thomassen, Karl Hjalmar Nyberg, Martin Myhre Olsen, Peter Erik Vergeni, Marte Maaland Eberson, Trond Frønes, Ivar Loe Bjørnstad, Per Oddvar Johansen
Utwory
CD1
1) Sun on a Dark Sky07:29
2) Winds Approaching07:38
3) Kittiwakes in Gusts06:40
4) 418 [Stairs in Storms]11:16
5) High Hair07:50
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Mroczne niebo nad fiordami
[Hedvig Mollestad „Tempest Revisited” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Hedvig Mollestad Thomassen – norweska mistrzyni jazzrockowej gitary – ostatnio prowadzi swoją karierę dwutorowo. Nie rezygnując z pracy w Triu, od ubiegłego roku nagrywa także płyty solowe w znacznie poszerzonym składzie. Na „Tempest Revisited” jej zespół rozrósł się do septetu – i wpłynęło to wydatnie na wzbogacenie brzmienia.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Mroczne niebo nad fiordami
[Hedvig Mollestad „Tempest Revisited” - recenzja]

Hedvig Mollestad Thomassen – norweska mistrzyni jazzrockowej gitary – ostatnio prowadzi swoją karierę dwutorowo. Nie rezygnując z pracy w Triu, od ubiegłego roku nagrywa także płyty solowe w znacznie poszerzonym składzie. Na „Tempest Revisited” jej zespół rozrósł się do septetu – i wpłynęło to wydatnie na wzbogacenie brzmienia.

Hedvig Mollestad
‹Tempest Revisited›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTempest Revisited
Wykonawca / KompozytorHedvig Mollestad
Data wydania19 listopada 2021
Wydawca Rune Grammofon
NośnikCD
Czas trwania40:55
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Hedvig Mollestad Thomassen, Karl Hjalmar Nyberg, Martin Myhre Olsen, Peter Erik Vergeni, Marte Maaland Eberson, Trond Frønes, Ivar Loe Bjørnstad, Per Oddvar Johansen
Utwory
CD1
1) Sun on a Dark Sky07:29
2) Winds Approaching07:38
3) Kittiwakes in Gusts06:40
4) 418 [Stairs in Storms]11:16
5) High Hair07:50
Wyszukaj / Kup
Nie ukrywam wcale, że od lat jestem wielkim admiratorem talentu norweskiej gitarzystki jazzowej i jazzrockowej Hedvig Mollestad Thomassen (rocznik 1982). Każda kolejna płyta jej Tria (a ukazało się ich dotąd siedem) – vide „Shoot!” (2011), „All of Them Witches” (2013), „Enfant Terrible” (2014), koncertowa „Evil in Oslo” (2016), „Black Stabat Mater” (2016), „Smells Funny” (2018) oraz „Ding Dong. You’re Dead.” (2021) – przyprawiała mnie o szybsze bicie serca. Z tym większą radością przyjąłem w ubiegłym roku fakt wydania przez „Jadwigę” pierwszego albumu stricte solowego („Ekhidna”), wychodząc z założenia, że to bardzo istotna wartość dodana do dyskografii Tria. Byłem jednak przekonany, że krążek ten okaże się jedynie efemerydą. A tymczasem po roku okazało się, że ma następcę.
Czym różnią się – w największym skrócie – płyty Tria od tych sygnowanych jedynie nazwiskiem Mollestad? Głównie rozmachem aranżacyjnym. W przypadku tych pierwszych mamy do czynienia z najbardziej podstawowym instrumentarium: gitara solowa, bas i perkusja, na solowych dochodzą przede wszystkim dęciaki, dzięki czemu muzyka staje się bogatsza i bardziej kolorowa. Jest to też dużo większe wyzwanie dla liderki projektu – zarówno kompozytorskie, jak i aranżacyjne. Ale na szczęście z obydwoma doskonale daje sobie radę. Na nagranym w studiu Amper Tone w Oslo „Tempest Revisited” poza gitarą Hedvig sięgnęła także po pianino, choć gwoli ścisłości nie jest łatwo wyłowić jego tony z powodzi dźwięków. Pod tym względem znaczenie większe pole do popisu mają członkowie sekcji dętej, czyli Karl Hjalmar Nyberg (saksofon altowy), Martin Myhre Olsen (saksofony sopranowy, altowy i barytonowy) oraz Peter Erik Vergeni (saksofon tenorowy, flet).
Do tego grona należy dorzucić jeszcze odpowiadającą za partie wibrafonu i syntezatorów Marte Maaland Eberson („Ekhidna”), basistę Tronda Frønesa oraz etatowego perkusistę Tria prowadzonego przez Hedvig – Ivara Loe Bjørnstada (także Cakewalk), którego w jednym utworze zastąpił znany z wielu skandynawskich formacji jazzowych Per Oddvar Johansen. Cechą charakterystyczną wszystkich produkcji Mollestad jest ich czas trwania, ograniczony zazwyczaj do rozmiarów dawnego (z czasów przedkompaktowych) longplaya. W pewnym stopniu wynika to zapewne z tego, że wytwórnia Rune Grammofon, z którą artystka związała się od początku kariery, wydaje muzykę również na winylach i stara się przy tym, aby zawartość różnych edycji była taka sama. Ma to swoje plusy. W każdym razie pewne jest to, że po dotarciu do finału natychmiast będziecie chcieli zacząć „lekturę” płyty od nowa.
Oczywiście pod warunkiem, że zawartość krążka będzie na to zasługiwała. Ale czy w przypadku Hedvig może być inaczej? Do tej pory Norweżka nie opublikowała jeszcze albumu, który można by uznać za artystyczny zawód – i „Tempest Revisited” też nim nie jest. Ogromne wrażenie robi już utwór otwierający wydawnictwo, czyli „Sun on a Dark Sky”. Introdukcja jest nietypowa: po wstępie na flecie rozlega się w oddali bęben, na tle którego dodatkowo rozbrzmiewa zniekształcony elektronicznie głos Hedwig. A zaraz potem liderka przejmuje pełne panowanie nad słuchaczami za sprawą subtelnie nastrojowej partii gitary. Z czasem dołączają jeszcze saksofony, które stopniowo wybijają się na plan pierwszy. Mollestad wycofuje się, ale przez cały czas kontroluje sytuację, przypominając o sobie zapętlonym ostrym riffem. W tym momencie „Sun on a Dark Sky” najbardziej zbliża się do charakterystycznej dla Tria stylistyki jazz-rocka (z elementami metalu). Z jednym bardzo istotnym dodatkiem – dęciakami!
Nie mniejszym zaskoczeniem jawi się „Winds Approaching”, w którym po intensywnym wprowadzeniu perkusyjno-saksofonowym (ze smaczkami gitarowymi) instrumentem dominującym staje się… analogowy syntezator NordWave, którego brzmienie do złudzenia przypomina rockowo podrasowany fortepian elektryczny Fendera. Marte Maaland Eberson nie ogranicza się jedynie do wypełniania tła, ale – co najbardziej niespodziewane – pozwala sobie także na jazzowe improwizacje. Finał utworu dosłownie zwala z nóg, co jest zasługą gitary Hedwig i grających unisono saksofonów. Tak jak kończy się „Winds Approaching”, tak też zaczyna trzeci w kolejności „Kittiwakes in Gusts”. Dęciaki szybko jednak ustępują miejsca gitarze, by wrócić po mniej więcej dwóch minutach. I tak dzieje się do samego końca: partie Mollestad przetykane są bardzo emocjonalnymi wstawkami saksofonowymi, które – niespodzianek nigdy dość! – prowadzą do… bluesowego zakończenia.
Najdłuższą kompozycją na płycie jest ponad jedenastominutowa „418 (Stairs in Storms)”. Jej kilkuminutowy prolog mógłby zadowolić najbardziej wybrednych wielbicieli elektronicznej psychodelii krautrockowej sprzed pięciu dekad. Słyszymy w nim nieziemsko powłóczyste dźwięki gitary i syntezatora (prawdopodobnie na dalekim planie pojawia się tu również pianino), z których z czasem rodzi się kolejny subtelny motyw gitarowy. Hedwig wspomaga w tym dziele także jeden z saksofonistów – i to właśnie on głównie odpowiada za żałobny nastrój (w stylu Angles 9). Album wieńczy – połączony w jedno z „418 (Stairs in Storms)” – „High Hair”, w którym klasyczny jazz (vide dęciaki) miesza się z rockową gitarą, aż w końcu Mollestad znajduje „wspólny język” z Nybergiem, Olsenem i Vergenim, co prowadzi do nadzwyczaj emocjonalnego i dynamicznego zakończenia.
Po „lekturze” najnowszej płyty Norweżki martwi mnie tylko jedno: skoro ostatnia, jak dotąd, płyta tria – „Ding Dong. You’re Dead.” – ukazała się w marcu tego roku, a już osiem miesięcy później pojawił się w sprzedaży krążek „Tempest Revisited”, to jak długo trzeba będzie teraz czekać na kolejne dzieło Mollestad?
koniec
16 grudnia 2021
Skład:
Hedvig Mollestad Thomassen – gitara elektryczna, głos, pianino, oklaski
Karl Hjalmar Nyberg – saksofon altowy
Martin Myhre Olsen – saksofon sopranowy, saksofon altowy, saksofon barytonowy
Peter Erik Vergeni – saksofon tenorowy
Marte Maaland Eberson – wibrafon, syntezator
Trond Frønes – gitara basowa
Ivar Loe Bjørnstad – perkusja, instrumenty perkusyjne, bęben wielki, oklaski
Per Oddvar Johansen – perkusja (1)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Reinhardta do Hendrixa
Sebastian Chosiński

29 IX 2023

Fijałkowski Project to toruńsko-bydgoski zespół jazzowo-rockowy, któremu lideruje gitarzysta Łukasz Fijałkowski. Zadebiutował przed pięcioma laty wydanym własnym sumptem minialbumem, na którym mieszają się wpływy kilku gatunków: od fusion po bluesa, a wprawne ucho wychwyci także elementy folku i muzyki retro w stylu lat 30.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Nasza „Jadzia” kochana
Sebastian Chosiński

28 IX 2023

Nie potrafię już wyobrazić sobie współczesnej skandynawskiej sceny jazzowo-rockowej bez Hedvig Mollestad Thomassen. Norweska gitarzystka to dzisiaj jedna z najjaśniejszych jej gwiazd. Artystka, która nie boi się wyzwań ani przekraczania granic. Na początku września ukazał się jej kolejny fantastyczny album – „Weejuns”, który sygnowany jest nazwą jej nowego tria – Hedvig Mollestad Weejuns.

więcej »

Na długie jesienne wieczory…
Sebastian Chosiński

27 IX 2023

Szwajcarski wokalista i kompozytor Andreas Schaerer związany jest z monachijską wytwórnią ACT od siedmiu lat. Wydał już pod jej skrzydłami cztery płyty, a piąta – „Evolution” – czeka właśnie na premierę. Mimo że niemiecka firma specjalizuje się głównie w muzyce jazzowej, po ten album powinni sięgnąć przede wszystkim wielbiciele atmosferycznego rocka (progresywnego) i psychodelicznego folku.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Nasza „Jadzia” kochana
— Sebastian Chosiński

Moment, którego nie da się zapomnieć
— Sebastian Chosiński

Lodowa otchłań naszych snów
— Sebastian Chosiński

Święć się jubileusz twój!
— Sebastian Chosiński

Zachodni wiatr niesie chłód
— Sebastian Chosiński

Gdybym miał gitarę, to bym na niej nie grał…
— Sebastian Chosiński

Rogaci i z kopytami
— Sebastian Chosiński

Luksemburski łącznik
— Sebastian Chosiński

Fionia – wyspa szczęścia i radości
— Sebastian Chosiński

Pośpiech ewidentnie niewskazany
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Od Reinhardta do Hendrixa
— Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Cień zbrodniarza
— Sebastian Chosiński

Klasyka kina radzieckiego: Niełatwo być geologiem
— Sebastian Chosiński

Na długie jesienne wieczory…
— Sebastian Chosiński

„Kobra” i inne zbrodnie: „Przebierz się, Pawłowski!”
— Sebastian Chosiński

Balsam dla duszy i ciała
— Sebastian Chosiński

East Side Story: Kamp Amersfoort
— Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Artysta o wielu twarzach
— Sebastian Chosiński

Utopijna opowieść weselna
— Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Polska Ludowa oczyma reportażysty
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.