Tu miejsce na labirynt…: Blues, hard i… SBB [SBB „Live Cuts. Ostrava 2002” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl To był bardzo efemeryczny skład SBB, zebrany jedynie na kilka koncertów, jakie trio zagrało na przełomie listopada i grudnia 2002 roku. Tym bardziej może dziwić fakt, że wydany właśnie przez GAD Records album „Live Cuts. Ostrava 2002” to już drugie dokumentujące go wydawnictwo. A co było w tym składzie efemerycznego? Jednoczesna obecność perkusisty Paula Wertico i gitarzysty Andrzeja Urnego.
Tu miejsce na labirynt…: Blues, hard i… SBB [SBB „Live Cuts. Ostrava 2002” - recenzja]To był bardzo efemeryczny skład SBB, zebrany jedynie na kilka koncertów, jakie trio zagrało na przełomie listopada i grudnia 2002 roku. Tym bardziej może dziwić fakt, że wydany właśnie przez GAD Records album „Live Cuts. Ostrava 2002” to już drugie dokumentujące go wydawnictwo. A co było w tym składzie efemerycznego? Jednoczesna obecność perkusisty Paula Wertico i gitarzysty Andrzeja Urnego.
SBB ‹Live Cuts. Ostrava 2002›Utwory | | CD1 | | 1) Freedom with Us | 06:14 | 2) Odlot | 12:34 | 3) Całkiem spokojne zmęczenie | 08:16 | 4) Remember Jimi | 06:24 | 5) Red Joe | 07:35 | 6) Improv: Moogs | 10:15 | CD2 | | 1) Third Stone from the Sun / Give the Drummer’s Sum | 14:39 | 2) Za darmo nie ma nic | 09:42 | 3) Rainbow Man | 14:22 | 4) Improv: Moogs ’n’ Roll | 16:00 | 5) Improv: Going Home | 08:01 |
Najwierniejsi fani SBB nawet obudzeni w środku nocy bez trudu wymienią ikoniczny skład ulubionego tria, w którym obok lidera Józefa Skrzeka poczesne miejsce zajmują gitarzysta Apostolis Anthimos oraz perkusista Jerzy Piotrowski. Tak było praktycznie przez całe lata 70. ubiegłego wieku. W kolejnych dekadach bywały jednak takie okresy, kiedy „Lakis” wybywał na dłużej do Grecji, a „Keta” osiadł na stałe w Stanach Zjednoczonych. Wówczas Skrzek angażował do współpracy innych muzyków. W 2000 roku etatowym bębniarzem zespołu został Amerykanin Paul Wertico, najbardziej znany z kilkunastoletniej współpracy z Pat Metheny Group. Studyjną pamiątką po tym okresie pozostały albumy „Nastroje” (2002) i „New Century” (2005); do tego należałoby doliczyć kilka krążków koncertowych. Jeden z nich ukazał się zresztą całkiem niedawno w GAD-owskiej serii „Live Cuts” i zawiera koncert SBB w czeskiej Ostrawie. Nie byłoby w nim niczego nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że obok Skrzeka i Wertico skład uzupełniał wówczas nie Anthimos, lecz… Andrzej Urny (1957-2021). Trio miało już wcześniej podpisany kontrakt na krótkie tournée przypadające na przełom listopada i grudnia 2002 roku. A że „Lakis” w tamtym momencie utknął w Atenach, Józef miał do wyboru dwa rozwiązania: albo odwołać koncerty, co na pewno sprawiłoby olbrzymią przykrość fanom, albo szybko poszukać zastępstwa dla gitarzysty. Wybór padł na doskonale znanego Skrzekowi Urnego, który był przecież legendą polskiego rocka. W swojej przebogatej karierze grał on zarówno bluesa (w Irjanie, Dżemie i Krzaku), rocka (w Perfekcie), jak i jazz oraz fusion (w WooBooDoo i Svorze, Pick Up Formation i Young Power). Sam pochodził z Górnego Śląska, więc jak mało kto czuł ów charakterystyczny dla pierwszych lat działalności SBB „silesian sound”. Jako tymczasowy zastępca Anthimosa nadawał się zatem doskonale. Koncert zagrany 29 listopada 2002 roku w klubie „Parník” otwierał wspomnianą trasę. Paul Wertico jeszcze dzień wcześniej był w Chicago. W dniu występu rano wylądował na krakowskim lotnisku Balice, skąd odebrał go Andrzej Urny i – z przystankiem w muzeum Auschwitz-Birkenau – dostarczył go do Ostrawy, gdzie czekał już na nich Józef Skrzek. Zagrali bez żadnych wcześniejszych prób, trudno więc dziwić się, że większość repertuaru wypełniły improwizacje. Pojawiły się też dwa utwory zagrane jedynie przez Skrzeka. Można by więc zadać pytanie, czy koncert ten na pewno jest aż tak interesujący i wartościowy, że warto go po dwudziestu latach wydawać i to aż na dwóch kompaktowych krążkach? Odpowiedź może zaskoczyć, ale – tak! I to bardzo. Z dwóch powodów. Pomijając bluesowo-rockowe początki tria (patrz: pierwszy album z dziewięciopłytowego boxu „Lost Tapes, Vol. 2 – Studio & Live Recordings 1971-1979”), później SBB nigdy już tak nie grało (nawet na debiutanckim koncertowym „ SBB”). Poza tym na żadnej innej płycie formacji – czy to studyjnej, czy też koncertowej – nie uświadczymy tak dużo gitary i tak mało klawiszy. I, co jest tego konsekwencją, Skrzeka tak często sięgającego po gitarę basową. Chyba że na opublikowanej przed pięcioma laty płycie „Tryptyk bydgoski – część 3.: Live in Kuźnia”. Owszem, ale należy pamiętać, że jest to zapis występu z tej samej trasy, tyle że zagranego sześć dni później, 5 grudnia.  Koncert w „Parníku” otwiera Skrzek solo, wykonując z akompaniamentem syntezatorów nastrojowy „Freedom with Us”. Urokliwe jest to wprowadzenie, po którym Józef przedstawia pozostałych członków grupy, dużo więcej miejsca poświęcając jednak Paulowi. Cóż, skoro przyleciał aż zza Atlantyku – należało mu się dodatkowe docenienie. Drugim punktem repertuaru była ponad dwunastominutowa wersja „Odlotu” (znanego doskonale z winylowego debiutu), stopniowo ewoluującego od tonów delikatnych do zadziornego (także za sprawą przesterowanego basu) blues-rocka. Ba! w momencie kiedy Urny bierze się za solówkę, utwór ten śmiało zmierza również w stronę hard rocka. I tak zresztą będzie dziać się tego wieczoru jeszcze parokrotnie. W podobnym klimacie utrzymane jest bowiem także „Całkiem spokojne zmęczenie” (z albumu „Nastroje”) – zrazu energetyczno-optymistyczne, na koniec natomiast ogniste i szalone. To, że Urnemu taka muzyka idealnie pasowała – wydaje się oczywiste, ale że odnalazł się w niej Wertico jest nadzwyczaj pozytywnym zaskoczeniem. U boku Pata Metheny’ego z takimi brzmieniami raczej nie miewał do czynienia. Ale to w końcu prawdziwy mistrz bębnów, a taki potrafi zagrać z wyczuciem wszystko. „Remember Jimi” w wersji, jaka pojawiła się na krążku „Live Cuts. Ostrava 2002”, nie ma swego studyjnego odpowiednika. Ale warto wspomnieć, że lata wcześniej zespół wykonywał na koncertach utwór poświęcony Hendrixowi – „Ku pamięci”. Biorąc pod uwagę, komu poświęcone jest to muzyczne „wspomnienie”, zrozumiałym się staje, dlaczego przez cały czas na planie pierwszym obecny jest Andrzej Urny, który po raz kolejny ma okazję, by łączyć w jednym bluesa i hard rocka. Z kolei w „Red Joe”, który na płycie studyjnej pojawi się dopiero osiem lat później (chodzi o album „Blue Trance”), SBB bardziej skręca w stronę klasycznego bluesa z jego charakterystycznym groove’em. W kontekście wszystkiego, co zespół zagrał tego dnia wcześniej, zaskoczeniem dla słuchaczy na pewno była dziesięciominutowa improwizacja Skrzeka na syntezatorach Mooga (odpowiednio zresztą zatytułowana – „Improv: Moogs”), w którą obok typowych dla siebie brzmień kosmicznych lider tria wplótł również sporo cytatów z muzyki ludowej. Otwierające drugi krążek połączone ze sobą kompozycje „Third Stone from the Sun / Give the Drummer’s Sum” to z jednej strony ukłon w stronę bluesowych tradycji Krzaka (Urny i Skrzek zagrali razem na wydanej w 1982 roku płycie „Paczka”), z drugiej – ukłon w stronę słuchaczy, którzy nie wyobrażali sobie, aby podczas występu SBB zabrakło popisu solowego perkusisty. Z całego repertuaru najbardziej zaskakiwać może obecność piosenki „Za darmo nie ma nic”, która oryginalnie ukazała się dwanaście lat wcześniej na mało udanym solowym longplayu Józefa „Wracam”. W wersji zespołowej przepoczwarzyła się ona w klasycznego bluesa i tym samym udanie wpasowała się w całość. Choć prawdziwą ekscytację można poczuć dopiero przy okazji rozbudowanego do – odliczając „gadkę” Skrzeka – niemal trzynastu minut „Rainbow Man” (znanego z nagranego pierwotnie na rynek zachodni „ Welcome”). Ponownie królują tu blues wymieszany z hard rockiem, ale poza tym muzycy znajdują całkiem sporo miejsca na dynamiczne improwizacje. Co ciekawe, dopiero w przedostatnim punkcie występu, czyli w „Improv: Moogs ’n’ Roll”, możemy usłyszeć Skrzeka grającego na syntezatorach z akompaniamentem Urnego i Wertico (wcześniej robił to tylko solo). W żaden sposób nie wpływa to na złagodzenie brzmienia. Cała trójka instrumentalistów folguje sobie bowiem na całego, jakby to miał być ostatni koncert w ich życiu. Zwieńczeniem całości okazuje się „Improv: Going Home” – kolejna improwizacja będąca jeszcze jednym powrotem do czasów Silesian Blues Band, który miał w swoim najwcześniejszym repertuarze numer zatytułowany „I’m Going Home” (1971). Jedno jest pewne: wielbiciele ostrego bluesa okraszonego frenetycznymi solówkami gitarowymi będą usatysfakcjonowani zarówno tym utworem, jak i całym ostrawskim koncertem. Po wysłuchaniu którego warto sięgnąć z biegu po wspomniany powyżej krążek „Tryptyk bydgoski – część 3.: Live in Kuźnia”. Chociażby po to, aby sprawdzić, jak trio radziło sobie w kolejnych dniach. Dodatkową zachętą może być fakt, że w Bydgoszczy Skrzek, Urny i Wertico zagrali kilka rzeczy, których zabrakło w Ostrawie, jak na przykład „Born to Die”, „Hung-Under”, „Figo-Fago” czy „Z których krwi krew moja”…  Skład: Józef Skrzek – śpiew, syntezatory, gitara basowa, harmonijka ustna Andrzej Urny – gitara elektryczna Paul Wertico – perkusja
|