Czy o Krzysztofie Komedzie wiemy już wszystko? Na szczęście – nie! O czym przekonuje między innymi wydana w ubiegłym roku, sygnowana przez Piotr Schmidt International Sextet, płyta „Komeda Unknown 1967”. Można ją potraktować jako aneks do klasycznego albumu pianisty „Meine süsse europäische Heimat – Dichtung und Jazz aus Polen”.
Głos z innego świata
[Piotr Schmidt International Sextet „Komeda Unknown 1967” - recenzja]
Czy o Krzysztofie Komedzie wiemy już wszystko? Na szczęście – nie! O czym przekonuje między innymi wydana w ubiegłym roku, sygnowana przez Piotr Schmidt International Sextet, płyta „Komeda Unknown 1967”. Można ją potraktować jako aneks do klasycznego albumu pianisty „Meine süsse europäische Heimat – Dichtung und Jazz aus Polen”.
Piotr Schmidt International Sextet
‹Komeda Unknown 1967›
Utwory | |
CD1 | |
1) Jonah | 07:56 |
2) Miserere | 05:23 |
3) The Classic | 08:01 |
4) When the Light of Imagination Goes Out | 07:42 |
5) Just the Two of Them | 05:40 |
6) Jan Cherubin | 06:07 |
7) After Catastrophe | 09:55 |
Mogłoby wydawać się, że skoro od tragicznej śmierci Krzysztofa Komedy minęło już ponad pół wieku, jego twórczość nie ma prawa skrywać przed nami żadnych tajemnic. A jednak jest dokładnie na odwrót, czego dowodem chociażby wydane w ostatnich latach albumy „
Komeda. Wygnanie z Raju” (2019) Kwartetu Leszka Żądły czy omawiana właśnie dzisiaj płyta Międzynarodowego Sekstetu Piotra Schmidta. Do tego dochodzą jeszcze wydawnictwa, na których uznani artyści odczytują na nowo dzieła mistrza jazzowego fortepianu. Najlepszymi tego przykładami są „Repetitions (Letters to Krzysztof Komeda)” (2017) wrocławskiej grupy EABS, „
Komeda Variations” (2020) formacji Leszek Kułakowski Project czy też dwie wersje – nagrane z niemieckim wibrafonistą Christopherem Dellem (2014) oraz jego polskim kolegą po fachu Bartoszem Pieszką (2022) – „
Komeda Ahead” Braci Olesiów. Komeda jest więc nie tylko „wciąż żywy”, ale przede wszystkim – i to jest najistotniejsze – inspirujący!
Piotr Schmidt jest artystą całkiem dobrze znanym czytelnikom „Esensji”, którzy mieli już okazję zapoznać się z kilkoma jego wcześniejszymi albumami: „
Dark Morning” (2017), „
Tribute to Tomasz Stańko” (2018), „
Saxesful” (2018), „
Saxesful Vol. II” (2021) oraz „
Dark Forecast” (2021). Na tej ostatniej znalazły się między innymi nowe wersje dwóch kompozycji Krzysztofa Komedy – „Ballad” oraz „Ballad for Bernt”. Zaliczanych zresztą do jednych z najbardziej znanych. W przypadku wydanego przez SJ Records w czerwcu ubiegłego roku „Komeda Unknown 1967” mamy, co sugeruje już sam tytuł, do czynienia z kompozycjami, które – przynajmniej do tego momentu – pozostawały szerzej nieznane. Jak rozumieć to „szerzej” – wyjaśnię za chwilę.

Jesienią 1967 roku Komeda odbył ostatnią, jak się później okazało, sesję nagraniową w Europie. Wkrótce po niej wyjechał do Stanów Zjednoczonych, by wznowić współpracę z Romanem Polańskim (który właśnie kręcił „Dziecko Rosemary”). Działo się to wszystko w uzdrowiskowym kurorcie Baden Baden, a w nagraniach towarzyszyli pianiście trębacz Tomasz Stańko, saksofonista altowy Zbigniew Namysłowski, kontrabasista Roman Dyląg oraz szwedzki perkusista
Rune Carlsson. Efektem ich zmagań okazał się opublikowany jeszcze w tym samym roku longplay zatytułowany „Meine süsse europäische Heimat – Dichtung und Jazz aus Polen”, co można przetłumaczyć jako „Moja słodka europejska ojczyzna – Poezja i jazz z Polski”, który został zresztą uznany za jedną z najciekawszych płyt Komedy. Jak się jednak po latach okazało, na potrzeby tego wydawnictwa pochodzący z Poznania artysta zarejestrował więcej utworów, niż ostatecznie ujrzało światło dzienne. Te, które trafiły do „szuflady”, wydawały się być bezpowrotnie utracone.

Tymczasem kilka lat temu podczas kwerendy w znajdującym się w warszawskiej Bibliotece Narodowej archiwum Krzysztofa Komedy znaleziono rękopisy niewykorzystanych wówczas kompozycji. Zainteresował się nimi Piotr Schmidt, który postanowił je przearanżować i nagrać ze swoim nowym zespołem – Międzynarodowym Sekstetem (a konkretnie to: Piotr Schmidt International Sextet). W sesji, jaka miała miejsce w marcu ubiegłego roku w studiu MAQ Records w Wojkowicach, w sumie udział wzięło ośmiu muzyków, ponieważ lider projektu skorzystał z dwóch sekcji rytmicznych: polskiej (kontrabasista Michał Barański i perkusista Sebastian Kuchczyński) oraz amerykańskiej (kontrabasista Harish Raghavan i perkusista Jonathan Barber). Poza tym w śląskim miasteczku na wezwanie Schmidta wstawili się jeszcze litewski saksofonista Kęstutis Vaiginis, czeski gitarzysta David Dorůžka (znany z artystycznej kooperacji z Agą Zaryan i Piotrem Wyleżołem) oraz kolejny rodak – pianista Paweł Tomaszewski.
Na podstawie odnalezionych rękopisów zespół opracował i nagrał sześć „nieznanych” utworów Komedy, do wydania CD dorzucając jednak jeszcze jedną, tym razem znaną – „After Catastrophe” (nie ma jej natomiast w wersji winylowej). W oryginalnym wydaniu „Meine süsse europäische Heimat – Dichtung und Jazz aus Polen” rozbrzmiewa w sumie kilkanaście numerów inspirowanych twórczością polskich poetów – głównie współczesnych, w tym między innymi Kazimierza Wierzyńskiego, Wisławy Szymborskiej, Józefa Wittlina, Tadeusza Różewicza, Józefa Czechowicza, Władysława Sebyły, Stanisława Grochowiaka, Czesław Miłosza oraz
Kazimiery Iłłakowiczówny. W programie stanowiącym niejako aneks do tamtej płyty pojawiły się natomiast kompozycje, w których Komeda nawiązywał do poezji Zbigniewa Herberta („Jonah”, „The Classic”), Krzysztofa Kamila Baczyńskiego („Miserere”), Adama Ważyka („When the Light of Imagination Goes Out”), Bolesława Leśmiana („Just the Two of Them”) i Mieczysława Jastruna („Jan Cherubin”). Do tego oczywiście należy doliczyć wspomnianego już powyżej Miłosza („After Catastrophe”).

Krzysztof Komeda był twórcą jazzowym, ale znał też doskonale klasykę. Wpływy muzyki romantycznej są zresztą słyszalne w jego twórczości, a chyba najbardziej właśnie na albumie „Meine süsse europäische Heimat – Dichtung und Jazz aus Polen”. Nie można dziwić się więc, że także na „Komeda Unknown 1967” nie brakuje tonów lirycznych. One są wpisane wprost w kościec tych kompozycji. I to już od otwierającego płytę „Jonah”. Nie oznacza to jednak, że muzycy nie pozwalają sobie również na improwizacje – one z kolei są nieodłącznym elementem stylistyki jazzowej. W nastrojowo snującym się Herbertowskim „Jonaszu” pozwala sobie na nie przede wszystkim Paweł Tomaszewski, ale w partiach solowych możemy podziwiać również Davida Dorůžkę oraz Sebastiana Kuchczyńskiego. Dęciaki pełnią tu rolę drugoplanową, skupiając się głównie na budowaniu – w dwugłosie – odpowiedniego klimatu.
Zaskoczeniem może być obecność na „Komeda Unknown 1967” utworu „Miserere”. Dlaczego? Tak zatytułowany numer znajduje się bowiem także na „Meine süsse europäische Heimat”, tyle że jest to… zupełnie inne dzieło. Tamto powstało w oparciu o liryki Zygmunta Ławrynowicza, Tadeusza Różewicza i Wisławy Szymborskiej, to – nawiązuje do wojennej poezji Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Nie oznacza to jednak, że możemy spodziewać się po nim jedynie mrocznych tonów. Więcej tu romantycznej subtelności, podkreślanej – w części pierwszej – klimatycznymi dęciakami i delikatnym fortepianem; w drugiej zespół wskakuje na wyższy poziom intensywności, zmierzając prostą drogą do punktu kulminacyjnego, po którym następuje wyciszenie. Ośmiominutowy „The Classic” jest powrotem do twórczości Zbigniewa Herberta. I pierwszą kompozycją płynącą „pod prąd”: od stanowczego wejścia perkusji, poprzez wtręty awangardowe i improwizację fortepianową, aż po energicznie postbopowe zwieńczenie. Nie będę ukrywał, że to mój ulubiony utwór na krążku Międzynarodowego Sekstetu Schmidta.

Krzysztof Komeda
W „When the Light of Imagination Goes Out” kompozytor rozprawił się z „Poematem dla dorosłych” Adama Ważyka – jednym z pierwszych utworów poetyckich zapowiadających polityczną „odwilż” w peerelowskiej literaturze i sztuce. Muzyczna wersja tego dzieła jest bardzo zróżnicowana: pojawiają się dźwięki pełne niepokoju, ale i nastrojowe, niekiedy słuchaczom towarzyszy swoiste „rozedrganie” (vide trąbka i fortepian), to znów rozbrzmiewa wyciszająca emocje opowieść gitarzysty i – bliżej finału – „płacząca” trąbka. Nawiązujący do „Dwojga ludzieńków” Bolesława Leśmiana „Just the Two of Them”, choć w pewnym momencie zespół nabiera rozmachu (zwłaszcza trębacz i saksofonista), przede wszystkim koi. Podobnie jak fortepianowa introdukcja do „Jana Cherubina”. Z czasem jednak Sekstet podkręca tempo, a przede wszystkim gra coraz bardziej niepokojąco, co jest głównie zasługą Pawła Tomaszewskiego.
Bonusowy „After Catastrophe” to muzyczna ilustracja słynnego, odwołującego się do powstania w getcie warszawskim wiersza Czesława Miłosza „Campo di Fiori”. Trudno więc oczekiwać od tej kompozycji optymistycznych dźwięków. Przeważają ponownie tony pełne zadumy i niepokoju: począwszy od otwierającej utwór długiej sekwencji fortepianowej (korzystającej z klasyki), aż po solowe partie trąbki i saksofonu oraz prowadzącą do przesilenia gitarę. Piękne zwieńczenie niezwykłej płyty, która ocala od zapomnienia ważne dla dziedzictwa narodowego kompozycje Krzysztofa Komedy. Jak brzmiałyby w wykonaniu samego Mistrza? Zapewne inaczej, ale to wcale nie jest zarzut dla Piotra Schmidta i jego współpracowników. Na tym przecież polega „wartość dodana” – że to samo można odczytać na wiele sposobów. Wystarczy wsłuchać się w to, jak „Moją słodką europejską ojczyznę” rozszyfrował Jan Ptaszyn Wróblewski na albumie wydanym przed pięcioma laty w serii „Polish Jazz”.

Skład:
Piotr Schmidt – trąbka, aranżacje
Kęstutis Vaiginis – saksofon tenorowy, saksofon sopranowy
David Dorůžka – gitara elektryczna
Paweł Tomaszewski – fortepian
Michał Barański – kontrabas (1,2,6)
Sebastian Kuchczyński – perkusja (1,2,6)
Harish Raghavan – kontrabas (3-5,7)
Jonathan Barber – perkusja (3-5,7)
oraz
Krzysztof Komeda – muzyka