Tu miejsce na labirynt…: Już nie tacy „young”, ale z większym „powerem” [Young Power New Edition „Freedom” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Będący objawieniem na peerelowskiej scenie jazzowej big band Young Power, zawiesił działalność w 1990 roku po zaledwie czterech latach funkcjonowania. Dzisiaj na słowo „zawiesił” można położyć szczególny nacisk, albowiem po ponad trzech dekadach zespół odrodził się jako Young Power New Edition. Wrócił też do koncertowania, czego efektem stała się płyta „Freedom”.
Tu miejsce na labirynt…: Już nie tacy „young”, ale z większym „powerem” [Young Power New Edition „Freedom” - recenzja]Będący objawieniem na peerelowskiej scenie jazzowej big band Young Power, zawiesił działalność w 1990 roku po zaledwie czterech latach funkcjonowania. Dzisiaj na słowo „zawiesił” można położyć szczególny nacisk, albowiem po ponad trzech dekadach zespół odrodził się jako Young Power New Edition. Wrócił też do koncertowania, czego efektem stała się płyta „Freedom”.
Young Power New Edition ‹Freedom›W składzie | Marcin Pospieszalski, Antoni „Ziut” Gralak, Paweł Dobrowolski, Jerzy „Jorgos” Skolias, Dominik Wania, Aleksander Korecki, Bronisław Duży, Krzysztof Popek, Włodzimierz „Kinior” Kiniorski, Marta Wajdzik, Przemysław Florczak, Cyprian Baszyński, Jerzy Małek, Adam Lemańczyk, Grzegorz Kapołka, Tomasz Sanchez |
Utwory | | CD1 | | 1) First Not Last | 04:22 | 2) Nam Myo Ho Renge Kyo | 06:56 | 3) Nana | 06:28 | 4) Reggae | 04:57 | 5) Jahu | 06:56 | 6) Kosma | 02:55 | 7) It is Not a Joke Funky | 07:55 | 8) African Decoding | 09:03 | 9) One by One | 05:56 | 10) Not Guilty, No | 06:46 | 11) Last Not First | 03:14 |
W latach 80. ubiegłego wieku pojawiła się w polskim jazzie zupełnie nowa jakość, można by to było nawet nazwać rewolucją. Ni stąd, ni zowąd objawiły się bowiem formacje, które burzyły dotychczasowy porządek rzeczy i – co zrozumiałe – spotykały się, przynajmniej na początku, z podejrzliwością uznanych gwiazd i reprezentujących je instytucji (z Polskim Stowarzyszeniem Jazzowym na czele). Co zastanawiające, nieco przychylniej przyglądali się temu zjawisku szefowie wytwórni płytowych. Dość powiedzieć, że wszystkie najważniejsze zespoły nowego nurtu doczekały się debiutów jeszcze przed upadkiem PRL-u lub dokładnie w momencie, kiedy walił się on w gruzy (biorąc jednak pod uwagę długość procesu produkcyjnego, decyzja o wydaniu danego albumu musiała zapaść co najmniej rok albo i dwa lata wcześniej). Z czasem można było dostrzec jeszcze jedną prawidłowość: najważniejsze z tych grup były ze sobą powiązane nie tylko artystycznie, ale często i towarzysko. Kogo mam na myśli? Ot, chociażby założoną w 1982 roku przez flecistę Krzysztofa Popka Pick-Up Formation, która jako pierwsza doczekała się płyty długogrającej – chodzi o wydany w 1985 roku „ Zakaz fotografowania”. Cztery lata później ukazał się natomiast longplay „To nie jest jazz”. Przez zespół przewinęli się bardzo ważni w kolejnych latach artyści, jak chociażby wokalista Jorgos Skolias, saksofonista Aleksander Korecki i puzonista Bronisław Duży. Rok później światło dzienne ujrzał z kolei debiut założonego w 1983 roku big bandu Free Cooperation – „In the Higher School”; po dwóch latach od tego momentu jego dyskografia wzbogaciła się jeszcze o „Our Master’s Voice”. Przyjrzawszy się składowi tej „kooperacji”, znaleźć można tam i Dużego, i Koreckiego, jak również saksofonistę Włodzimierza Kiniorskiego, trębacza Antoniego Gralaka oraz basistę Marcina Pospieszalskiego. Zaskoczeniem może być za to fakt, że najdłużej na wydanie krążka czekał zespół działający już od 1977 roku i mający na koncie największe sukcesy (chociażby na Jazz Juniors w Krakowie czy Jazzie nad Odrą we Wrocławiu) – chodzi o częstochowski Tie Break, który oficjalnie zadebiutował dopiero w 1989 roku longplayem zatytułowanym po prostu „Tie Break”. Krótko potem ukazały się jeszcze „Duch wieje, kędy chce” (1990) oraz „Gin Gi Lob” (1991). W składzie tej formacji też odnajdujemy znajome nazwiska: Gralak, Pospieszalski, Kiniorski, Duży, Skolias. Dostrzegacie już tę prawidłowość? A to wcale nie wszystko. Bo przecież w 1986 roku z rozmachem wdarła się na jazzową scenę orkiestra o wdzięcznej nazwie… Young Power. Jej założycielem i wieloletnim liderem był, a w zasadzie wciąż jest – Krzysztof Popek (ten z Pick-Up Formation), który do współpracy zaprosił między innymi Skoliasa, Gralaka, Kiniorskiego, Koreckiego, Dużego i Pospieszalskiego (oraz wielu, wielu innych).  fot. Mateusz Zelnik Żywot Young Power był krótki; grupa przetrwała zaledwie cztery lata, ale za to pozostawiła po sobie trzy płyty: opublikowaną w prestiżowej serii Polskich Nagrań „Polish Jazz” – „Young Power” (1987), „Nam Myo Ho Renge Kyo” (1989) oraz „Man of Tra” (1991). Ta ostatnia ukazała się już nakładem firmy Power Bros, której założycielem był Popek. Niestety, w momencie wydania trzeciego krążka zespół praktycznie już nie istniał. Muzycy rozeszli się po świecie; kontynuowali kariery w innych formacjach bądź pod własnymi nazwiskami. Minęły jednak trzy dekady i Krzysztof Popek postanowił reaktywować big band, pod nieco tylko zmienionym szyldem – Young Power New Edition. Do współpracy zaprosił kolegów sprzed lat (Skolias, Gralak, Kiniorski, Korecki, Duży i Pospieszalski), obok których na scenie stanęli artyści nierzadko młodsi o pokolenie, w tym saksofoniści Marta Wajdzik (jedyna w składzie kobieta) i Przemysław Florczak, trębacze Cyprian Baszyński i Jerzy Małek, klawiszowcy Adam Lemańczyk i Dominik Wania, gitarzysta Grzegorz Kapołka, perkusista Paweł Dobrowolski oraz od lat mieszkający w Polsce, pochodzący z Meksyku, lecz mający korzenie kubańskie, perkusjonista Tomasz Sanchez (patrz: Power of the Horns). Nie da się ukryć, że wspomniane powyżej zespoły, a nade wszystko Free Cooperation i Young Power, wyprzedziły swoją epokę. Lata później grany przez nich jazz powrócił z zupełnie innego kierunku Europy, ze Skandynawii – pod postacią takich freejazzowych big bandów, jak Fire! Orchestra i Nu Ensemble Matsa Gustafssona, Large Unit Paala Nilssen-Love’a czy „ Angles 8 / 9 / 10 Martina Küchena. Nie jest to oczywiście przełożenie „jeden do jednego”, ale podobieństw naprawdę jest sporo. Zwłaszcza gdy porównać twórczość wzmiankowanych Szwedów i Norwegów z „Freedom” – najnowszym koncertowym albumem Young Power New Edition, który ukazał się w drugiej połowie czerwca tego roku. Na płytę wydaną przez Power Bros trafił materiał zarejestrowany podczas dwóch tegorocznych koncertów grupy: w Teatrze Witkacego w Zakopanem (26 lutego – dziewięć utworów) oraz Filharmonii Szczecińskiej (17 kwietnia – dwie kompozycje).  fot. Aleksandra Walczak Sięgając po „Freedom”, nie spodziewajcie się jednak absolutnych premier. Tylko dwa rozdziały tej ponad godzinnej opowieści – „It Is Not a Joke Funky” oraz „African Decoding” – nie były wcześniej nigdzie publikowane. Cztery utwory znalazły się na debiucie Young Power, trzy na „Nam Myo Ho Renge Kyo” i jeden na „Man of Tra”. „Kosma” to z kolei zaśpiewana a cappella przez Jorgosa Skoliasa pieśń, którą cztery dekady temu nagrał z Krzakiem (na longplayu „Krzak’i”), a przed dziewiętnastu laty – z pianistą Bogdanem Hołownią (na „…Tales”). W niczym nie zmienia to jednak faktu, że w nowych opracowaniach stare utwory nabrały mocy i dzisiaj brzmią tak potężnie, iż mogłyby wywołać trzęsienie ziemi. Płyta spięta jest klamrą zaczerpniętą z krążka wydanego w 1987 roku: otwiera ją „First Not Last”, a zamyka „Last Not First”. Lepszy pomysł trudno byłoby sobie wyobrazić. Dzięki temu „Freedom” staje się concept-albumem. I tak zresztą ten materiał został pomyślany przez Krzysztofa Popka. Kiedy prezentowano go w zakopiańskim teatrze, stanowił on ścieżkę dźwiękową do przedstawienia „Witkacy Power”. A swoją drogą, to zastanawiający jest ten renesans twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza wśród polskich jazzmanów, jaki dostrzec można w ostatnich dwóch latach. Wystarczy wymienić albumy „Witkacy. Narkotyki” (2022) Leszka Kułakowskiego, „Wistość rzeczy” (2022) projektu Witkacy Tribute Ensemble czy „Narkotyki” (2023) Jana Emila Młynarskiego i jego Brass Federacji.  fot. Mateusz Zelnik Ale wróćmy do Young Power New Edition i jego „Wolności”. „First Not Last” jako introdukcja do większej całości sprawdza się idealnie. Raz, że pozwala na stopniowe wprowadzenie do gry sekcji dętej (dziewięcioosobowej!) i rytmicznej, ba! nawet gitary, ale przede wszystkim – daje czas na wykrystalizowanie się głównego motywu, za który pierwotnie odpowiadają perkusjonalia i klawisze, a z czasem również dęciaki. Trzy kolejne zagrane w Zakopanem utwory pochodzą z longplaya „Nam Myo Ho Renge Kyo”. Tytułowy zaczyna się od subtelnego fortepianu, któremu towarzyszy marszowa perkusja, do której dołączają grające unisono instrumenty dęte. Tempo jest wolne, ale smaczków brzmieniowych tyle, że można dostać od nich zawrotu głowy. Do tego dochodzą popisy solowe: na trąbce (Gralak), flecie (Popek), na koniec gitarze (Kapołka). Pomiędzy pojawia się zadziwiający, bardzo klasyczny wtręt, który może kojarzyć się z bigbandowym graniem z lat 40. czy 50. XX wieku. Tak! muzycy Young Power – zarówno tego sprzed dekad, jak i obecnego – nie odcinają się od jazzowych korzeni, lecz je twórczo rozwijają.  fot. Mateusz Zelnik Pojawiające się na początku „Nany” rzewne dęciaki z miejsca przywodzą na myśl dokonania Angles 9 (posłuchajcie chociażby „ Beyond Us”!). Tyle że Polacy bardzo szybko zmieniają nastrój kompozycji, podkręcają tempo i dorzucają do pieca. To jeden z najbardziej energetycznych i zadziornych fragmentów płyty, ze świetną partią wokalną Skoliasa i towarzyszącym mu w tle fortepianem elektrycznym Lemańczyka. Z kolei zapętlonemu rytmowi basu Pospieszalskiego i perkusji Dobrowolskiego towarzyszy zadziwiająco optymistyczny motyw saksofonu, który w finale zostaje skontrowany przejmującym śpiewem Jorgosa. „Reggae” (na okładce płyty tytuł ten zapisano z błędem jako „Reagge” – czy świadomie, tego nie wiem) rzeczywiście ma jamajski rytm i pięknie kołysze, do czego w istotny sposób dokładają się także wokalista i gitarzysta. Utworem „Jahu” zespół powraca do swego debiutu płytowego. Tyle że na „Freedom” brzmi on dużo bardziej wyraziście. W każdym razie wyobraźcie sobie sprzężoną na modłę Hendrixowską gitarę i rockowe klawisze, a do tego w tle sekcję dętą. Jakby atrakcji było mało, dochodzą jeszcze solówka trębacza i dialog perkusyjny – Dobrowolskiego z Sanchezem. Wspomniany już wcześniej „Kosma” to przepiękna pieśń zaśpiewana a cappella w języku greckim przez Skoliasa. Po niej umieszczono dwie nowe kompozycje. „It Is Not a Joke Funky” mieni się wieloma barwami i nastrojami. Momentami jest delikatnie (vide dialog gitary z fletem), to znów nadzwyczaj dynamicznie. A wszystko podlane jest funkową pulsacją, na której tle swoje solowe opowieści snują saksofoniści, pomiędzy których wbija się puzon Dużego. W „African Decoding”, co sugeruje już tytuł, nie brak szamańskich rytmów kojarzących się z Czarnym Lądem. Ale jest tu też sporo rocka, za sprawą gitary i fortepianu elektrycznego. Instrumenty te nadają również ton utworowi „One by One”, który ewoluuje od optymistyczno-nastrojowej opowiastki do kompozycji o prawdziwie jazzrockowej proweniencji. „Not Guilty, No” to jedyny numer z ostatniego albumu Young Power – „Man of Tra”. I w nim nie brakuje zaskoczeń: a to pojawia się saksofon barytonowy, to znów smakowite, niemal psychodeliczne organy. A nie można zapominać też o mocnej pulsacji i kołysaniu. Ech, chciałoby się więcej, tymczasem „Last Not First” zwiastuje, że zbliżamy się do finału. Wprawdzie bardzo dynamicznego, ale jednak – finału. Cieszmy się więc „Wolnością”, trzymając jednocześnie kciuki za to, aby Krzysztof Popek postanowił nie uśmiercać Young Power New Edition, ale co jakiś czas wracał ze swoim big bandem na sceny muzyczne i… do studia nagraniowego.  Skład: Jorgos Skolias – śpiew, melodeklamacja Krzysztof Popek – flet altowy, lider Włodzimierz Kiniorski – saksofon tenorowy Przemysław Florczak – saksofon tenorowy Aleksander Korecki – saksofon altowy, saksofon barytonowy Marta Wajdzik – saksofon altowy Antoni Gralak – trąbka Cyprian Baszyński – trąbka Jerzy Małek – trąbka, skrzydłówka Bronisław Duży – puzon Adam Lemańczyk – instrumenty klawiszowe Grzegorz Kapołka – gitara elektryczna Marcin Pospieszalski – gitara basowa Tomasz Sanchez – instrumenty perkusyjne Paweł Dobrowolski – perkusja
gościnnie: Dominik Wania – instrumenty klawiszowe (8)
|