Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Coma
‹Hipertrofia›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHipertrofia
Wykonawca / KompozytorComa
Data wydania10 listopada 2008
Wydawca Sony BMG
NośnikCD
Czas trwania101:03
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Party- Ein Buch für Alle und Keinen3:52
2) Wola istnienia…5:47
3) After party0:36
4) Lśnienie4:34
5) Diagnoza1:35
6) Transfuzja3:40
7) Przesilenie1:04
8) Nadmiar3:09
9) Nowe tereny migreny1:15
10) Trujące rośliny5:49
11) Ciągi i pociągi1:53
12) Osobowy2:07
13) Loty i odloty1:41
14) Emigracja4:26
15) Stosunek do służby wojskowej0:34
16) Zero osiem wojna4:59
17) Polish Ham1:11
18) Pożegnanie z mistrzami3:56
19) Chrum!0:04
20) Świadkowie schyłku czasu królestwa wiecznych chłopców5:06
21) Koniec pewnego etapu0:29
22) Początek pewnego etapu0:53
23) Ekhart10:40
24) Na na na na0:49
25) Zamęt3:16
26) Zwalniamy1:06
27) Widokówka6:51
28) Przestrzeń nie-rzeczywista1:02
29) Parapet3:31
30) Popołudnia bezkarnie cytrynowe5:40
31) Ślimak0:15
32) Cisza i ogień9:13
33) Epilog ze starym prykiem1:34
34) Archipelagi4:56
35) Recykling1:46
Wyszukaj / Kup

Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świetnej muzyki
[Coma „Hipertrofia” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ta płyta wszystko ma hiper: hiperprodukcję, hiperprzesłanie, hiperpompatyzm, hiperwydanie, hiperrozmach, hiperpromocję… A do tego spotkała się z hiperprzyjęciem. Nagrał ją hiperzespół Coma. Jednym słowem: „Hipertrofia”.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świetnej muzyki
[Coma „Hipertrofia” - recenzja]

Ta płyta wszystko ma hiper: hiperprodukcję, hiperprzesłanie, hiperpompatyzm, hiperwydanie, hiperrozmach, hiperpromocję… A do tego spotkała się z hiperprzyjęciem. Nagrał ją hiperzespół Coma. Jednym słowem: „Hipertrofia”.

Coma
‹Hipertrofia›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHipertrofia
Wykonawca / KompozytorComa
Data wydania10 listopada 2008
Wydawca Sony BMG
NośnikCD
Czas trwania101:03
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Party- Ein Buch für Alle und Keinen3:52
2) Wola istnienia…5:47
3) After party0:36
4) Lśnienie4:34
5) Diagnoza1:35
6) Transfuzja3:40
7) Przesilenie1:04
8) Nadmiar3:09
9) Nowe tereny migreny1:15
10) Trujące rośliny5:49
11) Ciągi i pociągi1:53
12) Osobowy2:07
13) Loty i odloty1:41
14) Emigracja4:26
15) Stosunek do służby wojskowej0:34
16) Zero osiem wojna4:59
17) Polish Ham1:11
18) Pożegnanie z mistrzami3:56
19) Chrum!0:04
20) Świadkowie schyłku czasu królestwa wiecznych chłopców5:06
21) Koniec pewnego etapu0:29
22) Początek pewnego etapu0:53
23) Ekhart10:40
24) Na na na na0:49
25) Zamęt3:16
26) Zwalniamy1:06
27) Widokówka6:51
28) Przestrzeń nie-rzeczywista1:02
29) Parapet3:31
30) Popołudnia bezkarnie cytrynowe5:40
31) Ślimak0:15
32) Cisza i ogień9:13
33) Epilog ze starym prykiem1:34
34) Archipelagi4:56
35) Recykling1:46
Wyszukaj / Kup
Taka dawka hiper-wszystkiego potrafi przyprawić o ból głowy. Już sama lista utworów wydaje się przerażająca – na dwóch płytach znajdziemy aż 35 pozycji. Czasem ich nazwy też nie należą do prostych (np. „Świadkowie schyłku czasu królestwa wiecznych chłopców”). Album zawiera również dwie książeczki, które ledwo mieszczą się w ładnym plastikowym pudełeczku. Szkoda tylko, że oprawionym w tak odpychającą okładkę.
A więc z czym mamy do czynienia? Ano, z rozdmuchanym koncept albumem. Coma postanowiła po raz pierwszy zmierzyć się z tym, wciąż mało u nas popularnym gatunkiem. Przygotowała pełną rozmachu opowieść o człowieku, jego sile życiowej oraz świadomości. Kolejne utwory opisują zmagania się z innym etapem życia. Poprzeplatane są krótkimi wstawkami dźwiękowymi, takimi jak odgłosy dyskoteki, respiratora, czy wymiotowania. Stąd tak astronomiczna liczba utworów. Niezła zmyłka, biorąc pod uwagę, że taki „Chrum!” liczy sobie zaledwie 4 sekundy. Wokalista Piotr Rogucki twierdzi, że celem tej płyty było przytłoczenie słuchacza. Wszystko miało być wyolbrzymione, stąd tytuł – „Hipertrofia”.
Nie jestem jednak pewien, czy muzykom od początku przyświecał pomysł stworzenia czegoś tak ciężkostrawnego, czy też jest to sprytne maskowanie efektu końcowego. Niestety ta cała otoczka koncept albumu bardziej przeszkadza w odbiorze, niż fascynuje. Jesteśmy wciąż przerzucani różnymi aranżacyjnymi pomysłami. Tu mamy gorzką piosenkę o uzależnieniu („Osobowy”), chwilę później otaczają nas dźwięki lotniska („Loty i odloty”), potem nieco jazzująca „Emigracja”, po niej niesmaczny fragment udawanego seksu homoseksualnego („Stosunek do służby wojskowej”) i wreszcie przebojowy numer rockowy („Zero osiem wojna”). Robi się z tego potężny miszmasz, w którym dość łatwo się zgubić. W pewnym momencie traci się przekonanie, że Coma cokolwiek chce nam przekazać. Zespół zawsze ocierał się o pretensjonalność, ale tym razem zdecydowanie przesadził.
W gruncie rzeczy największym problemem „Hipertrofii” jest to, że w założeniu ma być spójną opowieścią. Przerywniki często są za długie i mało atrakcyjne, ale przede wszystkim sprawiają, że toną w nich normalne utwory. A te są nierzadko wyśmienite. Najlepiej byłoby powycinać te wszystkie wtręty i zebrać resztę na jednym krążku. Przecież tu jeden killer goni drugi. Być może są to najlepsze kompozycje w dorobku Comy. Jest potężne uderzenie, jak w „Transfuzji” (tu wyjątkowo świetnie wypada wstęp w postaci „Diagnozy”, ze skandowaniem publiczności), ale jest też przebojowo (singlowe „Zero osiem wojna”, czy „Zamęt”). Niemałe zaskoczenie stanowi „Nadmiar”, czyli delikatna pieśń zbudowana na podkładzie automatu perkusyjnego. Zauroczyć potrafi delikatna i mroczna „Widokówka”. Ale to nie koniec niespodzianek, „Osobowy”, a zwłaszcza „Parapet” to ewidentne kawałki hip-hopowe.
Jednak prawdziwymi ozdobami tego albumu są dwie najdłuższe kompozycje. „Cisza i ogień” to dziewięć minut spokojnej Comy, powoli rozkręcającej się w stronę mocnego finału. Ponad minutę dłuższy „Ekhart” jest jeszcze wspanialszy. Pod względem kompozycyjnym można go spokojnie postawić obok „Leszka Żukowskiego” i „Zaprzepaszczonych sił wielkiej armii świętych znaków”. Do tego ten melodyjny śpiew Roguckiego pod koniec. Ciary murowane.
Specjalna pochwała należy się producentom, którzy zadbali o bardzo mięsiste brzmienie. O niebo lepsze niż na poprzednim albumie. Wystarczy wspomnieć moc basu w „Świadkach schyłku czasu królestwa wiecznych chłopców”, który robi wrażenie nawet w zestawieniu ze „Zbyszkiem” z debiutu.
Szkoda więc, że wszystkie te zalety giną w natłoku niepotrzebnych ozdobników. Gdyby oceniać „Hipertrofię” za same piosenki, ocena na pewno byłaby wysoka. Niestety przez to, że trzeba je odkopywać z dźwiękowego bałaganu, tracą one dużo ze swego uroku.
koniec
7 stycznia 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Zima w mojej głowie
Sebastian Chosiński

30 V 2023

Z tymi supergrupami człowiek prawie nigdy nie wie, czy za chwilę nie zawieszą działalności, ponieważ tworzący je muzycy zajmą się w końcu swoimi codziennymi obowiązkami i macierzystymi formacjami. W przypadku The End na szczęście ta prawidłowość nie dotyczy: Szwed Mats Gustafsson i Norweg Kjetil Møster starają się o to, by co dwa-trzy lata wejść do studia i nagrać nowy krążek. Tym razem jest to album noszący – po raz pierwszy anglojęzyczny – tytuł „Why Do You Mourn”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Przestrzeń do poszukiwań
Sebastian Chosiński

25 V 2023

Są na polskiej scenie jazzowej zespoły, które objawiają się rzadko, ale kiedy już wydają płyty – trudno przejść obok nich obojętnie. Opublikowany cztery lata po debiucie drugi krążek Petera Sextet, na czele którego stoi pianista Dariusz Petera, łączy w sobie wpływy free jazzu z awangardą i muzyką klasyczną. W tym kontekście jego tytuł – „Władza Algorytmów” – należy potraktować jako artystyczną przekorę.

więcej »

Byśmy rośli w siłę i żyli dostatniej…
Sebastian Chosiński

23 V 2023

Grający na perkusji lider Michel Meis 4tet pochodzi z Luksemburga, ale jego współpracownicy urodzili się w krajach sąsiednich – Francji i Niemczech. Wspólnie grają od co najmniej pięciu lat i mają już na koncie – włącznie z tą, której premiera ma miejsce dzisiaj – trzy płyty. „Lollipop Moment” intryguje jeszcze o tyle, że nawiązuje do biznesowej teorii kanadyjskiego mówcy Drew Dudleya.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż twórcy

Pot i Kreff: 100 tysięcy jednakowych piosenek
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Rewolucja bez rewolucji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kolekcja z Kolekcjonerem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Uwaga, przyspieszamy!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Choroby współistniejące
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Maskarada i apokalipsa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Żegnaj Peter
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zbiórka Avengers i do przodu!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Echa starego „LastMana”
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Miszmasz absolutny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Absolutnie maksymalna rzeź
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.