Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 września 2023
w Esensji w Esensjopedii

Riverside
‹Anno Domini High Definition›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAnno Domini High Definition
Wykonawca / KompozytorRiverside
Data wydania15 czerwca 2009
Wydawca Mystic Production
NośnikCD
Czas trwania44:44
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Hyperactive5:46
2) Driven to Destruction7:06
3) Egoist Hedonist8:57
4) Left Out10:59
5) Hybrid Times11:54
Wyszukaj / Kup

A imię jego 44:44
[Riverside „Anno Domini High Definition” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jeśli są jakieś polskie zespoły, z których możemy być dumni, to do takich z pewnością należy warszawski Riverside. Panowie dorobili się już całkiem solidnej marki na progmetalowej scenie. Każda ich kolejna płyta to niemałe wydarzenie i tak też zapewne będzie z ich najnowszym dokonaniem – „Anno Domini High Definition”. Na szczęście w ich przypadku cały ten szum nie jest bezpodstawny, gdyż na ogół albumy, którymi nas raczą to solidna porcja muzyki na europejskim poziomie.

Przemysław Dobrzyński

A imię jego 44:44
[Riverside „Anno Domini High Definition” - recenzja]

Jeśli są jakieś polskie zespoły, z których możemy być dumni, to do takich z pewnością należy warszawski Riverside. Panowie dorobili się już całkiem solidnej marki na progmetalowej scenie. Każda ich kolejna płyta to niemałe wydarzenie i tak też zapewne będzie z ich najnowszym dokonaniem – „Anno Domini High Definition”. Na szczęście w ich przypadku cały ten szum nie jest bezpodstawny, gdyż na ogół albumy, którymi nas raczą to solidna porcja muzyki na europejskim poziomie.

Riverside
‹Anno Domini High Definition›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAnno Domini High Definition
Wykonawca / KompozytorRiverside
Data wydania15 czerwca 2009
Wydawca Mystic Production
NośnikCD
Czas trwania44:44
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Hyperactive5:46
2) Driven to Destruction7:06
3) Egoist Hedonist8:57
4) Left Out10:59
5) Hybrid Times11:54
Wyszukaj / Kup
To już czwarty album na koncie Riverside. Od ich fantastycznego debiutu w 2003 roku, minęło parę dobrych lat. Z tego powodu cieszy bardzo fakt, że muzycy nadal są w formie. Wprawdzie „Anno Domini High Definition” nie jest powalającą płytą i daleko jej do poprzednich dokonań grupy, ale mimo wszystko nadal mamy do czynienia ze znakomitym materiałem.
Pierwsze co rzuca się w oczy to czas płyty – dokładnie 44 minuty i 44 sekundy. Zespoły progresywne przyzwyczaiły nas do albumów trwających przynajmniej 60 minut. Riverside tym zabiegiem nawiązuje do tego, że to czwarty LP dorobku formacji. Wydaje się jednak, że nie tylko o to chodziło. W ten sposób zespół przywołał do formułę rocka lat 70., tyle na ogół trwały wtedy płyty. Zresztą nowe dzieło Riverside jest rzeczywiście zdecydowanie bardziej rockowe. „ADHD” zaczyna się jednak nie za dobrze. Pierwsze dwa utwory rozczarowują, ot takie typowe progresywne łojenie, nie prezentujące nic nadzwyczajnego. Ostatecznie „Hyperactive” jeszcze jakoś się broni ciekawym fortepianowym wstępem i dynamiką, ale tak na prawdę nie zostaje na długo w pamięci. Ten i kolejny kawałek pełnią raczej rolę zapychaczy, gdyż bez nich płyta byłaby zapewne 30-minutową EP-ką. Na szczęście dalej jest już znacznie lepiej. Podzielony na trzy części „Egoist Hedonist” prezentuje to, co w Riverside najlepsze – mroczny klimat, ciekawe melodie, zmiany tempa i nastrojów oraz świetny tekst. Identycznie jest w przypadku kolejnego utworu, „Left Out”, który z pewnością można zaliczyć do najbardziej udanych dzieł w karierze zespołu.
Na „Anno Domini High Definition” widać wyraźnie, że Riverside stara się rozwijać muzycznie, iść naprzód. Wprawdzie są to, póki co, dosyć powolne kroki, niemniej nie sposób ich nie zauważyć. Pojawiły się chociażby ciekawsze pomysły aranżacyjne, panowie więcej eksperymentują z brzmieniem. Do tego wyraźnie słychać odważniejsze wykorzystanie elektroniki czy chociażby użycie sekcji dętej („Egoist Hedonist”), a dodatkowo co jakiś czas przez utwory przewijają się organy Hammonda. Niby nic wielkiego ani niespotykanego, ale jednak czuć, że grupa szuka nowych dróg ekspresji. Na razie jednak należy to traktować bardziej jako zapowiedź tego co może pojawić się na piątym wydawnictwie, niż absolutną rewolucję. Riverside pomimo tych zmian pozostaje dalej sobą. Starzy fani na pewno nie będą zawiedzeni, a jest spora szansa, że pojawią nowi. Mimo to, tym co zdecydowanie odróżnia tą płytę od poprzednich jest o wiele lepsza produkcja, co słychać już od samego początku. Brzmienie jest bardziej mięsiste i klarowne. Cieszy to tym bardziej, że dotychczas była to pięta achillesowa tego zespołu jak i większości innych polskich grup muzycznych.
„Anno Domini High Definition” to udane wydawnictwo, nie pozbawione wprawdzie pewnych niedostatków, które jednak nie wpływają zbyt ujemnie na odbiór całości. Końcowa ocena byłaby przynajmniej o oczko wyższa gdyby nie te dwa pierwsze numery, ale i tak miłośnicy prog metalowych zawijasów nie mają na co narzekać. Nowa płyta Riverside nie przynosi rozczarowania i jest zwiastunem zmian, które zapewne już wkrótce dadzą o sobie znać.
koniec
28 czerwca 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Utopijna opowieść weselna
Sebastian Chosiński

22 IX 2023

Izraelskie trio jazzowe Shalosh od pięciu lat związane jest z monachijską wytwórnią ACT, dla której nagrało właśnie swój trzeci (a szósty w ogóle) album – „Tales of Utopia”. Wbrew pozorom nie znajdziemy na nim muzyki klezmerskiej, aczkolwiek pewne elementy folkloru żydowskiego do muzyki artystów z Tel Awiwu mimo wszystko przeniknęły.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Moment, którego nie da się zapomnieć
Sebastian Chosiński

21 IX 2023

Choć album „In This Forever Unfolding Moment” sygnuje jedynie kontrabasista Vilhelm Bromander, w rzeczywistości został on nagrany przez big band, w którym pojawiają się takie tuzy skandynawskiego jazzu improwizowanego, jak Martin Küchen, Christer Bothén, Mats Äleklint, Mattias Ståhl i Alex Zethson. Efektem ich (i jeszcze kilkorga innych muzyków) pracy jest doskonała muzyka, której majestat w niczym nie ustępuje nostalgii.

więcej »

Grać obrazami, malować dźwiękami
Sebastian Chosiński

20 IX 2023

Piotr Komosiński – połowa duetu POLA – postanowił sprawić sobie prezent na trzydziestolecie działalności artystycznej. Wydanie albumu z gatunku „greatest hits” nie wchodziło w rachubę. Zdecydował się więc na wydawnictwo zbierające powstałe w ciągu ostatnich kilku lat instrumentalne kompozycje z pogranicza jazzu i elektroniki. Tak narodziły się „Wietrzne historie”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Nihil Novi
— Przemysław Dobrzyński

Ostateczna granica?
— Przemysław Dobrzyński

Supergrupa: Reaktywacja
— Przemysław Dobrzyński

Nowe szaty króla
— Przemysław Dobrzyński

Czarne chmury nad Teatrem Marzeń
— Przemysław Dobrzyński

Potęga boskiego głosu
— Przemysław Dobrzyński

Przeboje w purpurowym deszczu
— Przemysław Dobrzyński

Pustynia pełna dźwięków
— Przemysław Dobrzyński

Nowoczesne oblicze metalu
— Przemysław Dobrzyński

Green Day w trzech aktach
— Przemysław Dobrzyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.