WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Marta Tarasiuk |
Tytuł | Waga czasu |
Opis | Autorka pisze o sobie: Prawdopodobnie istota ludzka, rocznik 1991. Najczęstsze miejsca występowania: białostockie księgarnie i antykwariaty. Uzależniona od książek oraz czekolady. Potwornie leniwa, średnio rozgarnięta. Dość często myli lewą rękę z prawą nogą. Jedyna mapa, którą potrafi przeczytać, to ta w galerii handlowej – i to jedynie pod warunkiem, iż jest na niej wielki napis „TU JESTEŚ”. Ma irytujący zwyczaj nieodbierania telefonów, odpowiadanie na maile zajmuje jej całe milenia, a czas wolny (zajęty zresztą też) spędza na robieniu nie tego, co trzeba. Z niewiadomych powodów posiada własną stronę internetową: maerafey |
Gatunek | humor / satyra, SF |
Waga czasuWszyscy członkowie zespołu naukowego zajęli miejsca przy aparaturze. Nasiliły się wizgi oraz świergoty. Wojskowi oddalili się na bezpieczne pozycje. Padł komunikat o dostarczeniu przez reaktor odpowiedniej ilości mocy.
Marta TarasiukWaga czasuWszyscy członkowie zespołu naukowego zajęli miejsca przy aparaturze. Nasiliły się wizgi oraz świergoty. Wojskowi oddalili się na bezpieczne pozycje. Padł komunikat o dostarczeniu przez reaktor odpowiedniej ilości mocy. Marta Tarasiuk |
WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Marta Tarasiuk |
Tytuł | Waga czasu |
Opis | Autorka pisze o sobie: Prawdopodobnie istota ludzka, rocznik 1991. Najczęstsze miejsca występowania: białostockie księgarnie i antykwariaty. Uzależniona od książek oraz czekolady. Potwornie leniwa, średnio rozgarnięta. Dość często myli lewą rękę z prawą nogą. Jedyna mapa, którą potrafi przeczytać, to ta w galerii handlowej – i to jedynie pod warunkiem, iż jest na niej wielki napis „TU JESTEŚ”. Ma irytujący zwyczaj nieodbierania telefonów, odpowiadanie na maile zajmuje jej całe milenia, a czas wolny (zajęty zresztą też) spędza na robieniu nie tego, co trzeba. Z niewiadomych powodów posiada własną stronę internetową: maerafey |
Gatunek | humor / satyra, SF |
Niekoniecznie. O ile się nie mylę dywizja to 5-15 tys. ludzi, a legion rzymski (w teorii) jakieś 5-6 (tak naprawdę najczęściej nie przekraczał 4). Z ilu dokładnie legionistów składał się akurat ten występujący w opowiadaniu, nie wiem. Trudno znaleźć na jego temat jakiekolwiek wiarygodne dane.
Cieszę się, że opowiadanie się podobało.
Tekst jest w porządku, Marto. Słusznie czynisz, wspierając klasyczną sf. Oby tak dalej
Dziękuję :) Szczerze mówiąc, literaturę sf oraz fantasy kocham równie mocno i wątpię, abym w przyszłości zapragnęła zrezygnować z którejkolwiek.
Ten legion to bajeczka z książek i artykułów pseudonaukowych (oczywiście autorzy nie podają źródeł, bo spisują jedni od drugich). Samo opowiadanie jest za długie, śmiertelnie banalne (ten schemat powielany był już milion razy, ładnie został spastiszowany przez Frederica Browna - "Koniec" czy Sheckleya - "Pijawka"), a to opowiadanie chyba zostało napisane pod wpływem nieco podobnego tekstu Dicka. No i ten stereotypowy dowcip "postmodernistyczny" (Słowianin, Amerykanin niby a propos drenażu mózgów). Te klocki niewiele się różnią od miliona poprzednich, ot, inny odcień kolorystyczny, tu kropka, tam kreska. Nie kupuję tego. Produkcja jest za duża, nie da się wszystkiego przeczytać. Wolę uznanych autorów, mniejsze prawdopodobieństwo, że mi się nie spodoba. A tu - historyjka dla zabicia czasu, ot co.
Dziękuję, Uniwersie. Cieszę się, że Ci się podobało.
A teraz do Astrala,
No cóż, jestem świadoma, że nie da się wszystkich zadowolić, a moje opowiadanko arcydziełem literatury nie jest. Jest jednak kilka kwestii, które chciałabym wyjaśnić.
IX legion istniał naprawdę, jednak został dość szybko rozwiązany z powodu braku funduszy. Ot, cała historia. Romantyczna legenda narodziła się dopiero w XX wieku, głównie za sprawą Pani Rosemary Sutcliff i jej książki "Dziewiąty legion".
Ze wstydem muszę przyznać, że nie słyszałam o tekście "Koniec" Frederica Browna. Za to natknęłam się na "To jeszcze nie koniec" Fredrica Browna. Dlatego chciałabym zapytać, co dokładnie rozumiesz poprzez "ten schemat"?
Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że "Waga czasu" jest długa. Ma niecałe 1500 słów, co daje zaledwie sześć stron maszynopisu znormalizowanego. To naprawdę nie jest dużo. Zrozumiałabym, gdyby ktoś powiedział, że opowiadanie jest "rozwlekłe" albo "dłuży się podczas czytania", ale "długie"? Nie, nie wydaje mi się.
Tak na zakończenie chciałabym zwrócić uwagę na osadzenie opowiadania w czasie. Akcja toczy się przed upadkiem muru berlińskiego. Wtedy na prawdę wielu polaków wyemigrowało do USA. I to z powodów zarówno finansowych, jak i politycznych.
Pozdrawiam i dziękuję za opinię!
PS: Byłabym wdzięczna za podanie tytułu wspomnianego opowiadania Dica. Z chęcią przeczytam.
"Koniec" Browna pochodzi z (notabene świetnej) książki Martina Gardnera "Zwierciadlany Wszechświat" - ponieważ jest b. krótkie, zostało przytoczone w całości. Miało jeszcze inne przekłady (w prasie).
Dick: "Intruz"/"Sonda przyszłości" (Meddler)
Schemat dotyczy zbitki elementów: szalony naukowiec/wynalazek/karkołomny eksperyment z nieprzewidzianymi skutkami (+głupie wojsko) - klocki można przestawiać w nieskończoność...
I jeszcze trzy cytaty:
"Ten McPherson to naprawdę łebski gość, aż trudno uwierzyć, że Amerykanin." [wszyscy Amerykanie są głupi z wyjątkiem McPhersona?]
"Wyprostowana sylwetka, żywe ruchy, szczera słowiańska twarz, promienny uśmiech, błyszczące oczy, a nawet strzecha złocistych włosów – wszystko aż promieniało dziecięcym entuzjazmem oraz miłością do całego świata. Krótko mówiąc, chłopak wyglądał jak psychopata." [jak Breivik???]
"jasnowłosy asystent, który dalej promieniał entuzjazmem oraz miłością"
Prawdę mówiąc, nie bardzo rozumiem, o co chodzi w tych cytatach, ale może jestem za głupi na to. Wyjaśnienie o czasie akcji, kt. Pani podaje, też mi niczego nie wyjaśnia: dlaczego głupkowaty Polak miałby być psychopatą?
Opowiadanie jest prościutkie, mogłoby być dwa razy krótsze (oczywiście mogłoby być jeszcze dłuższe - rzecz gustu).
Opowiadanie "Koniec" to jakby kontrapunkt tego opowiadania.
Pozdrawiam i życzę sukcesów na niwie twórczej.
Do Astrala:
W takim razie już wiem, dlaczego wcześniej o owym "Końcu" nie słyszałam. "Zwierciadlany wszechświat" wydany był w 1969 roku (ponad dwadzieścia lat przed moim urodzeniem) i obecnie stanowi rzadko spotykaną pozycję. Sprawdziłam, nawet Książnica Podlaska nie posiada ani jednego egzemplarza. Obawiam się, że zdobycie wspomnianych gazet również nie będzie proste, niemniej popytam. Chciałabym się jeszcze tylko upewnić, na pewno chodzi o Frederica, a nie Fredrica Browna?
A teraz muszę stanowczo zaprotestować. Nikt, absolutnie nikt w moim opowiadaniu nie jest głupi. Po prostu każdy jest specjalistą w swojej dziedzinie (ponadto Nowak i jego ekipa nieczęsto mają okazję wychodzić z laboratorium). Jak zareaguje polonista zapytany o dymorfizm płciowy u Gallus gallus domesticus? Ilu doktorów fizyki potrafi wyczerpująco odpowiedzieć na pytanie o środki wyrazu artystycznego oraz zabiegi literackie, których użył Edgar Allan Poe w "Zagładzie domu Usherów", aby zbudować nastrój grozy? Czy jeśli magister historii nie zna matematycznej postaci zasady nieoznaczoności, oznacza to, iż jest głupi?
Co się zaś tyczy cytatów, czy ja już gdzieś nie pisałam, że wypowiedzi bohaterów nie są moimi wypowiedziami? Przytoczona kwestia Polaka celowo skonstruowana została w tak, a nie inaczej. Sposób wysławiania się świadczy o osobowości postaci, nie mojej.
Definicja terminu "psychopata" zacytowana ze słownika PWN: "o kimś, kto zachowuje się niezgodnie z przyjętymi normami i budzi lęk w otoczeniu". Wyobraź sobie taką sytuację: siedzisz sobie spokojnie na przystanku autobusowym, gdy nagle czujesz na sobie czyjeś natarczywe spojrzenie. Podnosisz wzrok. Uporczywie wślepia się w Ciebie jakiś obcy facet. Jego zachowanie nie jest wrogie, uśmiecha się niesamowicie szeroko - niemal od ucha do ucha, a jednak większość ludzi czułaby się raczej nieswojo, natomiast nieznajomego uznałaby za psychopatę właśnie.
Dziękuję za komentarz i życzenia.
Krzyczę do zdarcia gardła. Zwijam się w kłębek, wciskam palce w usta. Emmanul chwyta moje dłonie, nie pozwalając mi ich odgryźć. Potem ból ustaje. Leżę bezwładny, niezdolny do poruszenia choćby palcem.
więcej »Bogacze i żołnierze są w wieżowcach, do nas przychodzą urzędnicy; przynoszą prowiant, sprawdzają wydajność, nie odpowiadają na żadne pytania. Nie biją nas, nie gwałcą, boją się nas dotknąć. Nie wiem, gdzie mieszkają, gdzie chodzą nocować.
więcej »Nie miałem już siły walczyć z nurtem, który uparcie miotał mną od lewa do prawa. Za każdym razem, gdy zdawało mi się, że lada chwila zostanę wyrzucony na brzeg niczym odpad, prąd jakby złośliwie, zrzucał mnie ponownie ku centrum. Trzeba było zaprzestać oporu, rozluźnić wątłe mięśnie i czekać na nieuniknione.
więcej »Pod wielkim urokiem małej kropki, cz. 6
— Jadwiga Hajdo
Pod wielkim urokiem małej kropki, cz. 5
— Jadwiga Hajdo
Pod wielkim urokiem małej kropki, cz. 4
— Jadwiga Hajdo
Pod wielkim urokiem małej kropki, cz. 3
— Jadwiga Hajdo
Pod wielkim urokiem małej kropki, cz. 2
— Jadwiga Hajdo
Pod wielkim urokiem małej kropki
— Jadwiga Hajdo
Łowy
— Marta Tarasiuk
LoL?! Wojskowi wyszli na tym jak Zabłocki na mydle. Dywizja za legion rzymski? Około 10-15tys. żołnierzy, za (może w porywach) 5000legionistów? Domyślam się, że rząd zaprzestał dalszego finansowania projektu.
:D
Samo opowiadanie napisane spójnie, bez zapętleń. W niektórych momentach (szczególnie wykłady profesora!) usta automatycznie przechodzą na tryb "banan". Wyraźnie widać też spore bogactwo językowe.
"Maszyny mrugały lampkami, wyświetlały cyferki, obracały zębatkami, wyły, piszczały, bzyczały, szumiały"
"Nasiliły się wizgi oraz świergoty. Wojskowi oddalili się na bezpieczne pozycje."
Autorka znowu na zakończenia nawiązała do mitulegendy, odmieniając tym samym odbiór treści całego opowiadania.
Jak najbardziej pozytywnie!
Pozdrawiam.