Kilka uwag o wzlocie i upadku fantastyki naukowejPolemika z artykułem Janusza A. Urbanowicza z poprzedniego numeru Esensji.
Jacek DukajKilka uwag o wzlocie i upadku fantastyki naukowejPolemika z artykułem Janusza A. Urbanowicza z poprzedniego numeru Esensji. Chociaż zgadzam się z większością twierdzeń ogłoszonych przez Janusza Urbanowicza w kwietniowej „Esensji”, pesymizm ogólnego tonu owej diagnozy wydaje mi się cokolwiek przesadzony, stąd pozwalam sobie wtrącić parę uwag. Jak sądzę, główną przyczyną radykalizmu ocen Alexa jest zawężenie przezeń definicji fantastyki naukowej - zastrzega się zresztą, pisząc o "fantastyce stricte naukowej”, „hard SF”. Otóż takie postawienie sprawy - gdy mnożymy cechy konieczne przedmiotu, by maksymalnie przybliżyć definicję do z góry obranego ideału - prowadzi do pułapki rozumowania kołowego. Trudno nazwać to błędem logicznym, jako że nie mamy tu do czynienia z żadnym dowodem; niemniej język kołtunieje. Powiedzmy, iż miast SF obiektem rozważań byłaby powieść jako taka. Jeśli teraz tak sobie ją dodefiniujemy, iż do jej cech konstytutywnych zaliczymy jedną, drugą i trzecią ściśle związaną z kontekstem literackim, psychologicznym etc. XIX wieku (wszechwiedzący narrator, obiektywne klasyfikacje moralne itd.) - wyjdzie nam niechybnie, iż „prawdziwych powieści” nikt już nie pisze i gatunek zmarł dawno temu; no, może raz i drugi pojawi się natchniony epigon. Analogiczne podejście zauważam w sporej części krytyk stanu współczesnej SF - przy czym Alex wyraził to bodaj najjaśniej. Proszę zauważyć: ja nie twierdzę, iż on się tu myli: co do tak dookreślonej science fiction ma oczywiście rację. Sam często uciekam się przy dyskutowaniu podobnych kwestii do subtelnego rozróżnienia tożsamości od ciągłości. (Ta pierwsza kategoria wydaje mi się zresztą w krytyce literackiej mocno bałamutną, jako że w istocie nigdy tu nie mamy do czynienia z tożsamością sensu stricto, a jedynie z podobieństwem pewnych arbitralnie wybranych jakości; podczas gdy w pojęciu ciągłości implicite zawarta jest zmienność, ewolucyjność). Jako że w rzeczy samej nie ma tożsamości fantastyki Verne’owskiej ze Stapledonowską, tej z fantastyką Asimova, tej znowuż - z Heinleina, Nivena, Clarke’a, jej - z Nowofalową, ani jej - z fantastyką Gibsona, Egana czy Stephensona. Zachodzi natomiast ciągłość. Z tego punktu widzenia fantastyka naukowa umiera bezustannie, z każdym rokiem ginie w niej kolejny pierwiastek „prawdziwej SF”. (Notabene dodawanie w ten sposób przymiotnika „prawdziwy”, jak zauważył Huxley, przeważnie oznacza, iż nie mamy tu już do czynienia z przedmiotem X jako takim, ale jakąś jego szczególną, sprzeczną z popularnym rozumieniem słowa, odmianą; np. „prawdziwa wolność” to jest coś tak specjalnego, iż należy je odróżnić od wolności jako takiej, podobnie „prawdziwy patriotyzm” czy „prawdziwy Polak”). I w zależności od tego, kto do jakiej fantastyki jest mocniej przywiązany, będzie teraz rozpoznawał jej procentową obecność w fantastyce współczesnej jako wysoką bądź niską (bądź zerową). Ma więc Alex absolutną słuszność, gdy pisze o związku fantastyki projektującej scjentystyczny obraz świata (może nie do końca poznanego, ale z całą pewnością do końca racjonalnego i uporządkowanego) z paradygmatem kulturowym, cywilizacyjnym dominującym w czasie jej powstawania. Otóż ten paradygmat w sposób nieuchronny uległ zmianie i takoż zmieniła się fantastyka; nie raz i nie drugi. Nie oznacza to wszakże, iż pierwiastek scjentystyczny został z SF wyrugowany - po prostu teraz występuje on w innych kombinacjach, inną rolę pełni, inaczej jest obudowywany literacko. Ja tę ciągłość widzę. Przecie już cyberpunk nie był projekcją odnaukową, jeno odkulturową, z futurologią naukową jako punktem wyjścia, pretekstem lub modulatorem scenografii, nastroju. Na innych gałęziach tego drzewa rosną technothrillery: medyczne, militarne i komputerowe. Na jeszcze innych - fantastyka eklektyczna, pokroju „Metropolity” Waltera Jona Williamsa czy „Córki Żelaznego Smoka” Michaela Swanwicka, gdzie zachowany zostaje algorytm konstrukcyjny hard SF, tylko że operuje on na elementach spoza SF. A wiele jest takich założeń, modułów fabularnych, rozwiązań futurologicznych, gadżetów - "literackich oczywistości” - które zrodził Złoty Wiek „prawdziwej SF”, a które weszły na stałe do genomu fantastyki w ogóle i niosą teraz w sobie, ukryte w kodach latentnych, dogmaty naukowego pozytywizmu. Tak odbywa się bezosobowa indoktrynacja nowego pokolenia czytelników. Powrotu do SF w formie sprzed lat już nie ma - ale zachowała ona wiele możliwości ewolucji w kierunkach gwarantujących powstanie postaci doskonale przystowanych do przeżycia w środowisku kulturowym współczesności. I jeszcze uwaga na temat fantasy. Pisze Alex, iż „fantasy jest łatwiejsza”. Ale czemu? Prosta, bo prostacka? Odpowiadam inaczej. Otóż w jej przypadku już dawno nastąpił ów proces „gatunkowego dodefiniowania": fantasy została zamknięta w tak ciasnym gorsecie obowiązkowych cech, że kolejny bestseller można tu napisać z zawiązanymi oczyma; zarazem nie jest w stanie w tym gorsecie wziąć ni jednego głębszego oddechu. Przestrzeń dopuszczalnych literackich inwariancji jest tu minimalna - jakakolwiek większa oryginalność powoduje wyrzucenie poza gatunek. Ale fantasy swój Złoty Wiek przeżywa właśnie teraz. Taką jej postać lubią czytelnicy, a ma ich coraz więcej. Kiedy wszakże zakończy się czas dominacji tego trendu kulturowego (bo żaden nie dominuje wiecznie), fantasy umrze bezpotomnie. (Jeśli wcześniej nie uda się jej wydostać z tej luksusowej trumny - czego życzę jej gorąco, bo jest to konwencja, w szerokim jej rozumieniu, obiecująca wspaniałe perspektywy rozwoju, istna terra incognita). Wówczas, z dystansu, okiem historyka literatury, ocenić będzie można, o ile bardziej żywotnym, różnorodnym i uniwersalnym gatunkiem jest fantastyka naukowa. ![]() 1 maja 2001 |
Jak co roku proponuję chwilę zadumy nad stratami, jakie poniosła w 2022 roku szeroko pojęta popkultura. Dziś miesiące październik-grudzień.
więcej »Jak co roku proponuję chwilę zadumy nad stratami, jakie poniosła w 2022 roku szeroko pojęta popkultura. Dziś miesiące lipiec-wrzesień.
więcej »Jak co roku proponuję chwilę zadumy nad stratami, jakie poniosła w 2022 roku szeroko pojęta popkultura. Dziś miesiące kwiecień-czerwiec.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Moc generowania sensów
— Jacek Dukaj
Konsekwencje wyobraźni
— Jacek Dukaj
Córka łupieżcy
— Jacek Dukaj
Aguerre w świcie
— Jacek Dukaj
SF bez taryfy ulgowej
— Jacek Dukaj