Miejsca, które warto odwiedzić: Budować 33 lata i… wyjechaćPałac w Kamieńcu Ząbkowickim królewna Marianna Orańska zaczęła budować jako swą letnią romantyczną rezydencję. Mimo kłód rzucanych pod nogi przez rodzinę eks-męża, inwestycję dokończyła… po czym podarowała ją synowi, a sama wyjechała do innych swych majątków.
Wojciech GołąbowskiMiejsca, które warto odwiedzić: Budować 33 lata i… wyjechaćPałac w Kamieńcu Ząbkowickim królewna Marianna Orańska zaczęła budować jako swą letnią romantyczną rezydencję. Mimo kłód rzucanych pod nogi przez rodzinę eks-męża, inwestycję dokończyła… po czym podarowała ją synowi, a sama wyjechała do innych swych majątków. Królewna Marianna (Wilhelmina Frederika Louise Charlotte Marianne, 1810-1883), córka króla Niderlandów Wilhelma I Orańskiego (z dynastii Oranje-Nassau) i jego pierwszej żony – Fryderyki Luizy Pruskiej (Wilhelminy von Hohenzollern), w spadku po matce odziedziczyła dobra pocysterskie między innymi w Kamieńcu Ząbkowickim w Kotlinie Kłodzkiej. Zapisała się w historii bardzo racjonalną i skuteczną działalnością ekonomiczną, przyczyniając się do znacznego rozwoju okolic. Na własny koszt wybudowała drogę z Ząbkowic Śląskich do przełęczy Płoszczyna w Górach Bialskich, wiodącą przez Kamieniec Ząbkowicki, Złoty Stok, Lądek Zdrój, Stronie Śląskie, Bolesławów i Nową Morawę – łącznie 55,29 km – oraz inne drogi gospodarcze i dukty. Wprowadziła nowe zasadzenia i rozwinęła gospodarkę leśną. Na terenach nizinnych kazała zakładać stawy rybne z hodowlą pstrąga. Wybudowała wysoki piec hutniczy, fryszerkę i szlifiernię, przerabiające miejscową rudę. Przyczyniła się finansowo do powstania huty szkła nazwanej od niej Oranienhütte w Stroniu Śląskim (działała do końca 2018 r., bodaj w zeszłym roku została zrównana z ziemią). Uruchomiła kamieniołomy marmuru, które funkcjonowały do lat 90. XX wieku. Założyła trzy nadleśnictwa, wybudowała 26 leśniczówek. Przyczyniła się do powstania schroniska turystycznego „Na Śnieżniku”. W wolnej Polsce jej zasługi dla rozwoju Kotliny Kłodzkiej są znów doceniane. Do 1810 roku Kamieniec Ząbkowicki należał do opactwa cystersów – wtedy to na mocy edyktu królewskiego klasztor skasowano, a majątek przejęło państwo pruskie. Gdy Niderlandy zajął Napoleon, władcy zmuszeni zostali do emigracji do Prus. Tu zakupili mienie wystawione przez państwo na licytację. Co prawda w 1813 (po klęsce Napoleona pod Lipskiem) wrócili do swego kraju, lecz majątku nie sprzedali. W 1830 roku królewna wyszła za mąż za swego kuzyna Albrechta von Hochenzollerna (syna króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III) i początkowo byli zgodnym małżeństwem, z którego przychodziły na świat kolejne dzieci. Siedem lat później umarła jej matka, a w roku kolejnym – 1838 – Marianna pierwszy raz przyjechała obejrzeć, co właściwie odziedziczyła. Przybyła – i widać wrażenie było pozytywne, bo zaczęła dokupywać kolejne pobliskie majątki. Zdecydowała też, że tu wybuduje sobie letnią rezydencję – i dopięła swego za łączną równowartość trzech ton złota. Pierwsza połowa XIX wieku to czas romantyzmu, także w architekturze – a pałac w Kamieńcu to największa romantyczna rezydencja na obecnych ziemiach polskich. Łączy w sobie wątki architektury angielskich gotyckich zamków, warowni krzyżackich (główny architekt pałacu, Karl Friedrich Schinkel, miał swój udział w pracach renowacyjnych w Malborku), budowli sycylijskich i mauretańskich. Otaczające pałac park i ogrody miały oryginalnie ponad 150 ha powierzchni. Na terenie pałacu naliczono 27 fontann, z których najwyższa tryskała wodą na zawrotną wysokość 33 metrów. Tyleż samo na wysokość miała każda z czterech narożnych cylindrycznych wież. Sala Wielka (balowa) miała sklepienie palmowe znajdujące się na wysokości 12 metrów, podtrzymywane zaledwie przez dwie 10-metrowe granitowe kolumny (rozwiązanie zainspirowane właśnie Malborkiem). Pałac otaczały m.in. wozownie, stajnie, domy dla licznej służby oraz kompleks gospodarczo-techniczny, w którym działała maszyna parowa (dająca systemem rur ciepłą wodę) – obok niego zaś zbudowano zbiornik biogazu (z odchodów końskich), służącego do ogrzewania całego pałacu (w tym krużganków!) oraz jego oświetlania (lampy w pałacu oraz latarnie wokół niego). W stajni stało 30 boksów dla koni z marmurowymi żłobami i kryształowymi lustrami. Przed fasadą pałacu stały fontanny, toteż dojazd odbywał się z boku – ale za to przed samymi drzwiami wsiadanie i wysiadanie odbywało się pod potężnym tarasem, osadzonym na licznych kolumnach, gdzie dla zapewnienia bezkolizyjności wytyczono dwa (kamienne) pasy ruchu! Służba miała do swej dyspozycji osobną kondygnację, sprytnie umieszczoną między parterem a pierwszym (oficjalnie) piętrem. Nie tak wysoką jak pozostałe, ale dzięki okrągłym oknom także oświetlone. Korzystając z niego oraz systemu licznych ukrytych przejść, mogła pojawiać się tam, gdzie była potrzebna, nie przepychając się między możnymi gośćmi. Niestety, krótko po rozpoczęciu budowy Marianna wniosła o warunki separacji (z uwagi na liczne romanse swego męża), a po kilku latach doszło do rozwodu. W orzeczeniu wskazano na jej wyłączną winę, a jedną z orzeczonych kar był zakaz przebywania na terytorium Prus każdorazowo dłużej niż 24h (każdą wizytę musiała potwierdzać na posterunku ówczesnej policji). Kupiła więc posiadłość za granicą, ale oddaloną tylko o 12km (Bílá Voda w obecnych Czechach) i wiele razy przybywała na kilka godzin doglądać inwestycji – oraz ingerować w plany czy wykonanie (do czego jako inwestorka miała prawo). W dodatku zakazano jej korzystać z głównego wejścia do własnego pałacu! Chcąc ją poniżyć, wskazano na wejścia dla służby… co zgrabnie ominęła, przekształcając w drzwi wejściowe potężne okno z pobliskiej wieży – z obu stron dobudowano drewniane schodki. Ostatecznie 8 maja 1872 na wzgórzu za grotą (fragment „sceny wodnej” z tyłu pałacu) została odsłonięta figura bogini zwycięstwa – Nike. Oznaczało to oficjalne zakończenie budowy pałacu po prawie 33 latach. Całkowity koszt budowy kompleksu pałacowo – parkowego wyniósł 971 692 talary (równowartość trzech ton złota). Rok później syn Marianny, Fryderyk Wilhelm Albrecht (zwany Albrechtem młodszym) ożenił się – a matka ofiarowała mu cały teren w prezencie ślubnym. Z kolei po jego śmierci w 1906 pałac przejął najstarszy syn, Fryderyk Henryk – i mieszkał w nim do swej śmierci w 1940. Żaden z trzech synów Albrechta młodszego nie doczekał się syna, więc na mocy umów (choć testament stanowił inaczej) pałac dostał się w ręce Hohenzollernów (trafił do rodu eks-męża królewny Marianny). Począwszy od księcia Albrechta, podwoje pałacu były otwarte dla turystów – między innymi właśnie dzięki temu obecnie wiemy, jak wyglądały ówczesne wnętrza i otoczenie. Niestety, zawierucha wojenna mocno dotknęła te tereny. W latach 1942-45 pałac stał się składnicą dzieł sztuki śląskiej – pod koniec 1944 większość kolekcji została spakowana i wywieziona w głąb Rzeszy, gdzie ślad po nich zaginął. Gdy w 1945 roku wkroczyła Armia Czerwona, zrabowała wszystko, co jeszcze zostało. Łącznie sowieci wywieźli 16 wagonów dóbr (na odkrytych wagonach, więc pewnie wiele mienia uległo zniszczeniu po drodze). Sprofanowali też parkowe mauzoleum (wybudowane przez Albrechta dla swej żony – sam także w nim spoczął); wywlekli zmumifikowane szczątki, strzelali do nich i obwozili na taczkach po okolicy. W Wigilię 1945 wzniecili pożar, który zniszczył znaczną powierzchnię dachu i pomieszczenia na najwyższych kondygnacjach. W styczniu 1946 podpalili go jeszcze raz, tym razem otaczając kordonem i strzelając do każdej osoby, która chciała pożar gasić. Po tym sowieci stracili zainteresowanie obiektem, co jednak wcale mu nie pomogło. Władze komunistyczne potraktowały go jako mienie obce narodowo i klasowo, więc dalsza dewastacja trwała w najlepsze. W tym systemowa: marmury wykorzystano do ozdobienia Urzędu Rady Ministrów w Warszawie, a posadzki (także marmurowe) powędrowały – na co wskazują ślady i przypuszczenia – do Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie oraz do… katedry w Katowicach. Rok 1984 przyniósł zmianę; pałac został wydzierżawiony osobie prywatnej, planującej utworzyć tu hotel. Dzierżawa miała trwać 40 lat. Inwestor po pewnym czasie niestety podupadł na zdrowiu, przyszły też kłopoty finansowe – ostatecznie zmarł w roku 2010, po czym mienie powróciło do zasobów gminy Kamieniec Ząbkowicki. Wójt zdecydował, że nie będzie poszukiwał kolejnego inwestora, lecz wykorzystując przeróżne fundusze (także zewnętrzne), pałac zostanie odbudowany w celu promocji turystyki i generalnie rozwoju regionu. Od 2013 roku tereny (aktywnie remontowane) znów można zwiedzać. Do czego gorąco zachęcam. I koniecznie zerknijcie do mauzoleum, by nie przegapić… psst, nie zdradzajmy wszystkiego! ![]() 6 sierpnia 2021 Źródła:
„Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim i pocysterskie skarby. Przewodnik”, Anna Kurek-Perzyńska, Marek Perzyński, Wrocławski Dom Wydawniczy 2020. kamienieczabkowicki.eu/palac-marianny-oranskiej pl.wikipedia.org/wiki/Marianna_Ora%C5%84ska www.palacmarianny.com.pl |
Jak co roku proponuję chwilę zadumy nad stratami, jakie poniosła w 2022 roku szeroko pojęta popkultura. Dziś miesiące październik-grudzień.
więcej »Jak co roku proponuję chwilę zadumy nad stratami, jakie poniosła w 2022 roku szeroko pojęta popkultura. Dziś miesiące lipiec-wrzesień.
więcej »Jak co roku proponuję chwilę zadumy nad stratami, jakie poniosła w 2022 roku szeroko pojęta popkultura. Dziś miesiące kwiecień-czerwiec.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Sentymenty, zadziwienie, oszołomienie
— Wojciech Gołąbowski
Szopka inna niż zwykle
— Wojciech Gołąbowski
Domek mały, Górki Wielke, serce ogromne
— Wojciech Gołąbowski
Roosevelt jest królem, a czołg skoczkiem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jaka jest różnica między dzwonem a fajką?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Wieś, która odpływa w przeszłość
— Beatrycze Nowicka
Bliskie spotkania krowiego stopnia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
A z jakiego to filmu?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zamek, choć nie zamek
— Wojciech Gołąbowski
Mieszkać na swoim
— Wojciech Gołąbowski
Przeczytaj to jeszcze raz: Pozornie bez związku, niemal bez trupa
— Wojciech Gołąbowski
Przeczytaj to jeszcze raz: Ohydne anonimy na spokojnej angielskiej wsi
— Wojciech Gołąbowski
Przeczytaj to jeszcze raz: Odliczanie do zera
— Wojciech Gołąbowski
Przeczytaj to jeszcze raz: Samotny zabójca wampirów
— Wojciech Gołąbowski
Kadr, który…: W świetle i bez niego
— Wojciech Gołąbowski
Ryzykowny pomysł za sto punktów
— Wojciech Gołąbowski
Krótko o komiksach: Pies Dylan wkracza do akcji
— Wojciech Gołąbowski
Mała Esensja: Lasem pachnące
— Wojciech Gołąbowski
Przeczytaj to jeszcze raz: Do rytmu piekielnej szanty
— Wojciech Gołąbowski
Krótko o książkach: Powroty są trudne
— Wojciech Gołąbowski